1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Psychologia

NAJLEPSZE TEKSTY 2023: Toksyczni ludzie – jak sobie z nimi radzić? W pierwszej kolejności zatroszcz się o siebie

Obcowanie z toksykantem to sztuka lawirowania i robienia uników, ale kiedy musimy przetrwać w toksycznym środowisku, często staje się to ważną strategią obronną. Pamiętajmy, że przede wszystkim mamy chronić siebie. (Fot. iStock)
Obcowanie z toksykantem to sztuka lawirowania i robienia uników, ale kiedy musimy przetrwać w toksycznym środowisku, często staje się to ważną strategią obronną. Pamiętajmy, że przede wszystkim mamy chronić siebie. (Fot. iStock)
Co zrobić, kiedy czujemy, że kontakt z daną osobą nas wyczerpuje? Uciekajmy. Bo ilość energii, którą utracimy na próby zmiany zachowań toksykanta, jest niewspółmierna do efektu, który można uzyskać – podkreśla socjolog Jarosław Gibas, apelując, żeby przede wszystkim chronić siebie.

#NAJLEPSZE TEKSTY 2023 tak oznaczyliśmy wybrane artykuły opublikowane w minionym roku, które chcemy Wam, Drodzy Czytelnicy, przypomnieć, bo warto. Ich lektura wzbudziła w Was chęć dyskusji, zainspirowała do podzielenia się swoimi doświadczeniami. Dostaliśmy od Was wiele słów uznania oraz krytyki. Za wszystkie dziękujemy.

Po czym można poznać oddziaływanie toksycznych ludzi?
Amerykański profesor Roy Baumeister przeprowadził badania, na podstawie których opisał zjawisko wyczerpywania ego, kiedy tracimy siłę i energię w kontakcie z daną osobą. I nie chodzi tu o to, że po spotkaniu z kimś takim psuje się nam nastrój, że gorzej psychicznie się czujemy, tylko o to, że jesteśmy wyczerpani fizycznie. I właśnie tego rodzaju nieadekwatne do sytuacji zmęczenie może nam posłużyć za diagnozę, czy kontakt z kimś jest toksyczny. Obojętnie, czy jest to rodzic, szef w pracy, koleżanka, a nawet własne dziecko. Ten objaw powinien być czerwoną lampką, która się zapala, alarmując: uważaj, coś negatywnego wydarzyło się w twoim systemie energetycznym!

To jest groźne?
Można powiedzieć – no i co w tym strasznego? Idziemy ulicą, spotykamy toksycznego Stefana, on nam psuje humor i wciska jakieś guziczki, których nie lubimy mieć wciśniętych, rozstajemy się… Fakt – źle się czujemy, ale w końcu przecież dojdziemy do siebie. Jednak gdy jesteśmy na taką toksynę wystawieni przez dłuższy czas, płacimy zdrowiem.

Znam ludzi, którzy przez wiele lat mieli toksycznego szefa, a kiedy zrezygnowali z pracy, zaczynali chorować. Podczas obcowania z toksyną organizm jeszcze w miarę sobie radzi, ale po przerwie pojawiają się problemy ze snem, z tarczycą, która się nigdy wcześniej nie odzywała, wracają przewlekłe schorzenia kręgosłupa czy objawy nerwicowe.

Oddziaływanie toksycznych ludzi nazywa Pan w swoich książkach negatywną infekcją emocjonalną. Kojarzy się to z chorobą i możliwością zarażania.
Wyobraźmy sobie, że kilka osób siedzi na zebraniu w pracy i jest wśród nich taka jedna maruda, która zrzędzi, narzeka i wprowadza zamęt. Od razu reszta jest zainfekowana, atmosfera robi się ciężka, bo system energetyczny tego miejsca jest ściśle powiązany z systemem emocjonalnym każdej z tych osób.

Psycholog Kurt Lewin stworzył teorię pola wyjaśniającą połączenie jednostki ze środowiskiem. Rozróżniał on emocje od nastroju. W pierwszym przypadku może chodzić o złość, w drugim – o rozzłoszczenie. Złość, tak jak inne emocje, jest z reguły odpowiedzią na bodziec, trwa jakiś czas i mija, ale rozzłoszczenie możemy czuć przez wiele tygodni bez wyraźnego powodu. Ten dłuższy stan Lewin nazwał walencją i opisał jej rodzaje – negatywny oraz pozytywny, kiedy możemy na przykład długo czuć podekscytowanie albo radość. Kontakt z osobą, która zachowuje się toksycznie, zmienia pozytywną walencję – można powiedzieć, że kradnie nam dobrą energię. To duża strata.

Nie każdy jednak tak samo reaguje na toksyczne zachowania. Wyobraźmy sobie krąg kobiet, które spotykają się regularnie. Jedna z nich, Katarzyna, przejawia toksyczny rys narcystyczny. Kiedy długo opowiada o sobie, kilka kobiet zaczyna czuć dyskomfort, ale nie wszystkie. Ania, chociaż mówi, że Katarzyna „bywa męcząca”, spotyka się z nią poza kręgiem, a nawet razem ćwiczą jogę. Dlaczego tak się dzieje?
Nasza recepcja toksyczności innych osób jest zawsze indywidualna. Nie ma wzorca, który mierzyłby poziom toksyn w zachowaniu człowieka, ale są badania, które mówią, jakie postawy są traktowane za najbardziej toksyczne. Na jednej z pierwszych pozycji wymienione jest plotkowanie. Dlaczego? Bo jeśli ktoś rozsiewa plotki w naszym towarzystwie, podświadomie czujemy, że kiedy nas nie będzie, ta osoba nie zawaha się, by plotkować na nasz temat. Jest w tym pewnie wiele słuszności, ale dla jednej osoby plotkowanie może być nie do zniesienia, a drugiej nie będzie aż tak bardzo przeszkadzało.

Oprócz plotkarzy jako wysoce toksycznych ludzi wymienia się egocentryków i narcyzów. Możemy założyć, że Katarzyna często zaczyna zdania od zaimka „ja”. Jednak jej zachowanie jedną koleżankę będzie zniechęcać do kontaktu, a druga będzie sobie radziła z jej egotyzmem. Ania, która chodzi z narcystyczną Katarzyną na jogę, może nie tolerować innej toksycznej osoby, która w jej systemie reaktywności emocjonalnej wywołuje zbyt silną reakcję.

Czy możemy coś z tym zrobić?
Wszystko to, co nas w życiu dotyka – co jest negatywne, bolesne lub nieprzyjemne – można zobrazować metaforą strzały raniącej serce. Jednak oprócz strzały sprawiającej nam ból, istnieje jeszcze druga, którą jest nasza reakcja na ból. Problem w tym, że druga strzała potrafi nas zranić równie silnie co pierwsza, ale – idąc za naukami buddyjskimi – to wyłącznie od nas zależy, jak wielki ból nam zada. Żeby sobie pomóc, możemy wyobrazić sobie coś w rodzaju suwaka, którym w naszej głowie będziemy regulować toksyczność zachowań danej osoby – przesuwamy go na przykład w dół, sprawiając, że to, co ona mówi, staje się mniej przykre i w mniejszym stopniu pozbawia nas energii.

Teraz musimy podjąć bardzo trudny temat – mianowicie własnej toksyczności.

Podejmijmy go zatem.
Kiedy na moim kanale YouTube opublikowałem wykład „Sposoby na toksycznych ludzi”, okazało się, że cieszy się on nieprawdopodobną oglądalnością, bo najwyraźniej jest to temat wrażliwy społecznie. Stąd właśnie wziął się u mnie pomysł na napisanie książki „Nie daj sobie spieprzyć życia. Sposoby na toksycznych ludzi”. Do dzisiaj ten filmik obejrzało 850 tys. osób. A co jeszcze ciekawsze – pojawiły się pod nim komentarze typu: „Przecież to ja się tak zachowuję. W ogóle nie wiedziałem, że to może być przez kogoś odbierane jako toksyczne”. Oznacza to, że często możemy nie zdawać sobie sprawy, że jakaś nasza uwaga czy wypowiedź też może komuś zabrać energię.

Każdemu to się zdarza, nie dałbym głowy za to, że kiedyś przez kogoś jakieś moje zachowanie nie było odebrane jako toksyczne. Problem w tym, że jeśli nie jestem tego świadomy, nie mogę tego zmienić. To też pokazuje, że toksyczne osoby, które nas infekują emocjonalnie, często nie mają pojęcia, że to robią. Czasem wystarczy im to zasygnalizować.

Pewnie, że trzeba spróbować, ale czasem to nie wystarczy. Wspomniana Katarzyna mimo że często zwraca się jej uwagę, by wreszcie innym oddała głos, na kolejnym spotkaniu znowu snuje długie opowieści ze sobą w roli głównej.
Dotknęła Pani teraz tematu nawyków mentalnych, które bardzo trudno zmienić. Jeśli to jednak zauważymy, dobrze zastanowić się, jak z tym można pracować – samodzielnie albo z terapeutą. Z drugiej strony – może tu chodzić o to, że koleżanki Katarzyny nie dość otwarcie i jasno mówią, co dla nich w jej zachowaniu jest toksyczne. Co innego zwrócić uwagę: „Może niech już następna osoba coś powie?”, zamiast powiedzieć „Kaśka, na Boga, przestań mówić nieustannie o sobie, bo to jest nie do zniesienia!”.

Katarzyna słyszała już różne komentarze, ale na ostatnim spotkaniu, na którym było mniej czasu niż zwykle, usłyszawszy: „Kasia, mów, ale krótko”, odrzekła: „Skoro mam mówić krótko, to wolę nie mówić wcale”.
Odzywa się we mnie teraz terapeuta, bo usłyszałem ważną informację o Katarzynie. Ona zapełnia sobie jakiś brak, to dominowanie innych na spotkaniu jest jej do czegoś potrzebne. Warto wiedzieć, że tego typu mechanizmy zawsze są po coś, tak dzieje się w przypadku narcyzmu zwanego kompensacyjnym. U jego źródeł leży napięcie dysonansu poznawczego, który powstaje między dwiema skrajnościami. Ktoś może nie akceptować życia, jakie wiedzie, obrazu siebie, jaki w sobie nosi, dlatego wytwarza alternatywną rzeczywistość. To właśnie ten mechanizm kompensacyjny. Ciekawe, czego brakuje Katarzynie.

Nie zawsze mamy jednak możliwość i chęć zagłębiania się w psychikę osoby, która okrada nas z energii. Jak możemy się obronić? Czy kluczowe jest rozpoznanie toksykanta?
Tak, ale zaraz po tym rozpoznanie swojej reakcji. Jeśli miałbym być tym, kto udziela rady, to zapytany: „Co zrobić, kiedy czuję, że kontakt z daną osobą jest toksyczny?”, powiedziałbym: „Uciekaj”. Bo ilość energii, którą utracimy na próby zmiany zachowań toksykanta czy kontynuowania tej relacji, jest niewspółmierna do efektu, który można uzyskać. Dlatego, podobnie jak inni autorzy książek o toksycznych ludziach, radzę „Przede wszystkim chroń siebie”. Powiedzieliśmy już, że energetyczne toksyny zabierają nam zdrowie, więc najlepiej odejść.

Może wydawać się, że dystans czy obojętność pomogą, ale po jakimś czasie okazuje się, że te reakcje wywołały wręcz nasilenie toksycznych strategii.
U źródeł zachowań toksycznych ludzi najczęściej leżą tak poważne zaburzenia, jak narcyzm, makiawelizm i psychopatia, związane z brakiem empatii, więc nie ma żartów. Wiem oczywiście, że nie zawsze łatwo odejść od toksykanta, bo na przykład mamy kredyty i rodzinę na utrzymaniu, i wydaje się nam, że jesteśmy skazani na toksycznego szefa. Znam jednak ludzi, którym w takiej sytuacji udało się dokonać zmiany, poszli na żywioł i rzucili pracę, nie mając nic w zastępstwie. Po czasie mówili, że było warto. Nikt z nich nie trafił pod most, co więcej – mają ciekawszą pracę, więcej zarabiają i przede wszystkim radzą sobie lepiej bez tej toksyny. Podobnie jak kobiety, które w końcu wychodzą z przemocowych związków, bo dotarło do nich, że partnera nie zmienią.

Warto się zastanowić, jak funkcjonujemy, mając stały kontakt z toksynami? Istnieje prawdopodobieństwo, że sami zrobimy się toksyczni. Najszybciej na to zareagują dzieci i psy, bo są to stworzenia o niezwykle wysokiej detekcji sensorycznej, które od razu wyczuwają energię. Jeśli nasi podopieczni nie chcą się z nami zadawać, gdy wracamy z pracy, lub zachowują się inaczej niż dotąd, powinniśmy zastanowić się, czy może nie jesteśmy zainfekowani.

Co robić, jeśli ucieczka przed toksykantem z różnych powodów naprawdę nie wchodzi w grę w danej chwili?
Trudno jest wskazać jedną i do tego zawsze skuteczną strategię radzenia sobie z toksycznymi ludźmi, bo istnieje wśród nich spora różnorodność. Jednak są pewne wskazówki, dzięki którym nasze interakcje z nimi mogą stać się mniej destrukcyjne, przykre czy powodować mniejszą utratę energii. Po pierwsze, warto zacząć od ograniczenia kontaktu, nawet minimalna zmiana może wpłynąć na poprawę naszej energetycznej kondycji. Po drugie, trzeba nauczyć się zarządzać własną reaktywnością, czyli sięgnąć po asertywność. Komunikat typu: „Dobrze będzie o tym porozmawiać, ale pod warunkiem, że podejdziesz do sprawy rzeczowo i spokojnie”, powinien pomóc.

Pomaga też kontakt z ludźmi nietoksycznymi, którzy są nam życzliwi. Możemy od nich otrzymać wsparcie i potwierdzenie naszego punktu widzenia, by odzyskać utraconą pewność siebie. Pamiętajmy też, żeby nigdy się toksykantowi nie tłumaczyć, niczego nie wyjaśniać, nie dyskutować, nie negocjować, bo to tylko woda na jego młyn. Jego nie interesuje nasza perspektywa, a jedynie cel, który chce osiągnąć.

Poza tym warto być zawsze przygotowanym – im szybciej się zorientujemy, że mamy do czynienia z osobą toksyczną, i poznamy techniki, którymi się posługuje, tym lepiej. Dobrze na przykład wiedzieć, że inkwizytor, czyli ktoś, kto feruje wyroki, po pierwsze zwykle oskarża o to, co jest jego tajemnym przewinieniem, a poza tym chce swojej ofierze zabrać samodecydowanie o własnym losie, wyborach czy stylu życia – i tego nie można mu dać, ale też nie rozdrażniać zbytnią niezależnością.

Obcowanie z toksykantem to, niestety, sztuka lawirowania i robienia uników. Ale kiedy musimy przetrwać w toksycznym środowisku, często staje się to ważną strategią obronną, a pamiętajmy, że przede wszystkim mamy chronić siebie.

Jarosław Gibas, socjolog, autor książek z zakresu inteligencji duchowej i emocjonalnej, twórca warsztatów i szkoleń obejmujących m.in. umiejętności mindfulness, jak i obszary związane z psychologią transcendentalną.

Polecamy książkę: „Nie daj sobie spieprzyć życia. Sposoby na toksycznych ludzi”, wyd. Sensus. Polecamy książkę: „Nie daj sobie spieprzyć życia. Sposoby na toksycznych ludzi”, wyd. Sensus.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze