1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. REKLAMA

Kogo szukają spełnione zawodowo niezależne kobiety po czterdziestce?

Głodni miłości, potrzebujemy miłosnego zawrotu głowy – nie byłam ważna dla rodziców, więc chcę być najważniejsza dla mężczyzny. (Fot. iStock)
Głodni miłości, potrzebujemy miłosnego zawrotu głowy – nie byłam ważna dla rodziców, więc chcę być najważniejsza dla mężczyzny. (Fot. iStock)
Przekaz, żeby liczyć tylko na siebie, w połączeniu z silną figurą ojca – to posag, z którym trudno budować relację. Psychoterapeutka Ewa Klepacka-Gryz szuka odpowiedzi na pytanie, kogo szukają spełnione zawodowo niezależne kobiety.

Spotkałam w gabinecie wiele ambitnych, niezależnych, samodzielnych singielek po czterdziestce, które przed laty wybrały karierę zamiast na studiach albo tuż po inwestować energię w budowanie związku, zakładanie rodziny, rodzenie dzieci, a dziś czują, że to ostatni dzwonek na dziecko. Większość z nich nawet nie jest do końca pewna, czy chce je mieć, ale nie chcą one przegapić swojej szansy na bycie matką, bo kto im da gwarancję, że kiedyś nie będą tego żałować. Potencjalnego partnera szukają na portalach randkowych i zwykle szybko umawiają się na pierwszą randkę. Tyle że po dwóch, trzech spotkaniach facet znika – nie odzywa się, nie odpowiada na wiadomości, jakby zapadł się pod ziemię… Czy to dlatego, że randki w ich wydaniu to bardziej casting na partnera, wciśnięty w grafik innych spotkań, niż ciekawość drugiego człowieka?

Co jest ze mną nie tak?!

Otóż facet pod ziemię się nie zapadł, tylko wrócił na portal randkowy i szuka dalej. Singielka zostaje (często nie pierwszy raz) sama ze swoimi emocjami: wściekła, rozżalona, rozczarowana, odrzucona, zdesperowana. I z tym koktajlem uczuć trafia do gabinetu psychoterapeuty. Kiedyś przychodziła z pytaniem: jak znaleźć partnera? Dziś częściej pyta, jak utrzymać, a właściwie zbudować relację. A dokładnie: co właściwie jest ze mną nie tak?

Rozumiem jej ból, przyjmuję wszystkie emocje, pozwalam się wygadać. Rzadziej wypłakać – silne kobiety nie płaczą. Pytam o poprzednie związki, o rodziców, ich małżeństwo, o to, czego dowiedziała się od mamy na temat bycia kobietą, a od ojca na temat tego, jakich mężczyzn wybierać. Okazuje się, że wzorzec historii jest podobny: na studiach chłopak czy paru, ale zwykle te relacje nie były „na poważnie”, po studiach – jakieś miłostki, czasami chodziło wyłącznie o seks, nie było czasu ani potrzeby budowania związku. Czuła, że jeszcze przyjdzie czas na dziecko, a kiedy ten czas nadejdzie, będzie się zastanawiać nad kandydatem na ojca. I nagle po przekroczeniu magicznej czterdziestki pojawia się lęk, że za chwilę będzie już za późno. Może to lęk przed utratą kontroli nad płodnością?

Drążymy temat dalej. Ojciec nieobecny albo bardzo silny i żartujący: „nigdy nie znajdziesz takiego superfaceta jak ja”. Matka często niemająca najlepszego zdania o kobietach, o mężczyznach także. „Od przedszkola powtarzała mi, żebym liczyła tylko na siebie i nie wieszała się na żadnym facecie” – mówi. Taki posag nie nastraja zbyt optymistycznie, jeśli chodzi o budowanie relacji. Kiedy pytam, czy była kiedyś zakochana, wpada w konsternację.

Kobieta z zamkniętym sercem

– Nie da się kochać z zamkniętym sercem – mówi terapeuta ustawień systemowych Mirosław Czarko-Wasiutycz (www.czarko.pl). Jego zdaniem w takich rodzinach jest więcej pozamykanych serc. Prawdopodobnie ojciec ma niezamkniętą relację z jakąś kobietą, która była przed jej matką. Z perspektywy ustawień systemowych w takiej sytuacji córka przejmuje rolę partnerki ojca („nigdy nie znajdziesz tak fajnego faceta jak ja”) i przypomina mu o niej (albo nie pozwala zapomnieć). Ojciec – na zewnątrz sprawiający wrażenie silnego – najczęściej w środku jest zamrożony. Matka czuje, że pierwsza miłość ojca wywarła na niego taki wpływ, że wciąż emocjonalnie jest on gdzie indziej. Na dodatek córka – jako córeczka tatusia – w pewien sposób także odbiera jej partnera. W rezultacie singielka nie może być dzieckiem ani przy matce, ani przy ojcu, a jej związki jakby nie mogły się zawiązać… Mężczyzna niby jest nią zainteresowany, ona nie do końca jest pewna, czy to właśnie ten, ale daje mu szansę. Spotykają się jeszcze kilka razy, czasami pojawia się intymność, potem nagle wszystko się urywa. A może to dlatego, że mężczyźni rzeczywiście boją się silnych kobiet? – Faceci czują się narzędziem w ich rękach – tłumaczy dalej terapeuta. – Zdarza się, że przez chwilę tworzy się związek silnego faceta z silną kobietą. Zwykle jednak dużo w nim rywalizacji.

W takich sytuacjach ustawienia systemowe ujawniają często postać silnej babci: dziadek poszedł na wojnę i nie wrócił albo wrócił, ale był nieobecny (chory, w depresji, z jakąś niepełnosprawnością fizyczną), a babcia została sama z pięciorgiem czy ośmiorgiem dzieci… Albo takiej, którą dziadek porzucił, a ona musiała radzić sobie sama. Kobiety w tym rodzie mają więc następującą pamięć genetyczną: nie możesz zaufać mężczyźnie. W tym schemacie zamrożenie jest siłą, a czucie – słabością.

Skąd w takim razie pragnienie dziecka? Rodzi się w mojej głowie pomysł, że singielka chce je mieć, bo sama nie doświadczyła bycia dzieckiem. Zdaniem Mirosława Wasiutycza tak właśnie jest, bo przeżywając dzieciństwo swojego dziecka, kobieta ma szansę przeżyć swoje. Niestety, jak podkreśla terapeuta, i mężczyzna, i dziecko stają się wtedy elementami projektu, który kobieta pragnie zrealizować.

Najpierw chcę zaprotestować, bo takie stwierdzenie wydaje mi się okrutne, jednak widziałam wiele kobiet z zamkniętymi sercami, dla których relacje, nawet intymne, były rzeczywiście projektami. Jestem w stanie wyobrazić sobie tę niemożność poczucia siebie, z lęku, że w sercu jest głęboka rana sięgająca wczesnego dzieciństwa. Dotknięcie tej rany uruchomiłoby pokłady smutku, żalu, cierpienia. Jestem w stanie wyobrazić sobie również tę rodową tęsknotę za facetem, na którym można by się oprzeć, który by nie zawiódł, nie porzucił, tak jak kiedyś dziadek babcię.

Kwestia wyboru

Lęk przed odrzuceniem i lęk przed bliskością to właściwie dwa bieguny tego samego lęku. Miłość jako emocja myli nam się z miłością rozumianą jako relacja, którą tworzą obydwoje partnerzy; dbają o nią, pielęgnują. Głodni miłości, potrzebujemy miłosnego zawrotu głowy – nie byłam ważna dla rodziców, więc chcę być najważniejsza dla mężczyzny. A co, jeśli on ma przeszłość, która jest dla niego równie ważna: dzieci, matka jego dzieci? Oburzamy się: „Nie chcę słuchać o jego dzieciach”, obrażamy: „Umówiliśmy się do kina, a on pół godziny przed zadzwonił, że jest chory. To koniec”. Boimy się miłości, nie chcemy ponosić ryzyka nieudanych związków. Na relacje patrzymy na zasadzie „co mi to da?”, zgadzamy się kochać, ale pod wieloma warunkami. Odgrywamy role, nie jesteśmy sobą, bo dziecko w nas boi się, że ktoś go nie zaakceptuje, odrzuci, porzuci, zdradzi, odejdzie...

A jednak zdobywamy się czasem na odwagę, postanawiamy świadomie pokochać i stworzyć związek. Co wtedy? Mirosław Wasiutycz radzi: – Nie szukaj partnera albo przynajmniej zmniejsz ciśnienie i zamiast tego puść intencję do świata: „znajdź mnie”. I cierpliwie poczekaj.

Choć zaznacza, że to wymaga zaufania i puszczenia kontroli. Co jeszcze? Idź na warsztat rozwojowy albo na koncert, wszędzie tam, gdzie masz szansę spotkać ludzi o podobnych zainteresowaniach. A wcześniej warto, abyś dotarła do Wewnętrznej Dziewczynki w sobie i zintegrowała ją. Jak? Weź swoje zdjęcie z czasów, kiedy miałaś pięć, sześć lat, postaw naprzeciwko siebie i napisz list do tej małej. Powoli zacznij odmrażać serce. Ukochaj wielką miłość ojca, wszystkie niewybrane kobiety. Zrób listę: w czym musisz mieć kontrolę; co możesz puścić; w czym dasz się zaskoczyć. – Daj szansę światu – puentuje Mirosław Wasiutycz.

Ewa Klepacka-Gryz, psycholog, terapeutka, autorka poradników psychologicznych, trenerka warsztatów rozwojowych dla kobiet; .

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze