Jawna agresja słowna wywołuje nasze słuszne oburzenie. Najczęściej jednak nasze granice są forsowane w rozmowach w sposób bardziej subtelny. Krytyka, ośmieszanie, umniejszanie, wywieranie presji, komentarze nie na miejscu, groźby wypowiedziane nie wprost, krzywdzące opinie. Odpowiedzieć agresją? To najgorsza z możliwych strategii. Brak reakcji na takie zachowania też jest reakcją – kiepską. Najlepiej postawić na asertywność i wyznaczyć jasne granice w komunikacji. Jest kilka zasad i konkretnych zwrotów, które bardzo to ułatwiają.
Gdy ktoś nas obraża czy atakuje, pierwszą, odruchową reakcją jest kontratak. Gdy słyszymy na zebraniu w pracy skierowane wprost do nas: „No cóż, to nie było zbyt błyskotliwe pytanie”, czasem aż kusi, by odparować: „Być może, ale i ty rzadko nas uwodzisz inteligencją”. Tyle tylko że biorąc do rąk tę samą broń, którą jesteśmy atakowani, zyskujemy niewiele – w krótkiej perspektywie chwilową ulgę, że komuś „dowaliliśmy”, bo przecież zasłużył, i nie daliśmy sobą pomiatać. W dłuższej – utrzymujemy stan konfliktu, a droga do kontynuowania rozmowy zostaje odcięta, bo najbardziej prawdopodobna w takiej sytuacji jest eskalacja konfliktu, a nie jakiekolwiek konstruktywne rozwiązanie. Każda forma agresji obróci się przeciwko nam – wroga wymiana zdań zawsze oznacza stres, za który ostatecznie płacimy zdrowiem. Jest i takie ryzyko, że ktoś, kto stosuje agresję wobec nas – jeśli odpowiemy tym samym – zyskuje argument, by po całym zajściu to nam zarzucić agresywną komunikację, odwracając rolę. Z ofiary stajemy się oprawcą, a przecież zupełnie nie o to nam chodziło…
Strategią, która zawsze się opłaca, jest komunikacja bez agresji, z wyraźnym postawieniem granic i stanowczą reakcją za każdym razem, gdy ktoś próbuje je przekraczać. „Odwaga stawiania granic polega na posiadaniu odwagi, by kochać siebie, nawet gdy ryzykujemy rozczarowaniem innych” – pisze amerykańska psycholożka Brené Brown. To ważne dlatego, że stawianie granic rozmówcy, który stosuje słowną przemoc czy ucieka się do pasywnej agresji, jest manifestacją troski o siebie. Bo chodzi nie tylko o to, by dalsza rozmowa była możliwa – taka szansa pojawiłaby się nawet wówczas, gdybyśmy w reakcji na werbalną agresję pokornie pochylili głowę w akcie uległości. Chodzi o to, by dalsza konwersacja odbywała się z respektowaniem zasady wzajemnego szacunku, bo tylko takie interakcje wspierają nasz dobrostan.
Jest kilka zwrotów, opartych na podejściu NVC (Nonviolent Communication), czyli komunikacji bez przemocy, które są jak językowe koło ratunkowe w podobnych sytuacjach. Ważnym przekonaniem w tym modelu jest to, że wszyscy dzielimy podstawowe ludzkie potrzeby i że wszyscy staramy się je zaspokoić, gdy wchodzimy w interakcje z innymi ludźmi. Poprzez wykorzystanie zrozumienia naszych potrzeb i modelu komunikacji NVC możemy jasno i współczująco wyznaczać granice. Cztery składniki modelu NVC to obserwacje, uczucia, potrzeby i prośby. Obserwacja polega na zauważaniu tego, co faktycznie dzieje się w danej sytuacji, bez dodawania jakiejkolwiek oceny. Identyfikacja i wyrażanie uczuć w sposób szczery to komunikowanie ich wprost, mówiąc tylko o sobie. Trzeci składnik to potrzeby – informowanie rozmówcy o tym, czego potrzebujesz, a nie o tym, co on ma zrobić, a to ogromna różnica. Czwarty punkt – prośby – to okazja, by zaadresować właśnie prośbę, a nie rozkaz, co znowu oznacza diametralną różnicę. Przydadzą się tu zwroty: „Widzę, że”, „Słyszę, że”, „Kiedy mówisz…, czuję…”, „Ponieważ potrzebuję…, proszę cię, abyś…”.
Czytaj także: Dobra komunikacja opiera się przede wszystkim na słuchaniu
Weźmy przykładową, dość jaskrawą sytuację, w której mama za każdym razem, gdy towarzyszy ci podczas spaceru z dzieckiem, przed wyjściem serwuje ci cały zestaw uwag na temat jego ubrania, krytykując oczywiście wszystkie twoje wybory i oceniając je jako niestosowne. „Co ty mu zakładasz, przecież zmarznie, jak on wygląda w ogóle, wstyd tak wyjść z dzieckiem, przecież to trzeba nie mieć wyobraźni, żeby taką kurtkę dziecku kupić”. Może być kuszące, by skwitować to krótkim: „Przestań się wreszcie wtrącać, ja tu decyduję”, tylko że ludzie zwykle nie przestają czegoś robić tylko dlatego, że im się tego zakaże, a urażeni są skłonni do jeszcze bardziej agresywnych komentarzy. Zgodnie z zasadą komunikacji bez agresji – na przekór tej agresywnej, która jest do ciebie skierowana – możesz rozegrać tę sytuację w zupełnie inny sposób: „Mamo, widzę, że się martwisz, by mały nie zmarzł, rozumiem tę troskę. Jednak kiedy za każdym razem krytykujesz moje wybory, czuję złość. Potrzebuję móc sama decydować o tym, w co ubiorę swoje dziecko. Chciałabym, żebyś przestała to robić”. Nie ma oczywiście gwarancji, że krytyka i niepotrzebne dobre rady znikną wówczas jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, jednak taki komunikat powtórzony kilka razy zwiększa szansę na to, że cokolwiek się zmieni. Większość ludzi, którzy są przyzwyczajeni do komunikacji agresywnej, na próby stosowania komunikacji bez agresji reagują… zdziwieniem. Oczekiwaliby ciętej riposty, podjęcia rękawicy, a otrzymują jasny, stanowczy, ale nie wrogi komunikat.
Czytaj także: 7 zdań, które są jak proste ścieżki do kompromisu
Cenna w tym przykładowym komunikacie jest empatia i podkreślenie, że rozumiemy emocje, które towarzyszą naszemu rozmówcy („Widzę, że się martwisz, rozumiem tę troskę”), co absolutnie nie oznacza aprobaty dla jego zachowania! Komunikacja przemocowa nie musi być złośliwa. Nie zawsze towarzyszy jej intencja zranienia nas czy dotknięcia do żywego, czasem jest po prostu automatyczna i nawykowa. Dajemy szansę rozmówcy, by zobaczył, że to, co mówi, jest dla nas przykre, raniące, że konsekwencje takich wypowiedzi boleśnie odczuwamy.
Sami też sporo zyskujemy. Próba zrozumienia, z czego wynika i jakie ma źródło agresywna komunikacja, skąd pochodzi, może zapobiec internalizacji przykrych, obraźliwych czy złośliwych słów – brania ich do siebie, przeżywania. One w gruncie rzeczy bardziej świadczą o nadawcy niż o kimś, do kogo taki komunikat jest kierowany. Dobrze zadać sobie wówczas kilka pomocniczych pytań: Przez co musi przechodzić ta osoba, skoro używa agresji? Co czuje, że zwraca się do mnie w ten sposób? Być może cierpi tak bardzo, że z tego cierpienia rani mnie słowami? To nie oznacza tolerancji dla wrogich słów. W ten sposób chronisz siebie przed nadmiernym przeżywaniem tego, co słyszysz – zyskujesz osobistą tarczę przed przemocą słowną, która pozwoli ci otwarcie dzielić się tym, że twoje granice zostały przekroczone. W ten sposób swoją uwagę kierujesz na próbę zrozumienia, a odwracasz ją od bólu, który sprawiły ci wypowiedziane słowa, a to kolejne narzędzie, które cię chroni.
Czytaj także: Empatyczna komunikacja – czy to potrafisz?
Generalnie przerywanie komuś jego wypowiedzi do najgrzeczniejszych nie należy, ale w sytuacji, w której ktoś przypuszcza atak słowny, to najlepsze wyjście. Nie dopuszczasz wtedy, by karuzela agresji rozpędziła się na dobre. Mówiąc „stop”, stawiasz tamę. I wówczas możesz jasno i konkretnie powiedzieć, jakich zachowań w konwersacji nie tolerujesz. „Nie pozwalam, by ludzie zwracali się do mnie w ten sposób i ta rozmowa nie należy do wyjątków”. Możesz podkreślić, że powrót do rozmowy jest jak najbardziej możliwy, o ile będzie się ona opierać na innych zasadach komunikacji. Więcej tłumaczyć nie musisz.
Agresywni rozmówcy lubią sprawdzać szczelność naszych granic i testować, na ile mogą sobie pozwolić bez liczenia się z konsekwencjami. Dobrze więc – jeśli nasz granice zostały przekroczone – poinformować rozmówcę o tym, co się wydarzy, jeśli podobna sytuacja się powtórzy. To nie są groźby, a cenne informacje o możliwych skutkach. „Jeśli będziesz nadal zwracał się do mnie w taki sposób, nie będę więcej się z tobą spotykać”. Tu liczy się konsekwencja. Oczywiście żadna z tych metod nie jest na tyle uniwersalna, by nadawała się do wykorzystania w każdej sytuacji. Trudno powiedzieć szefowi, że jeśli będzie komunikował się agresywnie, to więcej nie zjawimy się w pracy… Na agresywną komunikację w sytuacji zależności – podległości i władzy – często potrzeba zupełnie innych działań, często angażujących osoby trzecie. Ale jeśli jest to możliwe, podkreślanie konsekwencji takich zachowań i nieuleganie przy „powtórkach z rozrywki” jest bardzo cennym narzędziem. Potrzebujesz wziąć odpowiedzialność za to, co będziesz tolerować, a czego nie.
Trudno wyznaczyć granice w rozmowie komuś, na kim nam zależy, ale paradoksalnie im bardziej nam zależy, tym bardziej warto to zrobić właśnie ze względu na ważność tej relacji. Dobrze wykorzystać do tego siłę pozytywnego języka. Zanim zwrócisz uwagę na aspekt, który cię rani, na który się nie zgadzasz, który powoduje twoją złość, możesz powiedzieć coś, co wyraźnie potwierdzi wartości relacji. „Zależy mi na tobie”, „Jesteś dla mnie ważny/ważna i właśnie dlatego chcę powiedzieć, że…”. To jednocześnie wyraz szacunku i dobry grunt pod konstruktywny dialog.
Czytaj także: Najlepsza odpowiedź na bierną agresję w pracy i w związku. Terapeutka radzi, jak unieszkodliwić agresora
To opuszczenie sytuacji może być rozumiane w przenośni – jako odmowa rozmowy na jakiś temat. Jeśli jakaś „życzliwa” ciocia skręca przy rodzinnym obiedzie w rewiry, w które nie powinna, naruszając twoją granicę intymności kąśliwymi uwagami typu: „Straszne, że się rozwodzicie, taki dobry chłopak z tego twojego męża, nie dbałaś o niego i tak to się kończy”, naprawdę nie musisz wytaczać artylerii argumentów na swoją obronę ani edukować cioci w zakresie niestosowności jej wtrącania się. Możesz ten temat po prostu uciąć krótkim: „Nie chcę o tym rozmawiać”. „Nie”, choć jest krótkim słowem, jest jednocześnie pełnym zdaniem. Nie wymaga uzasadnienia, wyjaśnienia ani przeprosin. To jasny i bezpośredni sposób na zakomunikowanie swojej granicy.
Zdarza się też, że wszelkie podejmowane próby ustawienia granic po prostu nie działają. Jeśli ktoś uporczywie przekracza twoje granice mimo zwracania mu uwagi, jego agresywne zapędy nie słabną, warto – w trosce o siebie – rozważyć zakończenie takiej relacji i zaakceptować fakt, że nie ma innego wyjścia.
Czytaj także: Stawianie granic – umiejętność na wagę złota
Nie mścij się i nie stosuj odwetu – pamiętaj, że to wymaga całego mnóstwa energii – twojej energii, którą możesz spożytkować w znacznie przyjemniejszy sposób. Nie bierz wszystkiego do siebie. Nie dawaj innym prawa do tego, by cię krzywdzili. Czym innym jest przyjmowanie konstruktywnej krytyki, a czym innym przeżywanie cudzych frustracji przelanych na ciebie. Nie pozwól sobie wmówić, że agresywne komunikaty to coś, na co zasłużyłaś, czemu jesteś winna. Na to nie zasługuje nikt. Nie pozwól, by przykre uczucia tobą zawładnęły. Nikt nie lubi być bezpardonowo atakowany, to zrozumiałe, że w takich sytuacjach czujesz trudne emocje. Postaraj się jednak na przekór sytuacji zachować spokój i zareagować tak, by twoja reakcja przyniosła korzyść tobie. Nie używaj zbyt wielu słów w odpowiedzi na agresję. Dobra komunikacja w takich sytuacjach powinna być krótka i stanowcza.