1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Psychologia
  4. >
  5. Doceń niedoskonałość! Fragment książki „Jak nauczyć się akceptować to, czego nie można zmienić”

Doceń niedoskonałość! Fragment książki „Jak nauczyć się akceptować to, czego nie można zmienić”

Kiedy uciekamy od niedoskonałości, uciekamy także od samych siebie. Życie ma być nieuporządkowane, a próby jego uporządkowania sprawiają, że zupełnie go nie dostrzegamy. (Fot. iStock)
Kiedy uciekamy od niedoskonałości, uciekamy także od samych siebie. Życie ma być nieuporządkowane, a próby jego uporządkowania sprawiają, że zupełnie go nie dostrzegamy. (Fot. iStock)
„Za każdym razem, gdy podejmujesz decyzję o unikaniu czegoś, koncentrując się na perfekcjonizmie, stosując określoną substancję, odwołując swoje plany lub odkładając na później coś, co ma dla ciebie znaczenie, zadaj sobie pytanie, jakie są koszty tego zachowania. Z czego rezygnuję, angażując się w to zachowanie, i czy chcę w ten sposób spędzić swoje życie?” – pisze Janina Scarlet w książce „Jak nauczyć się akceptować to, czego nie można zmienić”. Publikujemy jej fragment.

Uwielbiam Halloween. Uwielbiam rzeźbione dynie i dyniowe latte z przyprawami. Uwielbiam się przebierać i dekorować dom migoczącymi lampionami, dymiącymi kociołkami i zabawkowymi nietoperzami. A jedną z moich ulubionych części Halloween zawsze było dzielenie się tą radością z przyjaciółmi.

W ostatnim roku mojego życia w Nowym Jorku postanowiłam zorganizować wspaniałą imprezę z okazji tego święta – taką, którą ja i moi bliscy zapamiętamy na zawsze. Zaprosiłam przyjaciół i około dwudziestu innych studentów. Przygotowałam mnóstwo halloweenowych smakołyków i zamieniłam mieszkanie w coś w rodzaju nawiedzonego domu. Były tam aktywowane światłem skrzeczące nietoperze, ozdoby wydające z siebie nagły krzyk i przerażające dłonie poruszające się wokół miski z cukierkami. Kupiłam też kilka kilogramów suchego lodu do dużych plastikowych kociołków, które rozstawiłam po całym domu, aby uzyskać efekt dymu.

Niestety, gdy zaczęli przychodzić goście, ktoś poinformował mnie, że jeden z plastikowych kociołków zaczął przeciekać. Ku mojemu przerażeniu odkryłam, że większość kociołków ma dziury w dnie i woda z suchego lodu wycieka na podłogę. Chwyciłam mop i zaczęłam sprzątać.

Mój partner zasugerował, żebyśmy usunęli z domu suchy lód i zapomnieli o dymiących kociołkach, ale ja nie mogłam dać za wygraną. Pomyślałam, że to przecież taki wspaniały element poprawiający nastrój. Nie mogłam sobie pozwolić na imprezę halloweenową bez efektu suchego lodu, więc spędziłam całą imprezę, myjąc podłogi. Całe sześć godzin.

Przyjaciele powiedzieli mi, że była to najlepsza impreza z okazji Halloween, na jakiej kiedykolwiek byli. Ale mnie to wszystko ominęło, ponieważ nie chciałam zaakceptować faktu, że można było urządzić imprezę bez dymiących kotłów. Wywierałam na siebie tak wielką presję, by przyjęcie było „idealne”, że zapomniałam o tym, iż ja też miałam w nim uczestniczyć.

Kiedy uciekamy od niedoskonałości, uciekamy także od samych siebie. Życie ma być nieuporządkowane, a próby jego uporządkowania sprawiają, że zupełnie go nie dostrzegamy. Próba ukrycia się za opresyjnymi komunikatami o tym, jacy powinniśmy być i jak powinniśmy się czuć, może doprowadzić do tego, że przegapimy to, co dla nas najważniejsze. „Im bardziej nie uda ci się w pełni doświadczyć życia, tym bardziej będziesz się obawiać śmierci” – mówi psychiatra doktor Irvin Yalom. I rzeczywiście, im bardziej skupiamy się na perfekcjonizmie, listach rzeczy do zrobienia, zadowalaniu ludzi i ucieczce od tego, kim jesteśmy, tym bardziej możemy się obawiać śmierci i tym bardziej możemy żałować, że u schyłku życia nie jesteśmy sobą.

Australijska pielęgniarka paliatywna Bronnie Ware poświęciła swoją pracę ludziom, których życie zbliżało się ku końcowi. Spędzając dużo czasu z osobami na łożu śmierci, zauważyła, że większość z nich żałuje tego, jak spędzili swoje życie. Zapisała swoje obserwacje i odkryła, że większość ludzi żałuje jednej lub więcej z pięciu następujących kategorii:

  1. Żałuję, że nie miałem odwagi żyć życiem zgodnym z samym sobą, a nie życiem, jakiego oczekiwali ode mnie inni.
  2. Żałuję, że nie pracowałem lepiej.
  3. Żałuję, że nie miałem odwagi wyrazić swoich prawdziwych uczuć.
  4. Żałuję, że nie utrzymywałem kontaktu z przyjaciółmi.
  5. Żałuję, że nie pozwoliłem sobie być szczęśliwszym.

Czy to oznacza, że wszyscy jesteśmy skazani na to, by na końcu życia żałować? Nie, oczywiście, że nie. Świadomość tego, czego najczęściej żałujemy, pozwala nam skierować nasze życie na inne tory.

Dlaczego wielu z nas tak trudno być wiernym sobie i spędzać czas w sposób sensowny? Łatwiej jest nam się skupić na produktywności niż na spędzaniu czasu z ludźmi, którzy są dla nas ważni. Wielu z nas przypisuje swoją wartość do wydajności, osiągnięć i wyglądu. Pod koniec życia te rzeczy przestają jednak mieć znaczenie. Pod koniec życia niewiele osób mówi: „Chciałbym spędzać więcej czasu nad moją listą rzeczy do zrobienia”. Zamiast tego większość chciałaby mieć więcej czasu, aby spędzać go z ludźmi, którzy są dla nich najważniejsi.

Być może ukrywanie się za produktywnością i osiągnięciami pozwala niektórym z nas uniknąć konfrontacji z uniwersalną prawdą, że wszyscy jesteśmy niedoskonali. Być może skupienie się na doskonaleniu siebie może pozwolić nam na tymczasową ucieczkę od bólu przeszłości i niepokoju związanego z niepewnością przyszłości. Żadne z tych rozwiązań nie pozwala nam jednak w pełni żyć teraźniejszością, w pełni być tu i teraz, bez względu na to, jak bardzo jest to przytłaczające lub niewygodne. A ta niechęć do zmierzenia się z emocjami obecnej chwili wiąże się z dużym kosztem: kosztem tego, że nie żyjemy swoim życiem.

Oto niektóre koszty, jakie mogą się wiązać z naszym zachowaniem związanym z unikaniem:

  • utrata czasu spędzonego z rodziną;
  • tęsknota za przyjaciółmi;
  • niepodejmowanie ryzyka i niewykorzystywanie okazji;
  • udawanie kogoś, kim się nie jest;
  • ciągłe użalanie się: „A co by było, gdybym tylko spróbował?”.

Za każdym razem, gdy podejmujesz decyzję o unikaniu czegoś, koncentrując się na perfekcjonizmie, stosując określoną substancję, odwołując swoje plany lub odkładając na później coś, co ma dla ciebie znaczenie, zadaj sobie pytanie, jakie są koszty tego zachowania. Z czego rezygnuję, angażując się w to zachowanie, i czy chcę w ten sposób spędzić swoje życie?

Kiedy mówimy sobie, że nie możemy zaprosić przyjaciół, dopóki nasz dom nie będzie nieskazitelnie czysty, że nie możemy chodzić na lekcje tańca, dopóki nie stracimy na wadze, albo że nie możemy zacząć chodzić na randki, dopóki nie przestaniemy odczuwać niepokoju, to tak naprawdę jest to prokrastynacja, czyli odkładanie życia na później. A wkrótce życie może nas ominąć i będziemy żałować, że nie spędziliśmy więcej czasu z ludźmi, którzy odeszli, z którymi, jak nam się wydawało, mieliśmy spędzić więcej czasu. Możemy żałować, że tak bardzo koncentrowaliśmy się na próbach sprostania jakimś nierealistycznym standardom. Mogliśmy nie wykorzystać swojego życia, ponieważ byliśmy zbyt zajęci życiem zgodnym z wyobrażeniami innych ludzi o naszej wartości.

I odwrotnie, gotowość do powiedzenia: „Chrzanić to, to jest dla mnie ważne i zrobię to, nawet jeśli w danej chwili nie czuję się z tym dobrze!”, pozwala nam zacząć żyć teraz, nie obawiając się już śmierci, ponieważ przeżyliśmy życie pełne znaczenia.

A zatem, gdybyś nie unikał pewnych ludzi, miejsc i sytuacji, gdybyś skorzystał z szansy bycia wiernym sobie, akceptując fakt, że w danej chwili możesz nie czuć się dobrze, jak wyglądałoby wtedy twoje życie?

Polecamy: „Jak nauczyć się akceptować to, czego nie można zmienić”, Janina Scarlet, wydawnictwo Muza. (Fot. materiały prasowe) Polecamy: „Jak nauczyć się akceptować to, czego nie można zmienić”, Janina Scarlet, wydawnictwo Muza. (Fot. materiały prasowe)

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze