1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Psychologia

Czy brakuje nam wolnej woli? Rozmowa z Greggiem D. Caruso, profesorem filozofii

Wiele naszych działań wynika z procesu socjalizacji, czyli pewnej manipulacji lub innej formy wpływu. (Ilustracja: iStock)
Wiele naszych działań wynika z procesu socjalizacji, czyli pewnej manipulacji lub innej formy wpływu. (Ilustracja: iStock)
Nie przeczę, że ludzie dokonują wyborów, jednak pozostaje pytanie, na ile są w tym autonomiczni – mówi amerykański filozof Gregg D. Caruso. Zatem – jego zdaniem – nasze działania nie powinny być poddawane ocenie moralnej. A co ty o tym myślisz?

W książce „Wolna wola” powtarzasz, że to, jacy jesteśmy, wynika z okoliczności, których nie możemy kontrolować. Miejsce urodzenia, kolor skóry, przywileje ekonomiczne wpływają na nasze wybory, ale czy je determinują?
Tak, jako sceptyk wolnej woli twierdzę, że to, kim jesteśmy i co robimy, jest ostatecznie wynikiem czynników pozostających poza naszą kontrolą – czy to determinizmu, indeterminizmu czy szczęścia – i z tego powodu nigdy nie ponosimy moralnej odpowiedzialności za swoje działania. Weźmy na przykład pod uwagę, jak ważną rolę w naszym życiu odgrywa szczęście. Istnieje początkowa „loteria życia”, w sprawie której nie mamy nic do powiedzenia.

Czym jest ta loteria?
To, czy urodziliśmy się w ubóstwie czy dostatku, podczas wojny czy w czasach pokoju, w domu, gdzie była miłość czy przemoc – jest po prostu kwestią szczęścia. Te kwestie określają to, co Thomas Nagel nazywa szczęściem konstytutywnym – wynikającym z tego, kim się jest, jakie ma się cechy charakteru i predyspozycje. Nasze geny, rodzice i rówieśnicy oraz inne czynniki środowiskowe przyczyniają się do tego, kim jesteśmy, a ponieważ nie mamy nad nimi kontroli, więc to, kim jesteśmy, jest przynajmniej w dużej mierze kwestią szczęścia. Idąc dalej: to, jak postępujemy, jest funkcją tego, kim jesteśmy, a więc wszystkie działania, które podejmujemy, zależą od szczęścia.

Nie zaprzeczam wpływowi środowiska czy genów. Ani że ego chce wierzyć w istnienie wolnej woli. Zarazem sens mojego bycia na Ziemi znajduję w akcie tworzenia.
Zgadzam się. Ale większość tego, na czym nam zależy, jeśli chodzi o nasz wkład w świat, można osiągnąć bez wolnej woli. Weźmy na przykład Alberta Einsteina. W wywiadzie dla „The Saturday Evening Post” z 1929 r. powiedział: „Nie wierzę w wolną wolę. Wierzę za Schopenhauerem: możemy robić, co chcemy, ale możemy chcieć tylko tego, co musimy”. Wywiad kończy odrzuceniem poglądu, że zasłużył sobie na pochwałę lub uznanie za swoje osiągnięcia naukowe: „Nie przypisuję sobie uznania. Wszystko jest zdeterminowane, zarówno początek, jak i koniec, przez siły, nad którymi nie mamy kontroli”.

Jesteś zwolennikiem determinizmu?
Dystansuję się od jednoznacznego podejścia do determinizmu jako tezy, że fakty dotyczące odległej przeszłości w połączeniu z prawami natury pociągają za sobą jedyną możliwą przyszłość. Moim zdaniem brakuje nam wolnej woli bez względu na to, czy determinizm jest prawdziwy. Gdyby determinizm był prawdziwy, wielką niesprawiedliwością byłoby pociąganie do odpowiedzialności ludzi, którzy popełniają zbrodnie.

Nie rozumiem.
Wyobraźmy sobie, że zespół neurobiologów dysponuje technologią i umiejętnościami do zdalnego manipulowania stanami nerwowymi jakiejś osoby, nazwijmy ją Elżbietą. W tym konkretnym przypadku robią to, naciskając przycisk, który wywoła u niej silnie egoistyczny proces rozumowania, który w konsekwencji doprowadzi ją do decyzji, by zabić, dajmy na to – Donalda. Nawet jeśli założymy, że wewnętrzny stan psychiczny Elżbiety jest dobry, to znaczy robi to, co chce, aprobuje własne zachowanie, umiarkowanie reaguje na zewnętrzne bodźce – to przecież nie możemy uznać jej winną zabicia Donalda, skoro przyczyną była neurobiologiczna manipulacja. Tak naprawdę wiele naszych działań wynika z procesu socjalizacji, czyli pewnej manipulacji lub innej formy wpływu.

Viktor Frankl w książce „Człowiek w poszukiwaniu sensu” udowadnia, że nawet w tak ekstremalnie trudnej i zdeterminowanej sytuacji jak Holocaust są jednostki, które potrafią zachować wewnętrzną wolność.
Nie przeczę, że ludzie mogą zachować determinację w obliczu trudności, znaleźć ukojenie w swoim wewnętrznym charakterze czy zachować sens życia podczas takich okrucieństw jak Holokaust. Zaprzeczam tylko, że ludzie mają tak wielką kontrolę na tym, co robią, by zasługiwało to na upomnienie czy pochwałę, karę czy nagrodę.

A czy to, że teraz odpowiadasz na moje pytania, to Twój autonomiczny wybór?
Nie przeczę, że ludzie dokonują wyborów. Przyznaję, że istnieje różnica między wyborem odpowiadania na Twoje pytania a powiedzmy mruganiem oczami lub kichaniem. Wybory wymagają namysłu i świadomego działania, podczas gdy mruganie oczami i kichanie – nie. Przyznaję też, że ludzie mogą mieć różny stopień autonomii, kontroli i reagowania na przyczyny. Na przykład osoby cierpiące na ciężką chorobę psychiczną znacznie różnią się w swoich reakcjach od osób zdrowych. Nadal pozostaje otwarte pytanie, czy ludzie są wolni i moralnie odpowiedzialni – w podstawowym sensie – za swoje rozważania, wybory i działania. Temu, jako sceptyk wolnej woli, zaprzeczam.

Gregg D. Caruso, profesor filozofii w SUNY Corning CC (część Uniwersytetu Stanowego Nowego Jorku). Współautor książki, „Wolna wola. Czy jesteśmy odpowiedzialni za nasze czyny?”, wyd. Copernicus Center Press. Zajmuje się badaniami m.in. na temat wolnej woli, odpowiedzialności moralnej, filozofii umysłu, neuroprawa, www.greggcaruso.com

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze