1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Psychologia

Jak wychować nastolatka? Doceniać, a nie oceniać

Uważność w relacji z nastolatkiem jest niezbędna. Prowadzi do ukształtowania człowieka z wysokim poczuciem własnej wartości. Inaczej będziemy wypuszczać w świat rozchwianych emocjonalnie, bojących się codzienności i niepotrafiących radzić sobie z uczuciami ludzi. (Fot. iStock)
Uważność w relacji z nastolatkiem jest niezbędna. Prowadzi do ukształtowania człowieka z wysokim poczuciem własnej wartości. Inaczej będziemy wypuszczać w świat rozchwianych emocjonalnie, bojących się codzienności i niepotrafiących radzić sobie z uczuciami ludzi. (Fot. iStock)
Wiele problemów w kontaktach z nastolatkami bierze się z mylnych wyobrażeń dorosłych na temat potrzeb i marzeń dorastającej młodzieży. Jak przejść od rodzicielskiego „widzimisię” do prawdziwego poznania własnych dzieci – pytamy promotora uważności w wychowaniu i edukacji Michała Zawadkę.

Jest wiele pomysłów na wychowanie nastolatków, jeden z nich to uważność. Do tej pory oznaczało to dla mnie, że mam usiąść w ciszy, koniecznie z prostym kręgosłupem i obserwować, jak oddycham. Ty rozszerzasz definicję uważności o codzienne relacje z dzieckiem. Sądzisz, że to sprawdzi się w domowej edukacji?
Uważność w relacji z nastolatkiem jest nie tylko skuteczna, ale i niezbędna. Prowadzi do ukształtowania człowieka z wysokim poczuciem własnej wartości. Kiedy ominiemy ten obszar, to będziemy wypuszczać w świat rozchwianych emocjonalnie, bojących się codzienności i niepotrafiących radzić sobie z odczuciami młodych ludzi.

Wiele osób twierdzi, że współczesny nastolatek ma gigantyczne ego, nic mu się nie chce, więc dlaczego mamy się z nim obchodzić jak z jajkiem i jeszcze dopytywać, jakie emocje w nim buzują, co chce zrobić, co go gryzie...
Często dostaję od rodziców taki właśnie portret ich dziecka: leniwe, nieambitne, przemądrzałe. I jeśli tak je widzą, to takiego młodego człowieka wychowają. Przemawia za tym chociażby tzw. efekt Rosenthala, który mówi o tym, że ludzie dostrajają się do naszych wymagań i sposobu, w jaki ich traktujemy. Założenie, że pokolenie dzisiejszych nastolatków jest leniwe i nadęte, ma odzwierciedlenie w metodach wychowawczych, co więcej, staje się też  filtrem, przez który interpretujemy ich zachowania i słowa – bardzo często zakłamującym rzeczywistość.

Jesper Juul twierdził, że dzieci dobrze się czują, gdy włącza się je w projekty i działania dorosłych, jednak nie znoszą być projektem dla swoich rodziców. Jak zatem wprowadzić uważność do codziennych relacji, ale nie robić z tego wychowawczego projektu i nie narazić się na śmieszność?
Jesper Juul sam na to odpowiada: wychowanie to nie tresowanie dziecka, a relacja, do której potrzebne są dwie strony. Zatem nie róbmy z nastolatka królika doświadczalnego, wypytując go o dziwne rzeczy, a wprowadźmy uważność dla wszystkich i w stosunku do wszystkich w rodzinie – dzieci wtedy staną się uczestnikami projektu, a nie projektem. W moim przekonaniu uważność w wychowaniu to świadome skupienie się na dziecku w każdym obszarze: słuchania, akceptowania, oczekiwań, zasad, wspierania, dawania przykładu, dzielenia pasji czy zainteresowań.

Szkoła w Polsce pokazuje coś odwrotnego. Systemowo wypuszcza młodych, którzy nie mają pojęcia, co zrobić ze swoimi emocjami.
Jeśli ich tego nie uczy, to znaczy, że nie jest nowoczesna. Bo nowoczesne szkoły wprowadzają rozwój osobisty, ja też pracuję nad tym od lat i wierzę, że dam radę taki program lub przynajmniej odpowiednie książki do szkół wprowadzić. Tylko czym innym jest zmiana programu edukacji i dodanie szeroko rozumianego rozwoju osobistego i społecznego, kompetencji miękkich, a czym innym jest wychowanie i podstawowe kształtowanie młodego człowieka. Jestem przeciwny przerzucaniu odpowiedzialności na szkołę. To z domu powinno się wynosić kulturę, uważność, zasady i poczucie własnej wartości.

Mam wrażenie, że budowanie poczucia wartości sprowadza się do przyzwolenia na ignorowanie zasad, na przykład nastolatek zaspał do szkoły, a my mówimy mu: „w porządku, nic się nie stało”...
Wręcz przeciwnie. Odpowiedzialność to ważny temat i zależy od przykładu, jaki dają rodzice. Proponuję, żeby rodzic od teraz patrzył na każde zachowanie swojego nastolatka przez pryzmat intencji: czy on na pewno łamie zasady celowo? Za łatwo oceniamy nasze dzieci, zamiast zrozumieć. Kiedy przechodzimy do ataku, nie ma miejsca na dialog i wychowanie. Na deptaku w Sopocie widziałem, jak ojciec wrzeszczał na nastoletnią córkę i wyzywał ją od „ciamajd i głupich”. Wiesz, co takiego sprawiło, że odbierał jej godność i publicznie upokarzał? Wypadł jej z ręki lód, a on z tego powodu wylał na nią cały swój zakorzeniony wstyd przed światem.

Dlaczego rodzice wciąż reagują tak przesadnie? Czy dlatego, że jak wynika ze statystyk, ponad połowa z nich przynajmniej raz w życiu dostała tak zwane porządne lanie od własnych rodziców?
Na pewno, ale nawet ci rodzice,  którzy nigdy nie byli bici, zostali wychowani w panicznym lęku przed „co ludzie powiedzą” oraz w przekonaniu, że autorytet buduje się siłą i narzuceniem własnej woli. Ogromna część rodziców, z którymi spotykam się na warsztatach, ma duży problem z mówieniem dobrze o sobie. Są nauczeni, że są tym, co o nich sądzą inni, i to przekazują swoim dzieciom. Badania Instytutu Carnegiego w Waszyngtonie – już sprzed ponad 100 lat – pokazują, że sukces zależy od trzech rzeczy: wiedzy, umiejętności i nastawienia, przy czym wiedza i umiejętności to tylko 15 proc., reszta to nastawienie.

Czyli jeśli ja jestem słaba, niepewna siebie, to moje dzieci będą skazane na klęskę?
Ode mnie tego nikt nie usłyszy, ja na pierwszym miejscu stawiam akceptację, również siebie jako nieidealnego rodzica, bo idealni nie istnieją. To daje możliwość rozwoju i dawania dobrego przykładu dzieciom bez poczucia winy. Czyli nawet rodzic z niskim poczuciem własnej wartości ma szansę wychować pewnego siebie człowieka. Wystarczy, że proces wdrażania uważności w relacjach zacznie przechodzić równolegle ze swoim dzieckiem.

A czy uważność w pewien sposób nie knebluje ust rodzicom? Czy nie będą się bali powiedzieć czegoś, żeby nie urazić dziecka?
Nie, uważność niesie prawdziwe zainteresowanie drugim człowiekiem. Stawianie ustalonych i zrozumiałych przez obie strony wymagań się w to wpisuje. Mój syn Makary miał sześć lat, kiedy podczas gry w „Pytaki” wylosował pytanie: „co jest najważniejsze, żeby dobrze wychować dzieci?” i sam odpowiedział: „Zasady, bo wtedy dziecko jest bezpieczne”.

Co się stanie, jeśli wszyscy postawimy sobie za cel bycie uważnym wobec dzieci i kilka razy dziennie będziemy pytać, jak się czują, jak zamierzają poradzić sobie ze smutkiem czy pokazywać, że trzymanie kubka z ciepłą herbatą w zimnych dłoniach to rozkosz? Wychowamy ludzi, którzy dostrzegają rzeczywistość: w sobie samych i wokół siebie. W pędzie za życiem nie będą mijać samych siebie. Pedagogika nie powstała wczoraj, bazuje na osiągnięciach wielu mądrych ludzi, których lubię cytować, więc odpowiem słowami twórcy popularnej platformy społecznościowej poświęconej relacjom i parentingowi „Faithful Man” Matthew L. Jacobsona:

„Za każdym dzieckiem, które wierzy w siebie, stoi rodzic, który uwierzył w nie jako pierwszy”
Ten cytat przypomniał mi, że moja mama nie tylko nigdy mnie nie uderzyła, ale gdy się stroiłam przed wyjściem, zawsze powtarzała, że to niepotrzebne, bo mądremu we wszystkim ładnie. Ciekawe, czy ja przekazałam to córce. Muszę spytać... Czy możesz podać przykład zachowania, które nazwałbyś uważnością w relacji?
Proszę bardzo, oto najprostszy: kiedy twoja córka wraca ze szkoły, nie pytaj, co ma zadane, co dostała, tylko, co u niej słychać, jak się czuje, co ją dziś zainteresowało. Zapytaj o jej emocje, kolegów, powiedz, że cieszysz się, że już jest. Niech poczuje, że to ona jest w tej relacji ważna. Tymczasem badania pokazują, że zagajenie o pracę domową czy oceny stanowi 80 procent pytań rodziców do dzieci. I potem rodzice żyją wyobrażeniami na temat swoich dzieci, zamiast wiedzą o nich – stąd biorą się problemy.

Niby takie proste... Może rodzice powinni odbyć obowiązkowe szkolenia?
Oj tak. Ja na przykład prowadzę program „Prawo jazdy na rodzica”, poświęcony w całości uważności na siebie i dziecko w dziesięciu obszarach, coś w stylu „dekalogu świadomego wychowania”. Na szczęście wielu rodziców, gdy coś nie gra w ich relacjach z dzieckiem, poszukuje pomocy i na przykład pisze do mnie. Klucz do powodzenia leży w zmianie podejścia również do siebie jako rodzica. W uważności chodzi o to, żeby, zadając dorastającemu dziecku pytania, odciąć się od własnych odpowiedzi i słuchać, co ono mówi. Uważność to zmiana oceniania na docenianie.

Ale jeśli w domu nauczymy dziecko, że liczą się starania, to jak ono odnajdzie się w cywilizacji, która nagradza wyłącznie efekty?
Dobre efekty osiągają ludzie z wysokim poczuciem własnej wartości. Rozbierzmy ten zwrot na wyrazy: poczucie – własnej – wartości. Zatem „poczucie” jest pierwszym krokiem dobrej samooceny. Chodzi o to, żeby tu i teraz być świadomym tego, co odczuwamy, co nas otacza, co ma wpływ na nas i na co my mamy wpływ. „Własnej” oznacza świadomość pewnej niezależności i „własności samego siebie”, poczucia sprawczości, zdolności do podejmowania decyzji, mierzenia się z wyzwaniem: czuję dumę, popełniam błędy, pozwalam sobie na chwile słabości, marzę bez pytania, czy mogę… Oraz „wartość”, czyli świadomość, że daję sobą wartość i że jestem wartościowy dla siebie. Szerzej opisuję to w „Wartościowniku dla rodziców”.

W książce jest też test wiedzy o swoim dziecku. Czytając go, zdenerwowałam się, bo nie umiałabym odpowiedzieć na wiele pytań...
Wielu rodziców pisało mi nie tylko o zdenerwowaniu, ale i często o łzach. Podczas tego pozornie prostego testu zdali sobie sprawę, jak wiele chwil w relacjach z dziećmi jest tylko ich „widzimisię”, założeniem czy wyobrażeniem. Właśnie w tej przestrzeni pomiędzy „wydaje mi” się a „wiem” kryje się większość problemów młodych ludzi. Jedyne, co trzeba zrobić, to wypełnić tę lukę uważnością.

Michał Zawadka
, trener, ekspert komunikacji, autor książek motywacyjnych dla dzieci i młodzieży, zwany współczesnym Januszem Korczakiem.

Uważność od zaraz

  •  Zmień ocenianie na docenianie.
  •  Słuchaj z intencją zrozumienia.
  •  Zadając pytania, zapomnij o swoich odpowiedziach.
  •  Daj sobie i dziecku prawo do błędu.
  •  Kieruj się intencją.
  •  Buduj relacje z dzieckiem na wiedzy, nie na wyobrażeniach.
  •  Pamiętaj, że wartość twojego dziecka jest w nim, a nie w opiniach o nim.
 Polecamy: \ Polecamy: "Uśmiechologia. Pozytywna strona myślenia", Michał Zawadka, wyd. Mind&Dream

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze