1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Psychologia

Jak skutecznie wyrażać uczucia?

Każdemu z nas z pewnością znany jest ten raczej mało komfortowy stan, kiedy „emocje buzują”. Psychologowie twierdzą zgodnie, że najlepszym sposobem na okiełzanie emocji jest umiejętność ich właściwego wyrażania. Tylko co znaczy „właściwego”? Jonice Webb i Christine Musello w książce „Wypełnić pustkę. Pokonaj skutki zaniedbania emocjonalnego z dzieciństwa” piszą, że chodzi o to, by nie robić tego ani biernie, ani agresywnie. Ale to nie wszystko. Potrzebujemy czegoś jeszcze…

Asertywnie i ze współczuciem

Według autorów wyrażanie uczuć nie powinno być pozbawione asertywności oraz współczucia. Jak podkreślają – oba pojęcia ściśle się ze sobą łączą. Gdy wyrażamy coś asertywnie, robimy to w taki sposób, który pozwala drugiej osobie to znieść. Znaczy to, że prawdziwa asertywność nie jest możliwa bez współczucia i empatii, czyli świadomości, jak to, co mamy do powiedzenia, może na tę osobę wpłynąć. Ale musimy pamiętać także o naszym komforcie.

Webb i Musello przywołują przykład, by zobrazować swoją tezę: Pewnego dnia, gdy czekasz w kolejce do kinowej kasy, nagle jakiś człowiek wciska się tuż przed tobą. Żeby poradzić sobie z tą sytuacją asertywnie, nie możesz trzymać gniewu w sobie, ograniczyć się do opowiedzenia o tym zaprzyjaźnionej osobie czy nakrzyczeć na intruza lub go zwyzywać (choć prawdopodobnie masz na to ochotę). Zamiast tego klepnij go lekko w ramię ze świadomością, że być może go zawstydzisz, i powiedz spokojnie, ale stanowczo: „Przepraszam pana, ale koniec kolejki jest tam”. Jest możliwe, że się speszy i grzecznie pójdzie na wskazane miejsce. Jednak gwarancji takiego rozwoju zdarzeń nie ma. Mimo to kluczową kwestią jest, że wyrażasz swoje emocje, zamiast zamykać je w sobie. Choć nie masz możliwości kontrolowania reakcji osób trzecich, jeśli zachowasz się asertywnie, niezależnie od ciągu dalszego z dużym prawdopodobieństwem poczujesz się lepiej z powodu podjęcia adekwatnego działania. A złość nie będzie dusić się w tobie, przeradzając się w późniejszy ból głowy czy pleców.

Autorzy podają także przykład innej sytuacji. Jest piątek, a my już nie możemy doczekać się spotkania z przyjaciółką. Tuż przed wyjściem z pracy szefowa wzywa nas do siebie i mówi, że jest bardzo rozczarowana naszą pracą dla ważnego klienta firmy. Informuje, że albo się poprawimy, albo klient zostanie nam odebrany. Po przekazaniu tych wszystkich negatywnych informacji życzy nam udanego weekendu. Oczywiste jest, że po tak przykrej rozmowie jesteśmy w znacznie gorszym nastroju. Idziemy na spotkanie z przyjaciółką, ale nasza głowa pełna jest ponurych myśli.

W tej sytuacji – jak piszą Webb i Musello – mamy dwa wyjścia: możemy nie mówić przyjaciółce o zdarzeniu, nie chcąc popsuć spotkania albo opowiedzieć jej o tym, co nas właśnie spotkało. Jeśli zdecydujemy się milczeć, jest wielce prawdopodobne, że skutek będzie odwrotny od zamierzonego. Spotkanie okaże się nieudane, bo nie będziemy w stanie ukryć napięcia i zdenerwowania, a przyjaciółka prawdopodobnie będzie się zastanawiać, co się dzieje, dlaczego spotkanie nie jest tak przyjemne jak zazwyczaj. Opcja druga, czyli opowiedzenie o wszystkim raczej nie rozwiąże naszego problemu, ale fakt, że przyjaciółka nas wysłucha, może nam bardzo poprawić nastrój. Bo tajemnica sprawniejszego uporania się z trudnościami leży w umiejętności nazywania swoich uczuć i dzielenia się nimi. Autorzy przekonują, by zacząć to praktykować. Tłumaczą także, że zasada ta ma zastosowanie w przypadku wszystkich emocji, na przykład: nieśmiałości, niezadowolenia czy poczucia zdrady.

Kiedy przejdziemy etapy identyfikacji, akceptacji i przypisania emocji do powodu jej zaistnienia, możemy zacząć działać. Możemy dopasować do emocji konkretne słowa i adekwatnie ją wyrazić. Są oczywiście sytuacje, gdy najlepszą opcją jest wyrażenie jej tylko wewnątrz, w sobie. Czasem warto jest porozmawiać z kimś, kto nie jest bezpośrednio zaangażowany, a czasami zdecydowanie należy wyrazić emocję tej osobie, która stoi za jej pojawieniem się. I to w tym miejscu właśnie pole do popisu ma asertywność.

Błędne przekonania o emocjach

Jak tłumaczą Webb i Musello, osoby, które dorastały w zaniedbaniu emocjonalnym często mają błędne przekonania na temat emocji w związkach. Oto kilka przykładowych:

  1. Dzielenie się uczuciami czy problemami będzie dla innych obciążeniem.
  2. Dzielenie się uczuciami czy problemami odstraszy tych, z którymi te uczucia i problemy są dzielone.
  3. Jeśli pozwolę innym zobaczyć, co czuję, to użyją tej wiedzy przeciwko mnie.
  4. Dzielenie się uczuciami z innymi to wyraz mojej słabości.
  5. Dopuszczenie innych do moich słabości postawi mnie w niekorzystnej sytuacji.
  6. Lepiej nie wdawać się w spory czy kłótnie, jeśli chcę mieć dobre relacje.
  7. Rozmawianie o problemie nie pomaga. Tylko działanie może go rozwiązać.

Autorzy mówią, że na szczęście żadne z powyższych stwierdzeń nie jest prawdą. Mówią nawet znacznie więcej – wszystkie są całkowicie błędne. Jednak mechanizm jest taki: kiedy przez cały okres dorastania otrzymujemy mniej lub bardziej bezpośredni przekaz, że należy zachowywać uczucia i emocje dla siebie, założenie, że będą one przez innych odbierane jako niepożądane i obciążające, jest całkowicie naturalne. Ale z tego schematu myślenia trzeba się wyzwolić, bo inaczej będzie on hamował nas w każdej dziedzinie życia, w szczególności w relacjach z innymi ludźmi.

Emocje w przyjaźni

Autorzy zadają proste pytanie: jak byś postąpił, gdyby to ciebie dotyczyły sytuacja z szefem i późniejsze spotkanie z przyjacielem? Czy na miejscu „bohaterki” opowieści zachowałbyś swoje emocje dla siebie z powodu niektórych wymienionych wyżej przekonań ? Jeśli tak, to najlepszym sposobem, by się przekonać, jaka jest prawda, będzie coś, co autorzy nazyają eksperymentem George’a Costanzy.

W latach 90. XX w. niezwykłą popularnością cieszył się sitcom Kroniki Seinfelda. W jednym z odcinków, jeden z bohaterów, George Costanza, będący uosobieniem nieudacznika, zdecydował, że przez cały tydzień będzie robił dokładnie to, czego normalnie by nie robił. Kiedy młoda, atrakcyjna kobieta pyta go, gdzie mieszka, ten, zamiast zwyczajowych półprawd i krętactw mających sugerować, że jest człowiekiem sukcesu, mówi: „Jestem bezrobotny i mieszkam z rodzicami w Queens”. Oczywiście scena jest bardzo zabawna, ale z drugiej strony portretuje całkowicie nową rzeczywistość dla George’a. Okazuje się, że nowa wersja siebie zapewniła mu liczne sympatie i jeszcze parę innych korzyści.

Eksperyment George’a Costanzy polega właśnie na robieniu wszystkiego odwrotnie, niżby się zazwyczaj robiło w obszarze dzielenia się uczuciami. Na przykład w rozmowie z przyjaciółką należałoby podzielić się z nią swoim problemem, żeby zobaczyć, czy to pomoże uporać się z uczuciami, czy przyjaciółka wykorzysta tę wiedzę przeciwko nam, czy ucieknie, czy poczuje się tak przytłoczona, że cały wieczór będzie zmarnowany, w końcu – czy zacznie na nas patrzeć jak na osobę „słabą”. Podczas przeprowadzania eksperymentu musisz pozwolić innym widzieć i słyszeć, co czujesz, i jednocześnie obserwować, czy ta otwartość przyniesie ci krzywdę, czy może wsparcie i ukojenie. Zamiast odsuwać problem na bok, musisz zmierzyć się z nim wraz z bliską osobą, żeby sprawdzić, czy to podziała na przyjaźń destrukcyjnie, czy wręcz przeciwnie – zachęcają autorzy. I dodają, że ludzie zaniedbywani emocjonalnie zazwyczaj są dobrymi słuchaczami, jednak dużo gorzej idzie im mówienie, szczególnie mówienie o sobie. I właśnie to odcina ich od kluczowego źródła wsparcia. Bo przecież więź emocjonalna to esencja życia nadająca mu znaczenie.

Emocje w małżeństwie

Według Webb i Musello tym, czego dość często brakuje w związkach partnerskich, jest emocjonalna więź, poczucie, że potrafimy się nawzajem czytać i że w naturalny sposób odczuwamy to, co czuje druga osoba. Więź emocjonalna – powtarzają autorzy – to esencja życia, jest zarówno spoiwem relacji, jak i paliwem pozwalającym jej trwać. A związek, w którym nie ma ścierania się, to związek, który w końcu się wyczerpie. Pary prawdziwie emocjonalnie ze sobą związane wiedzą, kiedy pojawia się poczucie zranienia oraz gniew, i staczają boje, gdy to konieczne. Ta gotowość do wystawiania się na ciosy utrzymuje bliskość i namiętność przy życiu i zapobiega wizytom w gabinecie psychoterapeuty czy w sądzie na rozprawie rozwodowej.

Wszystko, co Webb i Musello piszą o emocjach w przyjaźni, odnosi się też do związków miłosnych, tylko w jeszcze większym stopniu. Do zachowania przyjaźni, przynajmniej na jakiś czas, wystarczą wspólne zainteresowania. Związek oparty na miłości nie tylko wymaga zaistnienia emocjonalnej więzi – on od niego zależy. Uczucia to fundament zakochania, miłości i długotrwałej relacji.

Autorzy mają kilka sugestii odnośnie do budowania emocjonalnej więzi w związku miłosnym: codziennie należy ćwiczyć identyfikowanie i nazywanie emocji; wobec partnera/partnerki należy stosować asertywność połączoną ze współczuciem; należy pytać, zadawać partnerowi/partnerce pytania, słuchać odpowiedzi i… zadawać kolejne pytania!

Więcej w książce: „Wypełnić pustkę. Pokonaj skutki zaniedbania emocjonalnego z dzieciństwa”

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Wypełnić pustkę
Autopromocja
Wypełnić pustkę Jonice Webb Zobacz ofertę promocyjną
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze