Stare porzekadło głosi, że za dwadzieścia lat najbardziej będziemy żałować tego, czego nie odważyliśmy się zrobić. – Podróżuj, śnij, odkrywaj – radził Mark Twain. Ze słowami amerykańskiego pisarza w dużej mierze zgadzają się psychologowie. Specjaliści opracowali listę 10 życiowych decyzji, które po latach z największym prawdopodobieństwem skłonią nas do gorzkiej refleksji.
Nad zmarnowanymi szansami, zaprzepaszczonymi relacjami i niezaspokojonymi pragnieniami pochylili się Neal J. Roese i Amy Summerville z chicagowskiego Uniwersytetu Illinois. Wynikami badań podzielili się na łamach biuletynu Society for Personality and Social Psychology. Choć od momentu publikacji minęło już niemal 20 lat, wysunięte przez naukowców wnioski są nader aktualne. W końcu jako ludzie rzadko wyciągamy lekcje z cudzych pomyłek i nagminnie powtarzamy własne potknięcia.
Według psychologów większość nękających nas rozczarowań dotyczy jednego z sześciu obszarów: edukacji, kariery, miłości, rodzicielstwa, rozwoju osobistego i wypoczynku. Im więcej możliwości dostrzegamy na danym polu, tym bardziej możemy przypuszczać, że w przyszłości sen z powiek spędzać nam będą podjęte niegdyś decyzje. Oczywiście stwierdzenie, że życie to sztuka trudnych wyborów nie jest w żadnym razie odkrywcze. Stawiając na ciągły wzrost i wychodząc ze swojej strefy komfortu (lub czyniąc wprost przeciwnie), niejednokrotnie musimy zrezygnować z czegoś innego, na czym nam zależy.
Grunt to poznać jak najlepiej swoje potrzeby i oczekiwania, aby na koniec być zadowolonym z rachunku zysków i strat. Niech poniższa lista będzie impulsem do namysłu nad drogami, które obieramy podczas naszej ziemskiej wędrówki. Czy już dziś jesteśmy w stanie oszacować, że gra nie jest warta świeczki? Być może powinniśmy inaczej ukierunkować nasze wysiłki i skupić się na tym, co naprawdę ma dla nas wartość? Oto 10 decyzji, które powzięte za młodu, mogą – choć nie muszą – dać się nam we znaki na dalszym etapie życia.
W dzieciństwie spędzamy z nimi długie godziny, czy to w szkolnej ławce, czy na placu zabaw. A w dorosłym życiu poświęcamy im coraz mniej uwagi. Pochłonięci problemami i obowiązkami nie zauważamy, jak przyjaźnie schodzą na drugi plan. Z czasem dopada nas tęsknota za zaufanymi powiernikami i nieocenionymi towarzyszami przygód. Niektórzy nie rozpatrują tego w kategoriach decyzji. Rozluźnianie się więzi uznają za naturalną kolej rzeczy. Z drugiej strony to od nas zależy, jak rozdysponujemy wolny czas i którym relacjom nadamy priorytet. Dobre przyjaźnie, nawet jeśli ich charakter zmienia się na przestrzeni lat, bez wątpienia czynią nasze życie lepszym i pełniejszym. Dlatego spróbujmy wyłuskać chwilę na pielęgnowanie tych znajomości, które sprawiają, że człowiekowi robi się cieplej na duszy. Nawet jeśli w natłoku pilnych spraw jest to karkołomne zadanie. Gdy następnym razem dostaniesz propozycję wyjścia na kawę z serdeczną przyjaciółką, nie szukaj wymówek. Być może kiedyś sobie za to podziękujesz.
Czytaj też: Przyjaźń – dobra czy toksyczna? Jak to rozpoznać i jak budować trwałe relacje przyjacielskie?
Jesteś na każde skinienie szefa, notorycznie bierzesz nadgodziny i bez reszty zatracasz się w raportach nawet w świąteczny poranek? Lepiej się zatrzymaj. Choć wiele osób jak mantrę powtarza, że praca jest dla nich źródłem satysfakcji i spełnienia, warto zastanowić się nad tym, czy rzeczywiście robisz zawrotną karierę, czy harujesz ponad siły na dobre imię firmy, nie mając z tego wiele ponad przeciętną pensję. Psychologowie stawiają sprawę jasno – przez pracę ponad miarę zaniedbujemy inne sfery życia i sprowadzamy na siebie choroby oraz wypalenie zawodowe. Kiedy z tyłu głowy mamy rodzinę do utrzymania i hipotekę do spłacenia, postawienie się przełożonemu nie jest łatwe. Z perspektywy czasu decyzję o spędzaniu całych dni i nocy za biurkiem możemy jednak oceniać negatywnie, dlatego warto zawalczyć o zdrowy balans.
O uczuciach mówić jest trudno. Zwłaszcza jeśli nie jesteśmy pewni, czy druga strona jest nami zainteresowana. Wiele osób zmaga się z lękiem przed odrzuceniem, przez który obawiają się wchodzenia w związki i otwartego komunikowania z innymi ludźmi. Eksperci przekonują jednak, że narażenie się na ewentualne zranienie jest mniej bolesne niż uparte milczenie i wieczne zastanawianie się, co by było gdyby. Nawet jeśli uczucia nie będą odwzajemnione, trwanie w niepewności może ciążyć nam na sercu bardziej niż słowa „zostańmy przyjaciółmi”.
Marzeniami warto nie tylko żyć, ale także starać się je ziścić. Inaczej grozi nam wpadnięcie w urojeniową pułapkę. Naturalnie wraz z upływem czasu możemy dojść do wniosku, że dziecięce fantazje o karierze gwiazdy rocka są tylko mrzonką, w którą nie opłaca się inwestować swoich zasobów. Skąd mielibyśmy to jednak wiedzieć, jeśli ani razu nie chwycimy za gitarę? Marzeń z całą pewnością nie należy przekreślać bez wcześniejszego włożenia w ich realizację choćby odrobiny wysiłku. Zdaniem psychologów zbyt często żałujemy bowiem, że nie pracowaliśmy nad osiągnięciem celów, które kiedyś sobie wyznaczyliśmy.
Czytaj też: Marzenia zmieniają nas samych i ludzi wokół nas. Warto marzyć
Chcąc funkcjonować w społeczeństwie, nieraz musimy iść na kompromisy. Nie możemy zapominać przy tym o ochronie naszego „ja”. Ukrywanie swojej prawdziwej natury i działanie wbrew wyznawanym wartościom w końcu przyprawi nas o ból głowy. Oczywiście nie chodzi o zamykanie się w swojej bańce i unikanie konfrontacji z innymi światopoglądami. Akceptowanie odmiennych ścieżek nie powinno jednak oznaczać całkowitej rezygnacji z samego siebie.
Komu nigdy nie zdarzyło się strzelić focha, czy śmiertelnie obrazić na kogoś znajomego – ręka do góry. Zapewne nie będzie ich zbyt wiele. Istotniejsze jest to, czy po wszystkim zdecydowaliście się na pojednawczy gest lub staraliście się zapomnieć o bolesnych przeżyciach. Rozpamiętywanie dawnych krzywd i planowanie zemsty nie są bowiem idealną strategią. Eksperci podkreślają, że lepszą opcją jest uwolnienie skrywanej głęboko urazy i rozliczenie się z przeszłością, gdyż zbyt długie pielęgnowanie negatywnych emocji nie przynosi niczego dobrego.
Kto nie ryzykuje, ten nie ma – zapewne słyszeliście to milion razy. Mimo iż nachalne zachęcanie do opuszczania bezpiecznej strefy komfortu jest coraz częściej krytykowane, dr Robert Leahy z Amerykańskiego Instytutu Terapii Poznawczej uważa, że w powiedzeniu kryje się odrobina prawdy. Podobnie jak w przypadku niespełnionych marzeń, unikanie ryzyka na polu osobistym, zawodowym czy akademickim może być źródłem „przewlekłego nieprzyjemnego uczucia”. – Ludzie potrafią rozmyślać o tym miesiącami, latami, dekadami – wylicza. Dodaje, że żal z powodu niepodjęcia ryzyka warto przekuć z dołującej samokrytyki w samokorektę. Przykład? Zamiast bić się w pierś, że ze strachu nie podeszliśmy do rozmowy rekrutacyjnej na wymagające stanowisko, możemy potraktować to jako nauczkę i następnym razem lepiej wykorzystać nadarzającą się okazję.
Gdy jesteśmy młodzi i sprawni, łatwo jest ignorować niepokojące sygnały wysyłane przez nasze ciało. Kiedy organizm zaczyna niedomagać, zaczynamy ubolewać nad niedopilnowaną profilaktyką. Dobrze jest pamiętać, że równie ważne co regularne wizyty w gabinecie lekarskim są ruch i zbilansowana dieta. Choć brzmi to banalnie, w codziennej bieganinie często nie przyjmujemy tego do wiadomości – jeżeli zaopiekujemy się tymi kwestii za młodu, dłużej będziemy beztrosko korzystać z uroków życia.
Czytaj też: Najgorszy dla organizmu jest bezruch. Rozmowa z fizjoterapeutą Piotrem Chylińskim
Ile razy porzucamy nasze najskrytsze marzenia, czy to z braku wiary w swoje możliwości, czy aby spełnić oczekiwania najbliższych i dostosować się do społecznych norm? Zdaniem psychologów zbyt często. Choć nikt nie pochwala skrajnego egoizmu, nie powinniśmy pozwolić na to, aby inni ludzie przejęli stery naszego życia. Uważność na uczucia otaczających nas osób i wzajemna troska są ważne, ale każdy ma też prawo do zaspokajania własnych potrzeb bez wyniszczającego poczucia winy. Nie bój się mówienia „nie” i jasno wyznaczaj granice. W końcu, jeżeli wybierzesz kierunek studiów niezgodny ze swoimi zainteresowaniami, to ty, a nie twoja wywierająca presję rodzina, będziesz ponosić tego konsekwencje.
Zdarza się też tak, że w pogoni za indywidualnymi celami zapominamy o potrzebach innych ludzi. Bywamy nieuprzejmi, sarkastyczni, a nawet wprost złośliwi. Nie zawsze zdajemy sobie sprawę z wpływu naszych słów i czynów na otoczenie. Badania dowodzą, że w przyszłości możemy żałować, że nie ugryźliśmy się w język. Choć może wydawać się, że jest to sprzeczne z poprzednim punktem – niekoniecznie tak jest. Czasem warto wdać się w dyskusję, postawić na swoim i nie dać się naciskom. Kluczowe jest, abyśmy komunikowali się bez przemocy i brali odpowiedzialność za skutki swoich działań.
Źródło: Alexandra Blogier, „10 Decisions That Leave Too Many People With Deep Regrets Later In Life”, yourtango.com [dostęp: 12.09.2024]