Konstruktywna i empatyczna krytyka pomaga w rozumieniu własnych ograniczeń oraz stawaniu się lepszym. Ta nadmierna – może podciąć skrzydła na całe życie. Dzieci krytycznych rodziców często wyrastają na osoby, którym brakuje poczucia własnej wartości i które paraliżuje lęk przed porażką czy ośmieszeniem. Jednak jako dorośli rzadko łączymy te cechy z wytykaniem nam błędów i niedostatków przez najbliższych. Co jeszcze zdradza, że jesteśmy dziećmi nadmiernie krytycznych rodziców?
Tę wiedzę zdecydowanie warto przyswoić. Dlaczego? Bo uświadomienie sobie, jak dzieciństwo wpłynęło na nasz późniejszy rozwój emocjonalny, może uwolnić nas od ciągłych wyrzutów sumienia, że nie jesteśmy tak idealni, jak byśmy chcieli. To, co postrzegamy jako słabość charakteru, może być konsekwencją atmosfery, w jakiej się wychowywaliśmy, a nie popełnianych przez nas błędów.
Trzeba jednak dodać, że nawet jeśli rozpoznamy w sobie ofiarę nadmiernej krytyki rodziców, nie należy obarczać ich winą za własne niepowodzenia. Bierzemy udział w sztafecie pokoleń, z których każde kolejne przekazuje swoim dzieciom określone wzorce zachowań. Krytyczni rodzice sami mogli w dzieciństwie doświadczać nadmiernej kontroli i oceny i ten sam model wychowania nieświadomie powielać wiele lat później. Ważne jest, by mieć świadomość tego mechanizmu – w ten sposób wchodzimy na dobrą drogę, by samemu bądź samej przepracować jego konsekwencje w dorosłym życiu oraz nie powielać tego samego błędu w odniesieniu do własnych dzieci.
Jakie cechy charakteru mogą świadczyć o tym, że w dzieciństwie doświadczyliśmy nadmiernej krytyki? Oto te najczęściej wymieniane przez psychologów.
Gdy jako dzieci jesteśmy oceniani na podstawie wyśrubowanych kryteriów, stają się one naszym wewnętrznym wzorcem idealnych zachowań, do których dążymy w dorosłości. Możemy więc częściej niż inni wyrzucać sobie, że nie dorównujemy ideałowi, który został w nas zaszczepiony jeszcze w dzieciństwie. W efekcie sami wyrastamy na swoich największych krytyków. Prowadzimy w głowie nieustanny dialog, który jest echem pouczających rozmów z rodzicami – „Mogłeś/-aś zrobić to lepiej”, „Dużo ci do niej/niego brakuje”, „Słabo się starasz” itd. Wewnętrzny krytyk staje się naszym największym wrogiem, udaremniając nasze starania i wysiłki w każdej dziedzinie życia – a przez to blokując nas przed osiąganiem wymarzonych celów.
Model relacji, w której jesteśmy nieustannie obserwowani i oceniani, jako dorośli rozszerzamy na całość naszych kontaktów międzyludzkich. Wychodzimy z założenia, że otoczenie bacznie przygląda się naszym działaniom i ocenia ich efekty. Wyczuleni na wszelkie przejawy krytyki ze strony rodziców każde swoje potknięcie – w pracy, w związku, na forum publicznym – traktujemy bardzo osobiście i głęboko je przeżywamy. Ulgę może dać nam uświadomienie sobie, że wrażliwość na krytykę to pokłosie sytuacji z dzieciństwa, gdy drżeliśmy przed wymagającymi rodzicami i robiliśmy wszystko, by ich nie zawieść. Dziś już nie mają oni wpływu na nasze życie, a większość sytuacji, w których spotykamy się z krytyką otoczenia, to podanie nam prostej informacji zwrotnej – traktujmy ją jako szansę na poprawę swoich wyników, nie jako zamach na nas samych.
Dziecko, które stara się zaspokoić wymagania krytycznego rodzica, jest przekonane, że w ten sposób zasłuży na jego miłość. Porażka powoduje, że spotyka się z emocjonalnym chłodem. Dlatego w dorosłości, jeśli nie czujemy się wystarczająco wartościowi czy atrakcyjni dla potencjalnego partnera, boimy się wchodzenia w głębsze relacje. Chcemy uniknąć bolesnego uczucia odrzucenia, które znamy z dzieciństwa, gdy nie potrafiliśmy sprostać oczekiwaniom rodziców. Ten sam mechanizm na polu zawodowym może objawiać się strachem przed zabieraniem głosu i proponowaniem nowych rozwiązań współpracownikom. Tak bardzo obawiamy się, że nasz pomysł zostanie skrytykowany, że wolimy milczeć i się nie wychylać. Niestety, w ten sposób omija nas wiele szans na poprawę sytuacji życiowej i osiągnięcie osobistego szczęścia, dlatego warto robić wszystko, by przełamać wewnętrzne bariery – najlepiej pod okiem terapeuty.
Czytaj także: Uciekam, więc jestem – lęk przed bliskością. Co go powoduje i co z nim zrobić?
Jeśli jako dzieci często czekaliśmy w napięciu na werdykt, który wydadzą o nas rodzice, w przyszłości możemy traktować innych ludzi jako surowych sędziów. Otoczenie może jawić nam się jako loża krytyków gotowych dostrzec każdą skazę na naszej działalności. To rodzi w nas naturalną podejrzliwość i nieufność wobec innych. Wolimy trzymać nowo poznane osoby na dystans i nie przywiązywać się do nich, bo zbytnie zbliżenie może skutkować kolejnym ciosem w nasze poczucie własnej wartości. Sporo czasu może nam zająć przekonanie się na nowo, że większość ludzi wcale nie ma zamiaru szukać naszych wad i je nam wytykać, lecz zbliżając się do nas, chce dzielić się wzajemnie tym, co mamy w sobie najlepsze.
Jeśli dorastaliśmy w atmosferze ciągłej krytyki, możliwe również, że wykształcił się u nas perfekcjonizm. Rozwija się on w odpowiedzi na naszą chęć uniknięcia negatywnych ocen – wydaje nam się wówczas, że jedynym sposobem ucieczki przed krytyką jest osiągnięcie perfekcjonizmu w każdym aspekcie życia. To jednak cecha bardzo szkodliwa, i to nie tylko ze względu na wypalający nas przymus bycia idealnym. Amerykańskie Towarzystwo Psychologiczne wiąże perfekcjonizm z rozwojem wielu problemów psychicznych, w tym z lękiem i depresją. Jest tak, ponieważ perfekcjoniści stawiają sobie nierealistycznie wysokie wymagania, a jakiekolwiek niepowodzenia wywołują u nich przygnębienie i poczucie zwątpienia w swoją wartość.
Co ciekawe, nadmierny krytycyzm ze strony rodziców może przyczynić się do powstania u nas jednej bardzo pozytywnej cechy: empatii. Mechanizm jest tu prosty. Jako dzieci krytycznych rodziców już na wczesnym etapie rozwoju wykształcamy w sobie niezwykle czuły emocjonalny barometr, który z dokładnością mierzy każdy objaw rodzicielskiej aprobaty czy dezaprobaty. Zmarszczenie brwi, usta wykrzywione w grymas niezadowolenia, surowy ton głosu – każde z tych objawów uczymy się skrzętnie rejestrować w chwili oczekiwania na ostateczną ocenę naszych dokonań. Ta umiejętność w późniejszych etapach przydaje nam się do trafnego odczytywania stanów emocjonalnych innych ludzi. Łatwiej nam dzięki temu wyczuć, jakie samopoczucie i nastawienie mają osoby w naszym otoczeniu, co pozwala nam budować głębsze, bardziej świadome relacje z innymi.