Depresja. Co za okropne słowo, prawda? Niż baryczny w pogodzie, ląd, który może zostać zalany, ponieważ jest poniżej poziomu morza – niezależnie od kontekstu słowo „depresja” i tak budzi negatywne skojarzenia – pisze terapeutka Anna Williamson, współautorka książki „Oswoić lęk”. Omawia ona m.in. niespecyficzne objawy i możliwe przyczyny depresji.
Niezwykłe, że jedno słowo może wywoływać tak silne emocje. Jest ono często na ustach ludzi – z pewnością nieraz zdarzało ci się słyszeć, jak ktoś mówi: „(Chyba) mam depresję”, przykładając dłonie do twarzy w rozpaczliwym geście, wywołanym być może złamanym paznokciem, porzuceniem czy szalejącymi przez dzień lub dwa hormonami. Wielu z nas nawet odczuwa wyrzuty sumienia w związku z nadużywaniem tego słowa – ja na pewno, przynajmniej od czasu do czasu – choć przecież nikt nie chce intencjonalnie nikogo urazić. To po prostu słowo, z którym wszyscy zdążyliśmy się oswoić, choć nieraz bez zrozumienia jego prawdziwego znaczenia. Czym w takim razie depresja jest, jak się ją odczuwa i dlaczego niektórzy z nas jej doświadczają?
Badania wskazują, że podobnie jak w przypadku stanów lękowych w Wielkiej Brytanii depresja dotyka jedną osobę na pięć. Robi wrażenie, prawda? Zważywszy, że populacja tego kraju wynosi niemal 65 milionów ludzi, na depresję może cierpieć nawet 13 milionów! Istnieje wiele powodów, dla których można odczuwać stan depresji, który dodatkowo ma różne oblicza i poziomy. Od złego samopoczucia po depresję kliniczną i chorobę dwubiegunową – dotkliwość i ostrość depresji jest bardzo różnorodna (podobnie jak stany lękowe), nie brak też etykiet, które (błędnie i krzywdząco) mogą stygmatyzować (i to jest prawdziwa puszka Pandory).
Zdarza mi się pracować z pacjentami, którzy zjawiają się u mnie, mówiąc, że mają depresję – i być może tak jest. Jednak po zapytaniu, czy to diagnoza lekarska, czy wynik researchu robionego w Google’u, zazwyczaj dowiaduję się, że mamy do czynienia z samodiagnozowaniem zgodnie tym, czym w ich przekonaniu jest depresja. Dobrym pomysłem może być zatem przeprowadzenie dodatkowej „samooceny”, aby zobaczyć, jak czujesz się w różnych życiowych sytuacjach, i tym samym pomóc tobie i twojemu lekarzowi rodzinnemu ustalić, czy rzeczywiście wykazujesz objawy depresji, czy może doświadczasz okresu obniżonego nastroju, stresu i niepokoju. Oczywiście w takim przypadku też warto pochylić się nad tym stanem, w którym człowiek również czuje się okropnie – chodzi o to, by go prawidłowo zdiagnozować jak najszybciej, dzięki czemu można mu przeciwdziałać, zanim przerodzi się w coś poważniejszego.
Jestem wielką zwolenniczką działań zapobiegawczych i na własnej skórze przekonałam się, jakie korzyści płyną z samoświadomości i umiejętności odczytywania sygnałów wysyłanych przez ciało i umysł. Szkoda, że lata temu nie byłam wystarczająco „dostrojona” do siebie, by móc rozpoznać, że coś się dzieje (a sygnały były bardzo wyraźne), i temu przeciwdziałać, wówczas nie musiałabym przechodzić przez piekło, jakiego doświadczyłam kilka miesięcy później.
Istnieje wiele powodów, dla których ktoś może doświadczać depresji na jakimś etapie swojego życia:
- zdarzenia życiowe – na przykład problemy w pracy (jesteś ofiarą mobbingu lub tracisz zatrudnienie), trudności w szkole, trauma (jesteś ofiarą psychicznego lub fizycznego wykorzystania), strata kogoś bliskiego (gdy umiera ktoś, kogo kochasz, również ukochane zwierzę; odchodzi jedno z rodziców, również w wyniku rozwodu; twój związek się rozpada), znacząca zmiana (przeprowadzka, wyprowadzenie się dzieci z domu itd).
- stłumiony gniew – może to mieć miejsce wówczas, gdy w reakcji na jakieś szczególnie stresujące zdarzenie czy sytuację pojawiają się emocje, które „pogrzebiesz” głęboko w sobie, a z czasem zaczynają się one wyrażać w postaci depresji.
- doświadczenia z dzieciństwa – takie jak zaniedbanie, problemy z rodzicami, rozwód rodziców, traumatyczne doświadczenie, wykorzystanie seksualne, emocjonalne lub fizyczne.
- problemy zdrowotne – należą do nich również dolegliwości wpływające na mózg i układ nerwowy, trudności z uczeniem się, niepełnosprawności fizyczne, zaburzenia hormonalne, problemy ze snem, niewłaściwe odżywianie itd.
- skutki uboczne stosowania farmakoterapii bądź leczenia – czasami zabieg bądź przyjmowanie leków mogą wywołać efekt w postaci depresji.
- nadużywanie alkoholu i narkotyków – czasowo te używki mogą poprawiać nastrój, jednak rekreacyjne ich stosowanie w dłuższej perspektywie czasowej może mieć bardzo negatywne skutki odotyczące samopoczucia.
- geny – zaburzenia depresyjne mogą być przekazywane z pokolenia na pokolenie, zarówno poprzez geny, jak i wyuczone zachowania.
To tylko niektóre z przyczyn mogących prowadzić do depresji, a bez wątpienia jest ich znacznie więcej, również takich, o których zupełnie nic jeszcze nie wiemy. Być może do powyższej listy możesz dodać inne, które są ci znane.
W przypadku zdrowia psychicznego nie istnieją żadne sztywne zasady, w szczególności gdy mowa o zaburzonym nastroju i depresji. Nie ma czegoś takiego, jak „typ” depresyjny – depresja, podobnie jak zaburzenia lękowe i problemy ze zdrowiem psychicznym w ogóle, nie dyskryminuje, co znaczy, że może dotknąć każdego w dowolnym czasie. Dzieci, nastolatki, dorośli, osoby starsze – nikt nie jest bardziej lub mniej podatny na obniżenie nastroju, dlatego to takie ważne, by nie wywierać na siebie nacisku, jeśli czegoś takiego doświadczysz, ponieważ to może jeszcze twój stan pogorszyć. Kiedy sama znajdowałam się w szponach lęków i depresji, miałam poczucie, że nie „zasługuję”, żeby tak się czuć i że przecież nie dzieje się nic, co by taki nastrój usprawiedliwiało. Przez takie myśli czułam się jeszcze gorzej i pod jeszcze większą presją. Dziś jestem w pełni świadoma, że miałam takie samo prawo, jak każdy z nas, by doświadczać tego, co wówczas, bez poczucia winy, wstydu czy konieczności znajdowania usprawiedliwienia. Być może nie przeżyłam (na szczęście) lat traumy lub jakiegoś tragicznego wydarzenia, w czym można by słusznie widzieć powód wystąpienia depresji, ale miałam własne doświadczenia i uczucia, które były tak samo ważne, jak doświadczenia i uczucia kogokolwiek innego. Nieraz obserwuję, jak ludzie miotają się, nie potrafiąc zaakceptować, dlaczego czują to, co czują. Dobrze to rozumiem, w końcu sama przez to przeszłam, faktem jednak jest, że nikt z nas nie czuje się źle z wyboru, nikt przy zdrowych zmysłach nie zaaplikowałby sobie takiego zaburzenia. Życie jednak pisze własne scenariusze.
Poza identyfikowaniem, czym jest depresja i obniżony nastrój, równie ważna jest wiedza, czym one nie są.
Osoby, które same nie doświadczają tych zaburzeń, mogą nie mieć pewności, jak rozumieć te odczucia, emocje i nastroje, jakie przytrafiają się komuś innemu. Z zawodowego doświadczenia wiem, że często członkowie rodziny i przyjaciele mogą mieć całkowicie błędne wyobrażenie na temat tego, czym depresja jest oraz, co ciekawe, czym nie jest. Zważywszy na skalę problemu, jestem zdania, że należy dzielić się informacjami na temat błędnych przekonań związanych z depresją, by móc je prostować i tym samym propagować rzeczywistą wiedzę na temat tej choroby.
Ani obniżenie nastroju, ani pełnoobjawowa depresja (i wszystko co pomiędzy) nie oznaczają, że nagle zostałaś naznaczona zaraźliwą chorobą, której należy się wystrzegać i o której szepcze się po kątach. Albo że za chwilę wrzucisz do garnka z wrzątkiem domowego królika bądź podpalisz dom! Osoby cierpiące na depresję czują się już wystarczająco „obnażone” i izolowane, i nie ma powodu, by to odczucie u nich wzmacniać czy też traktować je jak dziwaków. Przechodzenie na drugą stronę ulicy na ich widok lub niezapraszanie na różne towarzyskie wydarzenia tylko utrwali ich poczucie samotności i rozpaczy.
Ludzie w depresji wcale nie są „poszukiwaczami uwagi”. Twierdzenie (z którym nierzadko się spotykam), że „ten i ten” chce tylko przyciągnąć zainteresowanie swoim „nieszczęśliwym stanem”, uważam za objaw wyjątkowego braku empatii i szacunku. Gdy znajdujesz się w otchłani przygnębienia, czujesz tak silne wyczerpanie fizyczne i mentalne, jakbyś dopiero co stoczyła dziesięciorundową walkę z Mikiem Tysonem, a gdyby twoim celem było naprawdę zwrócenie na siebie uwagi, bez wątpienia przyszłoby ci do głowy milion znacznie fajniejszych sposobów.
Czasami z powodu przytłaczającego lęku, przemęczenia i braku energii wydaje się wręcz niemożliwym robić cokolwiek poza radzeniem sobie z codziennymi emocjami, co i tak jest wycieńczające, gdy trzeba to robić samemu. Samo życie z depresją pochłania mnóstwo wysiłku. Czasami prowadzi to do sytuacji, że człowiek w ostatniej chwili odwołuje plany bądź któregoś dnia w ogóle nie jest już w stanie pracować. Nie oznacza to jednak, że staje się osobą niewiarygodną, nieodpowiedzialną, niegrzeczną czy obojętną wobec przyjaciół. To po prostu oznacza, że w danym momencie nie jest w stanie być tym, kim jest w rzeczywistości jest i – uwierz mi – to wypełnia go jeszcze większym poczuciem winy i przygnębieniem.
Depresja bywa „niekonsekwentna” w tym znaczeniu, że jedne dni są lepsze od innych. Niektóre mogą być wręcz dobre, co może błędnie skłaniać innych do myślenia, że wszystko już jest „w normie”, a następnego dnia nie jesteś już w stanie wstać z łóżka. Depresja to nie jest tylko odczuwanie: „Jest mi trochę smutno”, to nie stan, gdy można „wziąć się w garść” i siłą woli pokonać obniżony nastrój. Doskonale rozumiem, że konieczność radzenia sobie z osobą cierpiącą na depresję może być frustrująca, tym bardziej że problemu nie jesteśmy w stanie „zobaczyć” – wszyscy czujemy się bardziej komfortowo, gdy możemy zidentyfikować problem za pomocą wzroku lub racjonalnego wyjaśnienia, to nam daje solidny punkt wyjścia. Niestety, w przypadku zaburzeń związanych ze zdrowiem psychicznym nie jest to tak łatwe i oczywiste, dlatego musimy wykazywać się większą elastycznością, empatią i zrozumieniem.
Nie istnieje żadna sztywna zasada, lekarstwo czy szybka pomoc, gdy mowa o depresji. Każdy jest wyjątkowy i dlatego powinien być traktowany z szacunkiem. Istnieje wiele sposobów łagodzących objawy i uczucia generowane przez depresję, jednak ogólną zasadą jest, że do problemu depresji trzeba podchodzić elastycznie i z ogromną dozą zrozumienia. Niektórzy cierpią na nią latami, inni szybko wracają do zdrowia – kluczową kwestią jest nie osądzać czy mierzyć cudzą miarą.
Fragment książki „Oswoić lęk. Jak przetrwać emocjonalny chaos”, Anna Williamson, Reetta Newell, tłum. Justyna Rudnik, wyd. Zwierciadło. Książka do kupienia na sklep.zwierciadlo.pl.