1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Psychologia

Komunikat „Ja” – droga do porozumienia 

O wiele łatwiej jest budować porozumienie, gdy obie strony biorą odpowiedzialność za siebie i swoje uczucia w rozmowie. (Fot. iStock)
O wiele łatwiej jest budować porozumienie, gdy obie strony biorą odpowiedzialność za siebie i swoje uczucia w rozmowie. (Fot. iStock)
Psychologowie od lat powtarzają o magii zdania, które rozpoczyna się od „Ja”. I nie chodzi o bycie egocentrykiem, nic  podobnego. Chodzi o umiejętność komunikowania się, a konkretnie o moc legendarnego już komunikatu „Ja”. 

– Do mojego gabinetu przychodzi wiele osób z dokładnie tym samym kłopotem – nie mogą porozumieć się ze swoim najbliższym otoczeniem. – mówi Ewelina Bazyluk, psycholożka. – Ludzie wręcz marzą o poprawie komunikacji z innymi, marzą o byciu rozumianym, słuchanym, w końcu – szanowanym. I zdecydowanie najczęściej motywacją do poszukiwania nowej drogi, do zmiany są konflikty z członkami rodziny – dodaje. „On mnie nie rozumie”, „Ona robi mi na złość” – ile razy zdarzyło ci się tak pomyśleć? Pewnie każdemu z nas takie zdanie dudniło w głowie, potwierdza to także Ewelina Bazyluk. – Bardzo często słyszę takie słowa od moich pacjentów. Codzienna komunikacja, czyli coś, w czym teoretycznie wszyscy powinniśmy mieć wprawę, w praktyce kuleje w wielu domach. Dlaczego tak się dzieje? Czy to znaczy, że masowo popełniamy jakiś błąd? Tak – jednym z nich jest posługiwanie się komunikatem „Ty”, zamiast używania komunikatu „Ja”.

Skuteczność komunikatu zależy od czynników zewnętrznych, czyli na przykład od nastawienia naszego rozmówcy czy możliwości koncentracji uwagi w danym momencie, oraz od czynników wewnętrznych, czyli naszych umiejętności wyrażania siebie, zasobów słownikowych czy znajomości zasad retoryki. Wśród skutecznych technik porozumiewania się, obok parafrazy, znajduje się komunikat „Ja”, czyli wypowiedź oparta na naszych potrzebach, emocjach i odczuciach. Na drugim biegunie znajduje się komunikat „Ty”, który opiera się na ocenie zachowania czy postawy drugiej osoby. W pierwszym wypadku skupiamy się na opisywaniu rzeczywistości z naszej perspektywy, w drugim próbujemy komuś narzucić swoją perspektywę. Jak łatwo się domyślać, osoba, której się coś narzuca, zaczyna stawiać opór, bronić się, a to oddala nas od porozumienia.

Oto kilka przykładów komunikatu „Ja”:

  • „Czuję złość, gdy pytasz mnie po raz kolejny o to samo”;
  • „Ja rozumiem to w ten sposób…”;
  • „Chcę, byś zmywała po sobie naczynia”;
  • „Potrzebuję wysłuchania, a nie kolejnych argumentów”.

To zdania, których wypowiadanie przychodzi nam z trudem. A co nasuwa się na myśl w pierwszej kolejności i wyrażane jest najczęściej podczas rozmowy? Oto przykłady komunikatu „Ty”:

  • „Znowu o to pytasz, przestań!”;
  • „Jest tak, że…”;
  • „Nigdy nie zmywasz naczyń po sobie!”;
  • „Potrafisz tylko radzić, a zupełnie się mną nie przejmujesz”.

– Zaletą komunikatu „Ja” jest przede wszystkim uprawdopodobnienie tego, że przekaz zostanie odebrany – mówi Ewelina Bazyluk. I dodaje: – Bez względu na to, czy nasze prośby zostaną spełnione, a nasza perspektywa będzie podzielona, mamy pewność, że zrobiliśmy wszystko, co w naszej mocy. O wiele łatwiej jest budować porozumienie, gdy obie strony biorą odpowiedzialność za siebie i swoje uczucia w rozmowie. Zaletą jest również trening kontaktu ze sobą – by powiedzieć drugiej osobie, czego potrzebujemy, musimy najpierw sami od siebie się tego dowiedzieć. Rzucanie oskarżeń, ocen, pogoń za „obiektywną prawdą” to ślepy zaułek, którego można uniknąć. Tymczasem komunikat „Ty” prowokuje do ataku. Ludzie są często zdziwieni, gdy im to pokazuję, ale bardzo szybko uczą się jak go unikać.

Ja, a nie ty

– Zdecydowana większość osób, które zgłaszają się do mnie po pomoc, wie, czym jest legendarny komunikat „Ja”, czytaliśmy o nim, słyszeliśmy o nim, czy uczono nas go w ramach szkoleń w pracy. Jednak… nie stosujemy go na co dzień – wyjaśnia psycholożka. – Możemy doszukiwać się różnych przyczyn tego zjawiska. Po pierwsze, da się to porównać do znajomości języka obcego – jeżeli go nie ćwiczymy, trudno oczekiwać, że będziemy swobodnie się nim posługiwać. Po drugie, pokutuje w nas przekonanie, to pokłosie wychowania, wpływu kulturowego, że drugi człowiek, a w szczególności jeśli to nasz życiowy partner, powinien domyślić się, o co nam chodzi. Dlatego tak często rozmowa w domu staje się wyzwaniem, testem dla naszego interlokutora. Jeżeli nie przejdzie go pomyślnie, nie odgadnie naszych niewyrażonych oczekiwań, to okopujemy się w „twierdzy pokrzywdzenia”, która wbrew pozorom jest bardzo wygodnym miejscem. Co prawda nie mamy tam możliwości zmiany naszej sytuacji, ale „w zamian” czujemy moralną wyższość nad „oprawcą” – tłumaczy psycholożka.
To nie wszystkie trudności. Kolejną ważną przeszkodą, która powoduje, że nie używamy komunikatu „Ja”, jest brak znajomości swoich uczuć, swoich potrzeb. Wielu z nas zwyczajnie nie zna słów, które służą do opisywania tego, co czujemy… Dlaczego? Bo dość powszechną praktyką współczesnego człowieka jest odcinanie się od czucia. – Emocje dla wielu z nas są zagrażające, a mówienie o nich jest wyrazem słabości i narażaniem się na ciosy ze strony otoczenia – tłumaczy Ewelina Bazyluk.

Opór materii

Używanie komunikatu „Ja” skorelowane jest z poziomem naszej dojrzałości, a ta wiąże się z nieunikaniem odpowiedzialności za swoje uczucia i realizację swoich potrzeb. Największą trudność z wdrożeniem komunikatu „Ja” do swojego codziennego języka mają osoby, które wypracowały w sobie nawyk narzekania, ustawiania siebie w pozycji ofiary. Nie są one chętne do zmian, bo podczas tego procesu może okazać się, że zrobiły coś źle. A dla osoby z niskim poczuciem wartości jest to bardzo zagrażające…

Praca od zarania

– Im wcześniej nauczymy dziecko posługiwania się komunikatem „Ja”, tym lepsze będzie jego życie! Jednak prowadzi do tego droga trochę dłuższa i mniej oczywista, niż sądzimy. By nauczyć dziecko wyrażania swoich emocji, musimy wyrobić w nim przekonanie, że ma do nich prawo – tłumaczy psycholożka. Za tym idzie również nasza umiejętność przyjmowania tych emocji z akceptacją, bez wyśmiewania czy zawstydzania. Pamiętajmy, że nie możemy kwestionować tego, jak ktoś się czuje, ani oceniać, czy emocje dziecka są „wyolbrzymione”, czy nie. Wiele dorosłych osób boryka się z przekonaniem, że czują za dużo lub nieadekwatnie, co bardzo ogranicza ich ekspresję i prowadzi do frustracji. Nie róbmy tego swoim dzieciom! Dajmy im prawo do wyrażania siebie, by w przyszłości komunikat „Ja” przychodził im z łatwością – dodaje Ewelina Bazyluk.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze