1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Psychologia

Jak zacząć praktykować stoicyzm – 3 kroki

Każdy z nas chce być szczęśliwy. To naturalne, instynktowne ludzkie dążenie. Stoicy namawiają nas do przejścia od chęci do działania – podjęcia starań o jakość naszego życia. (Fot. iStock)
Każdy z nas chce być szczęśliwy. To naturalne, instynktowne ludzkie dążenie. Stoicy namawiają nas do przejścia od chęci do działania – podjęcia starań o jakość naszego życia. (Fot. iStock)
Stoicyzm to postawa życiowa, która jest w zasięgu naszych możliwości – zapewnia doktor filozofii Paulina Felicja Seidler i dodaje, że szczęście oraz spokój zależne są od nas samych. Publikujemy fragment jej książki „Po prostu spokój. Jak dobrze żyć po stoicku”.

Krok pierwszy – otwórz głowę, zmień myślenie

W praktyce stoickiej postawy życiowej bardzo ważna jest otwartość. Stoicyzm oznacza pewnego rodzaju przemianę, zmianę myślenia o sobie, innych ludziach i świecie. Stoickie myślenie w porównaniu z typowym jest mniej intuicyjne i bardziej wymagające. Wymaga samodyscypliny oraz wiary w siebie, swoje możliwości i swoją racjonalność. Musimy otworzyć się na to. Czytając jedynie o stoikach i rozważając ich poglądy, bez podjęcia stoickich ćwiczeń duchowych, nic nie wskóramy. Nie możemy zatrzymać się na poczuciu nieintuicyjności, na stwierdzeniach, że „to trudne”, „dziwne”, „chyba tak się nie da”. Nakładamy sobie w ten sposób blokadę myślową. Jeśli będziemy powtarzać takie frazesy, to jakim cudem zmobilizujemy się do zmiany? Trzeba spojrzeć na swoje życie z innej perspektywy, uwierzyć w moc zmiany siebie i pracy nad sobą, zacząć działać.

Stoicyzm oznacza wzięcie się za siebie i świadome działanie ku poprawie jakości życia, ku temu, by miało sens i było wartościowe. Tu leży według stoików ludzka sprawczość. Każdy z nas chce być szczęśliwy. To naturalne, instynktowne ludzkie dążenie. Stoicy namawiają nas do przejścia od chęci do działania – podjęcia starań o jakość naszego życia. Starań w obrębie spraw i rzeczy od nas zależnych, czyli tego, co wewnątrz nas. Zamiast walczyć ze światem i ludźmi, powinniśmy zmienić siebie i swoje spojrzenie na rzeczywistość.

Główną trudnością i najważniejszym elementem stoickiej dyscypliny myślenia jest podział rzeczy na zależne i niezależne. Jeśli widzimy nasze wpływy i działania głównie w świecie zewnętrznym, to nasze poczucie szczęścia i spokoju osadzamy w innych ludziach oraz rzeczach i sprawach od nas niezależnych. Jesteśmy więc hazardzistami, stawiamy na świat i ludzi jak na los na loterii. Może się uda i wszystko jakimś cudem będzie się działo zgodnie z naszym życzeniem, będziemy szczęśliwi, albo się nie uda i będziemy nieszczęśliwi. Szansa na to, że trafimy szóstkę w lotka, jest mała, a szansa, że ludzie, świat i okoliczności całe nasze życie będą „trafiały” w nasze życzenia i powodowały uczucie szczęścia – jeszcze mniejsza. Po co oddawać szczęście w cudze ręce lub ślepemu losowi? Zdecydujmy się na stoicką drogę życia, by osiągnąć taki stan ducha samodzielnie. W innym wypadku skazani jesteśmy na porażkę. Osadzenie szczęścia na zewnątrz siebie to, według stoików, prosta droga do tego, byśmy poczuli się sfrustrowani i nieszczęśliwi. Poczucie braku sensu, zniechęcenie, wypalenie to wówczas bardzo naturalne reakcje i uczucia. W końcu w wyniku niesprzyjających, niechcianych okoliczności musi dojść do ich powstania. Jeśli oczekujemy od świata i ludzi, że nas uszczęśliwią, to zawsze w jakimś momencie poczujemy, że to się nie udaje.

Jeśli zależy nam na dobrym życiu, musimy sami o nie zadbać, nie wolno nam z niego rezygnować. Seneka, opisując ideał stoickiego mędrca, zachęca nas do pracy nad sobą tymi słowami: „Mędrzec jednak niczego nie może utracić, ponieważ wszystko przechowuje w sobie, niczego nie powierza losowi”. Przede wszystkim powinniśmy zmienić perspektywę i zmienić zewnątrzsterowność na wewnątrz-sterowność. Nie patrzeć na zewnątrz, ale do środka. Kluczem do szczęścia i poczucia sensu jest działanie w sferze od nas zależnej, czyli przede wszystkim troska o siebie, poznanie siebie, budowanie i wzmacnianie swojej tożsamości. Wszystko po to, by odzyskać stery swojego życia, iść przez życie w zgodzie z tym, co dla nas ważne i wartościowe – odnaleźć swój sens.

Krok drugi – obserwuj, planuj, działaj i sprawdzaj siebie

Kiedy zmienimy odrobinę swoje myślenie, otworzymy się na zmianę i pracę nad sobą, poznamy nieco teorię, powinniśmy podjąć kolejny krok i zdecydować się wdrażać w życie stoickie zasady. Sama teoria na nic się zda. Starożytna filozofia to przede wszystkim praktyka, a nie tylko teoria. Między innymi dlatego Sokrates nie pisał, a pokazywał, jak dobrze żyć. Nie pisał o filozofii, ale żył według niej. Trzeba zatem zacząć stosować ćwiczenia stoickie i żyć na sposób filozoficzny, stoicki.

Dobrze jest zacząć praktykę od codziennej obserwacji siebie. Taka introspekcja i samoobserwacja pozwolą nam dobrać odpowiednie ćwiczenia duchowe, by wzmocnić siebie i swoją psychiczną odporność. Obserwujmy, kiedy wpadamy w silne emocje, w jakiego rodzaju sytuacjach. Rozważmy:

  1. Czy częściej mamy do czynienia z emocjami w relacjach bliższych czy dalszych?
    a) Czy emocje wynikają z poczucia urazy? Jak często się obrażamy i dlaczego?
    b) Czy staramy się zrozumieć drugą osobę i jej perspektywę?
    c) Czy w trudnej sytuacji myślmy o odwecie?
  2. Kiedy pogarsza się nasz nastrój?
    a) Czy możemy powiedzieć o sobie, że jesteśmy pamiętliwi?
    b) Czy mamy tendencję do martwienia się na zapas?
    c) Czy często jesteśmy zasmuceni i zniechęceni?
    d) Czy bliskie jest nam uczucie rozczarowania i frustracji?

Musimy znaleźć problem, żeby wiedzieć, nad czym pracować, a w tym może pomóc powyższe ćwiczenie. Być może mamy problem z gniewem lub z ego, wtedy trzeba poćwiczyć się w nabieraniu perspektywy. Możliwe, że unieszczęśliwiamy się, snując czarne wizje przyszłości lub odwrotnie, obiecując sobie za dużo, wzbudzając w sobie oczekiwania i nadzieje. W takich przypadkach najlepsze są ćwiczenia wdzięczności i uważności.

Dzięki obserwacji siebie nie tylko będziemy wiedzieć, co nas unieszczęśliwia i jakiego rodzaju ćwiczenia duchowe stosować, ale nauczymy się także na chwilę wycofywać w emocjach. Tworzyć tak ważną dla stoików przerwę między bodźcem a reakcją. Dając sobie chwilę wytchnienia, od razu łagodzimy emocje i kierujemy się w stronę rozumnego przeżywania. Rozważamy to, co czujemy i dlaczego. Nazywamy emocje, problemy i szukamy rozwiązania w kategoriach spraw od nas zależnych. To bardzo ważny krok na stoickiej drodze.

Innym dobrym pomysłem na rozpoczęcie przygody ze stoicyzmem jest praktyka rachunku sumienia. Może to być praktyka uzupełniająca, pogłębiająca naszą obserwację siebie. Rachunek sumienia zazwyczaj kojarzy się nam z tradycją chrześcijańską. Wywodzi się jednak od starożytnych filozofów, od pitagorejczyków. Pitagorejczycy praktykowali podsumowanie dnia i przypominanie sobie wszystkiego, co się w nim wydarzyło. Praktyka ta miała na celu nie względy etyczne czy pracę nad sobą, ale ćwiczenie pa-mięci. Pitagorejczycy bowiem wierzyli w metempsychozę, w wędrówkę dusz. Wierzyli, że ćwicząc pamięć, być może przypomną sobie swoje wcześniejsze wcielenia. U stoików natomiast rachunek sumienia był i jest praktyką codziennego sprawdzenia siebie i swoich postępów na drodze do bycia lepszym człowiekiem. Dziś powiedzielibyśmy – do bycia lepszą wersją siebie.

Wieczorny rachunek sumienia, który stanowi podsumowanie dnia, idzie w parze z porannym planowaniem. To właśnie rano stoicy zalecają planować dzień. Rano, by nie stresować się czekającymi na nas jutro zadaniami przed snem, ale z energią wejść w nowy dzień i wiedzieć, co jest danego dnia naszym najważniejszym zadaniem. Ważne jest w tej praktyce także wykorzystywanie czasu jako dobra, co prawda według stoickiej filozofii nie etycznego, ale nieodnawialnego. Stoik to aktywny człowiek, dla którego ważne jest rozsądne dysponowanie czasem. Czasem, który nieubłaganie biegnie. Jak już wspominałam, stoik skupia się na jakości spędzanych chwil, a nie na ich ilości. Dlatego też praktykując planowanie dnia, powinniśmy traktować nowy dzień jak nową szansę, „osobny żywot” – prawi Seneka. Jeśli poprzedniego dnia nie udało nam się zrobić postępu na drodze do stoickiej postawy, dziś jest nowy dzień i nowa szansa.

Jeśli wiemy, że czeka nas pewne emocjonalne wyzwanie, rano warto przeprowadzić dodatkowo ćwiczenie premeditatio malorum. Dobrze jest w ramach planowania i ćwiczeń postanowić sobie, że niezależnie, co się dziś wydarzy, nie pozwolimy sobie na stracenie równowagi i poczucia spokoju. Pokażemy sobie i innym, że jesteśmy silni i panu-jemy nad sobą. Panujemy nad naszymi emocjami, nastrojami i reakcjami.

Wieczorem natomiast analizujemy, z jakimi trudnościami i sytuacjami mieliśmy do czynienia, jak się wobec nich zachowaliśmy, jakie postępy poczyniliśmy. Analizujemy nasze reakcje i czyny oraz towarzyszące im myśli i emocje. Zastanawiamy się nad własnym samopoczuciem, nad tym, jak czujemy się sami ze sobą. Możemy także pomyśleć o naszym ulubionym stoiku i zastanowić się, jak on oceniłby nasze zachowanie. Co by nam poradził.

Rachunek sumienia robimy nie po to, by się karać czy nagradzać, ale żeby poczuć radość, zadowolenie z siebie i z postępów, jakie danego dnia poczyniliśmy, lub ewentualnie delikatnie się zganić i obiecać sobie poprawę. Jak widać w cytacie rozpoczynającym ten podrozdział, Seneka w czasie wieczornego „badania dnia” jest jednocześnie wyrozumiały wobec siebie i wytrwały w dążeniu do osiągnięcia ideału stoickiego mędrca. Dobrze jest pamiętać o tym, że stoik jest życzliwy także wobec siebie. Wie, że ważna jest droga i dokonująca się w jej czasie przemiana. Stoicki mędrzec jest ideałem, do którego stoik dąży ze świadomością tego, że niekoniecznie go osiągnie.

Rachunek sumienia jest praktyką, która pozwala nam się dowiedzieć, jak nam idzie na stoickiej drodze. Z mojego doświadczenia wynika, że działa bardzo motywująco. Z praktyki codziennego planowania dnia i rachunku sumienia płynie wiele korzyści. Codzienne analizy, introspekcje wzmacniają w nas świadomość tego, co, jak i dlaczego przeżywamy, a więc naszą stoicką postawę. Postawę wrażliwej, rozumnej, inteligentnej emocjonalnie osoby.

Krok trzeci – wymagaj od siebie, ale bądź dla siebie wyrozumiały, nie poddawaj się

Stoiccy mędrcy to postacie idealne. To wzory i idee, do których dążymy. Nie powinniśmy tracić ich z oczu, ale doceńmy także drogę. Jak poucza Epiktet: „Ty natomiast, chociaż, rzecz oczywista, nie jesteś Sokratesem, to jednak winieneś żyć jak ten, kto przynajmniej pragnie być Sokratesem”. Sama droga, proces zmiany siebie są bardzo ważne. Trzeba czerpać radość i satysfakcję z każdego najmniejszego postępu na tej drodze. Dla wielu starożytnych filozofów właśnie Sokrates był mędrcem, chociaż nie zawsze wskazywano konkretną osobę.

Takie podejście świetnie sprawdza się we wszelkiego rodzaju dążeniach i ambicjach. Działamy, jesteśmy zdeterminowani, ale także cierpliwi i wyrozumiali wobec siebie. Doceniamy siebie i swoje wysiłki. To pozwala nam zachować zdrowy balans i równowagę psychiczną.

Trzeba także uświadomić sobie, że stoicyzm jest niełatwą sztuką życia, oznacza pracę nad sobą i wewnętrzną przemianę. Jest bardzo wymagającą postawą i, chcąc żyć zgodnie z jego zaleceniami, należy uzbroić się w cierpliwość wobec siebie, nie upadać na duchu przy pierwszych niepowodzeniach. Zmiana myślenia, zmiana spojrzenia na siebie, innych ludzi i świat to długotrwały proces, ale postępujący. Z czasem będzie się okazywać, że wielu ćwiczeń już nie potrzebujemy, bo automatycznie patrzymy perspektywicznie i myślimy o rzeczach i sprawach zgodnie z ich podziałem na zależne (wewnętrzne) i niezależne (zewnętrzne). Z czasem przekonamy się, jak zmienił się nasz sposób myślenia.

Motywację do wprowadzenia zmiany znajdziemy w sobie. Tylko my sami będziemy w stanie ją utrzymać, mimo ewentualnych pierwszych niepowodzeń na stoickiej drodze. Nikt nie jest w stanie wytworzyć za nas tych pozytywnych uczuć, które sprawią, że będzie nam się chcieć. Ktoś inny może jedynie zmienić jakieś okoliczności lub wskazać nam drogę. W chwilach słabości zawsze możemy wrócić do stoików starożytnych lub współczesnych. Kojący i pokrzepiający często okazuje się powrót do Rozmyślań Marka Aureliusza, Listów do Lucyliusza Seneki, Diatryb Epikteta, czyli myśli ludzi, którzy stanowią dla nas wzór, a sami za wzór mieli stoickiego mędrca.

Czytając dzieła starożytnych stoików, można dostrzec ich zmagania. Seneka w jednym z listów do Lucyliusza składa samokrytykę: „Pojazd, do którego wsiadłem, to zwyczajny wóz chłopski. (...) Z trudem mogę się zmusić, bym chciał uchodzić za właściciela takiego pojazdu. Wciąż jeszcze trwa we mnie opaczny wstyd przed prostotą i ile razy spotkamy jakąś okazalszą świtę, mimo woli rumienię się, co dowodzi, że uznawane i pochwalane przeze mnie zasady nie mają we mnie, jak dotąd, stałego i niewzruszonego siedliska. Kto wstydzi się skromnego wozu, ten będzie się chełpił świetnym pojazdem. Małom poszedł dotychczas naprzód. Jeszcze nie mam odwagi jawnie pozwolić sobie na prostotę. W dalszym ciągu przejmuję się tym, co myślą o mnie inni podróżni”. Ja widzę w tym cytacie świadectwo wewnętrznej walki Seneki. Nie powinniśmy go za to potępiać ani odrzucać jego autorytetu. Seneka, jak każda osoba decydująca się na stoicką postawę i pracę nad sobą, miał lepsze i gorsze momenty.

To, że sam nie zawsze był w stanie spełnić ideał stoickiego mędrca i podążać za swoimi wartościami, nie przekreśla Seneki jako stoika. W innym liście do Lucyliusza Seneka wspomina: „Widzę, Lucyliuszu, że nie tylko się doskonalę, ale i przeobrażam się. Nie twierdzę zaraz i nie spodziewam się, że nie zostało we mnie nic takiego, co by jeszcze należało odmienić. Dlaczegoż by nie miało znajdować się we mnie wielu właściwości, które winny być naprawione, złagodzone lub dźwignięte na wyższy poziom? Dowodem przemiany czyjejś osobowości jest już sama ta okoliczność, iż dostrzega on swoje wady, z których dotąd nie zdawał sobie sprawy”. Słowa te pokazują, jak do siebie i pracy nad sobą podchodzi Seneka. Także pod tym względem powinien stanowić dla nas wzór.

W chwilach słabości przypominajmy też sobie, dlaczego zdecydowaliśmy się podążać stoicką drogą. Najczęściej zawiedzeni myśleniem skupionym na tym, co na zewnątrz, osadzaniem swojego szczęścia i poczucia sensu poza sobą, chcemy odzyskać siebie i zyskać sprawczość. Decydując się na stoicyzm, ostatecznie dochodzimy do postawy, w której jesteśmy zarówno psychicznie odporni, jak i emocjonalnie inteligentni, wrażliwi na siebie, innych i świat.

Stoicki rodzaj wrażliwości, związany z inteligencją emocjonalną, to cecha i umiejętność oznaczająca siłę, a nie słabość, rozumność, a nie impulsywność, wrażliwość na siebie i innych, a nie egoizm. Cechy te stanowią też swojego rodzaju umiejętności społeczne. Praktykujemy stoicyzm nie tylko dla siebie. Nie tylko po to, by nam żyło się lepiej. Dobrze rozumiejąc stoicką postawę i poprawnie ją praktykując, stajemy się lepsi dla innych. Bardziej serdeczni, wyrozumiali, wrażliwi i empatyczni, skorzy do pomocy. Stoicyzm pięknie łączy troskę o siebie z bardzo etyczną postawą wobec świata i ludzi. Właściwie wywodzi jedno z drugiego. Właśnie dlatego stoicyzm jest tak piękną filozofią życia.

Warto zapamiętać

  • Wdrożenie stoicyzmu w życie należy zacząć od otwartości, od zmiany myślenia. Trzeba przyjąć, że może się nam powieść na stoickiej drodze życia.
  • Praktykę dobrze jest zacząć od samoobserwacji. Musimy wiedzieć, gdzie leży nasz problem. W jego ustaleniu pomogą nam: planowanie dnia i wieczorny rachunek sumienia.
  • Sam proces zmiany siebie jest istotny. Trzeba doceniać każdy najmniejszy postęp na stoickiej drodze i czerpać z niego satysfakcję.
  • Każdy, kto stara się wdrożyć stoicyzm, ma lepsze i gorsze chwile. Pamiętajmy o tym, że zmieniamy się dla siebie i dla innych. Zmieniamy się, bo chcemy być lepszymi ludźmi.

Więcej w książce: „Po prostu spokój. Jak dobrze żyć po stoicku” Pauliny Felicji Seidler, Wyd. Zwierciadło

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Po prostu spokój
Autopromocja
Po prostu spokój Paulina Felicja Seidler Zobacz ofertę promocyjną
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze