1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. REKLAMA

Chiron, czyli nauka odpuszczania (1)

123rf.com
123rf.com
Nie działać, nie myśleć, nie planować, nie sięgać w głąb. Zaakceptować, pogodzić się z tym, co jest, poddać sile większej niż my sami. Tak postępować, gdy jest trudno, gdy boli. Nie szukać samemu rozwiązania. Przed taką lekcją w końcu stajemy. Więcej opowie ci Chiron, planetoida, którą znajdziesz w swoim horoskopie urodzeniowym.

Rozwój osobisty prędzej czy później prowadzi do momentu, w którym dotykamy metafizyki. I nie chodzi mi teraz o odkrycie, że nasze przekonania, uczucia czy wyparte procesy psychiczne kształtują doświadczenia, z którymi mamy do czynienia na co dzień. Nie mam na myśli również tego, że poznając siebie głębiej i głębiej, w końcu zaczynamy czuć, że świat jest tylko naszym lustrem i że od wewnątrz możemy nim sterować. Na w pewnym momencie stajemy się już dość opanowani, bo odważyliśmy się na znaczące zmiany, być może mamy za sobą jakąś życiową ruinę, przekroczyliśmy psychiczne progi i to nas wzmocniło. Nie zależymy już tak bardzo od tego, co dzieje się na zewnątrz. Osiągnęliśmy jakieś swoje cele, z innych z ulgą zrezygnowaliśmy, wiele się przewartościowało. Jest lepiej. Niby. Cały czas bowiem doświadczamy pewnego dysonansu. Chwile poczucia, że świat jest po naszej stronie i całkowitej pewności, że dobrze jest tak jak jest, przeplatają się z chwilami przeżywania nieokreślonego bólu, który trudno nazwać i który uparcie wraca, często w określonych okolicznościach. Momenty błogości znikają i czujemy się uwięzieni.

Bycie w tu i teraz nie ratuje, psychologiczne teorie rażą zimnym intelektualizmem, mentalne czary-mary przestają działać, medytacja smuci. Boli i już. Podchodząc do sprawy metafizycznie, doświadczamy bólu istnienia. Rozbijamy się o ziemskie życie mimo naszej części pochodzenia niebiańskiego. Duch, który jest nieograniczony i który zna swoją tutaj drogę, przegrywa z czymś cielesnym, materialnym, bardzo bardzo namacalnym. Dotykamy rany, która mimo naszych usilnych starań, nie chce się zagoić. Co więcej – im więcej działamy, tym jest gorzej. Zauważamy, że podejście szkodzi a wszelkie sposoby wyparcia bólu tylko go nasilają. Czujemy się zupełnie bezradni, a tego nie lubimy. Działanie, zapobieganie, osiąganie, skuteczność – to byśmy woleli, bo aktywność sprawia, że czujemy się pewniej. Bo my mamy władzę. Tutaj jednak znane nieco przemocowe strategie tracą moc. Co robić? Nic. I właśnie w tym momencie możemy czuć się strasznie. Bo chcemy jednak znać głębszy sens tego cierpienia. Skoro nie można nic zrobić, chcemy chociaż wiedzieć. Pragniemy jakiejś wskazówki, odpowiedzi – po co to, na co i do czego doprowadzi. Szukamy ukojenia. Znalazłam je w astrologii, w duchowym jej tłumaczeniu.

W chwili urodzenia każdego z nas na niebie w pewnym określonym miejscu był Chiron. Planetoida, niezwykłe ciało niebieskie o ekscentrycznej orbicie. Chiron krąży między Saturnem – planetą, która określa nasze psychiczne progi a Uranem symbolizującym wolność Ducha. Znaczące. Jest budowniczym mostu między Niebem a Ziemią, tym co duchowe a tym co ziemskie. I nazywany jest uzdrowicielem rany. Ciekawe są mity o Chironie. Podają one, że zrodził się z boga Kronosa (Saturna) i nimfy Filyry, z dzisiejszego punktu widzenia za sprawą gwałtu. Nimfa nie odpowiadała na zaloty boga, więc zamieniła się w klacz i próbowała przed nim uciec. On zaś przybrał postać ogiera i posiadł ją. Chiron urodził się jako pół człowiek pół koń. Został porzucony przez matkę, ponieważ przypominał jej o bolesnych wydarzeniach. Przeżył najstraszniejszy ból odrzucenia. Zaadoptował go Apollo, dzieląc się z Chironem boskością, mądrością i światłością. Chiron został cenionym doradcą bogów, ale pewnego dnia został ranny. Różne są wersje tego wydarzenia, ale najistotniejsze jest to, że rana była niezawiniona. Zupełnie przypadkowa. Nieuleczalna i przysparzająca Chironowi nieopisanych boleści. Z jej powodu Chiron zyskał sławę uzdrowiciela. Sam siebie nie mógł uleczyć, ale pomagał innym. Błagał bogów o uwolnienie go od bólu. W końcu, według jednej z wersji mitu, pozwolono zastąpić mu Prometeusza przykutego do skały. Chiron umarł jako człowiek i mógł zasiąść na Olimpie z innymi bogami.

Historia Chirona to opowieść o kimś, kto ma boskie pochodzenie, ale żyje na ziemi i cierpi w sposób ziemski. Symbolizuje ona drogę rozwoju człowieka jako istoty przynależnej do dwóch światów. Nieopisany ból Chirona zrodził się z napięcia między duchowym potencjałem a konkretnymi realiami, metafizyką a trudami egzystencji. Ów kontrast wpisany jest również w ludzki los i objawia się trudnym do ukojenia bólem. Eteryczna dusza zderza się z gęstą materią. Duchowa świadomość nieskończonego bogactwa natrafia na ograniczenia ciała, środowiska, obcych ziemskich energii. Zwykle radzimy sobie z tym na dwa sposoby. Część z nas staje się jednostkami przyziemnymi, które walczą, zabiegają, z lęku gromadzą zapasy, opanowują reguły gry społecznej i godzą się na znojną egzystencję. Druga grupa ucieka – w marzenia, używki, zależność od innych, brak dojrzałości, nie dotykając swoją przytomną świadomością tego padołu łez. Ani jedna, ani druga droga nie jest rozwiązaniem, bo uniemożliwia rozwój duchowy człowieka w warunkach ziemskich. Na czym on miałby polegać?

Droga rozwoju wiedzie przez chironową ranę. Dla każdego z nas jest ona dokładnie określona przez położenie Chirona w . Rodzaj bólu, jaki przychodzi nam przeżyć, wskazywany jest przez znak, w którym w momencie naszego urodzenia przebywał Chiron, w którym domu astrologicznym się zatrzymał i jakie stworzył aspekty z innymi planetami. Analiza położenia Chirona pozwala na wskazanie próby, przed jaką w końcu staniemy. Zwykle konfrontujemy się z nią po poznaniu swoich mocnych i słabych strony, po rozwikłaniu rodowych i karmicznych historii, po przejściu przez różne życiowe zawirowania. Stajemy wówczas oko w oko z bolesną sytuacją, w której nie możemy wykorzystać wcześniej nabytych umiejętności. Okazuje się też, że wcale nie jesteśmy silni przebytymi doświadczeniami. Przekonujemy się, że ludzkie sposoby zawodzą i tego, co przeżywamy, nie można racjonalnie wytłumaczyć. Nastaje ciemna noc duszy, kiedy czujemy się wyobcowani i nieszczęśliwi. Doświadczamy przy tym jakichś trudności – braku zasobów, izolacji od rodziny, niezrozumienia przyjaciół, samotności czy niewytłumaczalnych medycznie dolegliwości fizycznych. Podświadomie czujemy, że niewiele może nam pomóc.

Gdy zdołamy się uspokoić, wewnętrzny głos szepcze: „zatrzymaj się, nic nie rób”. Stajemy przed prawdziwym wyzwaniem, w którym chodzi o zaufanie, wiarę w Drogę. Teraz pozostaje nam poddać się sile większej niż my sami. Trzeba stawić czoła kryzysowi poprzez akceptację, integrację tego, co się wydarza, ze swoim życiem. Pogodzić się z tym, co jest. Nie oznacza to jednak rezygnacji, ale zawierzenie, że gdy przestaniemy działać, zostaniemy uzdrowieni. Człowiecze sposoby kierowane przez umysł muszą zostać zaniechane, by dać przestrzeń rozwiązaniom duchowym. Mamy stać się wyłącznie narzędziem w rękach Siły Wyższej. Mamy nie kombinować i nie buntować się, tylko jak Chiron pozwolić przykuć się do skały, by wraz ze śmiercią człowieczeństwa doznać przebudzenia. Chironowa próba wiedzie do nowych poziomów świadomości, kiedy bez wysiłku uzyskujemy dostęp do innych wymiarów i uzdolnień. Dzieją się wówczas rzeczy, których nie bylibyśmy w stanie wymyślić ani zaplanować. Chiron bowiem niesie paradoks – tam gdzie przynosi ból, daje samorodny talent, który okazuje się rozwiązaniem ziemskich problemów. One znikają, a życie staje się wreszcie zaskakujące.

W drugiej części artykułu rodzaje chironowych ran.

Chcesz poznać swój horoskop urodzeniowy, a w nim położenie Chirona? Rozwikłać zagadkę bolesnego miejsca, którego uzdrowienie przynieść Ci może życiową transformację? Zapraszam na .

 

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze