W ostatniej odsłonie swojego cyklu felietonów naukowczyni i muzyczka Matylda Gerber przypomina, że intuicja, jak każde
narzędzie, bywa zawodna, i podpowiada, na co zwrócić uwagę, by jak najlepiej ją wykorzystać.
Każdy z nas doświadczył zapewne sytuacji, w których wszystko wskazywało na to, że intuicja próbuje wprowadzić nas w błąd, a po jakimś czasie okazywało się, że właśnie ona wyznaczała prawidłową drogę. Pisałam o tym, otwierając swój cykl felietonów w „Sensie”. Kończę go, przyglądając się sytuacjom, w których jest odwrotnie. Jak każde narzędzie poznania intuicja nie jest bowiem pozbawiona mankamentów. Możemy intuicyjnie czuć, że wszystko jest w porządku, gdy wcale nie jest.
Nasza intuicja musi działać błyskawicznie, ponieważ z ewolucyjnego punktu widzenia tylko ekspresowe działanie pozwala przetrwać. Szybka ocena często jest jednak mylna.
Myślenie świadome pochłania dużo więcej energii niż korzystanie z intuicji, tymczasem nasz umysł nie lubi się przemęczać. Potrzeba oszczędnej dystrybucji energii sprawia, że dąży on do tego, by jak najwięcej decyzji podejmować na bazie intuicji. Ona zaś działa wprawdzie szybko, ale jest często niedokładna. Żeby była niezawodna, potrzebujemy naprawdę dużo doświadczenia w dziedzinie, w której będziemy jej używać. Załóżmy, że chcemy kogoś zatrudnić, ale rekrutacją nie zajmujemy się zawodowo. Intuicja może wówczas podpowiedzieć nam, że kandydat jest wystarczająco kompetentny, podczas gdy dzięki intuicji oceniliśmy jedynie, że będziemy w stanie go polubić. W podobnej sytuacji intuicja osoby, która od lat zajmuje się rekrutacją, będzie działać inaczej i zdoła oddzielić osobistą sympatię do danej osoby od oceny jej kwalifikacji.
Kolejnym mankamentem intuicji jest to, że wszelkie wydarzenia, osoby i przedmioty natychmiast ocenia, kategoryzuje i wrzuca do znanych jej szuflad. Jakiś czas temu moja ciocia opowiedziała mi o pewnym zaskakującym dla niej przeżyciu. Mianowicie pojechała z koleżankami na obiad do restauracji w pobliskim zamku, gdzie wyglądający na ogrodnika mężczyzna dopytywał, czy wszystko jest smaczne. Ciocia grzecznie z nim rozmawiała, ale cały czas zastanawiała się, skąd to zainteresowanie, i dopiero po pewnym czasie dowiedziała się, że był to właściciel zamku. Natychmiastowa ocena osoby ze względu na ubiór spowodowała, że ciocia spodziewała się określonego typu zachowań. Te zaś okazały się tak drastycznie odbiegać od oczekiwań, że w jej głowie wyświetlił się wielki znak „ERROR!”.
Sama padłam kiedyś ofiarą podobnie mylnej oceny. Zabrakło mi 2 zł na parking. Postanowiłam więc zwrócić się o to drobne wsparcie do ludzi przechodzących obok biletomatu. Dostałam kilka jednogroszówek i sporo pogardliwych spojrzeń. Nie rozumiałam, dlaczego uznano mnie za naciągaczkę, dopóki nie znalazłam się w odwrotnej sytuacji. Podczas podróży pociągiem poratowałam jednego z pasażerów, dając mu 5 zł, których, jak zapewniał, brakowało mu do zakupu biletu. Nie zdążyłam jeszcze zamknąć portfela, gdy usłyszałam tę samą prośbę o wsparcie, skierowaną do innego podróżnego w przedziale obok. W rezultacie tego doświadczenia intuicja zaczęła mi podpowiadać, że nieznajome osoby proszące mnie o pieniądze są naciągaczami, i pewnie nieraz w związku z tym nie pomogłam osobom, które były w prawdziwej potrzebie.
Ostatnio napisałam felieton, który okazał się podobny do jednego z moich poprzednich, już opublikowanych tekstów. Zaskoczyło mnie to, ponieważ w całym procesie tworzenia artykułu towarzyszyła mi intuicja, która podpowiadała mi, że idę w dobrym kierunku. Co zatem poszło nie tak?
Zacznijmy od doboru tematu. Zastanawiałam się nad kilkoma, ale ostateczną decyzję podjęłam pod wpływem konkretnej sytuacji. W czasie konferencji, na której miałam wykład, podeszła do mnie pewna pani psycholog i powiedziała, że wątek o roli intuicji w procesie kreatywnym był dla niej najciekawszy, bardzo odkrywczy i że brakuje na rynku tego typu publikacji. To było jak strzała intelektualnego amora! Już się nie zastanawiałam, o czym napisać, przekonana, że powinien on traktować o roli intuicji w procesie kreatywnym. Myślałam wtedy, że wybrałam temat najciekawszy, ale tak naprawdę uległam efektowi dostępności umysłowej. Jest to jeden z przykładów mylnej intuicji, w którym podpowiada ona najświeższe informacje.
W moim przypadku chodziło o to, że podejmując decyzję, byłam tuż po rozmowie z panią psycholog na temat ważności zagadnienia kreatywności i na tej podstawie uznałam, że jest to temat najważniejszy. To zjawisko jest powszechne i ma ogromny wpływ na nasze zachowania nawet w ujęciu globalnym. Po katastrofach powietrznych drastycznie spada sprzedaż biletów lotniczych, a przecież samolot pozostaje najbezpieczniejszym środkiem transportu. To dlatego, że katastrofy są zawsze mocno nagłaśniane, więc gdy zastanawiamy się nad sposobem podróżowania, mamy przed oczami obraz rozbijającego się samolotu, który skutecznie blokuje nas przed tym wyborem.
Drugim elementem pisania tekstu był wybór motywu przewodniego. Tu również intuicja szybko dała mi sugestię, którą zweryfikowałam poprzez analizę swoich publikacji. Niestety, nie mogłam odnaleźć jednego z poprzednich tekstów, ograniczyłam się więc jedynie do przejrzenia notatek. Szybko doszłam do wniosku, że poprzedni temat nie był w żaden sposób powiązany z tym, o czym zamierzam teraz napisać. No i oczywiście właśnie ten nieodnaleziony tekst w jakiejś części powieliłam. Co mnie hamowało przed włożeniem dodatkowego wysiłku w odszukanie brakującego artykułu? Fakt, że posiadałam już spójny obraz nowej publikacji. Intuicja dała mi poczucie, że będzie się ona integrowała z poprzednimi tekstami, czułam więc, że nie potrzebuję drążyć głębiej i szukać nieścisłości.
Jedną z ról intuicji jest tworzenie koherentnego obrazu rzeczywistości, co pozwala nam swobodnie się w niej poruszać. Umysł nie trawi niespójności, więc będzie dążył do tego, by jak najszybciej ją osiągnąć, nawet poprzez chodzenie na skróty. A gdy to się już wydarzy, nie będzie doszukiwał się informacji, które mogłyby ją zaburzyć. Właśnie to uśpiło moją czujność.
Dodatkowo zaważyły jeszcze odmienne cele mojej świadomości z intuicją. Na poziomie świadomym najważniejsze dla mnie było napisać dobry tekst, jednak intuicja uznała, że ważniejsze jest doprowadzić mnie jak najszybciej do stanu relaksu. Celem nadrzędnym intuicji jest przecież pomóc przetrwać, dać poczucie szczęścia i spełnienia. Jeżeli nic naszej intuicji nie zakłóca, będzie nam podpowiadać działania, które przybliżą nas właśnie do tego celu. W moim przypadku spełniła to konkretne zadanie – abym mogła jak najszybciej się odprężyć, dała mi poczucie, że wybrany temat i treść publikacji są świetne i nie ma co zastanawiać się nad alternatywami.
Są jednak i plusy tej intuicyjnej zachęty do odpoczynku, które dobrze mieć z tyłu głowy. Intuicja niejednokrotnie wprost zmuszała mnie do odpoczynku i gdy kończyłam jakiś duży projekt, nie pozwalała mi od razu zaangażować się w następny. Korzystałam ze wszystkich technik kreatywnego myślenia, aby stworzyć nowe przedsięwzięcie, którym się zajmę, ale jedyne, co mi przychodziło do głowy, to… że bardzo chce mi się spać. Musiałam wtedy odetchnąć i dopiero po odpowiednim czasie intuicja zaczynała ze mną ponownie współpracować.
To jest bardzo trudne, ale powoli zaczynam się uczyć, że jeżeli nasze świadome cele są w kontrze do zamierzeń intuicji, nie można tego ignorować. Warto się zatrzymać i zastanowić, dlaczego wybrane przez nas priorytety powinny ustąpić miejsca innym celom.
Aby nie dać się zwieść intuicji na manowce, warto mieć na uwadze trzy elementy.
Po pierwsze – doświadczenie. Im więcej wykonanych zadań za nami, tym większa szansa na skuteczność intuicji. Szacuje się, że 10 tys. godzin praktyki w danej dziedzinie pozwala cieszyć się niezawodną intuicją.
Po drugie – środowisko decyzyjne. Intuicja sprawdza się w otoczeniu, w którym nasze doświadczenie ma wpływ na przebieg wydarzeń. Wiele lat poświęconych analizie sceny politycznej nie gwarantuje skutecznej intuicji w tym obszarze, ponieważ za dużo czynników nie zależy od nas. To samo dotyczy choćby przewidywania zmian na giełdzie, bo na zbyt wiele składowych nie mamy wpływu.
Po trzecie – informacja zwrotna. Potrzebujemy wiedzieć, jaki wpływ miały nasze decyzje na przebieg wydarzeń, aby intuicja w podobnych sytuacjach w przyszłości mogła trafnie podpowiadać. Terapeucie trudniej wyrobić intuicję na temat tego, jaka forma terapii będzie najbardziej skuteczna, jeśli pacjenci nie mówią mu, jak sobie radzą. Inaczej wygląda to na przykład w przypadku chirurgów, którzy niemal od razu poznają rezultat swojego działania, więc ich intuicja szybciej staje się skuteczna, a oni mogą bezpiecznie kierować się nią przy podejmowaniu przyszłych decyzji co do tego, w jakich okolicznościach należy operować pacjentów, a w jakich nie.
Matylda Gerber, dr nauk społecznych, naukowczyni i muzyczka. Zajmuje się interdyscyplinarnymi badaniami intuicji, specjalizuje się w badaniu jej roli w podejmowaniu decyzji przez ekspertów. Komponuje muzykę i gra na saksofonie. Autorka książki „Intuicja. Przewodnik dla lubiących rozkminiać bez bólu” (wyd. Zwierciadło).