1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Psychologia

Gryzienie warg, policzków, paznokci – czym się stresujesz? [Psychosomatyka – w kontakcie z ciałem]

Kiedy coraz częściej łapiesz się na tym, że się gryziesz, możesz założyć dzienniczek, w którym będziesz analizować wszystkie sytuacje, kiedy uaktywnia się nawyk: moment gryzienia, co się wydarzyło tuż przed, jakie emocje wtedy czułaś. (Fot. iStock)
Kiedy coraz częściej łapiesz się na tym, że się gryziesz, możesz założyć dzienniczek, w którym będziesz analizować wszystkie sytuacje, kiedy uaktywnia się nawyk: moment gryzienia, co się wydarzyło tuż przed, jakie emocje wtedy czułaś. (Fot. iStock)
Wiele zgubnych nawyków, takich jak: skubanie skórek, obgryzanie paznokci czy zagryzanie warg i policzków, to efekt nieuświadomionego napięcia stresowego. Twoje ciało, latami niesłuchane, upomina się o uwagę w formie bolesnych nawyków. Posłuchaj go, bo na pewno ma ci coś ważnego do powiedzenia.

Sesja łączona. Ja i pacjent jesteśmy u fizjoterapeuty, który „czyta” ciało. W przypadku dolegliwości psychosomatycznych to bardzo ważne. Wśród terapeutów pracujących z ciałem panuje opinia, że symptom, dolegliwość to krzyk nieusłyszanego ciała.

Matylda trafiła do nas z powodu niezdiagnozowanego mrowienia twarzy.
– Nic mnie nie boli, ale przez 24 godziny na dobę nie jestem w stanie zapomnieć o tym, że mam twarz – skarży się. – Czasami są to mrowienia – takie uczucie jakby pod skórą twarzy mieszkały tysiące mrówek. Innym razem odczuwam to bardziej jako drętwienie – jakby ktoś poraził prądem mój nos, moje czoło, policzki.

Kiedy twarz żyje swoim życiem

Kiedy Matylda wchodzi do gabinetu, prosimy, żeby usiadła tak, by jej ciało czuło się komfortowo. To ważne, ciało potrzebuje czasu, by zaufać. Niesłuchane przez lata nie od razu prezentuje symptomy. Kobieta rozgląda się po gabinecie, bierze krzesło i prawie opiera je o ścianę. Jest czujna – myślę – boi się „być zaatakowana” od tyłu. Kiedy opowiada nam o swoim kłopocie, jest bardzo reaktywna – jej ciało intensywnie się porusza. Kobieta żywo gestykuluje, od czasu do czasu wstaje z krzesła, żeby ciałem podkreślić swoje słowa. W pewnych momentach mam wrażenie, że ta ekspresja jest nadmiarowa; przypomina zachowania kompulsywne, mające za zadanie rozładować nadmiar napięcia. Kiedy kończy swoją opowieść i zaczyna słuchać tego, co mamy do powiedzenia, jej ciało zamiera, nieruchomieje. Za to twarz zaczyna żyć swoim życiem – Matylda marszczy nos, mruga oczami, zagryza wargi. W pewnym momencie dłonią zaczyna dotykać twarzy, potem dwoma palcami wciska prawy policzek i zaczyna go przygryzać. Jej oczy są przerażone, twarz staje się czujna, ciało – znieruchomiałe. Jak na komendę wszyscy milkniemy, słychać jedynie cmokanie zasysanych policzków.

– Czy ktoś kiedyś uderzył cię w twarz? – pyta fizjoterapeuta.

I ja i Matylda jesteśmy zaskoczone tym pytaniem. Kobieta kuli się, jakby bała się, że za chwilę padnie cios, ktoś ją zaatakuje.
– Nie, chyba nie, nie przypominam sobie – odpowiada. – A, pewnie chodzi o to moje gryzienie policzków – czerwieni się. – Tak mam od zawsze, kiedy uważnie słucham albo na coś czekam.

Właśnie tak – jej znieruchomiałe ciało, stężała twarz i „zabezpieczenie tyłów” wyraźnie kojarzy mi się z czekaniem. Ale z czekaniem na coś strasznego, co ma/może się wydarzyć. Pod koniec sesji okazało się, że jako dziecko Matylda często była świadkiem koszmarnych kłótni rodziców, które nierzadko kończyły się przemocą fizyczną. Zdarzało się, że jako mała dziewczynka musiała ich rozdzielać albo biec do sąsiadów po pomoc. To wtedy, nie mogąc nic zrobić ani nawet uciec (bała się, że rodzice się pozabijają), zaczęła zagryzać policzki. To był akt autoagresji, czyli skierowania agresji do wewnątrz. Kiedy była w szkole średniej, miała tak bolesne zrosty na wewnętrznej stronie policzków, że musiała poddać się operacji. Dziś „gryzie się” zawsze, kiedy jej ciało jest bez ruchu. Zasypia z dłońmi przyciśniętymi do policzków. Być może jej mrowienie i drętwienie twarzy nie są jedynie objawem tężyczki (co stwierdzono po badaniu EMG), ale również nadmiernego napięcia mięśni twarzy.

Stres – przyzwyczajenie – nawyk

Twarz to część ciała, którą pokazujemy światu. Staramy się – zwłaszcza my, kobiety – odpowiednio „aranżować” swoje oblicze, by być postrzegane jako silne, niezależne, odważne, pogodne, nieprzejmujące się byle czym itp. Jednak często to właśnie na twarzy widoczne są oznaki stresu. I nie chodzi jedynie o wygląd związany np. ze starzeniem się, ale o różne dziwne odruchy, które stają się przyzwyczajeniami, a w dalszej kolejności nawykami. Nawykami, które zaczynają towarzyszyć nam nie tylko w sytuacjach stresujących, ale także w chwili wykonywania rutynowych czynności, zamyślenia czy zastanawiania się. Najczęściej wtedy, kiedy nasze ciało jest mało ruchliwe. To właśnie wtedy tak naprawdę zaczynamy czuć; wracają wspomnienia konkretnych wydarzeń, budzi się lęk, złość, pojawiają się obawy o przyszłość wynikające z traum w przeszłości i inne „negatywne” emocje. Najczęściej występujące nawyki „odstresowe” to:

  • wkładanie palców do ust,
  • obgryzanie skórek i paznokci,
  • zbyt mocne szczotkowanie zębów,
  • przygryzanie warg i policzków.

Wiele osób tłumaczy się, że przygryzanie warg lub wewnętrznej strony policzków pomaga im w skoncentrowaniu się na wykonywanym zadaniu albo skraca czas oczekiwania na coś ważnego, np. ważny telefon czy wejście do gabinetu lekarskiego. Najczęściej nawyk ten odbywa się nieświadomie. Świadomość pojawia się w chwili bólu albo kiedy w ustach pojawia się smak krwi. Dla większości jest on wstydliwy. Zdarza się, że pacjenci mówią o nim dopiero, kiedy zaufają terapeucie. Dopóki pacjent sam o tym nie powie, nawet kiedy zauważam, że zagryza wargi czy gryzie policzki, najczęściej pytam, czy jest czymś zdenerwowany albo jak się teraz czuje.

Zęby i dłonie służą do zdobywania pożywienia; mogą być symbol niezależności, dążenia do całkowitej autonomii. Gryzienie jest też formą agresji i może być formą autoagresji. Według totalnej biologii konflikt związany z okolicą ust, zębów może dotyczyć tajemnicy, konieczności trzymania języka za zębami, milczenia (choć chciałoby się powiedzieć) albo bycia w sytuacji bez wyjścia: nie mogę już się wycofać, nie mogę uwolnić się od rodzinnej lojalności itp.

Prowadź dzienniczek emocji

Przygryzanie warg czy wewnętrznej strony policzków pozornie wydaje się mało groźnym symptomem, zranienia w śluzówce buzi goją się stosunkowo szybko. Jednak jeśli nawyk ten trwa latami, uszkodzenie błony śluzowej może prowadzić do nadżerek, aft, krwiaków i zgrubień, a w ostateczności zrostów. Kolejną przykrą konsekwencją częstego przegryzania policzków może być zmiana ułożenia żuchwy oraz zmiana układu zgryzu. W takiej sytuacji konieczna może się okazać pomoc ortodonty i fizjoterapeuty, którzy zlecą rehabilitację stomatologiczną pozwalającą pozbyć się różnych dolegliwości związanych ze zmianami w stawach skroniowo-żuchwowych. Regularne i długotrwałe przygryzanie warg może prowadzić do ich nadmiernego wysuszania, a nawet pękania.

Samodzielne szukanie psychologicznych przyczyn zagryzania warg i gryzienia policzków może być trudnym i bolesnym procesem. Dlatego warto skorzystać z pomocy psychoterapeuty i/albo fizjoterapeuty. Uwalnianie napięć z twarzy, zalecone ćwiczenia mimiki twarzy czasami są bardziej skuteczne i szybciej działające niż sesje psychoterapii. Fizjoterapeuta przede wszystkim uczy uświadamiania sobie owego nawyku, a tylko wtedy można go kontrolować. Kiedy coraz częściej łapiesz się na tym, że się gryziesz, możesz założyć dzienniczek, w którym będziesz analizować wszystkie sytuacje, kiedy uaktywnia się nawyk: moment gryzienia, co się wydarzyło tuż przed, jakie emocje wtedy czułaś. Nie jest to łatwe, ale dzięki dzienniczkowi przestaniesz się wstydzić tego, co robisz, coraz bardziej zaczniesz rozumieć, co ciało chce ci w ten sposób przekazać.

Zakładając, że samogryzienie jest skutkiem stresu, warto zastosować wszystkie znane techniki radzenia sobie z napięciem stresowym, takie jak:

  • trening relaksacyjny;
  • medytacja, która dla wielu osób jest sprawdzonym sposobem na wyciszenie, rozluźnienie i uwolnienie codziennego napięcia psychicznego;
  • treningi relaksacyjne opierający się na ćwiczeniach mięśniowych, na przykład trening relaksacyjny Jakobsona;
  • zaangażowanie zębów i języka, na przykład żucie gumy albo ssanie cukierków;
  • korzystanie z przedmiotów antystresowych, np. specjalnych małych piłeczek (mogą być z kolcami), które ściskasz za każdym razem, kiedy dojdzie do przegryzania okolic jamy ustnej.

Warto również prosić o pomoc bliskich, żeby zwracali ci uwagę za każdym razem, gdy tylko zauważą, że znów przygryzasz wargi lub policzki.

Oprócz radzenia sobie z nawykowym przygryzaniem warto także zadbać o odpowiednią pielęgnację zranionych śluzówek poprzez:

  • utrzymanie regularnej i dokładnej higieny jamy ustnej;
  • dbanie o to, aby zranione tkanki jak najszybciej uległy zagojeniu i nie przysparzały bólu podczas spożywania pokarmów – w gojeniu pomocne mogą okazać się preparaty łagodzące zranione śluzówki;
  • unikanie pikantnych lub kwaśnych potraw, jeśli zranienia w ustach są duże – może to utrudnić ich gojenie.

Ewa Klepacka-Gryz, psycholożka, terapeutka, dziennikarka, a także autorka wielu poradników psychologicznych. Współtwórczyni autorskiej metody pracy z symptomami w ciele (bólami, dolegliwościami psychosomatycznymi, dysfunkcjami narządu ruchu). Prowadzi warsztaty dla osób cierpiących na choroby psychosomatyczne, kobiet w trudnych sytuacjach życiowych oraz par w kryzysach.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze