Nauka dowiodła, że możemy dziedziczyć skutki traum naszych rodziców i dziadków. Tylko co dostajemy w genach, a co przez wychowanie? Na czym polega dziedziczenie traumy? I jak poradzić sobie z tym trudnym spadkiem, traumą dziedziczoną po przodkach? – pytamy prof. Jadwigę Jośko-Ochojską ze Śląskiego Uniwersytetu Medycznego.
W jaki sposób wychowanie przez rodziców z przeżyciami traumatycznymi wpływa na dzieci?
Kiedy spotykam się z potomkami ludzi po traumach bądź czytam ich wspomnienia z dzieciństwa, to niestety w większości słyszę przerażające historie. Na przykład kobieta, która przeżyła obóz w Ravensbrück, za karę wystawiała kilkuletnią córeczkę na dwór nawet w deszczu i chłodzie. Uważała to za metodę wychowawczą. Wtedy dziadek dziewczynki biegł po dziecko, krzycząc na córkę: „Ty ją kiedyś zabijesz!”. „Nie zabiję, nic jej nie będzie. Ja stałam na deszczu godzinami i jakoś żyję!” – odpowiadała. To przykład swoistego „konkursu na cierpienie”, w którym straumatyzowany rodzic mówi do dziecka: „Moje cierpienie było większe, nie rozumiem, czym ty się możesz przejmować. Kłótnią z koleżanką? Nie widzisz, że to bzdura?”.
Każdy człowiek chce, by bliscy go przytulali, całowali, podziwiali i chwalili. A oni tego czasem nie potrafią. Dlaczego? Bo stale walczyli o życie, byli „zaprogramowani na przetrwanie”, wyczuleni na zagrożenia, nie mieli jedzenia, schronienia, ubrania, bali się, że zginą. Jak mają zrozumieć potrzeby emocjonalne swojego dziecka, kiedy ono ma tzw. wszystko: dom, rodzinę, jedzenie, ubranie, zabawki… Czegóż można chcieć więcej? Dziecko chce drugą parę butów? Usłyszy: Ale po co? Przecież masz jedną, to wystarczy do chodzenia! Nieświadomie przekazują dzieciom informację, że świat jest zły, trzeba uważać. Dzieci nieświadomie przejmują te lęki, a dodatkowo również dziedziczą takie lęki epigenetycznie.
Jedne buty i brak przytulania?
Bardzo smutne jest to, że ci, którzy przeżyli silne traumy, na przykład obozy koncentracyjne, są czasem okrutni dla swoich dzieci. Pewien znany psychiatra opowiadał, że jako dziecko doświadczył przełomowej sytuacji, kiedy jego ojciec – który czasami przejawiał wobec chłopca sadystyczne zachowania – rozmawiał ze swoim kolegą. Gdy nagle ojciec po raz kolejny stworzył sytuację niebezpieczną i zagrażającą życiu syna, kolega krzyknął: „Dlaczego to robisz? Przecież przeżywałeś takie straszne rzeczy w obozie koncentracyjnym, a teraz chcesz taki obóz stworzyć własnemu dziecku?!”. Pierwszy raz chłopiec usłyszał, że jego ojciec był więźniem obozu. Wtedy zdecydował, że w przyszłości zostanie lekarzem, by leczyć takie osoby.
Czy wszystkie dzieci zmagają się z traumą dziedziczoną od swoich rodziców?
Nie wszystkie. Zdarza się, że wśród rodzeństwa tylko niektóre osoby dziedziczą skutki traum. Do tej pory nie wyjaśniono w sposób naukowy, dlaczego tak się dzieje. Czasem więc trudno jest porozumieć się w rodzinie w tej kwestii, gdyż osoby bez takiego dziedziczenia nie rozumieją braci i sióstr i nie wierzą w proces dziedziczenia epigenetycznego. Mówią: „To niemożliwe, przecież ja nie odczuwam niczego takiego, nie mam koszmarów sennych na temat związany z traumami rodziców, nie wiem, o czym mówi moja siostra, a wychowywaliśmy się wszyscy w tej samej rodzinie”. To nie jest kwestia wiary. To jest epigenetyka.
Co to znaczy, że dziedziczymy traumy poprzez zmiany epigenetyczne? Co to jest epigenetyka traumy?
Pragnę podkreślić, że nie dziedziczymy samych traum, tylko skutki tych traum. Oddziaływanie środowiska, w jakim człowiek żyje, może doprowadzić do reakcji chemicznej, na skutek której do genów odpowiedzialnych za hormony stresu dołącza się jakaś grupa chemiczna, np.: metylowa, fosforylowa czy acetylowa. W efekcie geny zaczynają działać nieprawidłowo. W medycynie nazywamy to zmianą ekspresji genów, czyli zmianą ich funkcji. Kiedy więc mówimy o międzypokoleniowej transmisji skutków traum, to nie mówimy o tym, że dziedziczymy zmienione geny, bo geny się nie zmieniają, mamy na myśli to, że doszło do zmiany sposobu ich działania, i to ta cecha jest dziedziczona.
Moi rodzice w czasie wojny doświadczyli grozy, śmierci bliskich, głodu. Ojciec zapłacił za to depresją, mama alkoholizmem. W jaki sposób mogło tutaj dojść do dziedziczenia traumy?
Nie odpowiem na pytanie, za jaki procent dziedzictwa odpowiada psychologia, a za jaki biologia. Jedno i drugie ma ogromne znaczenie. Ale jeśli mówimy na przykład o tym, że pani ojciec chorował na depresję, która mogła być skutkiem traum, jakich doświadczył, to znaczy, że istnieje prawdopodobieństwo, że pani odziedziczyła po nim zmiany epigenetyczne, również predysponujące do depresji. Pani matka także przeżywała silne traumy. Kto wie, czy nie chorowała na zespół stresu pourazowego (PTSD)? Z badań klinicznych wiemy, że w Polsce ok. 80 proc. uzależnionych od alkoholu przeżyło traumatyczne doświadczenie i co czwarty alkoholik cierpi na PTSD. Wydarzenia traumatyczne poprzedzają nadużywanie alkoholu, zatem uporanie się z nimi może mieć znaczący wpływ na powodzenie terapii uzależnienia. Istnieje teoretycznie prawdopodobieństwo, że odziedziczyła pani również skutki traum po matce w postaci predyspozycji do PTSD. I znowu są to wyłącznie przypuszczenia.
Moglibyśmy uznać, że pani odziedziczyła skutki stresu, jakiego doświadczyli pani rodzice, jeśli zarówno w ich, jak i w pani badaniach genetycznych stwierdzilibyśmy obecność tych samych grup chemicznych dołączonych do tych samych genów. Na tym polega właśnie dziedziczenie epigenetyczne.
Bałam się mieć dzieci, bałam się, że je skrzywdzę… Czy to może być efekt traum dziedziczonych od moich rodziców?
Być może odziedziczyła pani predyspozycję do lęku. Być może pani matka w ciąży również przeżywała silny lęk przed urodzeniem dziecka. To jeden z transgeneracyjnych skutków traum, a więc możemy przypisać go działaniu biologicznemu. Podobnie epigenetycznie dziedziczymy: lęki przed nieznanym, ataki paniki, depresję, fobie, a nawet PTSD. Możemy w ten sposób odziedziczyć predyspozycje do wielu chorób psychicznych i somatycznych, jak cukrzyca, choroba wieńcowa, nowotwory oraz zaburzenia osobowości.
Nie dowiemy się jednak, w jakim stopniu za powstanie fobii czy ataków paniki u kogoś odpowiada epigenetyczne dziedziczenie, a w jakim lęk, który ten człowiek odczuwał w życiu płodowym, niemowlęcym bądź późniejszym czasie bez badań epigenetycznych tego człowieka i przynajmniej jego rodziców. Jeszcze lepiej byłoby znać także wyniki badań jego dziadków i pradziadków. Pamiętajmy jednak, że oprócz dziedziczenia, ogromny wpływ na dzieci ma sposób ich wychowania, czyli tzw. wpływ behawioralny.
Bez badań epigenetycznych nie potwierdzimy transgeneracyjnego dziedziczenia traumy?
Nie potwierdzimy tego w 100 proc. Ale uważam, że są znamiona, które mogą na to wskazywać, np. koszmary senne związane z konkretnymi przeżyciami przodków. Poznałam wielu ludzi, których rodzice byli w obozach, a oni sami, jako już następne pokolenie, mieli ilustrujące to sny. Przywołam przykład kobiety, która opowiadała kiedyś lekarzowi – w obecności matki – swój stale powracający sen o gwałcącym ją gestapowcu. Zrelacjonowała, jak wyglądał, szczegółowo opisywała jego twarz. A kiedy zaczęła mówić o jego zapachu, który był bardzo charakterystyczny, matka krzyknęła: „Przecież to mój oprawca z obozu, skąd to wiesz? Nikomu o tym nie mówiłam!”.
Jak to możliwe? Na czym polega epigenetyka traumy?
Tego nie wiem, myślę jednak, że dziedziczenie epigenetyczne to tylko część dziedziczenia skutków traum. Niewątpliwie ogromną rolę odgrywa tu wpływ energetyczny. Głęboko wierzę w to, że biologia i chemia tylko w niewielkiej części wyjaśniają nam, w jakim świecie żyjemy i kim jesteśmy. Uważam, że rozwijająca się fizyka kwantowa już niedługo będzie mogła udzielić odpowiedzi na wiele pytań. Fakt, że nie potrafimy czegoś udowodnić dostępnymi nam metodami, nie świadczy o tym, że tego nie ma.
Nasze lęki to taki rodzinny album?
Tak. Zwłaszcza że trzecie pokolenie także dziedziczy skutki traumy. Jest dużo prac naukowych na ten temat. Niewiele wiemy natomiast o czwartym pokoleniu. Czekamy na kolejne badania naukowe.
Czy dzieci rodziców z doświadczeniami traumy powinny wiedzieć o epigenetyce traumy?
Kiedy zaczną rozumieć, dlaczego matka czy ojciec bywali okrutni, nie okazywali im tyle uczuć, ile powinni, nie będą mieć wyrzutów sumienia, że to ich wina. Dzieci mogą wtedy też przyjąć, że rodzice nie byli złymi ludźmi, tylko nie potrafili inaczej, bo na skutek traum zaszły konkretne zmiany fizjologiczne i anatomiczne w ich mózgach. Pamiętajmy jednak, że czym innym jest zrozumienie, czym innym usprawiedliwienie i jeszcze czym innym wybaczenie.
Na ile wiedza o epigenetycznym dziedziczeniu traumy może pomóc pokonać depresję czy PTSD?
Współczesna wiedza o źródłach traumy daje jednocześnie nowe możliwości łagodzenia, a nawet odwrócenia skutków traum. Mamy wiele metod, którymi możemy posłużyć się, by im przeciwdziałać. Stworzyłam autorski model RAZ oparty na idei, żebyśmy RAZ wzięli swoje życie w swoje ręce i RAZ je zmienili. R – to radzenie sobie ze stresem, A – aktywność ruchowa, Z – zdrowe odżywianie się. Te trzy elementy zmiany stylu życia mogą wpłynąć korzystnie na nasz epigenom i spowodować odłączenie się grup chemicznych od genów, a tym samym przywrócić ich prawidłowe funkcjonowanie.
Najważniejsze jest radzenie sobie ze stresem. Bardzo skutecznie działa metoda uważności, MBSR. Jest to nauka koncentrowania się na aktualnej chwili. Badania dowodzą, że dwa miesiące stosowania tej metody powodują korzystne zmiany w epigenomie. Badania neuroobrazowe mózgu wskazują ponadto, że po dwóch miesiącach praktykowania MBSR zmniejsza się aktywność jąder migdałowatych w mózgu, co oznacza, że odczuwamy znacznie mniejszy stres i lęk. Jednak metod radzenia sobie ze stresem jest wiele. Można je znaleźć w Internecie, książkach, czasopismach, trzeba tylko zacząć je stosować. Ważne jest, by być aktywnym i nie czuć się bezsilnie.
prof. Jadwiga Jośko-Ochojska, lekarz chorób wewnętrznych, neurofizjolog. Kierownik Katedry i Zakładu Medycyny i Epidemiologii Środowiskowej Śląskiego Uniwersytetu Medycznego.