1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Psychologia
  4. >
  5. „Odchodzę!” – jak się dobrze przygotować do tej decyzji? Rozmowa z Katarzyną Miller

„Odchodzę!” – jak się dobrze przygotować do tej decyzji? Rozmowa z Katarzyną Miller

Przyjaciele, praca i poznawanie włas­nych zasobów to elementy konieczne do zbudowania swojej autonomii. A ta jest kobiecie niezbędna, jeśli ma znaleźć w sobie siły do działania. (Fot. Getty Images)
Przyjaciele, praca i poznawanie włas­nych zasobów to elementy konieczne do zbudowania swojej autonomii. A ta jest kobiecie niezbędna, jeśli ma znaleźć w sobie siły do działania. (Fot. Getty Images)
„Nie znam kobiety, która po rozwodzie przez siebie postanowionym czułaby się gorzej. Zazwyczaj kobiety rozkwitają, kiedy pozbędą się tej niemiłości” – mówi psychoterapeutka Katarzyna Miller.

Ona chce się rozwieść. Biła się z myślami przez kilka lat. Starała dogadać z mężem, ale w jej związku jest coraz gorzej. Powiedziała o swojej decyzji matce i siostrze, licząc na ich wsparcie. No i usłyszała, żeby absolutnie tego nie robiła.
Bywa, że rodzina jest przeciw, bo nic nie wie o tym, co się dzieje, że mąż ich córki czy siostry to na przykład przemocowiec. A nie wie, bo ta kobieta przez lata kryła się z tym, co dzieje się w jej domu. Dlaczego? Wstydziła się przyznać. Przecież ona jest idealna, perfekcyjna, zawsze wszystko się jej udawało.

Mogła też przez lata milczeć, bo kiedy powiedziała, że chce wyjść za tego mężczyznę, bliscy ją ostrzegali: „Lepiej tego nie rób! To zły pomysł”. Mieli rację. Ale ona za nic nie chce usłyszeć z ich ust: „A nie mówiliśmy?!”. Nie zniesie tego wypominania i utyskiwania, które – jak ich zna – nigdy się nie skończy. Wolała męczyć się przez lata w złym związku niż narazić na dowalanie ze strony rodziny.

Może być też tak, że rodzina nie wie, bo nie chce wiedzieć. Bliscy mają to w głębokim poważaniu, że mąż leje czy niszczy psychicznie ich córkę czy siostrę. Zresztą zawsze mieli gdzieś jej dobrostan. Nigdy nie zwracali uwagi na to, jak ona się ma. Nie była dla nich ważna i nadal nie jest. Za to jej mąż to ich ulubieniec! Uważają go za lepszego od niej, a nawet od nich samych.

Tymczasem to ona jest ich krewną.
Bywa, że własne dziecko nie obchodzi rodziców, a rodzeństwo żywi do siebie nienawiść i rywalizuje, niszcząc się wzajemnie. No a jeśli jako dziecko kobieta była lekceważona, jej potrzeby bagatelizowane, więc gdy czuła się niekochana, to zapewne wyrosła na ofiarę, czyli kogoś, kto nie jest samodzielny. I to nie tylko emocjonalnie, ale często także ekonomicznie. Jeśli tak jest z tą kobietą, o której opowiadasz, to jest w naprawdę trudnej sytuacji. Bo jeśli chce się rozwieść, a jej matka i siostra mówią: „Nie wolno ci!”, ona z racji swojej zależnej natury może z tego pomysłu zrezygnować. Ba! Ona w ogóle nie będzie wiedziała, jak się do tego zabrać. Paraliżujący lęk wywołuje już to, że nie będzie przy niej męża, a tu jeszcze może nie być matki i siostry! Kto jej więc zostanie? Kto się nią zaopiekuje?

Będzie musiała sama o sobie decydować.
Jeśli jest zahukana, to ta myśl może mieć kolosalne znaczenie. Gdyby na jej miejscu znalazła się kobieta, która wie, czego chce i ile jest warta, toby się nawet przez chwilę nie wahała, tylko pisała pozew. Ale gdy kobieta nie wierzy w siebie i jeszcze nie dostaje wsparcia bliskich, to może nie mieć na to dość odwagi. I wtedy nie ma znaczenia, w jak tragicznej sytuacji może się znaleźć, jeśli pozostanie w tym związku. To niska samoocena i lęk trzymają kobiety w złych związkach. Lęk sprawia, że myślenie staje się tunelowe, a więc kobieta nie widzi szerzej możliwości, jakie się przed nią otworzą w chwili uwolnienia się z opresyjnej relacji. Nie widzi plusów tej sytuacji.

Rozwodzić się mimo lęku i zakazów ze strony krewnych?
Tak, ale dobrze się do tego rozwodu w takiej sytuacji przygotować. Zadbać o to, aby mieć gdzie się w razie czego przeprowadzić, czyli o mieszkanie. Zadbać o to, żeby mieć pracę, a więc własne pieniądze. Bardzo ważne jest także to, żeby kobieta, która nie otrzyma wsparcia rodziny, zanim złoży pozew, stworzyła sobie społeczną siatkę wsparcia.

Może jednak warto spróbować rodzinę przekonać?
Bliscy mają prawo mieć swoje zdanie. Najlepiej w takiej sytuacji nie tracić sił na spory, ale zachować je na realizację swojego celu.

Czyli przejść do konspiracji i działać w tajemnicy przed bliskimi?
Najlepiej, gdy kobieta przygotuje plan działań i będzie realizować go krok po kroku. Właśnie dlatego nie powinna działać spontanicznie, że nie może spodziewać się wsparcia od bliskich, a nawet jest pewna, że gdy poprosi ich o pomoc, usłyszy: „Nie licz na nas, sama tego chciałaś!”.

Najlepiej zrobi, gdy przygotowania do rozwodu zacznie od poszukania zrozumienia w dalszej rodzinie i wśród przyjaciół. Jeśli ich nie ma, warto, by odświeżyła dawne znajomości i rozejrzała się za nowymi przyjaciółmi, a także poszukała grup wsparcia w Internecie. Czy więc nie ma jakiejś ciotki, która została odrzucona przez rodzinę, bo się rozwiodła? Jeśli tak, warto sprawdzić, czy ta ciotka nie zechce pomóc kolejnej czarnej owcy w rodzie. A ten kuzyn, który uciekł po maturze z domu i żyje po swojemu, a z którym, kiedy razem chodzili do szkoły, bardzo się lubili?

Znajoma, rozwodząc się – wbrew opinii matki – miała gdzie się podziać z czworgiem dzieci, dzięki pomocy włas­nego ojca, którego prawie nie znała. Matka po rozwodzie z zemsty oddzieliła go od córki.
No właśnie, warto, by kobieta, która chce zacząć nowe życie bardziej po swojemu, zastanowiła się, kto ją zrozumie. W sytuacji, kiedy najbliżsi są przeciwko, dobrze, by miała kilka telefonów do zaufanych krewnych lub przyjaciół. Potrzebny jest tej kobiecie ktoś, na kogo pomoc – polegającą choćby na dodaniu otuchy – może liczyć i z kim będzie mogła przez cały czas przygotowań do rozwodu otwarcie mówić o swoich uczuciach i planach. To pomoże jej wydostać się ze świata, w którym czuje się nieszczęśliwa.

Wtedy da radę nawet wbrew matce, ojcu, babci czy rodzeństwu?
Podstawą jest wsparcie innych, ale niezależność ekonomiczna, czyli własne pieniądze. Kobiety ze złotych klatek, żony bogaczy, często nie mają własnych środków i muszą rozwód zacząć od znalezienia płatnego zajęcia. Bywa, że i od zdobycia zawodu.
Trzecia sprawa to przygotowanie się na reakcję dzieci. Ważne jest to, czy kochają tatę, czy się go boją. Jeśli się go boją, ucieszą się, że matka w końcu chce się rozstać. Jednak bywa i tak, że tatusiowie przekupują swoich synów i córki prezentami, więc ona musi się przygotować i na to, że dzieci będą protestować. A jeśli go kochają, zmierzy się także ze złością dzieci i własnym poczuciem winy.

Jak mimo to nie tracić motywacji?
Co do kobiety związanej z bardzo majętnym mężczyzną – warto, żeby już wiedziała, czy „życie na bogato” dało jej szczęście. Jeśli dojdzie do wniosku, że nie, to łatwiej będzie i jej samej uciec z tej złotej klatki i znieść marudzenie oraz pretensje rodziny, a nawet własnych dzieci.

A może jednak warto zastanowić się, czy matka i siostra nie mają przypadkiem racji. A lęk babci, która grozi, że wydziedziczy? Milczenie ojca? Czy oni wszyscy się mylą? A co, jak jednak mają rację?
Kobieta, która przez lata żyła, poddając się we wszystkim partnerowi, a zapewne także swojej rodzinie, ma permanentne poczucie wewnętrznego żalu, a może nawet nienawiści do siebie. Dlatego może myśleć, że rozwód nie ma sensu, ale tylko z tego powodu, że jest głęboko przekonana, iż nic lepszego jej już nie czeka. I takie właśnie myślenie jest jej największym wrogiem, bo zamyka ją w klatce tego nieszczęśliwego związku i złych, pozbawionych empatii relacji z krewnymi. Jeśli więc chce się rozwieść, powinna – może pierwszy raz w życiu – stanąć przy sobie. Nie zastanawiać się nad zdaniem, jakie mają otaczający ją ludzie, ale nastawić się na to, by odnaleźć w sobie nadzieję na lepsze życie.

Dlatego kobiecie, która jest w takiej sytuacji, mówię: „Nie myśl teraz, czy go rzucić, czy nie rzucić. Pomyśl o tym, w czym jesteś dobra. Jakie są twoje silne strony? Co możesz zrobić, żeby dać sobie radość?”. Przyjaciele, praca i poznawanie włas­nych zasobów to elementy konieczne do zbudowania swojej autonomii. A ta jest jej niezbędna, jeśli ma znaleźć w sobie siły do działania.

Czyli ma dążyć do rozwodu mimo wszystko, skoro sama tak poczuła i tak chciała zrobić, zanim bliscy nie oskarżyli jej, że chce zniszczyć życie swoje i swoich dzieci?
Powiem o innej możliwości. Jeśli kobieta skupi się na tym, by budować swoją autonomię, może się stać rzecz zaskakująca, ów zły mężczyzna zacznie się zmieniać na plus. Bo wtedy zobaczy, że jego – jak do tej pory myślał – kobieta nie jest już tak całkiem jego. Nie jest już tak całkiem od niego zależna. Spuści z tonu, bo zrozumie, że już tak łatwo sobie z nią nie poradzi, i zacznie się z nią liczyć.

Kobieta nie ma więc przekonywać matki czy siostry, aby ją poparły, ale szukać wsparcia u innych ludzi, rosnąć wewnętrznie i zbierać siły do rozwodu – a wtedy może się okazać, że rozwód nie będzie konieczny?
Tak, bo może do tej pory pozwalała swojemu mężowi na wszystko i jemu nawet do głowy nie przyszło, że może ją stracić. Ale kiedy nie będzie już tak tego pewny, to zmieni swoje postępowanie i zacznie ją szanować. Czasem wystarczy, że kobieta powie „stop!”, by partner przestał ją tyranizować, lekceważyć czy po prostu nie dostrzegać. Tylko kobiety, które są podporządkowane, myślą, że jeśli zaczną mówić jasno, na co się nie zgadzają i czego potrzebują, to od razu zostaną odrzucone. Nieprawda. To kłamstwo, które szepcze im do ucha ich niskie poczucie wartości.

Ale jak kobieta może partnerowi pokazać, że już nie może być taki krytyczny i despotyczny?
Nic nie ma mu pokazywać, tylko ma przestać robić dla niego te wszystkie rzeczy, a zacząć robić coś dla siebie. Po prostu robić swoje, budować niezależność myślenia i życia, szukać wsparcia na zewnątrz domu, poznawać swoje zasoby. Koniecznie powinna zacząć uprawiać jakiś sport, chodzić na fitness czy jeździć na wyprawy turystyczne. Dzięki temu lepiej poczuje się w swoim ciele i odzyska energię. Będzie też regularnie dostawać zastrzyki endorfin. No i – co bardzo ważne – będzie miała okazję poznać kobiety, niezależne, odważne, stawiające na siebie. Warto, by zaciekawiła się ich życiem. Przymierzyła ich buty, czyli pobyła w ich świecie.

Ale jak ma na to wszystko znaleźć siły, kiedy jest jej na pewno bardzo przykro, że jej mama czy ojciec są przeciwko jej decyzji? Taka postawa bliskich może przecież pozbawić kobietę siły.
Nie ma co skupiać się na emocjach, na użalaniu się nad sobą! To nic nie da. Lepiej skoncentrować się na działaniu. Zabrać siebie na spotkanie z koleżankami ze studiów czy z kuzynką na koncert. Zapisać się na kurs, o jakim zawsze się marzyło, czy na angielski, bo to przyda się w pracy. Warto wyjść z domu, rzadziej płakać i dać sobie szansę na skupienie się na jakimś działaniu.

A może warto, by kobieta, która chce rozwodu, pozwoliła swojemu smutkowi czy poczuciu bycia nierozumianą przez bliskich zatrzymać się w miejscu, gdzie nie chce być?
Powiem tak: warto próbować sięgać po nowe, bo jeśli wciąż będziemy sięgać po stare, to wiemy, co nas czeka. To samo. No a jeśli moja matka i siostra zawsze trzymały sztamę, uważały mnie za gorszą i głupszą, taką, której nic dobrego się nie należy, to czemu teraz dziwię się, że są przeciwko moim decyzjom? Zachowują się jak zawsze. Warto w takiej sytuacji spojrzeć prawdzie w oczy i zobaczyć, że rodzina nie jest po mojej stronie.

To boli i budzi lęk…
Dlatego warto poszukać kogoś, kto będzie inaczej postępował, czyli szanował i cenił. Jeśli jednak kobieta bardzo boi się swojej rodziny, to nie wierzy, że może dostać miłość od kogoś innego. No ale jeśli nie zacznie rozglądać się po świecie, to nie da sobie szansy na lepsze życie. Dlatego warto, by jednak rozejrzała się wokół, dostrzegła, że nie ona pierwsza się rozwodzi. By sprawdziła też, jak się tym rozwódkom żyje.

Czy to znaczy, że czasem dla szczęścia trzeba się rozwieść nie tylko z mężem, ale też z matką i siostrą?
Nie znam kobiety, która po rozwodzie przez siebie samą postanowionym czułaby się gorzej. Zazwyczaj kobiety rozkwitają, kiedy pozbędą się tej niemiłości, w jakiej żyły.

Najważniejsze w sytuacji, kiedy nie mamy wsparcia bliskich, jest nie działać pod wpływem chwili, impulsu, bo jeśli logistycznie wszystkiego nie przygotujemy, to wtedy po jakimś czasie możemy się załamać i żałować swojej decyzji. Dezaprobata rodziny nie powinna jednak być dla nas jednoznaczna z tym, że mamy z rozwodu zrezygnować. To nasze życie i mamy je przeżyć najlepiej, jak tylko możemy.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze