1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Psychologia
  4. >
  5. „Życie w dzisiejszym świecie sprawia, że obsesyjnie pragniemy natychmiastowej ulgi”. Rozmowa z psycholożką Sonią Ziembą-Domańską

„Życie w dzisiejszym świecie sprawia, że obsesyjnie pragniemy natychmiastowej ulgi”. Rozmowa z psycholożką Sonią Ziembą-Domańską

(Fot. Nansan Houn/Getty Images)
(Fot. Nansan Houn/Getty Images)
„Zmiany społeczne, które zachodzą, spotęgowany strach związany z zewnętrznymi okolicznościami i ta wieczna pogoń, która wiąże się z nadmiernymi bodźcami, impulsami, są tym, co pcha ludzi w uzależnienia behawioralne” – mówi psychoterapeutka Sonia Ziemba-Domańska.

Karolina Morelowska-Siluk: Powszechne pierwsze skojarzenia dotyczące słowa „uzależnienie” to alkohol i narkotyki. Są niebezpieczne, bo grożą śmiercią. Tymczasem nie tylko te dwa uzależnienia mogą paraliżować życie nasze i naszych bliskich. Przyjrzyjmy się uzależnieniom behawioralnym, czyli uzależnieniom od czynności. Jest w nich dodatkowy rodzaj pułapki.

Sonia Ziemba-Domańska: To prawda. Uzależnienia behawioralne to uzależnienia, które stanowią zaburzenie zdrowia jednostki. Są związane z niebezpieczną formą przyjmowania zachowań, ale takich, które tak naprawdę są społecznie uznawane za… normalne.

Doprecyzujmy: jak w tym kontekście należy rozumieć „zaburzenie zdrowia”?

Zaburzają zdrowie, bo powodują dysfunkcjonalne zachowania człowieka, które wpływają na jego funkcjonowanie zawodowe i rodzinne, no i oczywiście na jego stan psychiczny.

Uzależnienie behawioralne to nałogowe, wielokrotne, utrwalone wykonywanie danej czynności, które powoduje pewien rodzaj rozluźnienia. Czyli nie przyjmujemy żadnej substancji – alkoholu ani narkotyku – ale dostajemy chwilę rozładowania napięcia, emocji, chwilową poprawę samopoczucia.

Mechanizm jest dokładnie ten sam…

Mechanizm jest dokładnie ten sam, tylko że nie mamy tu do czynienia z substancją chemiczną, jak alkohol, narkotyk czy na przykład to, co zawiera papieros, tylko z jakąś czynnością.

Czy uzależnienia behawioralne zaczęły pojawiać się u ludzi później niż te znane nam uzależnienia od substancji, czy wcale nie?

Absolutnie nie. I tak naprawdę teraz możemy śmiało powiedzieć, że uzależnieni możemy być od wszystkiego i te liczne uzależnienia także występowały wcześniej. Tak naprawdę zawsze.

Tylko nie zwracano na nie uwagi.

Właśnie. Proszę zobaczyć, że nawet dziś, kiedy mówimy o uzależnieniu behawioralnym, to nie każdy jest w stanie powiedzieć, czym ono jest. I dochodzi tu jeszcze ten haczyk, o którym wspomniałyśmy na początku. Otóż całkiem często są to zachowania wręcz aprobowane społecznie, na przykład te związane ze zdrowym odżywianiem się czy z wytężoną pracą, by odnieść sukces zawodowy. Przecież taką jednostkę uznajemy za wysoko produktywną, ambitną.

A tam, pod społecznym aplauzem, może rozgrywać się już dramat.

Bo to już uzależnienie właśnie. I takich dramatów jest naprawdę dużo. Człowiek i jego otoczenie, bliższe i dalsze, mogą jakieś zachowanie interpretować jako coś dobrego, właściwego, nie zdając sobie sprawy, że już zaczynamy mieć do czynienia z nałogowym zaburzeniem zachowania.

Powiedziała Pani, że uzależnić możemy się od wszystkiego – i tu, wydaje mi się, może być ukryty sekret, dlaczego nie mówiło się o tym tak wiele wcześniej. Czy nie jest tak, że tego „wszystkiego” było po prostu kiedyś mniej? A wraz z rozwojem cywilizacji i większą dostępnością „wszystkiego”, mamy coraz więcej tego, od czego możemy się uzależnić?

Oczywiście, to jedno, ale trzeba wspomnieć jeszcze o presji – ona także wpływa na natężenie zjawiska. Zmiany społeczne, które zachodzą, spotęgowany strach związany z zewnętrznymi okolicznościami i ta wieczna pogoń, która wiąże się z nadmiernymi bodźcami, impulsami, są tym, co pcha ludzi w uzależnienia. Życie w dzisiejszym świecie sprawia, że obsesyjnie pragniemy natychmiastowej ulgi.

Generalnie, zbiorowo, to na pewno, ale jak zawsze są też predyspozycje. Jak jest z predyspozycjami w tym obszarze? Nie możemy nie wspomnieć o dzieciństwie, jego ślady zawsze mają związek z uzależnieniami, ale chcę zapytać, co dokładnie jest dobrą glebą pod uzależnienia od czynności?

Podatna będzie osoba żyjąca w chronicznym napięciu, przewlekłym stresie, doświadczająca nadmiarowego lęku w codziennym życiu, ta, która szybko się denerwuje, bo nie wypracowała w dzieciństwie takiego zintegrowanego poziomu „ja”, ponieważ nie otrzymała od rodziców odpowiednich mechanizmów regulacji emocji. To mogą być także osoby ze zdiagnozowanymi zaburzeniami osobowości, o dużej wrażliwości i też te, które cierpią na zaburzenia obsesyjno-kompulsyjne, czyli takie, której łatwo „łapią się” uzależnienia, czyli nie potrafią regulować swoich stanów emocjonalnych w taki „zdrowy”, konstruktywny sposób.

„Zdrowy”, konstruktywny sposób regulowania emocji, czyli jaki?

To na przykład rozmowa z kimś, spotkanie z przyjaciółmi, sport.

Znam niejedną osobę uzależnioną od biegania. Gdzie jest granica?

Moje bieganie może wywoływać w moim życiu szkody albo może mi służyć. Kiedy mi służy, jest normalnym sposobem regulowania emocji, kiedy zaczyna wywoływać szkody – staje się niezdrowym sposobem rozładowanie emocji. Inaczej nie da się tego w krótki sposób opisać.

Każda czynność w naszym życiu może być bronią obosieczną.

Dokładnie tak. A granica bywa ultracienka. Trzeba być więc bardzo czujnym. Jeśli w naszym życiu jest jakaś czynność, w którą angażujemy się bardzo często i kosztem innych ważnych czynności, zaniedbując istotne aspekty życia, to już powinna być u nas „na cenzurowanym”.

Na wszelki wypadek.

Warto się sobie przyglądać. Trzeba się sobie przyglądać. Jeśli zauważymy, że czegoś nie potrafimy przerwać, że coś wykonujemy nadmiarowo, mamy problem, by to uciąć i na przykład myślimy „Jeszcze tylko 10 minut, jeszcze tylko 20 minut, jeszcze trochę”, to znaczy, że już to jest wzrost napięcia, które poprzedza takie zachowanie – czyli już nie jesteśmy w stanie odpowiednio tej granicy kontrolować.

Jak ocenić, czy dane zachowanie, powtarzanie danej czynności, już przynosi szkody czy jeszcze nie? W przypadku alkoholu czy narkotyków to chyba łatwiej uchwycić – alkoholik uderzy partnerkę, upije się do nieprzytomności kolejny raz, zgubi portfel, zgubi drogę do domu, trafi na SOR itd. A teraz myślę na przykład o kobiecie, która „po prostu” sobie biega. Zaczęło się od tego, że ktoś jej doradził: „Słuchaj, dobrym sposobem na to, żeby pozbyć się stresu, jest bieganie”. No i ona zaczyna biegać. Biega coraz więcej i więcej. Mówi, że to genialnie na nią wpłynęło i poleca każdemu. Kto i jak ma ocenić, czy to już jest szkodliwe zachowanie? Bo ona – podobnie jak alkoholik – uważa, że nie ma żadnego problemu.

Oczywiście, to jest ta iluzja. Ten mechanizm iluzji i zaprzeczeń jest typowy we wszystkich uzależnieniach.

A tu jeszcze dochodzi to, o czym Pani wspomniała – świat raczej długo nie będzie wysyłał do niej sygnału, że ma problem, bo – po pierwsze – „dba o zdrowie”, a to jest cenione, a po drugie – swoim bieganiem raczej nikomu nie robi krzywdy.

Właśnie w tym obszarze trzeba dokonać wnikliwej analizy. Anna dba o zdrowie, więc biega, ale Anna jednocześnie nie idzie z dzieckiem do kina, choć ono ją o to prosi, bo… musi iść biegać. Anna spóźnia się do pracy, bo…biegała. Annę boli stopa, ale… idzie biegać. Kolejnego dnia Annę boli stopa jeszcze bardziej, ale… nie odpuszcza biegania.

Kontynuuje to zachowanie pomimo tego, że wie, że ono powoduje problemy: rodzinne, finansowe, jak w przypadku hazardu, czy też zdrowotne, bo ciało zaczyna cierpieć. Jest forsowane nadmiernie albo nie dostarczamy mu odpowiednich składników odżywczych. Czerwoną lampką jest także zwiększenie się naszej tolerancji. To znaczy: musimy zwiększać intensywność danych działań, musimy zwiększać intensywność danych czynności, żeby osiągnąć pożądany efekt, czyli na przykład kupować coraz więcej, jeżeli jesteśmy uzależnieni od kupowania. A jeśli nie możemy zrobić zakupów, bo nie mamy dostępu do konta, pojawia się bardzo duża irytacja, duży niepokój, czasami złość czy wręcz agresja.

Powiedziała Pani, że uzależnić można się od wszystkiego. Z jakimi najbardziej nietypowymi uzależnieniami się Pani spotkała?

Na przykład z uzależnieniem od mierzenia ciśnienia. To była osoba, która nie mogła wyjść z domu bez aparatu do pomiaru. Miałam też osobę, która była uzależniona od kolekcjonowania żelków. Musiała je zbierać, wciąż kupowała kolejne paczki. W pewnym momencie zaczęła sprowadzać je ze Stanów Zjednoczonych za wielkie pieniądze.

Miałam w terapii osobę, która była uzależniona od tego, aby codziennie rano i wieczorem wypić sok pomidorowy i nie było możliwości, żeby go nie wypiła. Niby nie było to szkodliwe – sok tani, zdrowy, ale jego brak wywoływał u tej osoby atak paniki. Są ludzie, którzy nadmiarowo dbają o higienę, na przykład nie są w stanie kąpać się krócej niż 2 godziny.

Czy to są zaburzenia obsesyjno-kompulsyjne, czy to jest uzależnienie?

Uzależnienie bardzo rzadko występuje w pojedynkę. Zazwyczaj występuje w parze z czymś, na przykład właśnie z zaburzeniami obsesyjno-kompulsyjnymi. Często też z uzależnieniem od alkoholu. Bo osoba, która nałogowo gra czy jest hazardzistą, bardzo często nadużywa alkoholu. Bywa, że ktoś cierpi na nerwicę natręctw, a przy okazji jest uzależniony.

Od czego zależy to, co stanie się naszym uzależnieniem? Czy ta czynność będzie przypadkowa? Coś, co akurat w chwili kryzysu się „nawinie” i zostanie zapamiętane jako to, co przynosi ulgę.

Nie dysponujemy badaniami na ten temat. Nie mamy jednoznacznych dowodów klinicznych. Zbyt wiele zmiennych ma na to wpływ. Oczywiście wiemy na przykład o tym, że jeżeli w danym domu rodzinnym występował alkohol, to taka osoba ma większe predyspozycje do uzależnienia się od alkoholu. Są też badania, które pokazują, że osoby, które mają bulimię, są uzależnione od wymiotowania, od kompulsywnego objadania się, mają matki z podobnymi doświadczeniami.

Ale nie jesteśmy w stanie stwierdzić, dlaczego jedna osoba uzależnia się od wyrywania sobie włosów, a inna od mierzenia ciśnienia. Myślę, że dostępność ma tu też znaczenia, a także to, co Pani powiedziała – zbieg okoliczności: coś mi się akurat „nawinie”.

Najważniejsze pytanie – jak możemy sobie pomóc? Tu chyba nie innej drogi niż psychoterapia, prawda?

Zdecydowanie, to ona przynosi najlepsze efekty. Zarówno terapia indywidualna, jak i grupowa. Poczucie, że nie jesteśmy sami, obserwowanie, że osoby z tym samym doświadczeniem, z tym samym problemem robią postępy, wychodzą z uzależnienia, świetnie działa.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze