1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Psychologia

Mądrość, spokój i dystans, czyli co daje nam nasza wewnętrzna rada starszych

Budowanie kontaktu z wewnętrzną starszyzną może pomóc w rozwiązywaniu bieżących problemów, ale ma też dużo poważniejsze konsekwencje. Pozwala nurkować głębiej we własną psychikę i mierzyć się z zakopanymi tam trudnościami. (Fot. iStock)
Budowanie kontaktu z wewnętrzną starszyzną może pomóc w rozwiązywaniu bieżących problemów, ale ma też dużo poważniejsze konsekwencje. Pozwala nurkować głębiej we własną psychikę i mierzyć się z zakopanymi tam trudnościami. (Fot. iStock)
W kolejnym odcinku cyklu „Wewnętrzne postaci” terapeuta psychologii procesu Mateusz Ostrowski zachęca nas do spotkania z wewnętrzną radą starszych. Jej członkowie przynoszą mądrość, spokój i dystans do życiowych trudności.

W codziennym życiu borykamy się z najróżniejszymi problemami, z którymi nieraz nie wiemy, jak sobie poradzić; innym razem jesteśmy natomiast tak przekonani do własnej racji, że brniemy w ślepy zaułek. I w tym, i w tym przypadku przydałby się jakiś mądry doradca. Nie musimy jednak szukać go na zewnętrz, bo postaci, które reprezentują mądrość, wiedzę i szerokie spojrzenie na rzeczywistość, zamieszkują również nasz wewnętrzny świat.

Oznaki mądrości

Figury, które wiedzą, od czasu do czasu przychodzą do nas w snach. Objawiają się np. jako mądre postaci znane z kultury: z filmów, książek czy mitów. Sen, w którym pojawi się czarodziej Gandalf czy stara wiedźma, przybliża nas do kontaktu z wiedzącą częścią naszej psychiki. Jej nośnikiem bywają również figury religijne czy wręcz boskie. Starszyznę reprezentować mogą także osoby nam znane, jak terapeutka, profesor ze studiów czy nauczyciel medytacji. Często są one w stanie podsunąć rozwiązanie, o którym nam się nawet nie śniło. Podobnie jak działo się to wśród członków rdzennych społeczności z całego świata – symbolem mądrości mogą być dla nas ponadto przodkowie: babcie i prababcie, dziadkowie i pradziadkowie. Śnimy o nich, a czasami nawet rozmawiamy z nimi w myślach, patrząc na zdjęcia czy stojąc nad grobami.

Również na jawie spotykamy osoby, które zachwycają swoim dojrzałym spojrzeniem na świat. Jeśli mamy szansę się od nich uczyć, przebywać z nimi, to z czasem chłoniemy tę wiedzę i ten sposób postrzegania rzeczywistości. Przez kontakt z nauczycielem sami wzmacniamy mądry kawałek wewnętrz nas.

Wreszcie, reprezentację wewnętrznej starszyzny w postaci konkretnej osoby czy istoty możemy także dostrzec, analizując swoją psychikę. Taka personifikacja ułatwia wyłuskanie tej części nas, której zazwyczaj jeszcze do końca nie znamy. Nie znamy, bo dopiero jesteśmy na ścieżce ku temu, by samemu stać się tą mądrą postacią.

Powiew wieczności

Czym są te wewnętrzne postaci? Psychiatra Carl Gustav Jung pisał o Jaźni, którą można by nazwać inteligentnym centrum naszej nieświadomości. Kontynuator jego myśli, twórca psychologii zorientowanej na proces, Arnold Mindell pisze o dużym Ja, które zawiera w sobie różne małe ja. Jakkolwiek tę cześć psychiki nazwiemy, to na pewno da się powiedzieć, że mądre postaci reprezentują Jaźń czy duże Ja. I na pewno można określić, jakie są te figury.

Przede wszystkim wychodzą one poza nasze najróżniejsze wewnętrzne polaryzacje. W poprzednich odcinkach tego cyklu pisałem o parach postaci: dziecko i rodzic, kobieta i mężczyzna. Mądra postać nie jest ani dzieckiem, ani rodzicem. Jest raczej kimś, kto zawiera w sobie te jakości. Jest taka jak dziadek czy babcia, którzy rodzicami byli, ale teraz mają już z wnukami inny rodzaj relacji i często łatwiej im znaleźć w sobie ten dziecięcy aspekt zanurzania się w świat marzeń i snów. Mądra postać nie jest też już ani kobietą, ani mężczyzną, nawet jeśli widzimy ją pod postacią osoby o określonej płci. Przypomina to trochę bardzo starych ludzi – ich cechy płciowe zacierają się i czasami tylko po ubiorze możemy zgadywać, czy to staruszka, czy starzec.

Ten wiedzący aspekt nas wykracza również poza polaryzację tego, co ziemskie, materialne oraz co ulotne i duchowe. Starszyzna wie, bo dużo przeżyła i nie ma już jednowymiarowego spojrzenia na rzeczywistość. Patrzy na nią z lotu ptaka i widzi dużo więcej. Można też powiedzieć, że patrzy na rzeczywistość inaczej, bo zbliża się do śmierci, więc postrzega wszystko z dużo większym dystansem.

Z miłością

Perspektywa mądrej postaci nie jest jednak zimna i chłodna, a przepełniona miłością i współczuciem. Skoro się tyle wie, wie się też, że wszyscy popełniamy błędy, a potem je naprawiamy. Wiedząca postać jest raczej kimś, kto patrzy na nasze wzloty i upadki i wierzy, że damy sobie radę; wie, że są one częścią życia. Wysyła komunikat: „jestem tutaj, kocham cię, wiem, że sobie poradzisz, kibicuję ci i służę radą, ale nie wymagam, byś się jej posłuchała (czy posłuchał)”.

To od razu naprowadza nas na drugą stronę: jaką postawę warto przyjąć, by skorzystać z takiej wewnętrznej mądrości? Jeśli będziemy bowiem ślepo i arogancko wierzyć we własne zdanie, jeśli utkniemy w poczuciu własnej ważności i nieomylności albo odwrotnie – wpadniemy w poczucie beznadziei i będziemy się samobiczować tym, jak bardzo nie wiemy, to raczej trudno będzie usłyszeć wewnętrzny mądry głos. Potrzeba tu pokory, by słuchać.

Jak w pewnej anegdocie o mistrzu zen, którego odwiedził możny człowiek chcący dowiedzieć się czegoś mądrego od mistrza. Ten zaś zaczął nalewać herbatę do czarek i nie przestał, nawet kiedy naczynie było już pełne i napój zaczął się przelewać. Gość zdezorientowany zapytał, co się dzieje, na co mistrz powiedział mu, że dopóki jego umysł jest pełen, nie może przyjąć nowej wiedzy. Najpierw musi go opróżnić, tak jak filiżankę.

Wewnętrzny mędrzec czy wiedźma (czyli ta, co wie) potrafi również zrozumieć i uwzględnić wszystkie strony konfliktu, z którym się borykamy. My sami raczej wylądujemy po jednej stronie, złoszcząc się na kogoś. Spojrzenie starszyzny daje zaś dużo większą szansę na rozwiązanie konfliktu. I z jednej strony chodzi tu o konflikty zewnętrzne, czyli z innymi ludźmi bądź grupami, ale z drugiej mądra postać tak samo widzi konflikty, które rozgrywają się wewnątrz. Zamiast zwalczać, wypierać, marginalizować jakąś część nas – starszyzna będzie chciała jej wysłuchać i dać szansę na znalezienie harmonijnego rozwiązania.

Co więcej, starszyzna nie jest przywiązana do swoich poglądów i ideałów. Pragnie miłości i harmonii, ale nie za wszelką cenę, bo wie, że nawet takie szlachetne pragnienie może być zarzewiem konfliktu. Mam wrażenie, że jest raczej wyrazem duchowości wcielonej w życie.

Oczywiście nie każda z postaci z pozoru mądrych musi od razu reprezentować ten wiedzący aspekt psychiki. Czasami uosobienie wiedzy wcale nie jest kwintesencją mądrości, bo równie ważne są chociażby wspomniane wcześniej cechy, takie jak miłość czy współczucie. Można założyć, że wewnętrzna postać, która wszystko wie najlepiej i krytykuje, jeśli coś nie jest po jej myśli, na pewno nie jest członkiem starszyzny.

Poznajmy się

Wewnętrzna postać może nam się przyśnić, możemy ją odkryć na terapii lub warsztacie, możemy też mieć ideał w postaci kogoś, kto wydaje się nam uosobieniem mądrości. I może to być zarówno osoba istniejąca w realnym świecie, jak też postać fikcyjna – w tym przypadku to nie ma znaczenia.

Gdy już wiemy, kto uosabia naszą figurę mędrca (wiedźmy itd.), możemy działać na dwa sposoby. Po pierwsze, możemy ją potraktować jako wewnętrzną instancję doradczą. Nie wiem, co zrobić, stoję przed dużym wyzwaniem – to w myślach pytam się siebie, co by mi doradziła ta wewnętrzna mądra postać. Pozwala to zmienić perspektywę i otworzyć się na nowe idee i pomysły, które do tej pory trudno było samemu wymyślić. Mogę pójść jeszcze krok dalej i poczuć, że ta mądra postać jest tu teraz ze mną. (Trochę tak jak robią to dzieci, kiedy mają wyimaginowanego przyjaciela). I wtedy sprawdzić, jak zmienia się moje samopoczucie, co robi ze mną sama obecność mądrej, wspierającej postaci.

Kolejną rzeczą jest odgrywanie członka swojej wewnętrznej starszyzny – jeśli siądę tak jak on czy ona, zacznę mówić jego czy jej głosem, wyobrażę sobie, że wyglądam jak ktoś taki, mogę doświadczyć nieco innego stanu umysłu. Bezpośrednio skontaktować się z wewnętrzną starszyzną poprzez stanie się nią. I znów, po takim zabiegu mogę mieć całkiem nowe zrozumienie sprawy, z którą się borykam.

Ku pełni siebie

Budowanie kontaktu z wewnętrzną starszyzną może pomóc w rozwiązywaniu bieżących problemów, ale ma też dużo poważniejsze konsekwencje. Pozwala nurkować głębiej we własną psychikę i mierzyć się z zakopanymi tam trudnościami. Wyciągać je na powierzchnię i zajmować się nimi, tak by nie zatrzymywały biegu życia. I co więcej, mądre wewnętrzne postaci mają też dobrego nosa do tego, w którym kierunku ten bieg życia akurat płynie. Pomagają zauważyć, którędy prowadzi ścieżka, która pozwala nam rosnąć i stawać się pełnią siebie. Wewnętrzna starszyzna spokojnie i cierpliwie czeka na nas, aż dorośniemy do bycia jej członkiem.

Mateusz Ostrowski, terapeuta pracy z procesem, trener biznesu. Członek Polskiego Stowarzyszenia Psychoterapeutów i Trenerów Psychologii Procesu. Prowadzi terapię indywidualną i dla par oraz warsztaty rozwoju osobistego. Lubi podróże na Wschód i literaturę science fiction.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze