1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Psychologia

Jaki największy błąd popełniamy jako matki?

Wychowujemy dzieci po to, żeby odeszły. Zapominamy o tym, że one są nie dla nas, a dla świata. (fot. iStock)
Wychowujemy dzieci po to, żeby odeszły. Zapominamy o tym, że one są nie dla nas, a dla świata. (fot. iStock)
Czy jest taka jedna i najważniejsza rzecz, której absolutnie nie powinnyśmy robić? – z Katarzyną Miller rozmawia Suzan Giżyńska.

Jedyna instrukcja: „Love them and leave them”: Kochaj je i zostaw je (w spokoju) z książki Efekt Susan Petera Høega.

Katarzyna: TAK! TAK ! TAK ! Suzan: Gdy przeczytałam to zdanie, pomyślałam: „Tak! O to właśnie chodzi”. O to, by dać dziecku miłość i wszystko, co za nią idzie, ale także się od tych dzieci odczepić. Od 7.–8. roku życia dzieci już nas nie potrzebują. Potrzebują schronienia i jedzenia, ale mają już swój świat i chcą go nieustannie budować. Pragną też uznania tego, że mają prawo ten świat tworzyć, niezależnie od tego, jaki on jest. Matki popełniają wiele błędów, ale nieprzestrzeganie zasady: „Love them and leave them” jest chyba najczęstszym. Mama uczepia się kurczowo dziecka i nie chce go wypuścić, bo nie wyobraża sobie, co z nią będzie, gdy zostanie sama… Katarzyna: Drogie panie, dziecko to nie inwestycja! Proszę to zapamiętać! Ludzie popełniają też inne błędy i nie ma w tym nic złego. Błędy są po to, byśmy mogli się uczyć i nie powinniśmy się bać ich wszystkich. Istnieją jednak zaniedbania, których konsekwencje dzieci odczuwają przez całe życie. Suzan: Przede wszystkim nie wolno nam oczekiwać, że dzieci będą żyły za nas. Katarzyna: Jest to dla nich ogromne obciążenie, wręcz zabójstwo. Suzan: Tak! Czasami widzę kobiety w wieku sześćdziesięciu kilku lat, mówiące: „Mamusia mi umarła i ja nie wiem, jak żyć”. Katarzyna: Straszne! Gdy ja coś takiego słyszę, myślę sobie: „Boże drogi, widzisz i nie grzmisz!”. Starsza pani uważa się za sierotkę, nie wie, co ma robić ze sobą, bo zmarła jej 80-letnia mama. Niewyobrażalne! Suzan: To są błędy zarówno rodziców, jak i ich dorosłych dzieci. Można się opierać na rodzicach bardzo długo, ale oni też mają swoje potrzeby i kiedyś będą chcieli wrócić do zajmowania się tylko sobą. Choćby na stare lata. Mam nadzieję, bo to jest zdrowy objaw. Katarzyna: Czasem rodzice mówią, że dzieci sobie poszły i sens życia się skończył. Żałują, że całe życie poświęcili tylko po to, by dzieci odeszły. Przecież wychowujemy dzieci po to, żeby odeszły. Zapominamy o tym, że one są nie dla nas, a dla świata. Czasami rodzice nie pozwalają odejść, a czasami dzieci nie chcą. Obie wersje są niszczące. To jest ta najgorsza rzecz.

</a> Mają być grzeczne, posłuszne, mają się świetnie uczyć, mają pomagać w domu, chodzić na dodatkowe zajęcia, mają wybierać to, co sami już dla nich wybraliśmy… (fot. iStock) Mają być grzeczne, posłuszne, mają się świetnie uczyć, mają pomagać w domu, chodzić na dodatkowe zajęcia, mają wybierać to, co sami już dla nich wybraliśmy… (fot. iStock)

Suzan: Pamiętasz serial Rita? Katarzyna: Bardzo przejmujący serial. Suzan: Dorosłe dzieci głównej bohaterki wyprowadzają się z domu, a ona zostaje sama. Nie radzi sobie z tym najlepiej i jeden syn postanawia do niej wrócić widząc, jak się męczy w pustym domu i zaczyna mieć depresję. Ona sama myśli, że wrócił, bo nie ma gdzie mieszkać, ale pewnego razu podsłuchuje, jak syn rozmawia przez telefon z rodzeństwem. Mówi wtedy, że rzeczywiście z mamą nie jest najlepiej, niezbyt dobrze radzi sobie z samotnością, dlatego decyzja o jego powrocie była słuszna, mimo że poświęcił prywatne życie. Katarzyna: Tak! Gdy Rita to usłyszała, weszła do pokoju syna i powiedziała: „Spakuj się”. Suzan: I spadaj. Tak, ty spadaj, a ja sobie poradzę! Mogę się czuć teraz niepotrzebna jako matka, mogę umierać z samotności, ale w końcu sobie poradzę i to wszystko jest tylko moją sprawą. Samotność też. Katarzyna: Najważniejsze, co mu mówi: „Nie jesteś za mnie odpowiedzialny”. Daje mu wolność. Suzan: Z miłości. Żeby mógł budować swoje życie, a nie pędzić do samotnej matki, kiedy tylko ona wykona telefon. Katarzyna: W tym serialu pada pytanie: „Dlaczego zostałaś nauczycielką?”. Główna bohaterka długo nie wiedziała. jak na nie odpowiedzieć. W końcu powiedziała: „Żeby chronić dzieci przed ich rodzicami”. Suzan: Tak, trzeba dużej odwagi i świadomości żeby przyjąć, że to my musimy ochronić dzieci przed sobą i to my musimy mieć listę rzeczy, których nigdy nie zrobimy dziecku. Oczekiwania są jednak zawsze odwrotne. Rodzice nie oczekują od siebie, tylko wiecznie mamy jakieś pragnienia względem dzieci. Mają być grzeczne, posłuszne, mają się świetnie uczyć, mają pomagać w domu, chodzić na dodatkowe zajęcia, mają wybierać to, co sami już dla nich wybraliśmy…

Katarzyna: Największy błąd wychowawczy rodziców jest taki, że projektują na dzieci swoje niespełnione marzenia i aspiracje. Suzan: Bardzo polecamy ten serial wszystkim rodzicom, jest pouczający i nieschematyczny. Katarzyna: Pamiętasz, jak jest tam pokazana szkoła? Suzan: Ojejku, oczywiście że pamiętam. Chyba każdy chciałby chodzić do takiej szkoły i mieć takich nauczycieli. Katarzyna: To prawda. U mnie w szkole bywały gorsze dni i gorsze sytuacje, ale ogólnie lubiłam tam chodzić i lubię wspomnienia związane z tym okresem. Pamiętam, że miałam w szkole parę osób, które były naprawdę wartościowe i którym wiele zawdzięczam, ale poza nimi do szkoły chodziła cała masa fajnych dzieciaków. Suzan: Fajna szkoła to błogosławieństwo, a jeden fajny nauczyciel może zmienić atmosferę w całej szkole. Katarzyna: Nauczyciele mogą wiele, jeśli są mądrzy i lubią dzieci, to fantastyczny dar dla dzieci. Nie są aż tak ważni jak rodzice, ale jednak.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze