1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Psychologia

Rozwój: Mogę wszystko

123rf.com
123rf.com
Chcesz, aby twoje zamiary przerodziły się w czyny? Naucz się odróżniać konstruktywne wizje od toksycznych fantazji.

Magda ma 32 lata, jest dietetyczką. Wyniosła z domu przekonanie, że trzeba być wierną raz obranej drodze życiowej i należy bezwarunkowo nią podążać. Nie jest zadowolona ze swojego życia, ma pracę, o której myśli ze wstrętem, relacje z mężem już dawno przestały ją satysfakcjonować, mieszkanie wciąż czeka na remont, a swoją rolę matki sprowadziła do funkcji nadzorcy własnych dzieci. Rower, który kiedyś był jej pasją, dziś czeka na lepsze czasy. Magda ma silne poczucie życia poniżej swoich aspiracji.

– Potrzebę lepszego życia przeniosłam w świat fantazji – stwierdza. – Marzę nieustannie. Mam swoje małe rytuały: zamykam się w łazience z myślą o tym, że pofantazjuję sobie, jak byłoby wspaniale, gdybym miała własną firmę i uwolniła się od etatu, albo jak będzie cudownie, gdy dzieci zaczną same wyjeżdżać, a ja wreszcie wybiorę się na tygodniowy tour rowerowy po Hiszpanii.

Fantazje – dokładnie tak samo jak zachowanie – mają tendencję do przekształcania się w nawyki. Magda marzy… toksycznie. Ciągle porusza się w obrębie tej samej matrycy marzenia, czyli powtarzalnego schematu fabularnego, który można zatytułować „Kiedy wreszcie…”. A to nie tylko nie przybliża jej do celu, ale wręcz od niego oddala, ponieważ daje złudne przekonanie, że robi coś w ważnej dla siebie sprawie. Największym zagrożeniem toksycznych fantazji jest lokowanie energii w odległej, bliżej nieokreślonej przyszłości oraz to, że w tego rodzaju fantazjach nic nie zależy od marzącego.

Zamiast realizacji – frustracja

– Uważam się za wytrawną fantastkę, ale z mojego wieloletniego doświadczenia wynika, że na dłuższą metę takie snucie mrzonek jest tylko frustrujące – przyznaje Magda. – To coś okropnego – latami o czymś marzyć i wciąż tego nie mieć. Myślenie magiczne weszło mi w krew do tego stopnia, że realizowałam się w moich obsesyjnych marzeniach. To przez lata dawało mi natychmiastowy efekt rozładowania napięcia, ale niestety niewiele poza tym.

Uświadomienie sobie, że istnieje związek między niemożnością skutecznego zrealizowania wyznaczonych celów, a tym, o czym fantazjujemy, nie jest proste. I nie jest też miłe. Fantazje, zwłaszcza te oparte na matrycy „Kiedy wreszcie…”, są jak używki – działają szybko i skutecznie, ale w długoterminowej perspektywie wyrządzają szkody.

Marzenia są dla wielu osób alternatywnym życiem – lepszym, milszym, pełniejszym. Uzupełniamy w ten sposób braki emocjonalne, ale czy jest to w dalszej perspektywie satysfakcjonujące? Magda nie jest żadnym wyjątkiem. Wiele z osób, które mają problemy ze skutecznym działaniem, nie widzi związku między tym, o czym fantazjuje, a brakiem realizacji najprostszych i ważnych celów. Uważają wręcz, że fantazjowanie to konieczny krok do urzeczywistnienia pragnień. Nic bardziej błędnego!

Dotrzeć do sedna

Monika jest mamą czwórki dzieci: – Od wielu lat marzyłam o własnym domu – przyznaje. – Chciałam wynieść się z miasta, chociaż w weekendy wypić kawę na tarasie, mieć własne roślinki, kota. Wydawało mi się, że to sens mojego życia. Wciąż o tym myślałam, ale nie udawało mi się. Jakoś zawsze coś było nie tak. Jak były pieniądze, to nie było czasu albo coś mi nie pasowało w planach działki. Przełom nastąpił na warsztatach. Dostaliśmy do wykonania proste ćwiczenie: „To już się stało, udało się”. Wyobraziłam sobie swój wymarzony, wypieszczony dom. „I co teraz czujesz?” – spytała prowadząca. Zdałam sobie sprawę, że chciałam po prostu, żeby ojciec był ze mnie dumny. To jego w wyobraźni prowadziłam po cudownych, rozświetlonych słońcem pokojach mojego domu. Okazało się, że wcale nie potrzebuję domu, ale aprobaty ojca. I mogę to osiągnąć w inny sposób.

Dlatego jeśli – tak jak Magdzie – nie udaje ci się zdobyć tego, o czym uporczywie marzysz, zastanów się, czego w istocie dotyczą twoje fantazje.

Czas zejść na ziemię

Dagmara ma 33 lata, od 9 lat pracuje jako księgowa w dużej firmie. – Pracy mamy nie do przerobienia – opowiada. –  Kiedyś uwielbiałam książki, czytałam pasjami, nawet dwie lub trzy naraz. Od kilku lat, gdy wracam do domu, myślę o tym, że gdy tylko będę miała wreszcie swoje miejsce do czytania, wszystko się zmieni. Upatrzyłam sobie wspaniały fotel i zaczęłam marzyć, jak to w nim wieczorami siadam i czytam. Zwierzyłam się mojemu bratu, że mam taki plan: zacznę regularnie czytać, gdy tylko przywiozą fotel. Spojrzał na mnie i zapytał całkiem serio: „A jeśli nie przywiozą go nigdy?”. Przeraziłam się. Na co ja marnuję swoje życie?

No właśnie – co się stanie z twoim życiem, jeśli fotela nigdy nie przywiozą? Gdy odejdziesz z pracy wcześniej niż twój szef, nigdy nie wygrasz w totolotka, mąż nie przestanie palić papierosów, dzieci nie zaczną same z siebie myć po sobie wanny, a krewni, na których spadek liczysz, przeżyją cię? Co wtedy? Warto nauczyć się pilnowania treści swoich fantazji, a oduczyć snucia nieprzydatnych mrzonek.

Wizja – dobra rzecz

Oczywiście, nie można rezygnować z marzeń, ale chcąc być skutecznym w działaniu, trzeba to robić umiejętnie. Najpierw sobie pofolguj – zobacz w wyobraźni cudowną wizję swojego życia, nasyć się nią, ale nie kończ na tym etapie. Zadaj sobie kluczowe pytanie: „Co będę czuła, gdy moje marzenie się ziści?”. To jest istota rzeczy. Wizja, która dotyczy uczuć, dociera do sedna sprawy, czyli ustalenia, co chcesz poczuć.

Wizja tym różni się od fantazji i toksycznych marzeń, że w nich koncentrujesz się na elementach rzeczywistości od ciebie niezależnych. Tymczasem gdy chcesz stworzyć wizję, musisz zagłębić się w siebie na poważnie, uświadomić sobie czasem wstydliwe („chcę być sławna, uwielbiana, podziwiana”), a czasem bolesne potrzeby („chcę zdobyć uznanie ojca, zaimponować byłemu mężowi, poczuć się lepsza od siostry”) i dopiero zabrać się za ich realizację. Być może realizacja nie będzie miała nic wspólnego z treścią twoich fantazji – uznania ojca nie musisz zdobywać poprzez kończenie studiów, a poczucia bycia potrzebną poprzez wyręczanie we wszystkim dzieci.

Fantazje są szkodliwe, gdy traktujemy je jako scenariusz działań, i bardzo potrzebne, gdy stają się naszym azymutem. Pamiętaj: wszystkim nam chodzi tak naprawdę o uczucia. Gdy zatrzymujesz się na fantazji, tracisz czas i energię, ale gdy zrobisz krok dalej i zrozumiesz, czego szukasz (zadasz sobie pytanie: „Co będę czuła, gdy to już się stanie?”), zyskasz siły, żeby rzeczywiście poczuć te emocje, o których marzysz.

Fantazjuj skutecznie

Zaatakuj marzenia i zamień je na konstruktywne wizje swojego życia! Zrób to w pięciu prostych krokach:

Krok 1.ZDIAGNOZUJ TOKSYCZNĄ FANTAZJĘ

Określ, o czym często myślisz. Oto typowe przykłady popularnych toksycznych fantazji: „Gdy szef odejdzie na emeryturę…” „Gdy będę miała trochę czasu/spokoju/pieniędzy…” „Gdy spłacę kredyt/kupię samochód…” „Gdy już będę szczupła/zdrowa/zadbana…”

Skoro już widzisz, jaka toksyczna fantazja blokuje twoją skuteczność podejmowanych działań, zaatakuj ją.

Krok 2. Zrób listę

Zadaj sobie pytanie: „Czy to, czego pragnę, zależy ode mnie, czy raczej od splotu okoliczności, przypadku, dobrej woli innych?”. Zrób listę: „Od kogo i czego w moich marzeniach uzależniam swoje szczęście?”. Wpisz na nią zdarzenia i osoby, które w fantazjach decydują o tym, jaka będzie jakość twojego życia. Zobacz, jak absurdalne rzeczy i osoby znajdą się na liście (szef, teściowa, koleżanka, brat męża, sąsiadka, nauczyciele twoich dzieci, była żona twojego partnera). Czy naprawdę to im chcesz powierzyć decydowanie o zadowoleniu z twojego życia?

Krok 3. Dotrzyj do sedna

Wróć do swojej ulubionej fantazji. Wyobraź sobie, że to, o czym uporczywie myślisz, już się stało. Kredyt jest spłacony, waga idealna, mąż troskliwy, dzieci grzeczne, czasu ci nie brakuje. Jak się teraz czujesz? Pozwól, żeby to pytanie doprowadziło cię do jednoznacznego określenia konkretnego uczucia.

Krok 4. Zrób coś, żeby uzyskać upragnione uczucie

To „coś” może nie mieć żadnego związku z twoją dotychczasową fantazją. Może wystarczy, że zrobisz coś małego, pójdziesz do kosmetyczki, kupisz nowe buty, zadzwonisz do siostry, zapiszesz się na jogę lub zafundujesz sobie masaż. Może wcale nie musisz zmieniać pracy, odkładać wielkiej sumy pieniędzy czy w ogóle przeprowadzać rewolucji w swoim życiu, żeby poczuć to, o co ci chodzi?

Krok 5. Pamiętaj!

Największym wyrazem skuteczności jest zadbanie o to, żebyś czuła to, co chcesz poczuć.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze