1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Psychologia

Odpowiedź przychodzi w ciszy

Każdy, kto potrafi się zatrzymać, ma z tego pożytek. Jedni będą się cieszyć z samego faktu zatrzymania, inni dostaną okazję do zobaczenia tego, czego dotąd nie widzieli, dla innych będzie to luksus, snobizm nawet, że proszę, wszyscy się śpieszą, a ja nie muszę. (Fot. iStock)
Każdy, kto potrafi się zatrzymać, ma z tego pożytek. Jedni będą się cieszyć z samego faktu zatrzymania, inni dostaną okazję do zobaczenia tego, czego dotąd nie widzieli, dla innych będzie to luksus, snobizm nawet, że proszę, wszyscy się śpieszą, a ja nie muszę. (Fot. iStock)
Zatrzymują nas choroby, wypadki, utrata pracy, ale to niebezpieczne przystanki. Więc sama się zatrzymaj, zanim życie cię zatrzyma – mówi Małgorzata Jakubczak, nauczycielka uważności i empatycznej komunikacji. 

Wszyscy dzisiaj nie mamy czasu, przynajmniej tak mówimy.
No właśnie – tak mówimy, bo tak myślimy. Ale też odwrotnie – tak myślimy, bo tak mówimy. Powtarzając jak mantrę: „nie mam czasu”, a tym samym wdrukowując w swój umysł takie przekonanie, z czasem zaczynamy wierzyć, że tak jest.

Lepiej nazywać konkretne czynności, jakie mamy do wykonania?
Zdecydowanie tak. Bo jeżeli określenie „nie mam czasu” zastąpimy innym, konstruktywnym własnego autorstwa, to zobaczymy, że tak naprawdę sami wybieramy sposób, w jaki swój czas wykorzystujemy. Dostrzegamy też, że powodem braku czasu jest pośpiech, przymus. To właśnie przymus czyni nas niewolnikami nie tylko swoich obowiązków, ale także tego, co lubimy. Raptem okazuje się, że wszystko jest przymusem. Alternatywą dla „nie mam czasu” może być powiedzenie „zajmuję się tym i tym, jestem zaangażowana w to i to”. Im bardziej precyzyjne określenie, tym większa jasność, co mamy zrobić i dlaczego.

Robimy jednak sto rzeczy naraz.
Taka strategia jest stresująca i nieproduktywna. Lepiej ustalić plan zajęć. Na przykład: przez godzinę bawię się z dzieckiem, przez kolejną sprzątam, a na koniec gotuję.

Dlaczego takie podejście bardziej się sprawdza?
Ponieważ poszczególne czynności wymagają innego rodzaju skupienia – jedne twórczego myślenia, inne mechanicznego powtarzania. Gdy robimy jednocześnie kilka rzeczy, nasz biedny mózg przeskakuje z aktywności na aktywność i nie nadąża. Bardzo trudno wtedy tak naprawdę na czymś się skupić.

Nawyki jednak trudno zmienić.
Jestem fanką „efektu aha”. Czyli doświadczenia, które weryfikuje myślenie. Aha! Jednak dzień, w którym do tego wszystkiego, co robię, dorzucam półgodzinny spacer, o paradoksie, okazuje się spokojniejszy, choć przybyło mi zajęć! Co tu zadziałało? To, że zrobiłam coś dla siebie. Każdy rodzaj aktywności nastawionej na siebie ma magiczną właściwość mnożenia czasu.

Pośpiech wynika z nadmiaru zajęć?
W ogóle nie. W jakimś sensie każdy z nas ma tyle obowiązków, ile lepiej lub gorzej jest w stanie wypełnić. Nawet ci, którzy biorą udział w wyścigu szczurów, są w stanie podołać swoim zadaniom, przynajmniej przez jakiś czas. Śpieszymy się, bo mamy wdrukowany od dziecka taki oto przekaz: człowiek, który nic nie robi, marnuje czas. Słyszymy: nie siedź tak, rusz się, weź się do czegoś. Czas jawi się w tych naukach jako wartość, którą trzeba w dwójnasób wykorzystać. To bardzo mocno uwewnętrznione przekonanie.

Co zrobić, żeby zwolnić?
Zwalniają ci, których zatrzymało życie: choroba, wypadek, utrata pracy, emerytura. To są jednocześnie bardzo niebezpieczne momenty, bo mogą nas załamać. Więc sama się zatrzymaj, zanim życie cię zatrzyma.

Tak po prostu? Niewykonalne.
Dla człowieka smakującego życie jak najbardziej! Smakosz delektuje się tym, co robi, nie żałuje na to czasu, pieniędzy, pozwala sobie na zagłębienie się w coś, co go ciekawi, co sprawia mu radość. Każdy, kto potrafi się zatrzymać, ma z tego pożytek. Jedni będą się cieszyć z samego faktu zatrzymania, inni dostaną okazję do zobaczenia tego, czego dotąd nie widzieli, dla innych będzie to luksus, snobizm nawet, że proszę, wszyscy się śpieszą, a ja nie muszę.

Trzeba jeszcze wiedzieć, co z tym odzyskanym czasem zrobić? Założyć nogę na nogę i patrzeć w sufit?
Jeżeli to sprawia komuś frajdę, czemu nie? Ważne, żeby wiedzieć, co lubimy, co jest dla nas ważne. Żeby jednak to wiedzieć, trzeba siebie poznać. Z założenia wiele czasu poświęcamy innym, natomiast sobie – mało. Nie mamy takiego nawyku. Minęły czasy robienia rachunku sumienia, który był rodzajem dialogu ze sobą. Kiedyś ludzie pisali dzienniki, teraz piszą blogi, ale bardziej dla innych, świata.

Dlaczego nie lubimy posiedzieć sam na sam ze sobą?
Bo to tak, jakbyśmy siedzieli z nieznajomym. Ktoś, kto siebie zna, z przyjemnością pobędzie ze sobą, nie szuka wtedy panicznie zajęcia ani towarzystwa. W takich chwilach przychodzi refleksja, co mam dziś naprawdę do zrobienia. Wystarczy, że ze sobą pogadam, i już mam świadomość wyboru – czy zrobię coś powoli, czy będę pędzić bez trzymanki, na oślep. Nie chodzi jednak o to, żebyśmy zamieniali się w mędrców, zagłębiali w zakamarki duszy, tylko żebyśmy mieli nawyk kontaktowania się ze sobą.

Masz na to jakiś sposób?
Tak, zadawanie sobie prostego pytania: jak się mam? Jeżeli odpowiedź będzie brzmiała: mam się niefajnie, to spróbuję ten stan zmienić, bo pierwszym powodem do zmiany jest niewygoda. Ale to nie musi być rewolucyjna zmiana. Zacząć jednak trzeba od dialogu ze sobą: dlaczego jestem zdenerwowana? Nikt mi tego nie powie. Odpowiedzi są w nas, musimy tylko skontaktować się ze sobą. Namawiam ludzi na codzienny rytuał, wystarczy zatrzymać się na cztery minuty. Jak się mam? Odpowiedź przychodzi w ciszy, kiedy umysł i ciało są zintegrowane.

Dzisiaj nie wypada się nie śpieszyć…
To prawda. Śpieszymy się, bo wszyscy się śpieszą. Panuje moda na życie w pędzie, na próbowanie wszystkiego, co życie zsyła. Jeżeli mamy trzy propozycje na wieczór, to wydaje nam się, że jak z którejś zrezygnujemy, to dużo stracimy. Już samo słowo „rezygnacja” rodzi żal. Świat ma nam dużo do zaproponowania, a my musimy wybierać to, co dla nas najlepsze.

Pomocne lektury: Małgorzata Jakubczak „Rozwijanie uważności na co dzień”, Difin, Warszawa 2011, Dominique Loreau „Sztuka umiaru”, Wydawnictwo Czarna Owca, Warszawa 2011, i „Sztuka prostoty”,  Jacek Santorski & Co Agencja Wydawnicza, Warszawa 2008, Jon Kabat-Zinn „Gdziekolwiek jesteś, bądź”, IPSI Press, Warszawa 2007.

Małgorzata Jakubczak pedagożka, nauczycielka uważności i empatycznej komunikacji. 

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze