1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Psychologia
  4. >
  5. Miłość do siebie… a co to jest? Mężczyźni potrzebują nowych wzorców

Miłość do siebie… a co to jest? Mężczyźni potrzebują nowych wzorców

Zbyszek Miłuński, psychoterapeuta: „Właściwie każdy mężczyzna, którego spotkałem, ma we wnętrzu strażnika męskości, który szepcze: »Dasz się zdominować? Jesteś nikim«”. (Ilustracja: Magdalena Pankiewicz)
Zbyszek Miłuński, psychoterapeuta: „Właściwie każdy mężczyzna, którego spotkałem, ma we wnętrzu strażnika męskości, który szepcze: »Dasz się zdominować? Jesteś nikim«”. (Ilustracja: Magdalena Pankiewicz)
Język mężczyzn nie zna określenia „miłość do siebie”, ponieważ wzorzec męski nie jest zbudowany na miłości, tylko na przemocy – mówi psychoterapeuta Zbyszek Miłuński. Co radzi tym, którzy zaczynają odkrywać potrzebę samoopieki? – Zacznijcie szczerze rozmawiać, zamiast poklepywać się z kumplami po plecach, udając, że wszystko w porządku.

Czy dla współczesnego mężczyzny istnieje termin „miłość własna”?
Mężczyźni nie używają określenia „miłość do siebie”, ponieważ tradycyjny wzorzec męski nie jest zbudowany na miłości, tylko na przemocy. Nawet wśród mężczyzn wykształconych i mieszkających w dużych miastach ten termin nie funkcjonuje. Dzieje się tak z różnych względów, ale korzenie tej sytuacji sięgają pierwszych chwil życia. Jak wskazują badania, noworodki już w kilka godzin po narodzinach zaczynają próbować odzwierciedlać miny osoby, która się nimi opiekuje, bo mają naturalną potrzebę bliskości.

Nasza tożsamość kształtuje się poprzez relacje z najbliższymi, ale też ze światem, który narzuca nam określone postawy i wzorce zachowań. Podporządkowujemy się im często, rezygnując z zaspokajania swoich potrzeb. Idziemy na kompromisy, żeby przetrwać. Wpływ na nas ma nie tylko rodzina pochodzenia, a poprzez nią nasi przodkowie, ale też inni ludzie. W wieku nastoletnim mocno oddziałują na nas grupy rówieśnicze, które bywają bezwzględne. Presja dominującego porządku społecznego jest ogromna.

Od początku życia kobiety i mężczyźni mają taką samą potrzebę bliskości, ale później ulegamy innym wzorcom społecznym, tak?
Tak. Jestem zdania, że pomimo wielu przemian obyczajowych tradycyjny wzorzec męskości ma się dobrze i obie płcie go podtrzymują. Wzorzec ten w ogóle nie kładzie nacisku na kochanie siebie czy osobisty dobrostan, a raczej na funkcję, jaką dana osoba ma wypełniać w układzie społecznym.

Mężczyźni mają przede wszystkim spełniać wymagania, osiągać cele, zwłaszcza osiągać wysoki status społeczny i materialny, dominującą pozycję. Jednocześnie pragną bliskości. Kiedy pracuję z mężczyznami, obserwuję, że trudno jest im wypełniać wymagania wzorca męskości i równocześnie zadbać o bliskość w relacjach.

Na czym polega ta trudność?
Na przykład większość mężczyzn, z którymi pracowałem, wybierała partnerkę na tyle atrakcyjną wizualnie, by wywierała wrażenie na innych. W rezultacie wielu z nich przeżywa rozczarowanie, bo z czasem okazuje się, że atrakcyjny wygląd nie gwarantuje bliskiej relacji.

Mężczyźni zdobywają piękne kobiety, kierując się względami zewnętrznymi, by mieć kolejny sukces, a nie robią tego dla siebie i dla relacji intymnej? Z czego to wynika?
Trudno im postępować inaczej. To tak jak w bajce o Kopciuszku, w której książę spotkał dziewczynę życia na balu. Niestety ona znikła o północy i żeby ją znaleźć, potrzebował pantofelka – musiał sięgnąć po wzorzec, po coś, co mógł przyłożyć do niej i zmierzyć. Tylko tak był w stanie sprawdzić, czy to ona, sam nie potrafił jej rozpoznać.

Mężczyźni szukają bliskości, ale nie wiedzą, jak ją znaleźć, bo większość z nich jej nie doświadczyła. To tak jakby niewidomy szukał kolorów. Presja wzorca jest tak silna, że potrzeba wieloletniego wysiłku, aby nauczyć się rozpoznawać jego wpływ, a następnie mu nie ulec.

Czyli brak pozytywnych męskich wzorców bliskości i intymności przekłada się na deficyt miłości własnej?
Żeby kochać siebie, trzeba zyskać tę umiejętność w relacji z kochającymi rodzicami. Chociaż ciepły wspierający dom może również nie wystarczyć, bo przemocowe, destrukcyjne i autodestrukcyjne wzorce bycia mężczyzną i tak wkroczą do życia mężczyzny. Temu, kto wyrósł w atmosferze miłości, oczywiście będzie dużo łatwiej, ale i tak przyjdzie mu zmierzyć się z przymusem osiągania, imponowania i dominacji.

Czy jedno drugie wyklucza? Czy nie można odnieść sukcesu i kochać siebie?
Sukces, którego naprawdę chcę, buduje mnie. Natomiast jeżeli robię coś jedynie po to, by sprostać społecznym oczekiwaniom, by osiągnąć wysoki status i pozycję, udowodnić swoją męskość, oddalam się od siebie. Trudno wtedy o to, co autentyczne, o troskę o siebie, która pomaga mieć spełnione życie. Natomiast pogoń wyłącznie za pozycją przynosi wewnętrzną pustkę. Działa jak każde uzależnienie – obiecuje raj, a przynosi rozczarowanie, niszczy związki.

Mężczyźni są bardziej niż kobiety podatni na pogoń za pozycją?
Wydaje mi się, że tak i że wynika to właśnie z tradycyjnych wzorców społecznych. Zarówno życie polityczne, jak i działalność biznesowa zbudowane są na mentalności plemiennej – na konflikcie, na walce, na dzieleniu ludzi na swoich i obcych.

Kobiety na ogół są w lepszym kontakcie ze sobą, męski wzorzec zakłada, że uczuciowość, dbanie o siebie jest rodzajem słabości. Od mężczyzn oczekuje się, że będą działali i osiągali pozycję w świecie. Większość z nas buduje poczucie wartości na sukcesach zawodowych. Jeżeli tracimy pracę, mamy duży problem. W tym wzorcu męskim nie ma kontaktu ze sobą, z uczuciami. Ta sfera jest pominięta, bo na polu bitwy wygrywa ten, kto mniej czuje.

Czym to skutkuje?
Większość mężczyzn, których znam, żyje z ukrywaną depresją. Udają, że są lepsi od innych, pielęgnują wyobrażenia na swój temat, zamiast o siebie zadbać. Tłumią pustkę przy pomocy alkoholu, używek i gadżetów. Są to działania, które pozwalają nie dostrzegać, że sami siebie oszukują.

Przychodzi jednak pewnie taki moment, w którym trudno już wypierać depresję.
Jeśli przychodzi… Bo wzorce trzymają długo i mocno. Mam wiele współczucia dla nas, mężczyzn, bo widzę, jak trudno nam te wzorce przekroczyć, podjąć terapię, trudno w niej wytrwać. Właściwie każdy mężczyzna, którego spotkałem, ma we wnętrzu strażnika męskości, który – mówiąc metaforycznie – przykłada mu lufę do skroni i w wielu sytuacjach szepcze: „Dasz się zdominować? Jesteś mężczyzną? Dasz tak sobą pomiatać? Jesteś nikim”. Potrzeba dużo wysiłku, żeby przetrwać wewnętrzną walkę z głosem, który pozbawia mężczyznę poczucia wartości i szacunku do siebie samego.

Jak mężczyźni mogą sobie w tym pomóc?
Wśród mężczyzn, którzy przychodzili do mnie na warsztaty, często byli tacy, którzy uświadamiali sobie te męskie wzorce, kiedy urodziły im się dzieci. Nagle orientowali się, że kiedy tracą panowanie nad sobą, zaczynają zachowywać się w stosunku do własnych dzieci tak jak ich rodzice czy ojcowie w stosunku do nich. Przeżywali olbrzymi wstrząs, kiedy uświadomili sobie, że niezależnie od swojej woli, wzorce którymi nasiąknęli w dzieciństwie, mają nad nimi władzę. Zaczynali odkrywać, że sami traktują siebie tak, jak byli traktowani w dzieciństwie, i dochodzili do wniosku, że chcą to zmienić. Innych zmusiła do zmiany dopiero głęboka depresja, niekiedy groźba utraty partnerki lub partnera.

I wtedy można wkroczyć na drogę odzyskania kontaktu ze swoimi uczuciami?
Tak, ale też do odzyskania kontaktu ze swoją siłą. Nie jest nią przemoc, ona jest nadużyciem siły. Siła jest czymś pozytywnym, jest potrzebna, żeby realizować wartości, troszczyć się o siebie i o innych, konfrontować z destrukcyjnymi wzorcami społecznymi. Pierwszym krokiem do tego, żeby odzyskać swoją siłę jest zwykle mówienie „nie”. Bardzo ważne jest jednak, by w końcu przejść do „tak”. Do miejsca, w którym zaczynam podejmować własne wybory. Będąc wyłącznie na „nie”, nadal przyznajemy kluczową ważność temu, czemu się przeciwstawiamy. Nie ma tego, co pozytywne, co tworzę dla siebie i dla innych, nie ma mojego pomysłu na życie, nie ma spełnienia.

Co jeszcze możemy doradzić mężczyznom, którzy odkrywają potrzebę samoopieki?
Zacznijcie szczerze rozmawiać z innymi mężczyznami, zamiast ściemniać i poklepywać się po plecach, udając, że wszystko jest w porządku. Zdobądźcie się na odwagę, by mówić o sobie, dzielić się wewnętrznym doświadczeniem. To ryzykowane, bo można się spotkać z pogardą czy wykluczeniem. Warto jednak budować prawdziwe relacje i przede wszystkim być prawdziwym wobec siebie samego.

A co może zrobić kobieta, żeby pomóc mężczyźnie?
Niech mu nie matkuje, niech mu nie daje szczególnych praw. Niech go traktuje po partnersku. Tylko w ten sposób można budować równościową relację.

Wiele razy obserwowałem na terapii par sytuację, że kiedy stawiałem mężczyznę na jakimś relacyjnym progu, kobieta go natychmiast z niego zdejmowała. Na przykład: poddawaliśmy refleksji sytuację, gdy on wraca z pracy do domu i w ogóle z nią nie rozmawia i ona czuje się wtedy odrzucona. Gdy on zastanawiał się, dlaczego tak się zachowuje, i zapadała na chwilę cisza, ona odzywała się zamiast niego i usprawiedliwiała go. Mówiła, że on ma ciężką pracę i jest zmęczony. Moment, w którym mogło się coś zmienić, był stracony.

Proszę mężczyzn nie wyręczać, ale też nie traktować z góry. Jeżeli kobiecie zależy na tym, żeby relacja była partnerska, powinna mężczyznę traktować po partnersku. Czasami to prawdziwe wyzwanie i łatwiej jest odpuścić, bo on może być niezadowolony i zacznie wierzgać. Relacje jednak tworzy się poprzez rozwiązywanie konfliktów, a nie ich unikanie.

Ważne też, żeby partnera doceniać, bez zakładania, że to, co on robi, po prostu się należy. Trzeba uznać, że może mieć inne zdanie, na przykład na temat wychowania dzieci czy utrzymania czystości w domu. To obszary negocjacji, a nie tylko pouczania i krytyki.

A czy pielęgnowanie miłości własnej przez kobietę też może mu pomóc?
Myślę, że tak. Jeśli ktoś prawdziwie troszczy się o siebie i jednocześnie nie narzuca swojego punktu widzenia innym, daje przykład i zaprasza do kontaktu. Amerykański psychoanalityk i nauczyciel zen Barry Magid, twierdzi, że podstawowym zadaniem psychoterapii jest uwolnienie się od wszelkich form nienawiści do siebie samego i ja się z nim zgadzam.

Zbyszek Miłuński, dyplomowany psychoterapeuta, superwizor i nauczyciel Fundacji Instytutu Psychologii Procesu

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze