1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Psychologia

Córeczka tatusia, synek mamusi

Dziewczynkom i chłopcom potrzebni są oboje rodziców, z całą swoją różnorodnością charakterów i umiejętności. (Fot. iStock)
Dziewczynkom i chłopcom potrzebni są oboje rodziców, z całą swoją różnorodnością charakterów i umiejętności. (Fot. iStock)
Jak traktować chłopca, a jak dziewczynkę? Jednakowo – twierdzą jedni. Zupełnie inaczej, uważają inni. A prawda, jak zwykle, leży pośrodku

Magda, świeżo upieczona mama Kacpra: - Na pytanie, czy chcemy chłopca, czy dziewczynkę, odpowiadaliśmy, że wszystko nam jedno, że najważniejsze, aby  urodziło się zdrowe dziecko. Ale gdzieś tam w głębi duszy ja marzyłam o chłopcu, a mąż o dziewczynce. Tak naprawdę mieliśmy dwa imiona i dwie wizje naszego dzidziusia. Kiedy zobaczyliśmy na monitorze usg, że jednak mamy synka, obydwoje ucieszyliśmy się, ale mąż jakby mniej. Zapytałam go, dlaczego tak bardzo chce córeczki. Odpowiedział: Bo dziewczynkę można przytulać, rozpieszczać, mówić jej „kocham cię”. A wydawało mi się, że mój  mąż jest świadomym swej roli ojcem! Potem dużo rozmawialiśmy i czytaliśmy na temat wychowania chłopców, chodziliśmy na zajęcia w szkole rodzenia. Mąż był ze mną przy porodzie, od pierwszych dni życia zajmuje się Kacprem. Mam wrażenie, że wątpliwości, czy można go przytulać, zniknęły.

Piękne różnice

O tym, jak silne są stereotypy dotyczące wychowania chłopców i dziewczynek, świadczy eksperyment. Pierwszy: Grupę niemowląt obu płci ubrano w różowe i błękitne ubranka, po czym poproszono kilku ojców o opisanie dzieci. Tatusiowie wyraźnie inaczej traktowali „różowe” niemowlęta niż „niebieskie”. Te „różowe” opisywali jako delikatne, śliczne, słodkie, urocze, choć byli wśród nich także chłopcy. Te „błękitne” określali jako zdrowe, silne, bystre, choć w tym gronie znalazło się też kilka dziewczynek.

Współczesna kultura masowa te różnice sztucznie wyolbrzymia. Wywiera dużą presję na dziewczynki, żeby były piękne i modnie ubrane, a na chłopców, żeby byli twardzielami (wszak prawdziwi mężczyźni nie płaczą). Dlatego tak ważna w kształtowaniu się męskości i kobiecości naszych dzieci jest rola rodziców. A wszystko zaczyna się od tego, jak my sami widzimy rolę córki i syna w świecie. I od tego, jak w tym świecie widzimy siebie.

Im lepiej siebie znamy i rozumiemy własne lęki, uczucia, pragnienia, tym mniejsze ryzyko, że spróbujemy na siłę wciskać dziecko w jakąś formę lub przenosić na nie swoje obawy.

Zastanówmy się, co dla nas oznacza fakt, że jesteśmy rodzicami dziewczynki. Czy powinna być dobra z matematyki? Asertywna? Miła? Grzeczna? Zastanówmy się, co cenimy u kobiet. Umiejętności praktyczne, intuicję, empatię, wysportowanie, dobry wygląd? Zapiszmy wszystkie na ten temat wyobrażenia, oczekiwania i oceny. Sporządźmy podobną listę pożądanych przez nas cech mężczyzny. Jaki według nas jest męski wzór? To ktoś zaradny, pracowity, inteligentny, czuły, troskliwy?

Taki rejestr pozwoli nam uświadomić sobie, co myślimy o kobietach i mężczyznach. Pamiętajmy: To w dużym stopniu będzie kształtowało nasze dzieci.

Maluchy do szóstego roku życia nie przejmują się płcią. Dziewczynki chętnie bawią się samochodzikami, a chłopcy lalkami. I należy im na to pozwalać. W tym okresie ważna jest nasza uwaga, okazywanie miłości. Dzięki temu w dzieciach rozwinie się poczucie bezpieczeństwa na całe życie.

Dziewczynkom i chłopcom potrzebni są oboje rodziców, z całą swoją różnorodnością charakterów i umiejętności. Na początku, z oczywistych względów, dominuje związek z matką, ale oddzielenie z nią jest nieuchronne i konieczne. Przychodzi to dziecku tym łatwiej, im częściej towarzyszy mu tata. Obecność matki i ojca pozwala mu poznać różne odcienie relacji międzyludzkich. Jedno z rodziców uczy je wyrażania uczuć, empatii, rozmawiania o intymnych sprawach (czasami lepszy jest w tym ojciec). Drugie praktycznych działań (bywa, że lepiej radzi sobie z tym matka).

Dorastające dzieci, choć zbuntowane i kontestujące wszystko, co im proponujemy, tak naprawdę potrzebują przytulenia, dotyku, poklepania po plecach. Nie zmuszajmy ich na siłę do rozmów. Czasem lepiej zaproponować milczący spacer do lasu albo przejażdżkę na rowerach.

Miłość i dyscyplina

Dorastająca dziewczynka przeżywa zmienne nastroje. Zamiast pytać, dlaczego  jest smutna, można opowiedzieć historię własnego smutku z okresu dorastania. To bardzo pomaga. Każdy pretekst jest dobry do rozmowy na temat tego, co się dzieje w jej organizmie. Ale nie mówmy: „rządzą tobą hormony”.  Lepiej  powiedzieć: „Czasem czuję, wręcz namacalnie, że jestem kobietą. Przychodzą do mnie niechciane uczucia, nie wywołane żadnym cudzym zachowaniem. Obserwuję, jak przemijają, zupełnie jak woda w rzece. To część mojej kobiecości”.

Warto zachęcać córki do ruchu. Ćwiczenia fizyczne pomagają ustabilizować poziom hormonów i substancji chemicznych w mózgu. Bardzo ważna jest też czujność dotycząca odżywiania. Dziewczyny leczą smutki przy pomocy słodyczy, by za chwilę narzucać sobie reżimy żywieniowe. Mądra matka pamięta, jak była bardzo przeczulona na własnym punkcie w okresie dojrzewania. Ta perspektywa pozwoli jej z troską i zrozumieniem przeprowadzić córkę przez ten trudny okres.

Ojciec wnosi w życie dziewczynki, która utożsamia się z matką, fascynujący element odmienności. Może budować jej poczucie wartości, powtarzając, że ją kocha, podziwia. Ale nic nie dadzą nawet najpiękniejsze komplementy, gdy nie zostaną poparte czynami. Córka przestanie wierzyć ojcu, który mówi, że jest fantastyczna, ale zaraz potem pyta, dlaczego dostała tylko trójkę z matematyki. Ojcowska miłość nie jest córce ani mniej potrzebna, niż miłość matki, ani bardziej ważna. Jest inna. Może dziewczynie dodać skrzydeł bądź ją złamać. W dzieciństwie ojciec jest jej bohaterem, a w okresie dorastania – kimś, z kim się konfrontuje. Ojciec ślepo zapatrzony w córkę, niewymagający, może ugruntować w niej przekonanie, że wszyscy powinni być wobec niej bezkrytyczni. Tata, który nie ukrywa przed córką swych słabych stron, ma szansę stać się jej powiernikiem. Ten zawsze zachowujący stoicki spokój, jawi się jej  jako tajemnica do rozwiązania. Trzymający wobec niej dystans, restrykcyjny, może stać się ciężarem na resztę  życia. Natomiast ojciec wspierający rozwój córki, ma szansę zaskarbić sobie jej uczucia, a nawet stać się jej wyrocznią.

Tatusiowie na ogół uwielbiają swe córki, ale w ich uwielbieniu kryją się często skomplikowane oczekiwania, które mogą zaburzyć zarówno ich relacje, jak i rozwój córki. A czego potrzebują córki od ojców? Przede wszystkim obecności. Ale także – niezależności. Badania pokazują, że dziewczęta wychowywane przez ojców, którzy pomagają im znaleźć własną niezależność, lepiej sobie radzą  w pracy i wyrastają na kobiety pewne siebie. Ale nie będą czuć się w pełni kochane, jeżeli oprócz miłości nie doświadczą także dyscypliny – nauki panowania nad własnymi emocjami i zachowaniem.

Chłopcy też potrzebują czułości

Z badań wynika, że rodzice już od narodzin o wiele częściej przytulają córki niż synów. Częściej też do nich mówią, natomiast synów częściej karcą. Tymczasem synowie tak samo potrzebują czułości i bliskości. Nie bójmy się okazywania im miłości!  Wiele badań dowodzi, że chłopcy, bardziej niż dziewczynki, są podatni na lęki związane z rozstaniem z rodzicami. Dlatego psychologowie radzą, żeby, jeśli to możliwe, chłopiec pozostawał w domu z jednym z rodziców do ukończenia trzech lat. Oddany do żłobka może stać się zamknięty w sobie, nerwowy, albo agresywny.

Utarło się przekonanie, że dziewczynki – jako te delikatniejsze, słabsze -  wymagają więcej opieki. Tymczasem większość nawet małych dziewczynek to osóbki zaradne, pewne siebie i pracowite. Wystarczy odwiedzić pierwsze lepsze przedszkole, żeby się o tym przekonać. Dziewczynki chętniej się ze sobą bawią, wykonują polecenia nauczycielki, natomiast chłopcy na ogół rozrabiają i hałasują. W szkole podstawowej te różnice tylko się pogłębiają – chłopcy gorzej radzą sobie z nauką, mniej starannie piszą i nadal przysparzają kłopotów z zachowaniem.

W pierwotnych społeczeństwach ważna była chłopięca inicjacja w dorosłość. Plemię Lakota (które poznaliśmy dzięki filmowi „Tańczący z wilkami”), praktykowało obrzęd z udziałem dorastających chłopców. Mniej więcej w wieku 14 lat wyruszali oni, by „szukać wizji”, a tak naprawdę, przejść próbę inicjacji. Polegała ona na tym, że chłopak siedział na szczycie góry i pościł. W samotności, trzęsąc się ze strachu i głodu, słyszał rzekome ryki pum, a w rzeczywistości krzyki mężczyzn z plemienia, czuwających, aby nic mu się nie stało.

Dzisiaj chłopców często wychowują samotne matki. Ale to nie znaczy, że nie mogą one dobrze wychować swoich synów. Powinny jednak kontaktować ich z godnymi zaufania, mądrymi mężczyznami, którzy byliby dla nich wzorem. Matki muszą też pamiętać, żeby ich poglądy na to, jacy są mężczyźni i ich własne doświadczenia wyniesione z relacji z ojcem, mężem, kochankiem, nie  wpływały na zachowanie.

Mama jest pierwszą miłością syna. Powinna być delikatna, taktowna, mieć poczucie humoru, ale w żadnym razie nie może traktować syna jak swojej własności. Może natomiast pomóc mu zrozumieć dziewczynki – wytłumaczyć, że lubią chłopców otwartych, z poczuciem humoru, uprzejmych, mających swoje zdanie. To ona buduje w synu wysoką samoocenę, podobnie, jak ojciec buduje w córce.  Poczucie własnej wartości dziecka często zależy od rodziców płci przeciwnej. Ojcowie – pierwsi mężczyźni w życiu córek – umacniają w nich wizerunek inteligentnych i interesujących osób, a matki – pierwsze kobiety w życiu synów – potwierdzają, że są w porządku.

Azymut na ojca

Zbudowanie w synu męskiej tożsamości to zadanie zarówno dla matek jak i ojców, ale dla ojców w szczególności. Powinni oni aktywnie towarzyszyć synom we wszystkich etapach jego rozwoju, a zwłaszcza od szóstego roku życia. W tym wieku chłopcy biorą azymut na ojców. Chcą z nimi przebywać i ich naśladować. Jeśli tata ignoruje syna, chłopiec robi wszystko, aby zwrócić na siebie uwagę. Potrafi kraść, moczyć się w nocy, zachowywać agresywnie tylko po to, by zwrócić na siebie uwagę taty.

W byciu ojca z synem liczą się: wspólne mocowanie, spacery, opowiadanie ojca o swoim dzieciństwie, wspólne uprawianie sportów. Około 14. roku życia syn przechodzi kolejną fazę szybkiego wzrostu, a w jego organizmie zachodzi niezwykła przemiana: poziom testosteronu wzrasta niemal o 800 procent! Większość chłopców w tym wieku staje się konfliktowa, niespokojna i humorzasta. Nie znaczy to, że młodzi chłopcy są destrukcyjni. Po prostu rodzi się ich nowa tożsamość, a takim narodzinom zawsze towarzyszą zmagania. Chłopcy muszą odpowiedzieć sobie na ważne pytania, stawić czoła nowym wyzwaniom, nauczyć się umiejętności potrzebnych w życiu, a biologiczny zegar gna ich do przodu.

W tym okresie my dorośli najczęściej zawodzimy chłopców. Co im oferujemy? Więcej nauki, rutynowych działań, traktowanie jak małe dzieci, kontrole. Tymczasem oni są gotowi do podjęcia poważnych zadań. Potrzebne jest coś, co ich zafascynuje, nakłoni do twórczego wysiłku, wciągnie w jakąś pasję, która doda im pewności siebie.   

W ich życiu powinien pojawić się ktoś, kto wprowadzi ich w dorosłość.  Właśnie taką rolę pełni mentor - to więcej niż nauczyciel czy trener. Nastolatek nie zawsze posłucha rodziców, to wbrew jego naturze. Ale mentora - to co innego. Właśnie on powinien pomagać chłopcu znosić porażki, które są w tym okresie życia, z jednej strony, fundamentalnym doświadczeniem, a z drugiej  - mogą okazać się tragiczne w skutkach. Dla nastoletnich chłopców ogromne znaczenie ma społeczność, w jakiej przyszło im spędzać czas. Może to być prospołeczna szkoła, krąg przyjaciół, których łączy silna więź, rodzinnie nastawiona drużyna sportowa, czy dynamicznie działająca parafia. Z badań wynika, że czasem wystarczy jeden mądry dorosły spoza rodziny, aby zapobiec przestępstwu popełnianemu przez nastolatka.

Zarówno córki, jak i synów trzeba kochać bezwarunkowo. A także wymagać, uczyć obowiązkowości i odpowiedzialności. Ale przede wszystkim - akceptować ich takimi, jacy są. Choćby córka nosiła się jak chłopczyca, a syn wybierał zabawę lalkami.

Lektury dla rodziców:

  • „Wychowanie dziewcząt” Gisela Preuschoff;
  • „Wspaniały świat dziewcząt”, Michael Gurian;
  • „Wychowanie chłopców”, Steve Biddulph;
  • „Zrozumieć nastolatka” Michael Gurian,
  • „Tak, twój nastolatek jest szalony” Michael J. Bradley – wszystkie wydane przez Dom Wydawniczy REBIS
  • „O chłopcach dla chłopców”, Andrzej Jaczewski;
  • „Jak kształtować charakter nastolatka” M.S. Josephson, V. J. Peter, T. Dowd – obydwie wydane przez PZWL

I do wspólnego czytania:

  • „Co się dzieje z moim ciałem. Książka dla chłopców”
  • „Co się dziej z moim ciałem. Książka dla dziewcząt.” – obydiwe autorstwa Lyndy Madras, wydane przez WAB

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze