1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Psychologia

Przywrócić seniorów społeczeństwu – jak dbać o starszych ludzi i co robić, aby nie wycofywali się z życia?

Lubimy myśleć, że starsi ludzie potrzebują przede wszystkim spokoju, traktujemy ich więc często przedmiotowo. Wyjazd nad morze? Podróż za bardzo zmęczy babcię. Wyjście do kina? To nie w dziadka stylu. Prezeska Fundacji Dignum uważa, że byłoby lepiej zapytać o zdanie samego seniora. (Fot. iStock)
Lubimy myśleć, że starsi ludzie potrzebują przede wszystkim spokoju, traktujemy ich więc często przedmiotowo. Wyjazd nad morze? Podróż za bardzo zmęczy babcię. Wyjście do kina? To nie w dziadka stylu. Prezeska Fundacji Dignum uważa, że byłoby lepiej zapytać o zdanie samego seniora. (Fot. iStock)
14 listopada obchodzimy Ogólnopolski Dzień Seniora. Jesteśmy starzejącym się społeczeństwem, jednak tę starość niezbyt szanujemy. Dawniej kojarzona z godnością i mądrością, dziś ma status niepewny lub podrzędny. Nie nadąża za tempem zmian, nie rozumie młodych, miewa zmienne nastroje, jest uparta i smutna. Starsi ludzie totalnie wypadli ze współczesnego obiegu. Co zrobić, żeby wrócili?

W pewnym podwarszawskim miasteczku przestrzeń seniora, fajna skądinąd inicjatywa, której celem jest aktywizacja osób starszych, znajduje się tuż za bramą cmentarza. Wyobraź sobie, że masz 80 lat, idziesz do miejsca, w którym masz się dowiedzieć o czekających cię perspektywach, a po drodze mijasz rzędy nagrobków. Brzmi jak ponury żart, ale doskonale obrazuje nasze podejście do seniorów. Niby się o nich troszczymy, chcemy dobrze, ale przy tym zachowujemy się często jak słoń w składzie porcelany. Nie pytamy, nie rozmawiamy, narzucamy swoją wizję świata, ubezwłasnowolniamy, infantylizujemy. Wydaje nam się, że wiemy lepiej, bo jakie pojęcie o współczesnym świecie może mieć ktoś, kto urodził się i dorastał w poprzedniej epoce?

– Kiedy pracowałam w domu opieki, nikt tam nawet nie pytał podopiecznych, w co chcą się ubrać. Opiekunka po prostu wyciągała z szafy pierwsze lepsze rzeczy. A przecież dla każdego z nas, zwłaszcza dla kobiet, wybór ubrania to kwestia podstawowa. Nie wyobrażam sobie, że ktoś miałby za mnie podejmować tę decyzję, ale starsze osoby łatwo się na to godzą, bo z racji czasów, w których żyły, nie wykształciły w sobie asertywności, umiejętności mówienia o swoich potrzebach – opowiada Dagmara Szymczak coach pokolenia silver i prezeska Fundacji Dignum, której misją jest przywracanie godności życia osobom starszym i niepełnosprawnym. Jej zdaniem ta rezygnacja jest często objawem depresji, na którą według jej szacunków cierpi nawet 90 proc. seniorów. Czy ta depresja wynika ze świadomości upływającego czasu, zbliżającego się końca i bezsilności? – To indywidualna kwestia, ale bez wątpienia na obniżony nastrój seniorów wpływa dojmująca w tej grupie samotność, wykluczenie i brak możliwości realizowania siebie. Starsi ludzie nie mają pojęcia, co mogliby robić we współczesnym świecie, czują się niepotrzebni – odpowiada.

Czas na kawę

Z badań przeprowadzonych przez Justynę Michalik z Dolnośląskiej Szkoły Wyższej wynika, że „zdaniem młodych ludzi dzięki realizowaniu wielu programów wspierających osoby starsze ta grupa społeczna nie powinna czuć się marginalizowana. Kluby seniora organizują czas wolny, pomagają zawierać nowe znajomości, co pozwala zerwać z poczuciem osamotnienia, natomiast kluby sportowe wspierają osoby starsze w podejmowaniu aktywności fizycznej”. Według respondentów to sami seniorzy nie są zainteresowani, wolą zostać w domu, skazując się na samowykluczenie. W dodatku cechuje ich nieznośny brak chęci do życia, zmienne nastroje, upór, zbytnia ostrożność, rozwaga oraz obawa przed ryzykiem. To z perspektywy młodszego pokolenia tylko kilka z wielu cech, które przeszkadzają starszym być akceptowanymi społecznie. Krótko mówiąc, w głębi duszy myślimy, że sami sobie są winni, bo ustawiają się na wspak.

Dagmara Szymczak widzi to trochę inaczej. – Prawda jest taka, że wszystkie systemowe rozwiązania razem wzięte są niewystarczające. Kluby seniora, zajęcia sportowe czy inne tego typu rozrywki są głównie dostępne w miastach, życie starszych ludzi na prowincji wygląda zupełnie inaczej. Poza tym nie każdy z nich odnajduje się w proponowanych aktywnościach, a ci, którzy chcieliby z nich skorzystać, nie zawsze są w stanie do nich dotrzeć. Część osób jest uwięziona w domach ze względu na swoją niepełnosprawność albo niesprawność, ich potrzeby są naprawdę podstawowe. Marzą o tym, by ktoś przyszedł do nich, wypił z nimi herbatę, pobył, porozmawiał, dał poczucie, że są potrzebni. Tymczasem wszyscy wokół nieustannie pędzą. Pochłonięci tysiącem obowiązków nie mamy czasu, by żyć własnym życiem, siłą rzeczy nie potrafimy więc włączyć do niego bliskich, słabszych, potrzebujących. W efekcie, kiedy w ramach działalności fundacji przywozimy posiłki swoim podopiecznym, dla wielu z nich jest to jedyny kontakt z człowiekiem w ciągu całego tygodnia. Tak bardzo są spragnieni rozmowy, że trudno od nich wyjść – wyjaśnia.

Podobne historie to w jej pracy codzienność. Kilka tygodni temu zaprosiła do kawiarni starszą panią, która jak się okazało, ostatni raz była na kawie z koleżanką kilkanaście lat temu. Jej szczęście kosztowało Dagmarę jedno popołudnie. Niby nie trzeba wiele, ale tak naprawdę mamy mnóstwo do zrobienia, bo najtrudniej zmienić myślenie i stereotypowy obraz starości postrzeganej przede wszystkim jako rodzaj ułomności fizycznej i psychicznej.

Stare drzewa

Lubimy myśleć, że starsi ludzie potrzebują przede wszystkim spokoju, traktujemy ich więc często przedmiotowo. Wyjazd nad morze? Podróż za bardzo zmęczy babcię. Wyjście do kina? To nie w dziadka stylu.

Prezeska Fundacji Dignum uważa, że byłoby lepiej zapytać o zdanie samego seniora. I przytacza opowieść koleżanki mieszkającej w Hiszpanii, gdzie naturalne jest, że starsze osoby zabiera się do restauracji, kina, teatru, wszędzie. Kiedy rodzina wybiera się na wakacje, senior jedzie z nimi. Tymczasem my zamykamy starszych ludzi w domu, pozbawiając ich często zupełnie kontaktu ze światem. Wielu z nich nie ma w sobie tyle odwagi, by samodzielnie wybrać się choćby do pobliskiej cukierni. A dla człowieka, który z natury jest istotą stadną, taka izolacja jest najgorszą karą. Nie bez przyczyny skazujemy na nią przecież przestępców. Powielając takie schematy z pokolenia na pokolenie i przekazując te wzorce swoim dzieciom, fundujemy sobie zatem niezbyt kolorową przyszłość.

– A może wystarczy pamiętać o tym, że podstawową kwestią dla każdego, jest to, by traktowano nas podmiotowo – proponuje Dagmara Szymczak. – Pytanie o zdanie, począwszy od tego, co chcesz zjeść, po to, co planujesz zrobić ze swoim życiem, przywraca godność, daje wolność i autonomię, nawet tym, dla których własne ciało stało się ograniczeniem.

Świat młodych

Kiedy moja babcia narzekała na samotność, pytaliśmy ją często, dlaczego nie wyjdzie przed blok, gdzie na ławce gromadziła się cała rada okolicznych seniorów. Oburzona odpowiadała: „a o czym ja mam z tymi starcami rozmawiać?”. Sama wówczas przekroczyła już osiemdziesiątkę. Im dalej w las, tym bardziej ją rozumiem. Kiedy urodził się mój syn, szybko przestałam się umawiać na kawę z matkami niemowląt, bo zrozumiałam, że to żadna odskocznia od moich obowiązków. Nie chciałam rozmawiać o kolkach i nieprzespanych nocach.

Nie bez kozery mówi się, że monotonia bywa zabójcza. Młodzi mają wybór, ale mieszkańcy domów opieki do niedawna go nie mieli, byli skazani wyłącznie na swoje towarzystwo. Na szczęście odchodzi się już powoli od tworzenia enklaw dla seniorów. W 2019 roku na łódzkim Śródmieściu otwarto pierwszy w Polsce dom wielopokoleniowy. Opuszczoną XIX-wieczną rezydencję wyremontowano i podzielono na mieszkania dla seniorów, osób niepełnosprawnych ruchowo i wychowanków domów dziecka. Ważnym punktem projektu było stworzenie świetlicy, czyli przestrzeni do międzypokoleniowych spotkań, realizacji hobby i podejmowania wspólnych decyzji.

We Wrocławiu, gdzie mieszka Dagmara Szymczak, powstało natomiast samowystarczalne osiedle WUWA 2, na którym jest także dom seniora, a w nim stołówka dostępna dla wszystkich mieszkańców osiedla. Każdy może przyjść, wykupić obiad i zjeść go razem z seniorami.

Tego typu rozwiązania to już nie tylko domena dużych miast. W niewielkim podwarszawskim Żyrardowie w sąsiedztwie domu opieki stworzono kameralny park seniora. Jest w nim tężnia solankowa, siłownia, wypożyczalnia rowerów, kilka cukierni i kawiarnia. Lubię chodzić tam z synkiem, bo to jedyne miejsce, w którym mogę poczytać książkę. Wypoczywające w parku seniorki natychmiast zaczynają go animować. On ma kompanki do zabawy, starsze panie misję, a ja chwilę dla siebie. Same korzyści.

Szydełkowanie i taniec

Co jeszcze możemy zrobić, by starsi ludzie nie wycofywali się zbyt wcześnie z życia? Choć pytam o to ekspertkę, która od lat pracuje z seniorami, nie dostaję gotowego rozwiązania. – To bardzo duża grupa, należą do niej zarówno 60-, jak i 90-latkowie, każdy z nich ma inne doświadczenie życiowe, potrzeby, możliwości i ograniczenia. – tłumaczy Dagmara Szymczak. Po chwili dodaje jednak, że jej zdaniem większość seniorów potrzebuje mentalnego wsparcia, dlatego warto zapewnić im kontakt z psychologiem. Choć większość na początku oponuje, boi się, to pierwsze spotkanie ze specjalistą zazwyczaj przełamuje lody, bo każdy chce być wysłuchany i zrozumiany. Dlatego nowym projektem Dagmary Szymczak jest coaching dla seniorów, który ma pomóc im odkryć swój potencjał, zachęcić ich do podejmowania działań dla samych siebie.

Młodzi szukają inspiracji i motywacji w Internecie oraz mediach społecznościowych, ale dla wielu seniorów to obca planeta. Warto być więc ich przewodnikiem i pokazywać inicjatywy takie jak na przykład Oh My Grandma!

– Pomysł zrodził się z potrzeby bycia potrzebnym – tłumaczy współautorka konceptu Anna Lewicka. – Jesteśmy społecznością, która daje możliwość zaangażowania się seniorkom w zajęcie dające radość innym, a im samym satysfakcję i dodatkowe pieniądze do emerytury. Sprzedajemy to, co babcie potrafią robić najlepiej, czyli piękne robótki tworzone z miłością i troską. Promujemy ich prace w Internecie, pokazujemy, że mogą być potrzebne. Zespół wciąż się powiększa; by do niego dołączyć, wystarczą chęci, druty do dziergania i szydełko.

Z kolei dla seniorów otwartych na nowe doświadczenia Paulina Braun cyklicznie ogłasza na Facebooku Dancing międzypokoleniowy, imprezę, którą wspólnie prowadzą didżeje seniorzy i przedstawiciele młodego pokolenia, a na parkiecie bawią się dziadkowie i wnuki. Pierwsi oswajają się ze współczesną muzyką, poznają popularne młodzieżowe kawiarnie i kluby. Drudzy odkrywają, przy czym tańczyli ich rodzice i dziadkowie, a także to, że dobra zabawa zaciera granice wieku. Kolejnym działaniem Dancingu jest stworzenie Senior Djs Academy, czyli akademii, w której seniorzy będą się uczyć zawodu didżeja.

Takich inicjatyw jest mnóstwo, problem polega na tym, że wykluczeni z wirtualnego świata seniorzy zwyczajnie o tym nie wiedzą. Międzypokoleniowa komunikacja zbyt często zawodzi.

Bądź jak taksówkarz

Niektórzy być może znają historię przedstawioną przez pisarza i reportera Witolda Szabłowskiego. Opowiedział mu ją warszawski taksówkarz, pan Irek, który woził czasami samotną 94-latkę. Gawędzili po drodze niezobowiązująco, ale pewnego dnia kobieta wsiadła do samochodu z sernikiem. Zapamiętała, że taksówkarz ma córkę i upiekła ciasto specjalnie dla niej.

„Pomyślałem sobie: jak ona w ten sposób, to ja też – opowiada kierowca. – I następnym razem, jak zadzwoniła, że jedziemy do przychodni, to przyjechałem z szarlotką. Woziłem ją potem nie raz i nie dwa. W domu u mnie była. Ja u niej. Kilka razy jej pomagałem zakupy wnieść. Zaprosiła na herbatę. Albumy pokazała »Wszyscy oni już nie żyją« – popłakała się. Dużo opowiada. Zaprzyjaźniliśmy się bardzo. Zeszłego lata wybieraliśmy się z rodziną nad morze. Urlop zaklepany, zadatek zapłacony. I dwa dni przed wyjazdem dzwoni babcia. Że ma operację. I żeby ją zawieźć. I płacze. Że się boi. Pytam żonę, co robić. A żona: przecież dobrze wiesz co. Zawiozłem rodzinę i następnej nocy ruszyłem do babci. Podjechałem pod kamienicę, zdążyłem się jeszcze chwilę zdrzemnąć i 7.30 dzwonię, że jestem. Słowa jej nie powiedziałem, że przyjechałem z Ustki. Myślała, że jestem normalnie w pracy. Zaprowadziłem babcię na oddział, przytuliłem, jakbym kogoś z rodziny odprowadzał. I jak już ją wzięli, to w auto i z powrotem do Ustki. Babcia wyszła po tygodniu, cała i zdrowa. Do dzisiaj nie wie, że wtedy specjalnie dla niej z Ustki leciałem”.

Ta historia to najbardziej wymowny poradnik o tym, co zrobić, by seniorom chciało się żyć. Wystarczy przede wszystkim słuchać, rozmawiać i po prostu być.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze