1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Psychologia
  4. >
  5. Psychopatogeny atakują. O tym, jak zbudować odporność psychiczną, mówi Wojciech Eichelberger

Psychopatogeny atakują. O tym, jak zbudować odporność psychiczną, mówi Wojciech Eichelberger

(Ilustracja: Paweł Jońca)
(Ilustracja: Paweł Jońca)
Zniesławianie, upokarzanie, kłamstwo, hipokryzja, agresja czy obwinianie nie są dla nas groźne, gdy mamy odporność psychiczną. Jak ją w sobie zbudować? – wyjaśnia Wojciech Eichelberger, psychoterapeuta i założyciel Instytutu Psychoimmunologii – IPSI.

Łatwo dostrzec zależność między tym, co nas spotyka w relacji z innymi ludźmi, a stanem naszego zdrowia. Mobbing, hejt, toksyczne relacje sprzyjają chorowaniu.
To, co dzieje się w umyśle, odzwierciedla się w ciele, a to, co dzieje się w ciele, odzwierciedla się w umyśle. Umysł i ciało to dwie strony tego samego medalu. Z tego punktu widzenia nie oddzielamy też odporności immunologicznej od odporności psychicznej. Dlatego mój instytut nazywa się instytutem psychoimmunologii. Uważamy, że holistycznie pojmowana odporność zawiera w sobie odporność psychiczną, która stanowi obronę przed emocjonalnymi psychopatogenami występującymi w naszych kontaktach i relacjach z toksycznymi, agresywnymi ludźmi. Ale obrona na poziomie psychiki obciąża cały układ odpornościowy. Jeśli walka jest długotrwała, a emocje nadmiernie obciążają psychikę, układowi odpornościowemu może zabraknąć szczelności i energii do obrony przed patogenami biologicznymi, takimi jak wirusy, bakterie czy toksyny. Może zabraknąć mocy do zwalczenia i utrzymania pod kontrolą stanów zapalnych pojawiających się w różnych organach i układach ciała.

Czym są psychopatogeny zagrażające naszej psychice, a także zdrowiu organizmu, i jak kształtuje się odporność psychiczna, która nas przed nimi zabezpiecza?
Odporność psychiczna to odporność na obecność w naszym otoczeniu osób, które świadomie lub nieświadomie destabilizują naszą psychikę, naruszając przede wszystkim poczucie bezpieczeństwa, a także nasze poczucie wartości i godności. Działania takich ludzi mają najczęściej postać: agresji, wiecznego niezadowolenia, kłamania, hipokryzji, zniesławiania, pomawiania, ośmieszania, upokarzania, wykluczania, odrzucania, szantażu emocjonalnego i obwiniania.

Na szczęście rodzimy się z wrodzoną zdolnością do obrony przed zagrożeniami psychicznymi. Podobnie jak przed zagrożeniami immunologicznymi. W okresie dzieciństwa i dojrzewania odporność psychologiczna oraz immunologiczna powstają w podobny sposób, czyli poprzez mierzenie się z patogenami. Proces uczenia się tych obron przebiega optymalnie, pod warunkiem że inwazja ze strony psychopatogenów i biopatogenów nie przekracza adaptacyjnych możliwości organizmu. Nadmiar emocjonalnych zaburzeń w otoczeniu dziecka będzie kształtował w nim tak zwane obrony neurotyczne, czyli postawę lękową, agresywną lub autoagresywną. Te postawy nadmiernie obciążają system obrony i w konsekwencji powodują skłonność do zapadania na różne choroby.

Dzieci, doświadczając różnych form psychologicznej opresji, uczą się radzić sobie z nimi?
Tak, pod warunkiem że nie doświadczają nadmiernej opresji i że znajdzie się w ich otoczeniu choćby jedna osoba wspierająca, czyli zdolna zbudować z dzieckiem pozytywną więź emocjonalną. Jeśli jednak ilość psychopatogenów w otoczeniu dziecka jest zbyt wielka, to jego mechanizmy obronne nie mogą się wykształcić w sposób właściwy. Szczególnie gdy głównym źródłem psychopatogenów są rodzice lub opiekunowie, bo wtedy zazwyczaj zdolność dziecka do obrony psychicznej całkowicie się załamuje. W przyszłości więc może ono uzależniać się od innych ludzi lub substancji, a także przejawiać skłonność do autoagresji i depresji.

Dzieci chronione przed trudnościami, wciąż chwalone, rozpieszczane, nie nabiorą odporności psychicznej?
Tak, ale też ważnym elementem tego procesu jest obserwacja zachowań dorosłych. Na przykład tego, jak rodzice postępują, gdy są ośmieszani, krytykowani, atakowani fizycznie czy poniżani. Istotne są też werbalne instrukcje przekazywane przez dorosłych – na przykład gdy podpowiadają dziecku, jak sobie radzić ze złośliwą ciocią czy kolegą albo agresywną nauczycielką. Wiele dróg prowadzi do zbudowania odporności na psychopatogeny.

To, co dzieje się w rodzinie, przygotowuje dziecko od strony psychologicznej do obrony przed tym, co je może spotkać w życiu?
Nawet to, co dzieje się w rodzinie przed jego narodzinami, czyli w prenatalnej fazie kształtowania się organizmu, ma znaczenie. Wiadomo, że dziedziczymy po rodzicach unikalny garnitur genów, ale jest to na ogół zestaw wystarczający do naszego przeżycia i rozwoju w świecie o parametrach średnich – wolnym od sytuacji nadzwyczajnych i ekstremalnych. Na szczęście w naszych genetycznych zasobach istnieje też zapas genów nieaktywnych, które stanowią rezerwę uruchamianą w długotrwałych lub powtarzających się sytuacjach nadzwyczajnych wyzwań. Umożliwiają adaptację organizmu do trudnych, ekstremalnych warunków. Uaktywnienie adaptacyjnych genów może nastąpić tak w okresie samodzielnego życia, jak i życia płodowego. Epigenetyka odkryła, że odpalenie genów adaptacyjnych zależy od rodzaju wyzwań, jakich doświadcza matka w biologicznym, jak i społecznym otoczeniu.

Podasz jakiś przykład działania tego mechanizmu?
Z tego punktu widzenia możemy spojrzeć na losy największego bohatera zachodniej kultury, czyli Jezusa z Nazaretu. Jego młodziutka matka Maria, choć uzbrojona w obietnicę zwiastowania i osłaniana przez Józefa, żyła pod ogromną obyczajową i egzystencjalną presją od samego momentu poczęcia. W opinii ówczesnych ludzi jej ciąża była nieślubna i zasługiwała na karę, zaś dziecko, które się miało z niej urodzić, czekał trudny los bękarta. W dodatku przez całą ciążę i czas połogu miała powody, aby obawiać się o życie swego dziecka. Dekret Heroda nakazywał zgładzenie wszystkich narodzonych w tym czasie. Można więc przypuścić, że Jezus już w okresie prenatalnym został epigenetycznie przygotowywany do losu bezkompromisowego buntownika religijnego i niezłomnego wojownika prawdy o ludzkiej, duchowej tożsamości, za którą zaświadczył własnym życiem i śmiercią. To przykład z najwyższej półki, ale można by przytoczyć wiele innych, szczególnie z obszarów nauki, filozofii, literatury, sztuki, filmu czy popu.

Siddhartha Gautama zwany Buddą wychowywał się w cieplarni.
To prawda, ale to, co go spotkało, było – w inny sposób – także wyjątkowo trudne. Siddhartha wychowywał się w pałacu swego ojca, króla Nepalu, żyjąc w sztucznym raju, odcięty od realnego świata. Nie widział nigdy nawet więdnących kwiatów, a jego piastunki i nauczycieli zmieniano na młodszych, gdy się starzeli. Jego ojciec, uprzedzony przez astrologów, że syn może wyrosnąć na wielkiego nauczyciela duchowego, chciał ustrzec go w ten sposób przed egzystencjalną inspiracją, jaką dla wielu jest spotkanie z przemijaniem, cierpieniem i śmiercią. Ojciec król okazał się jednak nieświadomym realizatorem synowskiego przeznaczenia, bo gdy wydelikacony do granic możliwości Siddhartha pewnej nocy uciekł poza mury ojcowskiego raju i trafił do nepalskiej wioski, to doznał ekstremalnego, psychicznego i duchowego wstrząsu. Zobaczył tam wygłodzonych, chorych, kalekich, poranionych i umierających. Kolejny raz, kiedy uciekł z pałacu, skierował się w Himalaje, by tam odnaleźć nauczycieli, którzy pomogą mu znaleźć odpowiedź na pytanie o powody i źródła cierpienia. Po kilku latach doświadczył wglądu w fundamentalną przyczynę ludzkiego cierpienia. Ten wgląd nazwał przebudzeniem i stąd jego przydomek „Budda”, co znaczy właśnie „Przebudzony”. Doświadczenia tego typu mogą więc przygotowywać do uaktywnienia najwyższego poziomu odporności, którą na użytek tej rozmowy nazwijmy odpornością duchową.

Jak rozwinąć odporność duchową, jeśli życie nas oszczędzało albo opresji było w nim zbyt wiele?
Przez trudne doświadczenia, które pokazują nam, że świat nie jest sklepem z zabawkami i nie kręci się wokół nas, a cierpienie w istocie generujemy sami, upierając się przy tym, że właśnie tak ma być. Błędne oprogramowanie umysłu, zwane ego, które tylko udaje naszą prawdziwą tożsamość, upiera się przy tym, że wszystko ma kręcić się wokół nas, gdy tymczasem przebudzenie i uwolnienie od cierpienia wypływa z wglądu w naszą wspólną duchową tożsamość.

Trudno sobie także wyobrazić dorosłość bez doświadczenia jakiegoś cierpienia, choćby z powodu utraty ukochanego psa czy kota. Każdego z nas także wychowali ludzie, którzy cierpieli i nierzadko nadal cierpią. Poza tym na poziomie świadomości zbiorowej dziedziczymy cierpienie całego naszego gatunku.

Jak działa odporność duchowa na poziomie relacji z toksycznymi ludźmi?
Chroni przed psychopatogenami, gdyż te powstają i wykonują swoją destrukcyjną robotę tylko na poziomie ego. Odporność duchowa sprawia, że ani nie generujemy tych trudnych emocji, ani nie dajemy się nimi zainfekować. Wtedy na psychopatogeny nie reagujemy złością, lękiem, zawstydzeniem czy poczuciem winy, lecz współczuciem, bo wiemy, że ten, kto chce nas skrzywdzić, w istocie krzywdzi samego siebie. Nie wie, kim jest i co robi. W tym stanie umysłu nie dręczymy się też własnymi destrukcyjnymi myślami, a jeśli się pojawiają – nie utożsamiając się z nimi, pozwalamy im odpłynąć. Ma to też ogromne znaczenie dla zdrowia i dobrostanu ciała. Najczęściej to właśnie autoagresywne myślenie oraz psychiczne napięcia i konflikty ujawniają się w przestrzeni ciała w postaci chorób i dokuczliwych objawów.

Jak jednak ten stan duchowej odporności osiągnąć, gdy każde ostre słowo nas rani?
Budujemy go podczas psychoterapii, warsztatów i kursów. Wszystkie psychologiczne metody pracy nad sobą pomagają zoptymalizować mechanizmy obronne, nawyki myślowe i tym podobne. Dzięki temu lepiej radzimy sobie z toksycznymi ludźmi, niepowodzeniami i stratami. Jednak tylko do pewnego momentu! Każdy z nas zderzy się pewnego dnia z przemijaniem i śmiercią, a żadna psychoterapia nie uwolni nas od lęku przed nimi. To możliwe dopiero dzięki odporności duchowej.

Czy kobiety w tej przestrzeni nie mają bardziej pod górkę?
Trudno powiedzieć, ta droga dla każdego jest trudna. Faktem jest jednak to, że przez tysiąclecia patriarchatu kobiety musiały się nauczyć wypierać ze swojej świadomości poczucie krzywdy i upokorzenia oraz potrzebę ekspresji gniewu i buntu. Że częściej niż mężczyznom brakuje im sprawnych psychologicznych mechanizmów obronnych. I nie ma się co temu dziwić, skoro ich najczęstszą i jedynie skuteczną obroną przez wieki były uległość, wyparcie i zamrożenie. Dlatego współcześnie tak wiele kobiet pracuje usilnie nad swoimi traumami i deficytami, uczy się bronić wolności, autonomii przed przemocą, manipulacją i uzależnieniem od mężczyzn. To ważny krok do tego, by w powszechnej skali odzyskały pełnię swojej wolności i autonomii. W tym również siłę ducha – czyli odporność duchową.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze