Pierwsza randka stanowi dla makiawelisty najczęściej wstęp do gry, w którym nie tylko rozpoznaje pole walki i odporność przyszłej ofiary. Relacje romantyczne z makiawelizmem w tle to jeden z rozdziałów najnowszej książki „Manipulator. Rozpoznaj, kto manipuluje i naucz się przed tym bronić”.
Fragment książki „Manipulator. Rozpoznaj, kto manipuluje i naucz się przed tym bronić”, Jarosław Gibas, wyd. Sensus
Profesor Brian Collisson, psycholog społeczny z amerykańskiego Uniwersytetu Azusa Pacific, w jednym ze swych artykułów134 napisał następujące zdanie: „Związki romantyczne wydają się być ulubionym placem zabaw dla manipulujących ludzi, bo ci, którzy osiągają wysokie wyniki w makiawelizmie, zdają się dokładnie wiedzieć, jak wykorzystać romantycznego partnera”.
Dlaczego przytaczam właśnie tę wypowiedź w pierwszym zdaniu rozdziału o makiawelistach w romantycznych relacjach? Ponieważ wskazuje ona na niezwykle istotny aspekt, który przez wielu ludzi – w tym ofiary krzywdzone przez manipulatorów w swych związkach – jest pomijany lub wręcz niedostrzegany. Otóż makiawelista nie traktuje związku jak układu wzajemnej wymiany opartej na transakcyjności, w którym środkiem płatniczym są na przykład bliskość, wsparcie, lojalność lub przyjaźń. Makiawelista widzi związek romantyczny jako grę, w której spełnienie nie pojawia się wówczas, kiedy udaje się zbudować stabilną, spełnioną i szczęśliwą relację. Makiaweliczne spełnienie i satysfakcja pojawiają się w zupełnie innym miejscu – w samej taktyce gry, rozgrywaniu sytuacji i emocji, w panowaniu nad polem gry w taki sposób, by możliwe było sterowanie partnerem dokładnie tak, jak lalkarz steruje marionetką poprzez pociąganie za odpowiednie sznurki. Więc z jednej strony makiawelista karmi się osiąganiem biegłości i wirtuozerii w pociąganiu za sznurki, a z drugiej – świadomością tego, że jego związkowo-relacyjna ofiara zachowuje się dokładnie tak, jak makiawelista sobie życzy i jak to zaplanował.
Gdybyśmy wyobrazili sobie taką oto scenę, w której przy suto zastawionym stole siedzi makiawelista, a naprzeciw zasiada jego partnerka czy partner (bo te zasady dotyczą obu płci), to makiawelista nie karmi się tym, co z tego stołu spożyje. On się karmi wyłącznie tym, że ofiara siedząca po drugiej stronie stołu dosłownie „je mu z ręki”.
Ta zaś karma jest dla makiawelisty na tyle nęcąca, pożądana i ważna, że jej pozyskanie przesłania mu wszystko inne. Jakby był pod wpływem narkotyku pod nazwą manipulacja, w której liczą się tylko dwie rzeczy – endorfiny pozyskiwane z faktu samej rozgrywki oraz tejże rozgrywki wynik, w którym makiawelista sam sobie udowadnia, jaki jest sprytny, wielki i jak potrafi kontrolować niczego nieświadomą (więc w jego przekonaniu głupszą od niego) ofiarę. I to – podobnie jak nadmierna pewność siebie (…) – jest jego wielką słabością, która stanowi newralgiczny punkt. Jego piętę achillesową, która może go łatwo zdradzić. Na ile łatwo? Otóż bardzo, ponieważ makiawelista nie jest w stanie się oprzeć temu swojemu narkotykowi już na pierwszej randce. I to właśnie pierwsze romantyczne spotkanie służy mu zarówno do oceny podatności na manipulację swojej przyszłej ofiary, jak i do tego, by już wypróbować na niej swoje manipulacyjne umiejętności. Co ciekawe, dotyczy to również sytuacji, w której makiawelista umawia się na pierwszą randkę z pełną świadomością, że drugiego spotkania na pewno nie będzie, jak to ma na przykład miejsce w przypadku manipulacyjnej strategii „foodie calls”, której zresztą poświęcimy osobny rozdział. Jednak co warto zapamiętać – pierwsza randka stanowi dla makiawelisty najczęściej wstęp do gry, w którym nie tylko rozpoznaje pole walki i odporność przyszłej ofiary, lecz także przeprowadza rodzaj zaczepno-prowokacyjnego zwiadu, z którego wyciąga wiedzę potrzebną mu do skonstruowania najbardziej skutecznej strategii – niezależnie od tego, czy w jej efekcie ma zostać zbudowany dłuższy związek, czy też ma ona doprowadzić do seksualnej konsumpcji, po której makiawelista rozpłynie się w powietrzu.
Jeśli teraz dodamy (…) elastyczność czy też prezentację nieautentycznych wersji siebie, otrzymujemy wzorzec pierwszorandkowych zachowań makiawelisty, czyli grę, w której jest on gotów powiedzieć, cokolwiek jego ofiara chce usłyszeć, oraz udawać zupełnie inną osobowość, byle tylko zrealizować zakładany krótko- lub długoterminowy cel. A więc szczerość czy rzeczywisty poziom bliższej intymności raczej nie wchodzą w grę, bo ich miejsce zajmie stosowanie oszukańczych praktyk. I tę zależność potwierdzono badaniami przeprowadzonymi przez Mahzad Hojjat i Thomasa Boone’a z Uniwersytetu Massachusetts Dartmouth w 2013 r.
Badacze wykryli istnienie silnego związku pomiędzy zbadanymi tendencjami makiawelicznymi a stosowaniem zwodniczych strategii oraz oszustwa mających na celu zdobycie zainteresowania drugiej osoby czy kojarzenie związku. Co więcej, wszyscy ci uczestnicy badań, u których zarejestrowano tzw. „wysokie Machy”, w swoich wcześniejszych związkach postrzegali dużo niższy poziom rzeczywistej intymności, co oznacza, że intymność służy im głównie jako narzędzie manipulacyjne i jest ona najczęściej udawana, by doprowadzić makiawelistę do osiągnięcia konkretnego celu. Co ciekawe, w stosowaniu oszukańczych strategii nie wystąpiły u makiawelistów różnice płciowe – zarówno kobiety, jak i mężczyźni o „wysokich Machach” równie chętnie sięgali po tę taktykę. Jednak wśród samych makiawelicznych kobiet różnice w stosowaniu tych taktyk były skorelowane z wcześniejszymi doświadczeniami romantycznymi. Te kobiety o „wysokich Machach”, które wcześniej doświadczyły mniejszej liczby przeszłych związków, wykazywały większe tendencje do zachowań zwodniczych w pierwszej fazie powstawania nowego związku (w tym na pierwszej randce), podczas gdy u mężczyzn o „wysokich Machach” nie wykryto takiej zależności. Naukowcy we wnioskach do swoich badań tłumaczą ten efekt tym, że „kobiety z wysokimi wynikami Mach i mające pewne doświadczenie w randkowaniu i związkach romantycznych zdają sobie sprawę, że wpływ zwodniczych strategii jest raczej krótkotrwały. Takie osoby mogły nauczyć się innych strategii godowych, które na dłuższą metę okazały się skuteczniejsze niż oszustwo.
Taka interpretacja ma sens, biorąc pod uwagę perspektywę ewolucyjną sugerującą, że kobiety są bardziej zainteresowane długoterminowymi niż krótkoterminowymi celami godowymi ze względu na ich większe zaangażowanie rodzicielskie” .
Jednak manipulacja makiawelisty nie kończy się na pierwszej randce, a jego oszukańcze strategie mające na celu „urobić” sobie przyszłą ofiarę to zaledwie preludium do tego, co może nas czekać, kiedy damy się podejść i w taki związek się zaangażujemy. Jednym zaś z narzędzi związkowej manipulacji jest przestrzeń seksualna.
Wspomniany na początku rozdziału profesor Collisson wskazuje, że romantyczni makiaweliczni kochankowie mogą posługiwać się seksem, udając, że ich motywacje seksualnych zachowań wynikają z zaangażowania, miłości czy rzeczywistych potrzeb, podczas gdy w rzeczywistości mogą służyć do zwodniczego wykorzystywania swoich partnerów, by wymóc na nich odpowiednie zachowanie lub też do niego skłonić. Potwierdzają to badania przeprowadzone przez dwie badaczki – dr Gayle Brewer z Uniwersytetu w Liverpoolu oraz dr Loren Abell z Uniwersytetu Nottingham Trent – przeprowadzone w 2014 r. Ich wyniki wskazują, że „wysokie Machy” – i to zarówno mężczyźni, jak i kobiety – traktują zachowania seksualne czysto instrumentalnie i bez większego związku z uczuciem czy bliskością. Seks służy im do redukcji stresu, zwiększenia poczucia własnej wartości, ukrycia zamiaru zaangażowania się w niewierności czy zemsty. Zaraz, zaraz – jak to zemsty? Wyjaśnienie tego fenomenu staje się proste, jeśli uświadomimy sobie, że zachowania seksualne to nie tylko kwestia pożycia, ale również jego odmowy i utrzymywania partnera czy part- nerki w przekonaniu, że akt seksualny jest warunkowany konkretnym zachowaniem lub podjęciem konkretnej decyzji. Na przykład w stylu „Pójdę z tobą do łóżka, jeśli kupisz mi to, czego pragnę” albo „Dopóki nie zmienisz swojego zachowania, zapomnij o seksie”. I co ciekawe, w przytaczanych badaniach wykazano również, że odbycie aktu seksualnego nie łagodziło zachowań makiawelicznych, co oznacza, że błędne jest przekonanie, w myśl którego makiawelista manipuluje swoim partnerem czy partnerką, by doprowadzić do aktu seksualnego, po którym otrzymawszy to, czego chce, łagodzi swoje manipulacyjne zachowania.
Warto tu zwrócić uwagę na jeszcze jeden aspekt związku z makiawelistą, który jak wskazują badania, jest w jakiś sposób wzorcowy dla tego typu osobowości. Otóż okazuje się, że związki romantyczne, w których pojawia się makiawelista, charakteryzują się dużo większym poziomem intensywności oraz częstotliwości konfliktów niż związki romantyczne bez czynnika makiawelistycznego. Co więcej, w takich związkach – jak ustalili naukowcy z połączonych sił kilku amerykańskich uniwersytetów w badaniach z 2015 roku – częściej również notowano zachowania wrogie, dochodziło do częstszych nieporozumień i pojawiało się dużo więcej krytyki wygłaszanej przez makiawelistę w kierunku swojej partnerki czy partnera. To również takie związki w dużo większym stopniu od innych doświadczały słynnych „czterech jeźdźców apokalipsy” przewidujących wysokie prawdopodobieństwo zakończenia relacji. Są to – co szczegółowiej omawiałem w jednym z moich miniwykładów – kolejno wg modelu psychologa Johna Gottmana: krytykowanie partnera, do czego chęć staje się ważniejsza od dążenia do stabilizacji relacji; następnie defensywność rozumiana jako stosowanie uników, ukrywanie problemów, przemilczanie istotnych kwestii czy podejmowanie takich zachowań, żeby nie prowokować do niewygodnych rozmów, wycofywanie się, dystansowanie od problemów, zamiatanie pod dywan, udawanie, że nic się nie stało; trzeci jeździec przynosi kamienowanie, czyli wszystkie zachowania związane z obarczaniem odpowiedzialnością, kreowaniem w drugiej osobie poczucia winy, potępianiem itp.; czwartym jeźdźcem, którego pojawienie się jest jednocześnie zapowiedzią rychłego końca relacji, jest pogarda.
W przypadku makiawelistów także sam koniec relacji czy też jej zerwanie przybiera charakterystyczną formę, która odróżnia ich nie tylko od osób o „niskich Machach”, lecz także od pozostałych „mrocznotriadowców”. W badaniach Cechy mrocznej triady i rozwiązanie związku – przeprowadzonych przez naukowców z Uniwersytetu Liverpoolu w 2022 r. – okazało się, że makiaweliści wyróżniają się konkretnymi strategiami kończenia związków romantycznych.
Wśród najczęściej stosowanych strategii kończenia związków romantycznych są kolejno:
- Unikanie/wycofywanie, w którym unika się nie tylko rozmowy, wyjaśnień czy też mówienia o własnych odczuciach, ale przede wszystkim unika się samego partnera. Nagle ma się dla niego czy dla niej mniej czasu, umawiane spotkania lub rozmowy są odwoływane z „obiektywnych przyczyn” i makiawelista robi wszystko, co tylko możliwe, by nie dopuścić do konfrontacji, wyjaśnień czy w ogóle kontaktu.
- Eskalacja kosztów polegająca na celowym wywoływaniu konfliktów i nieporozumień, by znaleźć pretekst do zerwania relacji.
- Deeskalacja oznaczająca celowe zwlekanie z rozwiązywaniem problemów czy udzielaniem (lub wysłuchaniem) wyjaśnień, by mieć argument w postaci „Nie reagowałem, bo czekałem, aż sytuacja się poprawi, ale to już zaszło za daleko i nie da się tego naprawić”.
- Manipulacja nową relacją, która polega na celowym aranżowaniu sytuacji, w której ma się pojawić zainteresowanie partnera czy partnerki inną osobą, by w ten sposób znaleźć argument do zerwania lub też to zerwanie uczynić łatwiejszym.
Fot. materiały prasowe