1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Psychologia

Idea parents first – bez poświęceń, bez poczucia winy. Dbając o siebie, dbam o dziecko

Czy dbanie o siebie, związek oraz ukochaną pracę, mając „na stanie” potomka w wieku od 0 do 4 lat, jest w ogóle możliwe? (Fot. iStock)
Czy dbanie o siebie, związek oraz ukochaną pracę, mając „na stanie” potomka w wieku od 0 do 4 lat, jest w ogóle możliwe? (Fot. iStock)
Szczęśliwi rodzice równa się szczęśliwe dziecko – to główna teza książki Julii Izmałkowej, psycholożki znanej na portalach społecznościowych jako psycho_mama, autorki książki „Parents First”.

„Kiedy ja miałam dzieci, sklepowe półki świeciły pustkami, były tylko tetrowe pieluchy, półroczny urlop macierzyński, a potem praca bez przerwy na karmienie. To była nasza kobieca rzeczywistość, a mimo to trójkę dzieci wychowałam” – pewnie nieraz słyszałaś podobne zdanie. Dziś młode matki mają wiele ułatwień: płatny urlop macierzyński, 500 plus, pomoc partnera, który bez problemu zmieni pieluchę, wykąpie i ulula malucha do snu. No i pełne półki sklepowe: począwszy od kilkudziesięciu modeli smoczków do wyboru, na poradnikach na temat wychowywania skończywszy. A mimo to, jak wynika z badań, matki czują się coraz bardziej zdezorientowane i przemęczone. Niezliczoną ilością możliwości do wyboru, wymaganiami bliskich i społeczeństwa oraz krytyką innych młodych mam. I są niepewne siebie, nawet te, które świadomie zaplanowały macierzyństwo, w momencie kiedy w innych sferach życia poczuły się w pełni zrealizowane.

Dobro dziecka jest najważniejsze

Totalne zmęczenie, brak czasu nawet na podstawowe czynności, choćby takie jak poranna toaleta, chaos i dezorientacja, zwłaszcza przez pierwsze tygodnie po porodzie, oraz przekonanie, że kiedy rodzi się dziecko, życie rodziców musi (bezpowrotnie) zejść na plan dalszy, bo to maluch ma być w centrum rodzinnego wszechświata – dla większości kobiet to najtrudniejsze momenty macierzyństwa. Macierzyństwa, które tak starannie było zaplanowane, strategicznie obmyślone, wszystko dopięte na ostatni guzik i nagle… trach, kompletny niewypał i ta obezwładniająca myśl, że to już tak na zawsze, że nie można wcisnąć guzika z napisem „stop” i wrócić do życia bez dziecka na pokładzie.

Kolejna rzecz, która bardzo doskwiera młodej mamie, to brak pomocy ze strony własnej matki czy teściowej. Dziadkowie albo są za młodzi, albo za bardzo świadomi, żeby dać się wrzucić w rolę opiekunki do dziecka. Zgadzają się zająć maleństwem, ale od czasu do czasu, na krótko i głównie wtedy, kiedy mama niemowlaka ma jakąś ważną sprawę, np. wizytę u lekarza. Dzisiejsze mamy czują się pozostawione same sobie w świecie, w którym wybranie butelki do karmienia czy firmy „od pieluch’’ jest zadaniem na dobrych kilka wieczorów.

Fora internetowe, które z założenia mają wspierać, częściej oceniają i krytykują. Kobiety potrafią być dla siebie naprawdę okrutne. Czasem zdarza się tak, że nie ma większego wroga dla matki niż druga matka. Każde pytanie rzucone na czacie ma natychmiast kilkanaście odpowiedzi, do tego często sprzecznych. Jesteś złą matką, jeśli nie nosisz niemowlaka w chuście, ale nieodpowiednie noszenie może być groźne dla kręgosłupa. Pytasz o mleko modyfikowane – nie powinnaś być matką, skoro nie karmisz piersią, ale w kolejnym czacie któraś z kobiet przytacza badania, że karmienie piersią powyżej roku jest niewskazane itp. W Internecie roi się od rozmaitych opcji wychowywania, pielęgnowania, karmienia, usypiania. Nic dziwnego, że młoda, niedoświadczona matka czuje się zagubiona, przestraszona i mało wartościowa w swojej nowej roli. Jeśli ma szczęście mieć w gronie bliskich znajomych inne matki, potencjalnie może zapytać je o rady, ale… w końcu ile można rozmawiać o dzieciach.

„Dasz radę, wszystkiego się nauczysz, mnie też na początku bywało trudno” – słyszysz z ust matek dwu-, trzylatków, które nawet w rozmowie wcale nie mają ochoty wracać do tamtych czasów; potomek już szczęśliwie w przedszkolu albo z opiekunką, a one mogą wreszcie zająć się dorosłym życiem. Czasami (jak na złość) trafi się jakaś starsza sąsiadka, która na spacerze skrytykuje, że maluch bez czapeczki i pod pazuchą zamiast w obszernym wózku.

W tym nieznanym i groźnym świecie z niemowlakiem na pokładzie czuje się jak wygnaniec na bezludnej wyspie. I nawet nie przyjedzie jej do głowy, żeby posłuchać swojej intuicji i zauważyć, że nie jest w/z tym wszystkim sama, bo przecież dziecko zwykle ma obydwoje rodziców.

On plus ona plus ono równa się rodzina

Autorka „Parents First” przytacza w swojej książce wiele cennych badań, które pokazują, że po urodzeniu dziecka wiele kobiet zwykle skarży się na:

  • pogorszenie stanu emocjonalnego, zmęczenie, poczucie winy, wyrzuty sumienia, lęk;
  • problemy w związku: „Trudno dbać o związek, kiedy sama walczysz o przeżycie”;
  • zahamowanie kariery;
  • utratę tożsamości: stajesz się przede wszystkim mamą;
  • lęk przed oceną innych;
  • odpowiedzialność za rozwój dziecka, często nadodpowiedzialność;
  • trudności związane z bolesną przeszłością – często wracają duchy własnego dzieciństwa i obawa: jak mogę być dobrą matką, skoro sama miałam takie dzieciństwo?

Julia, która sama będąc w ciąży, przeczytała niezliczoną ilość książek na temat bycia rodzicem i wychowywania dziecka, twierdzi, że większość poradników przede wszystkim straszy, co może pójść nie tak, co rodzic może zepsuć, zaniedbać, przegapić, nie zauważyć. I w ten sposób w głowie przyszłej rodzicielki powoli ożywa potwór bycia idealną matką. Nawet jeśli czujesz, że to niemożliwe i że dziecko wcale nie potrzebuje ideału, to twoje poczucie winy i krytyk wewnętrzny rosną w siłę. Ideologia bycia wystarczająco dobrą matką to również jakiś mało określony stwór.

Zdaniem autorki „Parents First” rodzic rodzi się razem z dzieckiem i staje się nim bardziej każdego dnia. Uczymy się tej nowej, bardzo ważnej, ale też bardzo trudnej roli, obserwując innych rodziców, czerpiąc z różnych wzorców, słuchając mentorów i poznając własne dziecko. A co z instynktem? Jeśli chodzi o macierzyński, to w biologii nie ma on żadnego potwierdzenia. Za to instynkt rodzicielski jak najbardziej. Obydwoje rodzice są w jednakowym stopniu biologicznie przygotowani do bycia w roli matki i ojca. U obydwojgu wydziela się oksytocyna – hormon więzi budujący relację z maleństwem. „To nie jest tak, że matka ma instynkt, a ojciec go nie ma. Z punktu widzenia psychologii i biologii jesteśmy równi i tak samo potrzebni”.

I tu wracamy do początków, które są fundamentem rodzicielstwa. Przyjście dziecka na świat to poważny kryzys psychiczny w życiu rodziców. To jeden z ważniejszych kryzysów naturalnych pary, sprawdzian ich więzi i potencjału rozwojowego. Bycie rodzicem to dla obydwojga nowa, trudna i dożywotnia rola, której najlepiej jest się uczyć we dwójkę. Dla każdego z partnerów oznacza to coś innego – w stereotypowej rodzinie mężczyzna, ojciec, idzie do pracy, kobieta, matka, zostaje w domu. Obydwoje przeżywają skrajne emocje. I być może po raz pierwszy nie są w tym razem, a być może nawet przeciwko sobie.

Tymczasem to rodzice, a właściwie kobieta i mężczyzna, są fundamentem rodziny. To oni byli pierwsi – poznali się jako mężczyzna i kobieta, pokochali, umówili na wspólne życie. Byli razem, zanim pojawiło się dziecko, i zostaną, kiedy dziecko odejdzie w dorosłe życie, dlatego to oni są najważniejsi i ich „razem”.

Na przestrzeni wieków funkcjonowały coraz to bardziej odmienne modele rodzicielstwa. A tymczasem, jak powiedział mi jeden młody tata: „Warto zrozumieć, że dziecko jest częścią naszej rodziny. My dopasowujemy się do niego i jego potrzeb, a ono do naszych, stosownie do swoich możliwości”. I wtedy jego żona, słysząc te słowa, poczuła, że razem dadzą radę zmierzyć się z tym trudnym zadaniem bycia rodzicem.

Ty i twój partner wiecie najlepiej

Jak wynika z badań, rodzice są najczęściej poddawaną krytyce i ocenie grupą społeczną. Wszyscy – rodzina, znajomi i nieznajomi – mają swoje zdanie na temat tego, jak należy wychowywać dzieci. Tymczasem nie ma jednej recepty na rodzicielstwo. Każdy ma prawo mieć swoją własną, stworzoną w oparciu na dobrej znajomości siebie i swojego dziecka. I przede wszystkim stworzoną wspólnie z partnerem. Bo w sprawach dotyczących dziecka najbardziej liczy się opinia rodziców.

Ty i twój partner jesteście podstawą rodziny, jej fundamentem. Dlatego wy jesteście najważniejsi: wasze zdrowie, szczęście, wasze potrzeby, oczekiwania, wasza praca i wasze pasje, które was karmią i czynią silniejszymi. I wasza miłość, bo dziecko najbardziej uczy się kochać, kiedy widzi okazujących sobie miłość rodziców.

Filozofia parents first to: samoświadomość, samoukochanie, zaufanie do partnera oraz troska o siebie i o siebie nawzajem. Jej podstawowe zadania to: kochać siebie, dbać o siebie, realizować się, poznawać siebie, dbać o relację. Potrzeby mamy i taty są równie ważne jak potrzeby malucha. Rodzic kierowany poczuciem winy czy poświęcający się dla dziecka to najgorsze, co możemy naszemu dziecku zrobić. „Wysyłasz mu komunikat, że doświadczasz przez niego cierpienia i stawiasz w pozycji osoby, która jest twoim dłużnikiem. A dziecko nie jest ci nic winne. Kiedy widzi poświęcających się rodziców, uczy się, że jedynym sposobem dbania o innych jest składanie siebie w ofierze”.

Jak twierdził Carl G. Jung: „Największym obciążeniem, które spada na barki dziecka, jest nieprzeżyte życie jego rodziców”. Zanim czegokolwiek zechcesz dla swojego dziecka, musisz być first – jako pierwsza zacząć to robić i stosować te wszystkie rady, wskazówki, wytyczne i zasady, których próbujesz dziecko nauczyć.

Relacja z dzieckiem to wymiana; dziecko nie tylko bierze, ale również daje. „Jeżeli jesteś uważnym rodzicem, dziecko daje ci to, co daje psycholog, coach, trener, mentor i guru razem wzięci, staje się dla ciebie motorem i skrzydłami. Dziecko się uczy od nas, ale my także uczymy się wiele od niego. Ważne jest zarówno to, żeby dziecko się zmieniało pod naszym wpływem, jak i to, żebyśmy pozwalali dziecku nas zmieniać”. Możemy dać dzieciom tylko tyle i tylko to, co sami mamy. Dlatego dbanie o siebie i korzystanie ze wsparcia innych ludzi to nie egoizm. „Ja, rodzic, mam znaczenie. Moje zdrowie ma znaczenie. Mój stan psychiczny ma znaczenie. Nie muszę czuć się winna, że o siebie dbam. Dbając o siebie, dbam o moje dziecko”.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze