1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Psychologia

Panika w sytuacji wojny – jak się jej nie poddać?

Sygnałem alarmowym powinno być dla nas to, kiedy z powodu informacji, które do nas docierają, nie możemy normalnie funkcjonować. (Fot. iStock)
Sygnałem alarmowym powinno być dla nas to, kiedy z powodu informacji, które do nas docierają, nie możemy normalnie funkcjonować. (Fot. iStock)
Przytłaczające uczucie niepokoju, obawa o życie i zdrowie własne oraz bliskich, odrealnienie. W przypadku tak silnie stresujących wydarzeń jak wojna, panika dotyka nie tylko pojedyncze osoby, ale także całe grupy. W jaki sposób objawia się panika w kontekście wojny? Jak skutecznie sobie z nią radzić? Na te pytania odpowiada prof. Tomasz Grzyb – psycholog społeczny z Uniwersytetu SWPS we Wrocławiu.

Definiowanie paniki jest bardziej skomplikowane niż definiowanie lęku czy strachu. Lęk zazwyczaj nie ma jednego sprecyzowanego źródła w przeciwieństwie do strachu, kiedy boimy się konkretnych rzeczy, np. człowieka lub dzikiego zwierzęcia, które nas atakuje.

Panika, w znaczeniu medycznym, jest to silny atak lękowy spowodowany reakcją na jakieś zewnętrzne zdarzenie lub powstający bez sprecyzowanego źródła. W obecnej sytuacji mówimy raczej o panice w znaczeniu społecznym – sytuacji, w której duże grupy społeczne, a czasami całe narody, na skutek wydarzeń zewnętrznych tracą kontrolę nad sytuacją. Wydarzyło się coś, co powoduje, że tracimy grunt pod nogami. Ta utrata może być rzeczywista lub tylko wyobrażona, ale jest dla nas bardzo trudna. Nie ma wątpliwości, że jako ludzie potrzebujemy poznawczej kontroli nad sytuacją – relacji przyczynowo-skutkowych, wiedzy, że rzeczywistość jest zrozumiała. Jeśli tego nie mamy, to czasem wręcz rozpaczliwie będziemy próbowali tę kontrolę odzyskać.

– W tej niepewnej rzeczywistości szukamy sygnałów, które powiedzą nam, co robić. Wiadomość, że może zabraknąć paliwa, jest dla nas paradoksalnie pozytywna – bo ma konkretne rozwiązanie: jedziemy napełnić bak. To sprzyja rozpowszechnianiu nieprawdziwych informacji – kiedy dużo ludzi robi to samo, to rzeczywiście na stacjach zaczyna brakować benzyny, a my mamy poczucie, że mieliśmy rację. W psychologii to zjawisko nazywa się samospełniającą się przepowiednią – tłumaczy prof. Grzyb.

W sytuacjach, w których mamy do czynienia ze znaczącym obniżeniem kontroli nad rzeczywistością, poczuciem, że nie wiemy co zrobić, komu ufać – jesteśmy łatwym celem dla tych, którzy chcą spowodować konkretne zachowania.

Dlaczego reagujemy paniką?

Panika to mechanizm ewolucyjny. W czasach prehistorycznych wyczulenie na pewne informacje było różnicą między życiem a śmiercią, trzeba było szybko reagować na bodźce. Ten mechanizm z nami pozostał, ale zdecydowanie zwiększyła się liczba negatywnych bodźców, które do nas docierają, np. co kilka minut dostajemy wiadomości z frontu. Jeśli nieustająco je sprawdzamy, stajemy się częścią zaklętego koła – im bardziej jesteśmy zaniepokojeni, tym bardziej chcemy się czegoś dowiedzieć, a im więcej się dowiadujemy, tym bardziej jesteśmy zaniepokojeni. Zaczynamy się sami nakręcać. W tej sytuacji warto uznać, że reakcje, których doświadczamy, są w pewnym stopniu naturalne – mamy do czynienia z rzeczywistą wojną, tuż za naszą granicą. Z drugiej strony wiemy, że sprawdzanie wiadomości co kwadrans nie przybliży nas do wiedzy o tym, co się dzieje.

Wybierzmy sobie jedno wiarygodne źródło informacji, z którego będziemy czerpać wiedzę.

Sprawdźmy, czy jest ono rzetelne, w jaki sposób przedstawia informacje – czy od razu ocenia opisywane zjawiska, czy zostawia werdykt swoim czytelnikom.

Obecnie panika przejawia się w ciągłym sprawdzaniu wiadomości, ale też w nieustannym rozmawianiu o wojnie i zagrożeniu. Takie dyskusje nie są dla nas wsparciem, ale raczej polegają na „wyrzucaniu” kolejnych porcji lęku, który mamy w sobie, i wspólnym nakręcaniu się. Nie będzie to służyło naszemu dobrostanowi psychicznemu. Panika to też częste wykonywanie czynności zastępczych, np. nadmierne przygotowywanie się na negatywny rozwój wydarzeń (gromadzenie zapasów).

Jak zapobiegać jej powstaniu?

Przede wszystkim ważne jest wsparcie społeczne, czyli poczucie, że możemy na kogoś liczyć. Drugą taktyką jest działanie. Może mieć charakter konstruktywny, jak np. organizowanie pomocy dla uchodźców, i niekonstruktywny, czyli np. wspomniane wcześniej przekazywanie niesprawdzonych informacji i podejmowanie działań na ich podstawie. Jeśli otrzymujemy wiadomość, która zachęca nas do działania, sprawdźmy: wiarygodność źródła, jej prawdziwość i logiczność, zadajmy sobie pytanie „czy to w ogóle jest możliwe?”. Zweryfikujmy również te informacje w innych źródłach i postarajmy się odróżnić fakt od opinii. Zwróćmy uwagę na to, jak media przekazują nam wiadomości, czy są to newsy, czy raczej zdarzenia, którymi powinna zająć się policja.

Sygnałem alarmowym powinno być dla nas to, kiedy z powodu informacji, które do nas docierają, nie możemy normalnie funkcjonować. W takiej sytuacji należy skontaktować się z psychologiem lub psychiatrą.

Dzieci pytają, co się dzieje

To naturalne, że dzieci zadają nam pytania o wojnę. One mają świadomość, że coś się dzieje, ale nie zawsze do końca wiedzą co. Czerpią informacje z innych źródeł niż my, np. od kolegów i koleżanek w szkole. Warto zapytać dziecka, skąd to wie i jak się z tym czuje. Powinniśmy dostosować sposób rozmowy do jego wrażliwości. Nie ignorujmy tego, co do nas mówi.

Źródło: materiały prasowe SWPS; materiał powstał na podstawie webinaru „Jak radzić sobie z niepewnością i lękiem dotyczącym zagrożenia wojennego”.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze