1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Psychologia
  4. >
  5. 5 najdziwniejszych eksperymentów psychologicznych, które zmieniły świat

5 najdziwniejszych eksperymentów psychologicznych, które zmieniły świat

(Fot. Los Angeles Examiner/USC Libraries/Corbis via Getty Images)
(Fot. Los Angeles Examiner/USC Libraries/Corbis via Getty Images)
Psychologia jako nauka o człowieku często flirtuje z ciemną stroną naszej natury. Istnieją eksperymenty, które rzuciły na nią trochę światła – i wywołały tym szok. Przed tobą pięć najbardziej kontrowersyjnych eksperymentów w dziejach psychologii, które wstrząsnęły opinią publiczną i sprowokowały pytania, do jakich granic można się posunąć w imię nauki. Choć do dziś wzbudzają kontrowersje, pokazują jednocześnie, jak skomplikowana i mroczna potrafi być ludzka natura.

Czy człowiek jest z natury okrutny, czy jedynie posłuszny? Co się stanie, gdy damy zwykłym ludziom nieograniczoną władzę nad innymi? Zanim doszło do eksperymentu Milgrama czy Zimbardo, takie pytania rzadko pojawiały się w przestrzeni publicznej. Ich słynne badania to zmieniły. Pod ich wpływem nie tylko podręczniki od psychologii zostały poszerzone o nowe rozdziały – jako społeczeństwo zostaliśmy też postawieni przed nowymi dylematami moralnymi oraz zyskaliśmy nowe spojrzenie na siebie nawzajem i naszą naturę. Przekonanie o tkwiącym w nas dobru zostało poddane próbie.

Czy przeszliśmy ją pomyślnie? A może wiara w to, że człowiek ma w sobie stały, wszczepiony odgórnie kodeks moralny została dawno pogrzebana? Na to pytanie odpowiedz sobie sama po zapoznaniu się z najdziwniejszymi eksperymentami psychologicznymi w historii.

Spis treści:

  1. Stanfordzki eksperyment więzienny Philipa Zimbardo (1971)
  2. Badanie nad ślepym posłuszeństwem Stanleya Milgrama (1961–1962)
  3. Eksperyment małego Alberta (1920)
  4. Eksperyment Ascha dotyczący konformizmu (1951)
  5. Eksperyment Reimera / Johna Moneya (1965–2004)

Stanfordzki eksperyment więzienny Philipa Zimbardo (1971)

Ten znany na cały świat eksperyment przeprowadzono w piwnicach Wydziału Psychologii Uniwersytetu Stanforda, które przekształcono w prowizoryczne więzienie. Uczestnicy – studenci wybrani spośród 70 ochotników – zostali przydzieleni do ról „więźniów” i „strażników”. Wytypowano jedynie osoby dotąd niekarane oraz niewykazujące żadnych symptomów zaburzeń psychicznych. Pieczę nad eksperymentem sprawował amerykański psycholog Philip Zimbardo. Pełnił on jednocześnie funkcję naczelnika więzienia i obserwował rozwój wydarzeń.

Eksperyment Zimbardo miał trwać dwa tygodnie, ale zakończono go już po sześciu dniach, gdy sytuacja zaczęła się wymykać spod kontroli. Strażnicy stawali się bowiem coraz bardziej brutalni. Zaczęli stosować wobec więźniów psychiczne i fizyczne formy znęcania się, m.in. zabierali im ubrania i materace, dręczyli przymusowymi apelami i odliczaniem czy ograniczali im dostęp do toalety. W odpowiedzi więźniowie zaczęli przejawiać objawy silnego stresu, depresji, a nawet załamań nerwowych.

Ciekawostką jest, że według najnowszych ustaleń Zimbardo i jego zespół częściowo sugerowali strażnikom sposób postępowania. Późniejsze analizy wykazały, że „gra” władzy mogła być częściowo prowokowana przez wskazówki eksperymentatorów, co podważyło w pewnym stopniu wartość badania jako całkowicie spontanicznego. Dodatkowo Zimbardo był tak zaangażowany w rolę naczelnika, że sam przestał zauważać etyczne nadużycia – dopiero jego ówczesna partnerka, psycholożka Christina Maslach, nakłoniła go do przerwania eksperymentu.

Kontrowersyjne badanie dowiodło, zdaniem Zimbardo, że w specyficznych okolicznościach nawet dobrzy ludzie są w stanie zamienić się w złych i okrutnych. Według psychologa eksperyment obnażył siłę sytuacyjnych wpływów i struktur władzy na ludzkie zachowania. Swoje spostrzeżenia badacz opisał później w książce „Efekt Lucyfera”.

Badanie nad ślepym posłuszeństwem Stanleya Milgrama (1961–1962)

Psychologa społecznego Stanleya Milgrama do przeprowadzenia własnego eksperymentu zainspirowały procesy norymberskie. W ich trakcie wielu nazistowskich zbrodniarzy tłumaczyło swoje czyny „posłuszeństwem wobec rozkazów”. Naukowiec postanowił sprawdzić, na ile taka linia obrony może mieć pokrycie w rzeczywistości.

Na czym polegało badanie? Uczestników obsadzono w rolach nauczycieli i kazano zadawać pytania „uczniom” (były to osoby podstawione przez Milgrama – aktorzy, którzy bardzo przekonująco mieli udawać cierpienie). Za każdą złą odpowiedź uczeń otrzymywał coraz silniejsze wstrząsy elektryczne. Aby unaocznić nauczycielom skalę bólu wywoływanego przez wstrząsy, na samym początku rażono ich prądem o napięciu 45 woltów. Uczestnicy byli więc przekonani, że naprawdę robią „uczniom” krzywdę (choć tak naprawdę ci symulowali). W trakcie eksperymentu osoba w białym fartuchu, która sprawowała nadzór, stanowczo zachęcała nauczycieli do rażenia prądem o coraz większej mocy. Pomimo (udawanych) okrzyków bólu, protestów oraz błagalnych próśb „ofiar” tortur większość badanych kontynuowała zadawanie rażeń aż do maksymalnego poziomu 450 woltów.

Co szokujące, aż 65% osób obsadzonych w roli nauczycieli zdecydowało się razić uczniów wstrząsami o najsilniejszej mocy 450 woltów. Eksperci, którzy przed rozpoczęciem badania mieli oszacować, ile osób posunie się do takiego czynu, byli przekonani, że będzie to nie więcej niż 1% ochotników. Rzeczywistość okazała się bardziej brutalna. Prawie 2⁄3 badanych uznała, że ważniejsze jest słuchanie poleceń przełożonych i kontynuowanie eksperymentu niż rezygnacja z dalszego zadawania uczniom bólu.

Trzeba jednak przy okazji rozwiać kilka mitów i nieścisłości, które narosły wokół badania Milgrama. Nie było bowiem tak, że jego uczestnicy z ochotą i bez wyrzutów sumienia razili prądem innych ludzi.

  • Osoby obsadzone w roli nauczycieli odczuwały ogromny stres i dyskomfort, gdy kazano im razić uczniów prądem o coraz wyższym natężeniu. Mimo że większość z nich zachowała posłuszeństwo, wyraźnie się przy tym męczyli, pocili, jąkali, a niektórzy nawet próbowali oszukiwać nadzorców i gdy nikt nie patrzył, razili ofiary prądem o niższej mocy.

  • Polecenia nadzorców eksperymentu były niezwykle sugestywne – gdy uczestnik odmawiał dalszego uczestnictwa, aż czterokrotnie naciskali oni, by kontynuował, mówiąc np. „Nie masz innego wyboru, musisz kontynuować”. Osoby te były więc pod dużą presją.

  • Większość osób zwerbowanych przez Milgrama po zakończeniu eksperymentu przyznała, że było to najgorsze doświadczenie w ich życiu.

Nie zmienia to jednak faktu, że z badania ślepego posłuszeństwa płynie bardzo upiorny wniosek: ludzie mają ekstremalną skłonność do podporządkowywania się autorytetom, nawet jeśli zachowania, do których są zachęcani, budzą w nich samych dyskomfort i wyrzuty sumienia. Co więcej, o skali posłuszeństwa nie decydują ani płeć, ani cechy charakteru człowieka – osobowość, pragnienia, przeżycia, motywy, postawy i wartości badanych nie miały znaczenia przy podejmowaniu przez uczestników badania decyzji o kontynuacji eksperymentu i zadawania innym jeszcze więcej cierpienia. Sprawdzono to, sporządzając ich portrety psychologiczne i analizując, czy pokrywały się one z wyższym bądź niższym poziomem brutalności. Żadna taka zależność nie zachodziła. Liczyło się jedynie polecenie otrzymane od kogoś, kogo badani postrzegali jako autorytet.

Eksperyment małego Alberta (1920)

Przeprowadzone ponad wiek temu badanie na małym Albercie B., rzekomo osieroconym niemowlęciu, uznawane jest za jeden z najbardziej mrocznych eksperymentów psychologicznych. Było ono ze wszech miar nieetyczne i okrutne. A przeprowadził je John Watson, nazywany „ojcem behawioryzmu”.

Watson wraz ze swoją asystentką Rosalie Rayner postanowili sprawdzić, czy emocje – w tym lęk – można wywołać i utrwalić poprzez warunkowanie klasyczne. Przeprowadzili więc podobny eksperyment co Iwan Pawłow, który wywoływał ślinienie się u psa na dźwięk dzwonka. Tyle że amerykański naukowiec postanowił tę samą technikę badawczą zastosować nie wobec zwierzęcia, lecz… 11-miesięcznego dziecka.

Watson i Rayner zaczęli więc warunkować małego chłopca, Alberta, tak, aby bał się głośnego przerażającego dźwięku, który skojarzyli z białymi szczurami. Z czasem maluch zaczynał histerycznie płakać na widok samych gryzoni. Naukowcy odkryli wkrótce, że niemowlak reagował lękiem także na inne białe zwierzęta i przedmioty, np. królika, psa, selskinowe futro, watę, siwą głowę Watsona i maskę Świętego Mikołaja.

Choć badaczom udało się dowieść prawdziwości swojej tezy, mały Albert zapłacił wysoką cenę za przeprowadzone na nim eksperymenty. Watson i Rayner nigdy bowiem nie przeprowadzili u niego odwarunkowania reakcji emocjonalnej, przez co chłopiec prawdopodobnie do końca swoich dni odczuwał lęk na widok określonych zwierząt czy przedmiotów. Jego dalsze losy nie są jednak znane, ponieważ nie udało się jednoznacznie ustalić prawdziwej tożsamości Alberta B. Popularne są dwie hipotezy. Pierwsza zakłada, że w rzeczywistości Albert B. nazywał się Douglas Merritte i zmarł w wieku sześciu lat na wodogłowie. Według nowszej teorii chodzi tak naprawdę o Williama Bargera, który przez rodziców i przyjaciół faktycznie nazywany był Albertem. Jego matka pracowała w szpitalu, w którym przeprowadzono eksperyment. Mężczyzna dożył 87 lat i – jeśli wierzyć relacjom rodziny – przez całe życie bał się psów.

Czytaj także: Trauma – jak radzić sobie z bodźcami przywołującymi bolesne doświadczenia z przeszłości?

Eksperyment Ascha dotyczący konformizmu (1951)

Czy to możliwe, że człowiek bardziej ufa opinii grupy niż własnym oczom, logice i zdrowemu rozsądkowi? Takie pytanie postanowił zadać Salomon Asch, inicjując eksperyment dotyczący konformizmu normatywnego. Jego wynik zszokował opinię publiczną i środowisko naukowe – ujawnił bowiem, że chęć przynależności do grupy jest u człowieka o wiele silniejsza niż zaufanie do siebie samego i swojego rozumu.

Na czym polegało słynne badanie? Psycholog zaprezentował grupie uczestników linię, a następnie trzy inne linie o różnej długości, prosząc ich o wskazanie tej, która ma taką samą długość jak pierwsza. Zrobiono kilka prób eksperymentu. W jednej uczestnicy mieli samodzielnie wskazać linie o tej samej długości – w takiej sytuacji procent poprawnych odpowiedzi sięgał 99% (różnice między liniami były widoczne na pierwszy rzut oka i nawet dziecko rozwiązałoby tę zagadkę bez problemu). Wszystko zmieniło się, gdy test przeprowadzono w grupie, a większa część jego uczestników była podstawionymi przez Ascha aktorami, którzy mieli celowo w podawać błędne odpowiedzi. W takich warunkach badani nagle przestawali podawać poprawne rozwiązania i zaczęli częściej wskazywać nieprawidłową linię, którą wybierała większość.

Sam naukowiec i jego zespół byli zaskoczeni wynikami badania. Eksperyment dowiódł, że ludzie są w stanie świadomie zignorować własne obserwacje i przychylić się do zdania grupy tylko dlatego, że boją się odrzucenia i pragną być akceptowani.

Ciekawostka? Dodanie do grupy odpowiadających tylko jednej osoby, która wskazywała prawidłową linię – tzw. sojusznika – drastycznie zmniejszało poziom konformizmu u badanych. Pokazuje to, jak duże znaczenie dla odwagi cywilnej może mieć wsparcie choćby jednego człowieka. Wyniki eksperymentu Ascha stały się podwaliną wielu badań nad propagandą, reklamą, a także nad mechanizmami działania sekt i radykalizacji grup.

Eksperyment Reimera / Johna Moneya (1965–2004)

Ostatni opisywany przez nas eksperyment był okrutną, bo przeprowadzoną wbrew woli dziecka, próbą podporządkowania najintymniejszej sfery człowieka osobistej wizji i ambicjom jednego naukowca. Chodzi o Johna Moneya, psychologa i seksuologa, który w latach sześćdziesiątych zyskał reputację pioniera w dziedzinie rozwoju płci i tożsamości płciowej. Dziś jego głośne badanie jest szeroko krytykowane przez środowiska osób transseksualnych i specjalistów od gender studies.

Ofiarą eksperymentu Moneya był chłopiec nazywający się Bruce Reimer (po latach zmienił swoje imię na David i takie też widnieje w dalszej części artykułu). U Davida przeprowadzono nieudany zabieg usunięcia stulejki, w wyniku czego uszkodzona została znaczna część jego prącia. Zdezorientowani rodzice dziecka, za namową seksuologa Johna Money’ego, zdecydowali się na wychowanie go jako dziewczynki o imieniu Brenda. Pomysł ten miał źródła w przekonaniach naukowca, który uważał, że płeć psychiczna kształtuje się wyłącznie przez wychowanie. Eksperyment na Davidzie miał dowieść, że dziecko może przystosować się do roli kobiety bez względu na swoją biologiczną płeć. Dla psychologa chłopiec był wdzięcznym obiektem badań także dlatego, że miał on brata bliźniaka, Briana. Money mógł więc przy okazji porównać, jak przebiega proces rozwoju seksualności u obydwu braci.

Davida w wieku 22 miesięcy poddano operacji korekty płci. Od tej chwili wychowywano go jak dziewczynkę. Po latach ujawniono, że John Money organizował dla braci „próby seksualne”, czyli zabawy, w których jeden miał odgrywać rolę kobiety, a drugi mężczyzny. Nosiły one znamiona molestowania seksualnego, a prawdę o przerażających praktykach ujawnił po latach Brian. Bracia zostali przez psychologa okrutnie straumatyzowani i aż do końca życia nie umieli otrząsnąć się po doznanych krzywdach.

Sam David, gdy wkroczył w wiek dojrzewania, zaczął buntować się przed traktowaniem go jak dziewczynki. Odmawiał przyjmowania estrogenów, przejawiał zainteresowania typowe dla chłopców i nie lubił swojego sfeminizowanego wyglądu. W wieku 14 lat zdecydował, że chce żyć jako mężczyzna. Cofnięto u niego efekty korekcji płci i poddano operacji rekonstrukcji prącia. W wieku 18 lat David przeszedł inicjację seksualną z kobietą, a osiem lat później wziął ślub – także z kobietą.

Niestety, historia braci Reimerów ma tragiczny finał. Brian chorował na schizofrenię i zmarł z powodu przedawkowania antydepresantów. David popełnił samobójstwo w wieku 38 lat, dwa lata po śmierci brata.

Sam John Money przez lata przedstawiał przypadek Reimera jako triumf swojej teorii o plastyczności płci, fałszując rzeczywisty przebieg eksperymentu. Ignorował fakt, że David od dzieciństwa czuł się chłopcem, a „terapie” prowadzone przez Moneya były druzgocące dla psychiki młodego pacjenta. Po samobójstwie Davida w 2004 roku eksperyment stał się symbolem nadużyć pseudonaukowych i potrzeby poszanowania tożsamości dziecka.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze