1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Psychologia
  4. >
  5. Jak wspierać zdrowie psychiczne za pomocą nowych technologii? Wyjaśnia dr Sophie Mort, guru terapii online

Jak wspierać zdrowie psychiczne za pomocą nowych technologii? Wyjaśnia dr Sophie Mort, guru terapii online

Sophie Mort: „Przez Internet pomagam nie setkom, a tysiącom pacjentów rocznie”. (Fot. Liz Seabrook)
Sophie Mort: „Przez Internet pomagam nie setkom, a tysiącom pacjentów rocznie”. (Fot. Liz Seabrook)
Oprócz szkodliwych treści, jak pseudonaukowe teorie i cyberprzemoc, Internet oferuje również bezpłatne wsparcie i porady specjalistów. O to, jak wykorzystać nowe technologie dla dobra naszego zdrowia psychicznego, pytamy brytyjską psycholożkę dr Sophie Mort, uznawaną za guru terapii online.

Rzuciłaś pracę w brytyjskiej służbie zdrowia i zostałaś internetowym guru terapii. Masz poczucie, że pomoc online jest tak samo skuteczna jak spotkania twarzą w twarz z pacjentami w gabinecie?
Potwierdziło to kilka badań, ale z mojego doświadczenia wynika, że wszystko zależy od rodzaju i skali problemu. Choć terapia online jest pomocna w przypadku depresji czy lęków, nie zaleciłabym jej osobom borykającym się na przykład z zespołem stresu pourazowego. Ludziom potrzebującym wsparcia na wysokim poziomie osobiste spotkanie z terapeutą w gabinecie zapewnia komfort, którego praca online nigdy nie da. Mimo to nie planuję rezygnować z tej formy terapii, bo dzięki niej mogę łatwiej dotrzeć do większej liczby potrzebujących wsparcia. Przez Internet pomagam nie setkom, a tysiącom pacjentów rocznie, także tym, którzy nigdy nie mieliby dostępu do terapii ze względu na miejsce zamieszkania, zdrowie, ograniczoną mobilność lub napięty harmonogram. Ta skala działania jest dla mnie niezwykle ważna, bo coraz więcej osób boryka się z różnego typu stanami lękowymi, atakami paniki i obniżonym nastrojem.

Rzeczywistość nas nie rozpieszcza. Po dwóch latach pandemii przyszła wojna. Trudno w takich okolicznościach o równowagę psychiczną.
Największym problemem nie jest otaczająca nas rzeczywistość, bo ona nieustannie się zmienia i jeszcze nieraz może nas negatywnie zaskoczyć, ale to, że ludzie nie rozumieją samych siebie, własnych przeżyć i emocji. Na co dzień skupiamy się na świecie zewnętrznym, tym, co się dzieje wokół nas, materialnej otoczce, a zupełnie nie interesujemy się swoim wnętrzem, tym jak ten świat odbieramy i dlaczego właśnie w taki sposób. Zatem kiedy pojawiają się problemy, zmartwienia czy bolesne przeżycia, nie dysponujemy żadnymi narzędziami umożliwiającymi właściwą reakcję. Dlatego, zamiast kilka razy dziennie przeglądać serwisy informacyjne, z nadzieją, że dzięki temu zrozumiesz to, co się dzieje na świecie, lepiej poświęć choćby kwadrans na próbę zrozumienia siebie. I nie mam tu na myśli tego, żebyśmy nagle wszyscy zapisali się na terapię. Podstawowa wiedza psychologiczna i opisy technik pomocnych w kryzysowych sytuacjach są powszechnie dostępne w Internecie. Warto się nimi zainteresować.

Czego możemy się w ten sposób dowiedzieć o sobie?
Na przykład tego, że myśli, które kłębią się w naszej głowie, są historiami, a nie faktami. Powstają ze słów i obrazów, z którymi się spotykamy. Moją ulubioną teorię wyjaśniającą funkcjonowanie naszego mózgu i tego, jak postrzegamy świat, opisała profesor Lisa Feldman Barrett, która twierdzi, że nasz mózg nie reaguje na to, co tu i teraz. Gdziekolwiek jesteś i cokolwiek robisz, umysł jest stale zajęty przewidywaniem przyszłości, a emocje powstają w odpowiedzi na te przewidywania.

Czy to oznacza, że świat wcale nie jest taki, jak go odbieramy?
Po części tak. Odbiór świata wynika z naszych przewidywań, a te z kolei oparte są na naszej osobistej historii i doświadczeniu. Jeśli więc każdego dnia bombardujesz się złowieszczymi, negatywnymi informacjami, to naturalne, że twój mózg zacznie wyolbrzymiać realne zagrożenie, a to z kolei uruchomi silne emocje, jak niepokój, gniew, poczucie winy czy strach prowadzący nawet do ataków paniki. Są jednak techniki, które pozwalają się wyrwać z tego błędnego koła, odwracają uwagę od myśli oraz wyobrażeń i przekierowują je na to, co tu i teraz. Tak działają m.in. techniki oddechowe i skanowanie ciała, a także metafora myśli jako nieba, które nieustannie się zmienia. Wszystkie te ćwiczenia opisałam dokładnie w swojej książce „Czułość. Poradnik pozytywnego egoizmu”, ale można je znaleźć także w sieci.

Dostęp do wszechobecnej sieci informacji jest więc nie tylko pułapką, ale też wybawieniem.
Internet ma w sobie tyle samo dobra, co zła. Oferuje wsparcie, bezpłatne porady i informacje o ważnych sprawach, ale może także negatywnie wpływać na nasze samopoczucie, generować strach, kompleksy, obfituje w pseudonaukowe teorie i cyberprzemoc. Z badań wynika, że najbardziej negatywny wpływ mają na nas wyidealizowane zdjęcia na Instagramie. Regularne oglądanie takich obrazków powoduje niską samoocenę, krytyczne postrzeganie swojego ciała i całego życia.

Mnie bardziej szokuje to, co czytam w social mediach. Jedno zdjęcie lub słowo może rozpętać festiwal nienawiści. Widzimy to teraz wyraźnie pod postami dotyczącymi Rosjan. Choć sama mam w sobie dużo gniewu i żalu, przerażają mnie nawołujące do zemsty i przemocy komentarze pisane przez zwykłych ludzi, pozujących na zdjęciach ze szczęśliwymi rodzinami.
Hejt, słowna przemoc czy nękanie zawsze były częścią Internetu i mediów społecznościowych, zmieniają się tylko ofiary. Byli nimi już ciemnoskórzy, muzułmanie, kobiety, społeczność LGBT+, teraz przyszła kolej na Rosjan. Nie zatrzymamy tej fali. Ludzie w sieci są pozbawieni zahamowań, ponieważ komentując, mogą pozostać anonimowi, a przede wszystkim nie mają bezpośredniego kontaktu z osobą, z którą się komunikują, przez co wydaje się ona dużo mniej ludzka i realna. Psycholog John Suler, który jako jeden z pierwszych zajął się efektem braku zahamowań w sieci, twierdzi, że niektórzy, będąc online, podobnie jak w grze, wcielają się w wirtualną, wyimaginowaną postać, istniejącą tylko w fikcyjnym świecie, w którym obowiązują inne zasady niż w rzeczywistości. Dzięki temu, kiedy przechodzą w tryb offline, nie czują się odpowiedzialni za czyny i słowa w sieci.

Może to działa na nich terapeutycznie, bo w fikcyjnym świecie pozbywają się gniewu, który wywołały realne zdarzenia.
Może tak być, bo jak twierdzi moja koleżanka po fachu, znana na Instagramie jako @decolonizingtherapy, gniew jest nieprzetłumaczoną traumą po rozpaczy spowodowanej wydarzeniami historycznymi. Badania potwierdzają, że niewyrażony gniew może prowadzić do depresji. A niemal zawsze tłumienie tej emocji sprawia, że wybucha ona w dwójnasób w najmniej spodziewanych momentach. Ktoś, kto za wszelką cenę nie chce się rozgniewać, od razu popada więc w furię. Dlatego ważne jest, by dawać upust złości, ale niekoniecznie trzeba to robić w sieci. Można na przykład prowadzić dziennik gniewu, który będzie miał działanie terapeutyczne i pozwoli nam dotrzeć do prawdziwego źródła tej emocji. A gniew może skrywać na przykład głęboką rozpacz, smutek albo bezbronność.

Sama prowadzę taki dziennik regularnie. Zaczynam zawsze tak samo: „Dzisiaj zdarzyło się to i to, co ostatecznie sprawiło, że czuję się...”. Piszę przez 15–20 minut, nie zawsze ładnie, grzecznie i składnie, po czym na koniec wypisuję trzy rzeczy, które danego dnia poszły po mojej myśli. Czytam całość i drę kartki na milion kawałków. Ten ostatni etap jest metaforą uwolnienia się od swoich emocji, a także daje pewność, że nikt tego nie przeczyta.

Najbardziej terapeutycznie działa jednak samo pisanie, dzięki któremu możemy lepiej zrozumieć różne zdarzenia i opuścić na chwilę swój mózg, który często automatycznie tworzy ciągi negatywnych myśli. Poza tym tworząc spójną narrację dotyczącą jakiejś stresującej sytuacji i włączając ją w historię swojego życia, zmniejszamy prawdopodobieństwo tego, że będziemy mieć z nią problemy w przyszłości. Znaczy to mniej więcej tyle, że to samo zdarzenie kolejnym razem już tak bardzo nie wyprowadzi nas z równowagi.

W sieci działa za to siła grupy. Dostajemy potwierdzenie, że nie jesteśmy sami.
Nie ma nic potężniejszego niż wspólne przeżywanie emocji w jednym miejscu. Ale pisanie nienawistnych komentarzy nie jest uzdrawiającym doświadczeniem, bo choć wyrażamy w ten sposób swoje mroczne uczucia, nie staramy się ich zrozumieć i nie pozwalamy sobie na ich przeżycie.

Byłam kiedyś w jednym pomieszczeniu z tysiącem innych kobiet, które doświadczyły przemocy seksualnej. W pewnej chwili wszystkie zaczęły krzyczeć, żeby pozbyć się nagromadzonego przez to traumatyczne przeżycie gniewu. To było organiczne, emocjonalne i oczyszczające. Świadomość, że jestem jedną z wielu, a nie sama, natychmiast zmieniła moje samopoczucie. Uczestniczki tej terapii mówiły, że kiedy weszły do sali, czuły się przestraszone i małe, ale wyszły z niej silniejsze. Siedząc samotnie przed monitorem komputera i pisząc pełne złości komentarze, nie przeżyjesz takiego katharsis.

W książce wspominasz o wielu terapiach, w których brałaś udział. Masz mentora, który pomaga Ci dźwigać ciężar cudzych zwierzeń?
W życiu zawodowym mam wielu mentorów, kilku z nich wymieniałam już w tej rozmowie, ale lista jest znacznie dłuższa. Praca lekarza, niezależnie od specjalizacji, to nieustanna nauka, weryfikowanie nowych badań, szukanie autorytetów. Jak chyba każdy psycholog sama regularnie korzystam z terapii i z różnych technik, które pozwalają mi odzyskać równowagę. Poznając siebie, odkrywam także swoją wewnętrzną mentorkę i to przede wszystkim ona prowadzi mnie w życiu prywatnym. Bo, choć pewnie zabrzmi to jak banał, głęboko wierzę, że największą mądrość mamy w sobie, tylko musimy do niej dotrzeć. Chciałabym, żeby ludzie nauczyli się po prostu ufać swoim instynktom, bo one zawsze prowadzą nas w dobrym kierunku.

dr Sophie Mort, jedna z niewielu na świecie psycholożek klinicznych, które poza gabinetem terapeutycznym szerzą wiedzę o tym, jak żyć lepiej. W ramach prywatnej praktyki online, jako dr Soph prowadzi terapie na Instagramie i blogu. Współpracuje z zespołem rozwijającym aplikację do ćwiczenia uważności „Happy Not Perfect”. „Czułość. Poradnik pozytywnego egoizmu” to jej pierwsza książka.

Polecamy książkę: „Czułość. Poradnik pozytywnego egoizmu”, Sophie Mort, wyd. Marginesy Polecamy książkę: „Czułość. Poradnik pozytywnego egoizmu”, Sophie Mort, wyd. Marginesy

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze