1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Psychologia

Terapia skoncentrowana na rozwiązaniach – ani jednej sesji więcej nie potrzeba

Bywają momenty, kiedy lepiej radzimy sobie z trudnościami. To tak zwane okresy wyjątków, które dowodzą, że problemy da się rozwiązać. (Ilustracja: iStock)
Bywają momenty, kiedy lepiej radzimy sobie z trudnościami. To tak zwane okresy wyjątków, które dowodzą, że problemy da się rozwiązać. (Ilustracja: iStock)
Po pierwsze, upraszczaj. A po drugie i trzecie, to jeśli coś nie działa, przestań to robić, a jeśli działa – rób tego więcej. To podstawowe reguły terapii skoncentrowanej na rozwiązaniach, o którą pytamy pracującą w tym nurcie Ewę Majchrowską.

Jakie są główne założenia terapii skoncentrowanej na rozwiązaniach (TSR)?
Filozofia centralna tego podejścia składa się z trzech podstawowych tez. Pierwsza brzmi: jeśli coś się nie zepsuło, nie naprawiaj tego. Nie komplikuj, życie jest na tyle zagmatwane, że je upraszczaj. Druga teza: jeśli coś nie działa, zaprzestań to robić i zrób coś innego. Jeśli na przykład krzyczysz na dziecko, a ono nie zmienia swojego zachowania, to ewidentnie daje sygnał, żeby spróbować innej metody. Wreszcie trzecia: jeśli coś działa, rób tego więcej.

Brzmi prosto.
Ale wbrew pozorom zastosowanie tego w życiu wcale nie jest proste, ponieważ boimy się zmian i często wybieramy postawy zachowawcze. Zmiana jest pewnego rodzaju ryzykiem i dyskomfortem, więc chociaż coś nie działa, po wielokroć wolimy to powtarzać, niż zmienić sposób postępowania.

TSR z buddyzmu zaczerpnęło przekonanie, że jedyną stałą w życiu jest zmiana. Czyli – ciągle nie jest tak samo. Są też różne okresy w życiu – bywają momenty, kiedy lepiej radzimy sobie z trudnościami. To tak zwane okresy wyjątków, których często nawet nie zauważamy. Tak rozumiana koncepcja zmiany łączy się nierozerwalnie z koncepcją wyjątków. Właśnie te wyjątki są dla nas ogromną nadzieją, że z problemami, z którymi (kiedy indziej) przychodzimy do terapeuty, potrafimy sobie radzić, tylko jakby zupełnie o tym zapominamy. Każdy z tych wyjątków to niemal dowód, że istnieje dokładnie takie rozwiązanie.

Jakiej pomocy z wprowadzeniem tych zasad w życie możemy się spodziewać od terapeuty pracującego metodą TSR?
W założeniach naszego podejścia jest również to, które mówi – nie musisz opowiadać o swoim problemie, nie musisz się nawet nad nim głęboko zastanawiać, żeby swoją sytuację odmienić. To klient jest ekspertem od swojego życia i od swoich potrzeb. Kluczowe pytanie, które mu zadajemy, jest pytaniem o nadzieję. Pytam: z jakimi nadziejami przyszedłeś na to spotkani? Po czym poznasz, że było ono dla ciebie użyteczne i jakie zmiany mają po nim zajść? Dla nas liczy się to, co związane jest z przyszłością człowieka, to, do czego dąży, natomiast mniej ważna jest przeszłość. Jako terapeuci pytamy: dokąd chcesz pójść? a nie: skąd wracasz?

Czyli nie wracamy na przykład do relacji z rodzicami? Nie zaglądamy wcale do dzieciństwa?
Zaglądamy tam przede wszystkim po to, żeby znaleźć te momenty, kiedy dobrze sobie radziliśmy. Przeszłość jest istotna w tym kontekście, że dzięki niej dowiadujemy się o sobie wiele dobrego. Kolejne założenie TSR to przekonanie, że człowiek z natury jest dobry, pełen zasobów i umiejętności. Steve de Shazer, współtwórca metody, powiedział, że każdy klient trzyma na kolanach nawet nie klucz, a wytrych do rozwiązania swojego problemu.

W 1978 roku wspólnie z Insoo Kim Berg i grupą innych terapeutów, de Shazer założył Brief Family Therapy Center w Milwaukee, gdzie powstał model terapii skoncentrowanej na rozwiązaniach – BSFT. Angielska nazwa brief solution focused therapy w tłumaczeniu na język polski brzmi: Terapia Krótkoterminowa Skoncentrowana na Rozwiązaniu. W Polsce rozwija się od 1990 roku jako podejście psychoterapeutyczne, które wyrosło z prac Miltona H. Ericksona. Warto docenić, że to TSR została wypracowana dzięki wieloletniej i bardzo intensywnej praktyce. Teoria zrodziła się z wprowadzania w życie doświadczeń twórców metody. Dzięki temu powstały konkretne narzędzia, które umożliwiają poprowadzenie rozmowy terapeutycznej w sposób na tyle uporządkowany i podążający za klientem, żeby – wychodząc z gabinetu – miał pomysł na zmianę, którą mógłby wprowadzić w życie w możliwie najprostszy sposób.

Jak wygląda sesja terapeutyczna?
Klient jest ekspertem od swoich potrzeb i swojego życia, natomiast terapeuta jest ekspertem od metody. Tych dwoje ludzi jest dla siebie partnerami, nie ma tu żadnej hierarchii, traktujemy się z ogromnym szacunkiem.

Każdą terapię zaczynamy od swobodnej rozmowy, podczas której się poznajemy. Terapeuta przedstawia się, a później słucha tego, co klient chce mu przedstawić. My poznajemy klienta, a on nas – tak jak człowiek poznaje człowieka. Nazywamy to rozmową poza problemem.

Jak terapeuta TSR może pomóc osobie, która przychodzi do niego na przykład z lękiem?
Przyszedł do mnie kiedyś klient, który miał ataki paniki na tyle silne, że tracił oddech, zaczynał się pocić i wydawało mu się, że za chwilę po prostu umrze. Zapytałam go wtedy, co lubi robić w wolnym czasie. Odpowiedział, że nurkuje. Za pasjami ludzi często stoją ich cenne zasoby. Pytałam wtedy dalej: jakie umiejętności są potrzebne człowiekowi do tego, żeby nurkował tak jak pan? A on mi wytłumaczył, że koniecznie trzeba umieć pływać, być odważnym, oswojonym z wodą, no i trzeba mieć opanowaną sztukę oddychania. Wtedy zadałam mu pytanie: jak pan myśli, która z tych umiejętności mogłaby się przydać przy tych stanach, które nazywa pan paniką? On na to: nigdy nie pomyślałem o tym, ale oddychanie może być istotne. Gdy potem podczas ataku paniki zaczął oddychać tak jak pod wodą, lęk ustąpił.

I to już był koniec jego trudności wynikających z ataków paniki?
Sięgnięcie po umiejętność oddychania pod wodą, czyli tego, co już doskonale potrafił, pozwoliło mu kontrolować organizm. Powiedział, że teraz to on trzyma w rękach panikę, a nie ona jego. Rozmawialiśmy o tym, co to zmieniło w jego życiu, i o tym, jak się czuł w dniach, kiedy ataków paniki w ogóle nie było.

W takim momencie terapii istotne jest zapytanie klienta, czy postępy są dla niego wystarczające. Od tych, którzy przychodzą z lękami, często słyszę, że chcieliby się czuć w życiu bezpieczniej. Za potrzebami ludzi kryją się ich cele. Odkrywamy je, zastanawiając się, jakie zmiany można wprowadzić w życiu, żeby podnieść swoje poczucie bezpieczeństwa. Korzystamy z techniki skalowania, która służy do oceny różnych niemierzalnych stanów i przekłada je na konkrety. Mogłabym tego klienta od nurkowania zapytać, na ile w skali od zera do 10 czuje się bezpieczny. Gdyby na przykład odpowiedział, że na dwa, zapytałabym co takiego sprawia, że nie na zero i jakie poczucie bezpieczeństwa chciałby mieć oraz jak wtedy wyglądałoby jego życie. Może miałby większą pewność siebie, wyższe poczucie własnej wartości, przekonanie, że poradzi sobie, gdy pojawią się trudności? Potem wybieramy sprawę najważniejszą, od której chciałby zacząć. Gdyby mu chodziło na przykład o pewność siebie, moglibyśmy się zastanawiać, co takiego potrafi, że czuje się bezpiecznie pod wodą.

Język TSR jest językiem pozytywnym – koncentrujemy się na tym, co jest, a nie na tym, czego nie ma. Jeśli skupiamy się na problemach, wówczas jest ich więcej, gdy skupiamy się na rozwiązaniach, jest ich więcej.

Kolejnym kluczowym narzędziem do tego, żeby człowiek chciał się zmieniać, jest budowanie preferowanej przyszłości.

Nieważne, czego boi się klient? Może na przykład mieć kłopoty finansowe i dlatego przeżywać ataki paniki.
Jeżeli klient wniesie ten temat, mówiąc na przykład, że od pandemii zmaga się z chwiejnością finansową i boi się, że nie da sobie rady, rozmawiamy o tym, żeby poznać, jak jego świat wygląda, co jest dla niego ważne i czego potrzebuje. Potem zastanawiamy się, jak sobie wyobraża świat z pieniędzmi, które ewentualnie by miał, albo też, jak sobie wyobraża w tej chwili swoje życie bez pieniędzy. Gdyby odpowiedział, że boi się, że na przykład jego rodzina umrze z głodu, poprosiłabym, żeby przypomniał sobie sytuację, że się nie przelewało, a rodzina sobie poradziła, i czym dysponował, że tak się stało. Wtedy może sobie przypomnieć siebie śmiałego, lubiącego ryzyko, efektywnego i znajdzie sposób, jak wdrożyć to w życie w obecnej sytuacji.

Jakość życia zależy od jakości myślenia i nad nim warto pracować. Myślisz na czarno, żyjesz na czarno. Skupiasz się na problemach – namnażasz problemy, skupiasz się na rozwiązaniach – namnażasz rozwiązania. Lepiej nie koncentrować się na deficytach czy na brakach, ale na możliwościach i zasobach. Od ciebie zależy, jaki typ myślenia wybierasz.

Czyli podczas terapii tą metodą skupiamy się na tym, co w naszym życiu było pozytywne, tak?
Tak, ale ważne są fakty. To nie może być jakaś umiejętność, o której tylko sobie porozmawiamy, żeby było miło. Podczas rozmowy skupiamy się nawet na odrobinie tego, co człowiek potrafi, żeby mógł ponownie sobie poradzić. Przypomnienie sobie sposobów, z których korzystaliśmy w przeszłości, często pomoże poradzić sobie teraz.

U kogo sprawdza się terapia skoncentrowana na rozwiązaniach?
Na przykład u osób, które zostały do terapeuty przez kogoś przysłane – dziecko przez rodziców, mąż przez żonę czy rodziców przez szkołę. Oni uważają, że nie mają żadnych problemów i nie muszą o nich rozmawiać. Szukają sposobu, żeby załatwić sprawę i mieć święty spokój. Natomiast docenienie tego, że przyszli i skomplementowanie ich mocnych stron oraz zbudowanie wizji preferowanej przyszłości sprawia, że chętnie zostają i podejmują terapeutyczną pracę.

TSR wywodzi się z dwóch szkół – krótkoterminowej i systemowej, stąd ważne dla nas jest, żeby pracując z dziećmi, pracować z całymi rodzinami, a nawet gdy pracujemy z jednym człowiekiem, pracować też w obszarze jego najbliższego otoczenia. Jeśli mąż mówi, że to żona go zmusiła do przyjścia, zastanawiamy się, co mógłby w sobie zmienić na swoich warunkach, żeby tego już nie robiła. Wówczas ujawniamy konkretne zmiany, których miałby dokonać klient.

Czy test to jest terapia krótkoterminowa?
Krótkoterminowa to znaczy trwająca tyle, ile potrzebuje dana osoba i ani jednej sesji więcej. W praktyce najwięcej sesji to na przykład pięć, które mogą odbywać się w dłuższych odstępach przez pół roku. Czas między sesjami również wykorzystujemy do procesu terapeutycznego. Pod koniec spotkania klienci otrzymują pewnego rodzaju sugestie, na przykład, żeby się zastanowili, co w życiu przynosi im radość i co im służy. A po powrocie witamy ich pytaniem, co się w ich życiu od ostatniej sesji poprawiło. W ten sposób przekierowujemy myślenie klientów z tego, czego potrzebują, na to, czego pragną.

Ewa Majchrowska, psycholog kliniczny, terapeuta, trener, superwizor TSR (terapia skoncentrowana na rozwiązaniach), członek Rady Merytorycznej Polskiego Stowarzyszenia Terapeutów TSR. Prowadzi Laboratorium Edukacji i Terapii SR; www.letsr.pl

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze