1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Psychologia

Rozpamiętywanie – autodestrukcyjny krąg myśli i uczuć

Z rozpamiętywaniem mamy do czynienia wówczas, gdy nie jesteśmy w stanie wyrwać się ze szponów wydarzeń z przeszłości, nieustannie je „przeżywamy” i na nowo rozważamy, próbując zrozumieć ich znaczenie i implikacje dla swojego życia. (Fot. iStock)
Z rozpamiętywaniem mamy do czynienia wówczas, gdy nie jesteśmy w stanie wyrwać się ze szponów wydarzeń z przeszłości, nieustannie je „przeżywamy” i na nowo rozważamy, próbując zrozumieć ich znaczenie i implikacje dla swojego życia. (Fot. iStock)
Roztrząsanie sytuacji i związanych z nią uczuć, analizowanie wydarzeń, do których doszło wcześniej, martwienie się przyszłością i niemożnością podjęcia decyzji w teraźniejszości. W jaki sposób nadmierne rozpamiętywanie wpływa na naszą psychikę?

Presja, by być szczupłą, opiekuńczą i empatyczną wobec innych, a także by radzić sobie ze stresem po cichu i bez uzewnętrzniania emocji, wykształca u niektórych kobiet sposoby postrzegania siebie i całego świata, które dodatkowo popychają je w stronę toksycznego trójkąta [tak psycholożka Susan Nolen-Hoeksema nazywa trzy problematyczne zachowania w coraz większym stopniu dotyczące kobiet – naprzemienne objadanie się i rygorystyczna dieta, nadużywanie alkoholu oraz samokrytyka i rozpacz przyp. red]. Te sposoby postrzegania czy przetwarzania informacji sprawiają, że kobiety koncentrują się na kontrolowaniu własnego ciała i umysłu w ramach mechanizmu stresowego, zamiast działać, by zmienić normy społeczne i presje, które są ich źródłem.

Kiedy dzieje się coś stresującego – na przykład obcięcie wynagrodzenia – naturalne jest rozmyślanie o tej sytuacji. Analizujemy ją z każdej strony i zagłębiamy się we wszystkie aspekty. Czy złożyć skargę? Zmienić pracę? Wiele z nas decyduje, że nic się nie da zrobić, i przestaje zaprzątać sobie tym głowę. Inne postanawiają działać, by zmienić okoliczności na lepsze. Możemy na przykład dojść do wniosku, że skoro innym także obcięto wynagrodzenia, to nic nie możemy na to poradzić, a skoro akurat w tym momencie nie chcemy zmieniać pracy, to trzeba będzie sobie poradzić z mniejszymi dochodami. Z drugiej strony możemy od razu wysłać CV do innej firmy, bo tak naprawdę obniżenie wynagrodzeń jest zwyczajnie nieuzasadnione.

Niektórym z nas jednak i jedno, i drugie przychodzi z trudem. Takie osoby analizują potencjalne decyzje w głowie bez końca. Kwestionują motywy zaangażowanych w daną sytuację ludzi – jakim cudem szef mógł być tak wredny? Szukają głębszego znaczenia całego wydarzenia – czy coś ze mną nie tak, że nie mogę znaleźć stabilnej pracy? Martwią się o przyszłość – a jeśli nie uda mi się przeżyć na niższym wynagrodzeniu? Albo nie znajdę nic lepszego? Mogą też znajdować powiązania między bieżącą sytuacją a wydarzeniami z przeszłości – dwie ostatnie posady znalazłam w firmach, które musiały wprowadzić grupowe zwolnienia, to po prostu nie fair!

Zjawisko roztrząsania sytuacji i związanych z nią uczuć, analizowania wydarzeń, do których doszło wcześniej, martwienia się przyszłością i niemożności podjęcia decyzji w teraźniejszości nazywam rozpamiętywaniem. W książce „Kobiety, które myślą za dużo” opisałam dziesiątki kobiet schwytanych w pułapkę rozpamiętywania. Nie są w stanie wyrwać się ze szponów wydarzeń z przeszłości, nieustannie je „przeżywają” i na nowo rozważają, próbując zrozumieć ich znaczenie i implikacje dla swojego życia. Zamartwiając się rzeczami, do których jeszcze nie doszło, nastawiają się na najgorsze, a w efekcie przy próbie podjęcia decyzji ogrania je paraliż.

Jenna, 26-letnia młodsza menedżerka ds. marketingu w dużej firmie na wschodnim wybrzeżu USA, jest klasyczną rozpamiętywaczką, a napady rozmyślań obejmują u niej ogromną gamę tematów – pracę, rodzinę i życie uczuciowe – ale najczęściej koncentrują się na jej ciele oraz na tym, ile je i pije. Przyjrzyjmy się myślom, które przebiegają jej przez głowę.

„Nie mogę uwierzyć, że wczoraj na imprezie firmowej tak kompletnie straciłam kontrolę nad sobą! Tak długo trzymałam się postanowienia, że będę się zdrowo odżywiać i nie będę pić. Powinnam była się kontrolować, mimo że jedzenie było fantastyczne, a wino za darmo. Zamiast tego nażarłam się jak prosię – zjadłam chyba z tysiąc kalorii! I nawet nie wiem, ile kieliszków wypiłam! Ale na pewno wystarczająco dużo, żebym się dziś fatalnie czuła!

Jestem porażką. Zawsze tracę kontrolę, niezależnie od tego, jak bardzo się staram. W innych obszarach życia też nie jestem w stanie dotrzymać obietnic złożonych samej sobie. Nie ćwiczę tyle, ile powinnam. Nie utrzymuję kontaktu ze starymi przyjaciółmi, chociaż obiecałam sobie, że to zrobię. Co ze mną nie tak? Dlaczego nawet takie proste rzeczy mi się nie udają?

Jeżeli nie wezmę się w garść, to nigdy nie znajdę faceta. Nic dziwnego, że nie jestem w stanie utrzymać żadnego związku na dłużej. Jaki facet chciałby być z kobietą, która na widok jedzenia i wina traci kontrolę nad sobą? Ten gość z rachunkowości, Sam, po prostu wyśmiewał się ze mnie wczoraj. Pewnie myśli, że jestem obrzydliwa – stałam przy tym stole, obżerałam się i żłopałam bez opamiętania.

Mam nadzieję, że moja szefowa Karen nie zauważyła mnie wczoraj. Nie chcę, żeby myślała, że jestem alkoholiczką. A jeśli mnie widziała? Czy powinnam jej coś powiedzieć, przeprosić ją czy coś? Ale wtedy dojdzie do wniosku, że naprawdę mam problem z alkoholem. A może mnie nie widziała? Nie chcę nic mówić, jeżeli mnie nie widziała. No dobra, czy wczoraj przy tym stole stał ktoś, komu mogę zaufać? Czy mogę zadać komukolwiek pytanie, czy Karen plątała się gdzieś w okolicy, kiedy ja się opychałam?”

Jenna mogłaby mieć powód do zmartwienia, gdyby faktycznie na cały wieczór utknęła przy stole, objadała się i żłopała wino – ale tak wcale nie było. Nałożyła sobie skromną porcję, wzięła kieliszek wina i stała wraz ze współpracownikami, pochłonięta rozmową. Dzięki rozpamiętywaniu jednak ten talerz jedzenia i kieliszek zmieniły się w prawdziwe obżarstwo i pijaństwo. A teraz – ponownie dzięki rozpamiętywaniu – Jenna tylko pogarsza sprawę, nerwowo pytając współpracowników, czy są w stanie potwierdzić jej przesadzone wspomnienia.

Rozpamiętywanie prowadzi nie tylko do nierozsądnych rozmów ze współpracownikami. Na podstawie dwudziestu lat badań stwierdziłam, że może też prowadzić do istotnych problemów ze zdrowiem psychicznym. Pierwszym z nich jest depresja. Wraz ze studentami przeprowadziłam szereg badań, w których przez okres jednego lub dwóch lat obserwowaliśmy osoby z tendencją do rozpamiętywania i bez takiej tendencji. Okazało się, że u rozpamiętywaczy znacznie częściej niż u osób, które nie angażują się w rozpamiętywanie, występują umiarkowane objawy depresji, a nawet diagnozuje się u nich zaburzenia depresyjne.

Rozpamiętywanie prowadzi do depresji na wiele różnych sposobów. Przede wszystkim sprawia, że doszukujemy się problemów – wygrzebujemy z pamięci kłopoty i negatywne wspomnienia, koncentrujemy się na aktualnych przeszkodach i zamartwiamy się przyszłością. Te negatywne myśli nas niszczą i sprawiają, że czujemy bezradność, beznadzieję i przygnębienie.

Po drugie, rozpamiętywanie ingeruje w zdolność do działania, by przejąć kontrolę nad zaistniałymi problemami i poczuć się lepiej. Wprawdzie kobiety często popadają w epizody rozpamiętywania, bo chcą zrozumieć problemy, które powinny rozwiązać, rozpamiętywanie tak naprawdę jest przeszkodą w procesie rozwiązywania trudnych spraw. Trudniej jest wymyślić dobre rozwiązania problemów, kiedy im się poddajemy. Tę prawidłowość udowodniłam w eksperymencie, który prowadziłam z Sonją Lyubomirsky – obecnie profesorką psychologii na University of California w Riverside.

Wraz z Sonją zaprosiłyśmy do udziału w badaniu dwie grupy osób z umiarkowanymi objawami depresji. W jednej grupie zachęciłyśmy uczestników, by zaczęli rozpamiętywać (skierowałyśmy ich uwagę na typy myśli, na których skupiają się rozpamiętywacze). W drugiej grupie postarałyśmy się, żeby nie rozpamiętywali – mogli skoncentrować się na przyjemnie dekoncentrujących wyobrażeniach (na przykład wiatrak obracający się powoli w upalny dzień czy przelatujący nad głową ptak). Następnie wszystkim respondentom dałyśmy do przeanalizowania trudny problem interpersonalny, na przykład unikający spotkania przyjaciel, i zapytałyśmy, jak można go rozwiązać. Osoby z grupy rozpamiętywaczy przedstawiały rozwiązania znacznie mniej skuteczne niż respondenci z drugiej grupy. Mówili na przykład: „Pewnie też bym go unikał”. Z kolei osoby z drugiej grupy zaprezentowały takie rozwiązania jak: „Spokojnie zapytałbym go, czy obraziłem go w jakiś sposób”. Jeżeli rozpamiętujesz daną sytuację, to możesz mieć wrażenie, że zyskujesz wnikliwy wgląd we własne problemy, ale tak naprawdę ograniczasz swoją umiejętność ich rozwiązywania. Co za tym idzie, problemy nie tylko nie znikają, ale wręcz się pogarszają, co może mieć negatywny wpływ na twój nastrój.

Po trzecie, rozpamiętywanie jest irytujące dla otoczenia. W badaniu przeprowadzonym z psychologiem Christopherem Davisem, który obecnie pracuje w Carleton College w Ottawiew kanadyjskiej prowincji Ontario, monitorowaliśmy rozpamiętywaczy i osoby bez tendencji do rozpamiętywania przez dwa lata od śmierci bliskiego członka rodziny (zwykle rodzica w podeszłym wieku lub partnera). Rozpamiętywacze zwracali się do innych ludzi o wsparcie znacznie częściej niż grupa kontrolna, co w sumie ma sens. Bardzo skupiają się na swoich problemach, więc chcą się podzielić swoimi myślami i obawami z przyjaciółmi i członkami rodziny, których darzą zaufaniem. Z czasem jednak rozpamiętywacze zgłaszali, że ludzie się od nich odsuwają, a nawet zaczynają okazywać im wrogość. Przyczyna jest prosta: rozpamiętywacze naruszają społeczną normę, jak długo można aktywnie rozpaczać w przypadku utraty – kiedy rodzina i znajomi uważali już, że najwyższy czas, by zamknąć pewien rozdział, rozpamiętywacze wciąż myśleli i mówili o tragicznym wydarzeniu, które im się przytrafiło. W efekcie ich przyjaciele i rodziny czuli rosnącą frustrację – radzili, by „zapomnieć już o tym” czy „wziąć się w garść”. Taka reakcja może nie być fair, ale w ostatecznym rozrachunku okazywało się, że rozpamiętywacze tracili wsparcie społeczne w czasie, kiedy nadal go bardzo potrzebowali, a w efekcie w okresie dwóch lat, kiedy ich obserwowaliśmy, znacznie częściej niż u osób bez tendencji do rozpamiętywania pojawiały się u nich poważne objawy depresji.

Więcej w książce „Jesz, pijesz, rozpamiętujesz?” Susan Nolen-Hoeksemy, uznanej psycholożki i ekspertki w dziedzinie psychiki kobiet i depresji.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Jesz, pijesz, rozpamiętujesz?
Autopromocja
Jesz, pijesz, rozpamiętujesz? Susan Nolen-Hoeksema Zobacz ofertę promocyjną
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze