1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Psychologia

Ciało zastygłe – fragment książki „Rozkosz istnienia, czyli jak pokochałam siebie”

(Fot. iStock)
(Fot. iStock)
Człowiek jest wspaniałą istotą składającą się z trzech przenikających się elementów: ciała, emocji i umysłu – pisze Karolina Staszak, autorka książki „Rozkosz istnienia”, której fragment publikujemy poniżej. To książka o pokochaniu siebie. O podróży od smutku, poczucia winy, braku samoakceptacji do wewnętrznego spokoju, wdzięczności i miłości do siebie.

Przewlekły ból jest naszym drogowskazem nadającym kierunek umysłowi, aby „coś z tym zrobić”. Chciałabym przyjrzeć się bliżej samemu zastygnięciu w ciele. To ono często stanowi źródło bólu fizycznego.

Jakiś czas temu zaczęłam trafiać na książki opowiadające o ciele w fantastyczny, inny niż dotychczas spotkałam, sposób. Polecam serdecznie „Duchowość ciała” Lowena i „Równowagę ciała i umysłu” Osho. Z pierwszej z nich dowiedziałam się, jak nasze lęki, traumy oraz obciążenia, które niesiemy przez życie, wpływają na funkcjonowanie ciała, niekiedy wręcz powodując unieruchomienie jego fragmentu. Wrócę tu do przykładu własnych, wiecznie uniesionych barków, które zastygły w tej pozycji na lata, a które udało mi się uwolnić tylko dzięki przyjacielowi masażyście, oraz sztywnych bioder czy brzucha uniemożliwiających mi swobodne poruszanie się, o bieganiu nawet nie wspominając.

Biodra i brzuch uwolniłam samodzielnie po miesiącach ćwiczeń. Ich stan był związany z ciężarem, który na siebie wzięłam lata temu. Konsekwencje, jakie poniosłam, to „skamieniałe” ciało, a potem przewlekły ból towarzyszący mi latami.

Lowen w swojej książce doskonale wyjaśnia, w jaki sposób pojawiają się dysfunkcje poszczególnych partii ciała, skąd się biorą i jak można je odkryć oraz w jaki sposób „uwolnić”. Dopiero zdanie sobie sprawy z usztywnienia w jakiejś części ciała, a potem zrozumienie, skąd ta sztywność się wzięła, mogą nam pomóc ją przezwyciężyć.

Do dziś łapię się na unoszeniu nieco ramion, szczególnie kiedy mam bardzo intensywny czas, który mnie przytłacza i męczy, dzieci akurat się kłócą, w domu brak obiadu, pranie zalega od tygodnia, a w pracy muszę się bardzo sprężyć, bo jest zmiana ekspozycji wystawy. Biegam od szkoły do przedszkola, od przedszkola do pracy, potem pędem robię zakupy i czuję, jak cały świat niosę na własnych ramionach. Dobrze, że dziś potrafię wyhamować, spojrzeć na siebie z boku i powiedzieć: „Puknij się w głowę”. Nic się nie stanie, jeśli nie zrobisz obiadu, dzieci się kłócą, bo inaczej się nie da, nie będzie armagedonu, jeśli odbierzesz chłopców dwadzieścia minut później, a zakupy można zrobić jutro, nikt nie umrze z braku jabłek czy bananów. Wtedy mówię „STOP” i rozluźniam barki, ramiona, ręce. Po prostu zwalniam, nim się zapędzę, po czym już bez szaleństwa i obłędu w oczach, że przecież „muszę zrobić tyle rzeczy”, idę spokojniej dalej.

Życie jest bardzo szybkie. Za szybkie, by się nim cieszyć, rozkoszować, nauczyć tego, że nie zawsze jest ważne, by „zdążyć”. Nasze ciała są spięte od świtu do nocy, nasze biodra sztywne w pogoni… ku właściwie czemu? Wystarczy się na chwilkę zatrzymać, spojrzeć na siebie, zwrócić uwagę na to, jak stawiamy kroki. Czy idziemy swobodnie? Czy nasze ramiona są luźne? Czy biodra falują podczas chodu, a brzuch oddycha? Jeśli coś nie gra, zwróćmy się ku temu, dajmy uwagę ciału, spróbujmy poszukać przyczyny tego przewlekłego spięcia.

Ciało się nam odwdzięczy za troskę, którą mu okażemy, a to da nam poczucie, że idziemy w dobrym kierunku. Troska o swój biodom zawsze jest właściwym kierunkiem.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Rozkosz istnienia,
Autopromocja
Rozkosz istnienia, Karolina Staszak Zobacz ofertę promocyjną
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze