1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Psychologia

Związek z obcokrajowcem – wyzwania takiej relacji przybliża psychoterapeutka Anna Bathory

„Wchodząc w związki jednokulturowe, nie dokonujemy tak głębokiej przemiany, jaką wymusza na nas związek z obcokrajowcem” – mówi Anna Bathory. (Fot. iStock)
„Wchodząc w związki jednokulturowe, nie dokonujemy tak głębokiej przemiany, jaką wymusza na nas związek z obcokrajowcem” – mówi Anna Bathory. (Fot. iStock)
Związek osób pochodzących z różnych krajów to dodatkowe wyzwania, ale więcej przestrzeni na twórczą wymianę i rozwój. Jak najlepiej wykorzystać tę szansę? Odpowiada psychoterapeutka Anna Bathory, łącząc doświadczenia z gabinetu i z własnego życia.

Podobno „kocham cię” wypowiedziane w obcym języku mniej nas wzrusza. Są badania, które na to wskazują.
Nie znam wyników tych badań, ale odpowiedziałabym na to w ten sposób: jeśli słowa „kocham cię” słyszeliśmy od bliskich osób, kiedy dorastaliśmy, stają się one naszym zasobem. Niosą ze sobą mnóstwo różnych wspomnień, także tych niewerbalnych. Dotykają głębi naszego doświadczenia, zostając w nas na zawsze. Ten zasób niezaprzeczalnie jest wartościowy i daje nam siłę wewnętrzną, ale równocześnie może stać się obciążeniem i ograniczeniem, gdy zamyka nas w obszarze, który znamy. Kiedy w dorosłym życiu udaje się nam przekształcić naszą rzeczywistość wewnętrzną, np. podczas pracy nad więzią i zrozumieniem osoby z innego kręgu kulturowego, budujemy nowy zasób, który może wyrażać się w mówieniu i słuchaniu o miłości w innym języku niż nasz pierwowzór. Integrujemy posiadane doświadczenie emocjonalne z nowym kontekstem, nowym językiem. Jest to niezmiernie wzbogacające.

Pani jest Polką, która z mężem Węgrem mieszka w Stanach Zjednoczonych. Co jest pociągającego w relacji z obcokrajowcem?
Niewątpliwie wpisuję się w odnotowywany na świecie wzrost liczby par międzykulturowych, co jest wynikiem rosnącej mobilności ludzi w związku z podróżami, pracą w międzynarodowych środowiskach, imigracją czy dostępem do Internetu. Związki osób różnego pochodzenia etnicznego, kulturowego to fascynujący obszar, ale też istotne i rosnące wyzwanie dla klinicystów i psychoterapeutów.

Co jest pociągającego w relacji z obcokrajowcem? Dla każdego jest to coś bardzo indywidualnego, zawsze za każdą parą jest jakaś niepowtarzalna opowieść, ale wspólnym mianownikiem może być zafascynowanie albo poszukiwanie czegoś, co jest odmienne, odświeżające. Od tego często się zaczyna.

A czy związki międzykulturowe mają więcej wyzwań niż te, kiedy łączą się ludzie z tego samego kraju?
W każdym związku czas początkowego odrealnienia, idealizacji nieuchronnie musi minąć i trzeba skonfrontować się z rzeczywistością. A to w przypadku związków międzykulturowych niesie ze sobą większe ryzyko separacji czy rozwodu – jak wykazano w badaniach. Okazuje się, że z biegiem czasu różnice, które dotąd tak fascynowały, zmuszają do wielu uzgodnień, do wkładania wysiłku w precyzję w komunikowaniu się, do negocjowania wspólnych aspektów życia, które ze względu na różne pochodzenie są sobie dalekie. To kwestie prozaiczne, jak chociażby dotyczące tego co lubimy jeść, gdzie będziemy spędzać wakacje czy okresy świąteczne. Z czasem wyłaniają się też, wynikające z wpływu kultur pochodzenia, różnice w znaczeniach przypisywanych relacji miłosnej, wzorcach życia w parze, charakterystyczne dla danego kręgu sposoby okazywania emocji, rozwiązywania problemów. Badania naukowe ujawniają, że już samo pojęcie miłości romantycznej kojarzone jest z innym zestawem emocji u osób pochodzących z różnych krajów czy kontynentów. Dotyczy to także różnic w sposobie okazywania zaangażowania romantycznego. Przykładłowo Amerykanie oczekują werbalnego wyrażania miłości, kontaktu fizycznego, a Japończycy w badaniach wskazywali na największe znaczenie wzajemnego zrozumienia, dostrojenia, jako najistotniejszych czynników wspierających bliskość w parze. Konfrontacja z tymi różnicami to moment, kiedy pojawiają się bardziej wyraźne wyzwania, przychodzi czas na pracę, żeby ta relacja stała się związkiem dwojga ludzi, którzy wnoszą do swojego „my” dwa różnie funkcjonujące światy.

Trzeba mieć na uwadze, że z czasem to urealnienie lokuje się w konkretnych okolicznościach zewnętrznych, często w kraju pochodzenia jednej z osób, a wtedy druga staje się imigrantem, albo – jeśli wybierają trzeci kraj do życia – stają się nimi oboje. Pojawiają się dość „operacyjne” problemy: jak zorganizować sobie życie, pozostawiając dotychczasowe, jak formalnie osiąść w obcym kraju, przeprowadzić procedury imigracyjne, zdobyć możliwość pracy, jak porozumiewać się w obcym języku.

Czy do kryzysu może doprowadzić fakt, że jedna z osób nie zaaklimatyzuje się w nowym miejscu?
Jest to oczywiście obszar ryzyka. Z psychologicznego punktu widzenia w relacjach, które funkcjonują na styku dwóch kultur, środowisk czy języków, istnieje konieczność przeżycia kryzysu, rozumianego jako zmiana, transformacja. Dochodzi wówczas do pewnej dezintegracji, kiedy obie strony świadomie decydują się pożegnać różne aspekty ze swoich kultur pochodzenia, a otworzyć się na nieznane i niewiadome – na tą nową wynegocjowaną rzeczywistość, którą dopiero stworzą sobie we dwoje. Na tym etapie trzeba przeżyć żałobę po tym, z czym do tej pory byliśmy związani.

Każda z osób w parze ma indywidualną strukturę psychiczną i własną historię, dlatego przeżywa ten kryzys po swojemu. Dlatego tak bardzo ważna jest komunikacja, opowiadanie sobie o tym, jak każde z partnerów przeżywa rozstanie ze swoją kulturą, miejscem i rodziną pochodzenia, ze znanymi zwyczajami, ale także o tym, jak czuje się z tym, co jest teraz. Jeżeli istnieje wzajemne zaciekawienie tymi wewnętrznymi procesami, to ryzyko, że kryzys będzie poważny i wymagający zewnętrznej interwencji, np. psychoterapeuty, maleje. Jest przeżywany wspólnie i jest rzeczywiście przebudową. Oczywiście, zdarza się, że ktoś – będąc w związku z obcokrajowcem, zwłaszcza na emigracji – utyka w poczuciu straty, obcości, izolacji i doświadcza jakiejś formy cierpienia.

Zdarzają się z tego powodu depresje czy zaburzenia lękowe?
Tak, zdarza się, że do gabinetów psychologów czy psychiatrów trafiają osoby z takimi objawami lub z innymi symptomami np. objawami psychosomatycznymi czy problemami ze snem. W ten sposób psychika komunikuje, że nie jest w stanie poradzić sobie samodzielnie z procesem zmiany, rozwijają się objawy, które skłaniają do poszukiwania psychoterapii lub leczenia. Psychoterapia pozwala zrozumieć źródła cierpienia, odkrywać nieświadome dla pacjenta znaczenia, scenariusze kryjące się za obecną sytuacją i wspiera wychodzenie z nich. Każda sytuacja jest niepowtarzalna i oparta na indywidualnej historii życia.

Poszukiwanie tej nowej, wspólnej płaszczyzny może wiązać się albo z walką między partnerami, kiedy każde forsuje swój styl życia, albo jedno może podporządkować się, tracąc swoją tożsamość. W związkach międzykulturowych przebiega to bardziej intensywnie?
Niejednokrotnie tak, przynajmniej z perspektywy obserwacji doświadczeń wnoszonych przez pacjentów w czasie psychoterapii. Różnice w związkach międzykulturowych są bardziej znaczące i jest więcej do stracenia. Jeśli zrealizuje się jeden z tych scenariuszy: dominacji czy podporządkowania – w zasadzie para przestaje istnieć. Związek ma rację bytu, jeśli obie strony mogą realizować swoje potrzeby, rozwijać się, wnosić swoją indywidualność i korzystać z niej. Ale też na drodze negocjacji dokonywać jakichś ustępstw, godzić się na to, że czyjaś odrębna tożsamość wywiera na mnie wpływ.

Związek jest twórczą przestrzenią, w której partnerzy mogą się samorealizować, ale także zmieniać się, czerpać nawzajem od siebie. To niemożliwe bez empatycznego komunikowania się dwojga odrębnych, świadomych swojej tożsamości osób.

Komunikacja między ludźmi sama w sobie jest wyzwaniem, a co dopiero w związkach, kiedy nie mówimy w ojczystym języku. Jakie trudności to może powodować?
Żeby tworzyć satysfakcjonującą, długoterminową, znaczącą relację potrzebujemy nie tylko sprawnie się porozumiewać na poziomie – nazwałabym go umownie „operacyjnym” – ale i umieć opowiedzieć o tym, co się dzieje w naszym wewnętrznym świecie, oraz móc się interesować i zrozumieć, co dzieje się w umyśle drugiej osoby, dowiedzieć się, jak ona przeżywa świat. Na początku znajomości to, że potrafimy wyjaśnić sobie wiele podstawowych rzeczy, wystarcza. Później jednak, gdy pojawiają się konflikty, problemy negocjacyjne, złożone sytuacje wpływające na bieżące życie, ważne jest dogłębne i wzajemne zrozumienie przekonań, przeżyć, uzasadnień dla różnego typu decyzji. Jako ludzie potrzebujemy być zrozumiani i zrozumieć bliską osobę. Zatem możliwość swobodnego używania języka na poziomie, który umożliwi komunikowanie detali, niuansów, odcieni emocji wydaje się konieczna.

Myślę, że wchodząc w związki jednokulturowe, nie dokonujemy tak głębokiej przemiany, jaką wymusza na nas związek z obcokrajowcem, zwłaszcza kiedy dodatkowo zmieniamy kraj i język. Kiedy mówimy w języku obcym nie podczas wakacji czy spotkania służbowego, tylko przeżywamy codzienność w kontekście tego języka – zwłaszcza że dochodzi do tego efekt bliskiej relacji z osobą z innego kręgu kulturowego – dokonuje się w nas znacząca przebudowa w obrębie własnej tożsamości. W pewnym momencie przestajemy już myśleć w języku ojczystym a zaczynamy myśleć w tym dotychczas obcym. Dochodzi do głębokiej przemiany w tym, jak się czujemy i jak w związku z tym się komunikujemy, i wtedy nie ma już miejsca na udawanie kogoś innego. Ta przemiana wydarza się w dużej mierze na poziomie nieświadomym i na przestrzeni lat.

Jeśli ktoś wchodzi w związek z obcokrajowcem, może mieć głęboką potrzebę wzbogacenia swojej osobowości. To może być nieświadoma motywacja do otwierania się na tego typu relacje i gotowość na nie.

Bo nie każdy jest do tego predysponowany, by żyć w związku międzykulturowym, prawda? Przypuszczam, że potrzebna jest spora doza otwartości i tolerancji.
Są osoby, które mają temperamentalną tendencję, żeby eksplorować nowe i wchodzić w relacje z kimś odmiennym niż „ja”, czują się w takim procesie swobodnie. Może to być kwestia wychowania w środowisku, w którym była ciekawość na coś, co jest inne niż „nasze”. Myślę, że to co dominuje w momencie budowania relacji z osobą z innej kultury, to otwartość umysłu i gotowość emocjonalna, aby pomieścić w sobie to nowe. Koreluje to z niskim poziomem uprzedzeń, wrogości do tego co odmienne, czy motywowanego lękiem odrzucania nieznanego.

A czy zdarza się, że motywacją do takiego związku z obcokrajowcem jest postawa ucieczkowa?
Dla pewnych osób związki z obcokrajowcami mogą wydawać się atrakcyjne, bo dają im szansę intensywnego zaangażowania się w coś zupełnie innego niż to, z czego pochodzą. Oferują iluzję zapomnienia, porzucenia, zerwania kontaktu.

Relacje z kimś „z innego świata” rzeczywiście mogą stać się przestrzenią do ucieczki od konfliktów z przeszłości, które przeżywane są jako trudne do rozwikłania. Jest to zastępcza forma aktywności, obrona, stosowana, aby nie mierzyć się z jakąś historią, rzeczywistością, która związana jest ze środowiskiem pochodzenia. Bywa, że to wybór nie do końca świadomy. Czasem dopiero w procesie psychoterapii budowany jest wgląd w świat wewnętrzny i nieświadome motywy wyboru takiej relacji. Okazuje się, że niezależnie ile kilometrów pokonamy i w jak odmienne środowisko wejdziemy, nieprzepracowane wzorce rodzinne i nierozwikłane trudności emocjonalne powrócą. Bliskie relacje są przestrzenią, emocjonalnym tyglem, w który wnosimy jako ludzie swoje zasoby, ale również najwcześniejsze traumy, konflikty i wzorce emocjonalne.

Na ile w relacji z obcą kulturowo osobą stajemy się bardziej uważni, bo zakładamy, że będziemy musieli zrozumieć odmienność?
To jest kompetencja osobowościowa, która ułatwia życie w sytuacji poznawania czegoś nowego. To autentyczna ciekawość drugiej osoby – kiedy pytamy, nie znamy odpowiedzi ani nie stawiamy hipotez. Jesteśmy jak tabula rasa, która przyjmie to, co zostanie na niej zapisane, słuchamy i czekamy, żeby ktoś jak najlepiej przybliżył nam swoją rzeczywistość. I zawsze będzie ona zawierała niuanse dotyczące mentalności, okoliczności socjokulturowych czy historycznych, które są warte odkrycia nie tylko ze względu na wartości poznawcze, ale pozwalają zrozumieć drugiego człowieka w tym kontekście.

Zaznaczam, że nie chodzi tu tylko o samą rzeczywistość, ale o to jak ona jest przeżywana i postrzegana przez tę osobę. W przypadku związku z kimś z innej kultury tych detali na wielu płaszczyznach może być więcej i mogą być zaskakujące. Warto więc być wnikliwym i uważnym słuchaczem. Zresztą taka właśnie ciekawość może stać się fundamentem każdego związku.

Anna Bathory, psychoterapeutka psychodynamiczna, pracuje w ramach praktyki prywatnej z osobami dorosłymi; ma doświadczenie w pracy z osobami przeżywającymi trudności w bliskich relacjach, w tym w związkach międzykulturowych. W pracy klinicznej i badawczej zajmuje się zdolnością do miłości oraz przywiązaniem u osób dorosłych.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze