1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Psychologia

Poznaj swój schemat – dlaczego ciągle odtwarzamy ten sam wzór myślenia?

Lubimy schematy, bo ludzki umysł z dużym szacunkiem odnosi się do własnych treści. (Fot. iStock)
Lubimy schematy, bo ludzki umysł z dużym szacunkiem odnosi się do własnych treści. (Fot. iStock)
Miały chronić, a ograniczają. Są jak pułapka zastawiona na samego siebie. W dodatku głęboko ukryta. Dlaczego, mimo starań, ciągle wpadamy w dawne wzorce myślenia – wyjaśnia Wojciech Stefaniak, psychoterapeuta terapii schematu. 

Każdy z nas wykształca jakieś schematy? Dlaczego w ogóle je tworzymy?
Wszyscy rodzimy się z uniwersalnymi potrzebami emocjonalnymi. Są to: potrzeba bezpieczeństwa, stabilnej więzi, miłości i czułości, ochrony przed zranieniem, akceptacji, autonomii, empatii, swobody wyrażania uczuć oraz potrzeba realistycznych granic. Rzadko się jednak zdarza, by rodzina realizowała je w pełni. Wtedy dziecko wbudowuje w swój system poznawczo-emocjonalny treść, która jest próbą wyjaśnienia, jak i dlaczego doszło do niezaspokojenia tych potrzeb. Taki schemat powstaje bezwiednie i automatycznie. Nie jest reakcją na jakieś konkretne zdarzenie, współtworzy go raczej pewien klimat wychowawczy panujący w rodzinie.

To zrozumiałe, że tworzymy schematy, ale dlaczego tkwimy w nich latami?
Po pierwsze, dlatego, że są nasze, a ludzki umysł jest tak skonstruowany, że z dużym szacunkiem odnosi się do własnych treści. Nawet jeśli nasz system poznawczy jest błędny, chcemy, by był trwały i dawał oparcie. Po drugie, schemat stosuje barierę tzw. negatywnych emocji jako ochronę przed zmianą. Kiedy myślimy schematem, czujemy silny smutek, lęk, poczucie zranienia, czasem złość. Aby to zmodyfikować, trzeba by najpierw te emocje przeżyć, przed czym naturalnie się chronimy, więc schemat trwa. Trzeci powód jest taki, że z czasem schemat staje się naszą wizją rzeczywistości, a trudno zmieniać obraz rzeczywistości, jeżeli mamy co do niego głębokie przekonanie.

Czy każdy ma jeden dominujący schemat, czy tworzymy ich więcej?
Czasem jest jeden dominujący schemat i kilka takich, które są jego wynikiem. Często zdarza się, że tworzą się dwa lub trzy wiodące schematy. Mówi się też, że jest kilka schematów bazowych. Najczęściej to schematy z kręgu odrzucenia i odłączenia (np. porzucenia, skrzywdzenia i nieufności, izolacji społecznej, wadliwości i deprywacji emocjonalnej). Aby określić wiodące schematy konkretnej osoby, trzeba wnikliwie przyjrzeć się zarówno jej historii życia, jak i powtarzającym się wzorcom reakcji.

W jaki sposób schemat rządzi naszym życiem? Dostosowujemy się do niego? Czy raczej staramy się mu zaprzeczyć?
Pierwszy sposób postępowania to strategia nadkompensacji (choćby siły, wielkości, znaczenia, kontroli, władzy). Wielu ludzi z niej korzysta, bo wydaje się użyteczna. Na przykład w nadkompensacji schematu słabości staram się możliwie najwyraźniej pokazać sobie i światu, jak bardzo jestem silny. Ponieważ nadkompensacja to coś nieprawdziwego, im częściej używam tej strategii – tym bardziej oddalam się od siebie, co długoterminowo daje bardzo poważne efekty. Z czasem zaczynam czuć, że moje życie jest nieautentyczne. Druga grupa strategii to strategie poddania się schematowi, czyli jeśli myślę, że jestem nieudacznikiem, to zachowuję się jak nieudacznik (zaniżam wartość własnych osiągnięć). No i trzecia grupa – strategie unikowe, czyli robię, co mogę, żeby schemat się nie aktywował. Jeśli ktoś myśli o sobie, że nie pasuje do ludzi (schemat izolacji społecznej), to znajduje sobie pracę, w której nie musi się z nikim kontaktować.

Czy możemy sami dostrzec, że tkwimy w schemacie?
Najłatwiej to zrobić, obserwując swoje emocje. Zwłaszcza te bardzo silne. Najprawdopodobniej to sygnał, że właśnie aktywował się jakiś schemat. Żeby go rozpoznać, dobrze jest zadać sobie pytanie o myśli towarzyszące tej konkretnej sytuacji (na przykład „to mnie rani, ponieważ…”, „to mnie obraża, bo…”). Zakres tematyczny będzie sugerował treść konkretnego schematu. Aby się upewnić, zaobserwujmy, czy ta myśl powtarza się w analogicznych sytuacjach. Będzie to oznaczać, że mamy do czynienia z trwałym elementem struktury osobowości, a więc ze schematem. Najczęściej pacjenci przychodzą do mnie właśnie z cierpieniem wywołanym silnymi emocjami, czyli mówią o tym, jak bardzo ich coś boli w konkretnej sytuacji. Albo mówią o czymś, co nie działa w ich życiu. Czyli próbują określonego typu zachowania czy określonej strategii – i ona okazuje się nieskuteczna.

Jaka jest więc rola terapeuty?
Najpierw muszę ustalić, czy pacjent chce zmiany. Wydaje się, że powinien, ale przypomnę jeszcze raz o trwałości naszych przekonań. Często wstępna część terapii jest więc oswajaniem ze zmianą. Potem mamy etap konceptualizacji (chodzi o to, żeby określić główne schematy, ich genezę i jeśli hipotezy na ich temat są prawdziwe – to historia życia pacjenta powinna je potwierdzać). Tutaj terapeuta musi wykazać się czujnością i konsekwencją. Następnie konstruujemy tzw. model myślenia alternatywnego (jak mogę inaczej pomyśleć o sobie w danym kontekście), ale żeby umysł chciał go przyjąć, potrzeba czasu. To jest powolny proces, który należy wielokrotnie powtarzać. Często bywa tak, że zmiana poznawcza byłaby możliwa, ale na poziomie emocjonalnym nie jest. Wtedy stosujemy tzw. techniki doświadczeniowe, sięgamy do źródła tworzenia się schematów. We wspomnieniach pacjent przenosi się do sytuacji, w których mogły powstawać jego schematy (kiedy był źle traktowany w swoich emocjonalnych potrzebach), i próbujemy zmienić tamten scenariusz. Jeśli rodzic był zbyt surowy, powstrzymujemy go, czyli odwracamy narrację. Oczywiście już nie zmienimy przeszłości, ale możemy zmienić jej odczuwanie.

Pacjent uczy się być dla siebie tym dobrym rodzicem, którego potrzebował?
Dokładnie kolejność jest taka, że najpierw terapeuta jest takim rodzicem. Oczywiście relacja terapeutyczna nie daje pełnych możliwości bycia rodzicem, ale staramy się, zwłaszcza w scenach doświadczeniowych, być bardzo dobrym rodzicem. Takim, jakiego dziecko potrzebuje. Używamy tu określenia „zdrowy dorosły”. W ten sposób pacjent dostaje doświadczenie dobrej interakcji. Docelowo rzeczywiście chodzi o to, żeby sam stał się dla siebie tym zdrowym dorosłym. By umiał zaspokajać swoje emocjonalne potrzeby. I by nie oczekiwał tego od bliskich. Bo jeśli mamy duże deficyty realizowania wczesnodziecięcych potrzeb i wchodzimy w związek, to w naturalny sposób one się otwierają i „liczą” na zaspokojenie. Ludzie często się właśnie tymi deficytami przyciągają.

A czy oprócz związków są inne sytuacje, które mogą taki uśpiony schemat uaktywnić?
Wszelkie nowe sytuacje, na przykład nowa praca. Bywa, że kiedy mamy jakiś rodzaj deficytu emocjonalnego, wprowadzamy go także w ważne relacje zawodowe. Na przykład ktoś ma tak, że w każdym miejscu zaprzyjaźnia się z przełożonym. Kiedy się temu przyjrzymy, okaże się, że włącza się u niego schemat zasługiwania. Czyli robi tak, bo bardzo mu zależy, żeby dobrze wypaść nie tylko w rocznej ocenie, ale też żeby szef o nim dobrze myślał.

Terapia pomaga rozpoznać takie sytuacje?
Zdecydowanie tak. Dzięki terapii rozpoznaje się je bardzo szybko. Przede wszystkim od razu widać, skąd się biorą silne emocje. Mamy też narzędzia, wiedzę i doświadczenie, co z tym dalej robić.

Co daje wyjście ze starego schematu?
Na pewno świadomość tego, z czego jestem skonstruowany. I akceptację tej konstrukcji. Człowiek robi rozrachunek z przeszłością, bo trzeba nazwać różne rzeczy, błędy wychowawcze. Dzięki temu tworzy uporządkowaną narrację swojego życia. A w kolejnym etapie – przebudowuje swoje myślenie i dystansuje się do różnych rzeczy. Jeśli zdarzy się emocjonalnie trudna sytuacja, włącza mu się głos zdrowego dorosłego, który mówi na przykład: „OK, zezłościłeś się, zobaczmy dlaczego”. Poza tym znacząco zmniejsza się liczba sytuacji, które budzą niepokój. Życie wewnętrzne staje się bardziej przyjazne.

Człowiek przestaje być niewolnikiem swoich schematycznych zachowań.
Nawet jeśli odkrywam w sobie jakieś cechy, to przez sam fakt, że wiem, dlaczego się uaktywniają, łatwiej jest mi nimi zarządzać. Czyli nawet jeśli uważam, że jestem nieśmiały, to wcale nie znaczy, że muszę unikać ludzi. Może nie będę wodzirejem ani gwiazdorem, ale to nie znaczy, że moje życie społeczne musi być ograniczone. Koniec końców każda terapia służy temu, żeby nasze życie było pełniejsze, szczęśliwsze i bardziej satysfakcjonujące. Wyzwolenie się ze schematu pozwala nam odkryć więcej możliwości. Schemat to niekorzystne dla nas ograniczenie. Potencjał w nas jest zwykle większy niż to, co realizujemy.

Czy terapia schematu jest dla każdego i na każdy problem?
Wiemy już, że działa w zaburzeniach osobowości typu borderline, narcystycznych czy psychopatycznych, które do tej pory uważane były za dość oporne w leczeniu. Sprawdza się też przy zaburzeniach osobowości unikowych i zależnych. Natomiast jeśli mówimy o pewnej strukturze psychicznej pacjentów, to bardzo pomaga gotowość do zmiany i umiejętność wglądu. Istotne jest też zaufanie pacjenta do terapeuty. I wytrwałość, bo terapia to proces długi, wymagający i momentami bolesny.

Po czym można rozpoznać, że udało nam się przezwyciężyć nasz schemat?
Wrócę tu do pojęcia „zdrowego dorosłego”. Jeżeli osoba po terapii ma nie tylko świadomość, ale też doświadczenie i kompetencje radzenia sobie ze sobą w trudnej sytuacji; jeśli wie, jak zaopiekować się swoim wewnętrznym dzieckiem, zna swoje dysfunkcyjne strategie i mówi im „nie” – wtedy możemy powiedzieć, że terapia zakończyła się sukcesem. Pacjent w jakimś sensie odzyskuje władzę nad sobą, staje się świadomy siebie.

Terapia schematu

Powstała w latach 80. XX wieku w Stanach Zjednoczonych,
gdy zaobserwowano, że tradycyjne metody terapii poznawczo-behawioralnej są niewystarczające przy leczeniu niektórych zaburzeń, szczególnie zaburzeń osobowości. Współcześnie definiuje się terapię schematu jako integracyjne, długoterminowe podejście łączące elementy terapii interpersonalnej, Gestalt, terapii psychodynamicznych i teorii przywiązania.

Samo pojęcie schematu w psychologii było obecne już w latach 30. XX wieku, kiedy Frederic Bartlett opisał jego rolę w przyswajaniu informacji i przywoływaniu wspomnień. W terapii schematów definiuje się go jako ogólny, długotrwały, dysfunkcyjny wzorzec reakcji składający się z myśli, emocji i wspomnień, który dotyczy osoby i jej relacji innymi.

Wojciech Stefaniak, certyfikowany psychoterapeuta poznawczo-behawioralny, superwizor - dydaktyk Polskiego Towarzystwa Terapii Poznawczej i Behawioralnej, certyfikowany psychoterapeuta terapii schematu. Dyrektor Akademii Psychoterapii Interego w Warszawie. Współzałożyciel Centrum Terapii Poznawczej i Schematu Interego.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze