1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. REKLAMA

MA-URI – masaż polinezyjski. Na czym polega? Z jakich etapów się składa?

fot.123rf
fot.123rf
Co będziemy masować? Otwarcie się na czułość, pieniądze, zaufanie? Podczas polinezyjskiego masażu MA-URI dotykamy wewnętrznych blokad, źródeł stresu, wypartych wspomnień. Sączy się polinezyjska muzyka, pachną olejki. Pojawiają się nieoczekiwane odpowiedzi.

Masaż MA-URI nie jest zwykłym, technicznym masażem. Jest to masaż uzdrawiający. Dotyka całokształtu osoby ludzkiej. Wywodzi się z prastarej tradycji masażu świątynnego, wykonywanego przez Kahunów, hawajskich szamanów. Masaż MA-URI polega na wywołaniu tych energii, które pozwolą masowanej osobie uwolnić się od szkodliwych napięć, przekonań, wreszcie chorób. - Nie można się go wyuczyć jak zawodu i traktować jako dochodu bez uwzględnienia zmiany w sobie. To jest nierozdzielne. Trzeba zmienić sposób myślenia, traktowania życia - mówi Anna Zielińska, licencjonowany praktyk masażu MA-URI. Na czym polega jego uzdrawiająca moc?

Nauka masażu MA-URI odbywa się na trzech etapach. Podczas warsztatów oprócz tego, że pokazuje się wszystkie układy masażu polinezyjskiego, aplikuje się też zasady Huny -pięknej i uniwersalnej polinezyjskiej filozofii życia. A także uczy tańców medytacyjnych. To ważny aspekt masażu MA-URI, o którym rzadko się mówi ludziom, którzy przychodzą na masaż, bo to jest prywatne, związane z osobistą ścieżką. Tańce, jak wszystko w MA-URI, masażu polinezyjskim, i Hunie, mają kilka poziomów - fizyczny, emocjonalny, duchowy. Fizycznie przygotowują ciało, aby było sprawne podczas masażu. Żeby nie bolał kręgosłup, biodra odpowiednio się poruszały, żeby ruch był płynny. Masaż wykonuje się na całym ciele, wewnętrzną stroną przedramion i dłońmi, przy użyciu ciepłego olejku. Podczas masażu MA-URI wykorzystana jest konkretna sekwencja ruchów, układających się w taniec, wykonywany do muzyki polinezyjskiej. - Pierwszy warsztat skończyłam w Polsce. Nauczył mnie szacunku i uznania dla wiedzy nauczyciela. Jedną z zasad Huny jest naśladowanie, w Polinezji nie naucza się z książek. Ucząc się masażu MA-URI, nie wolno nam robić notatek ani rysunków - mówi Anna Zielińska. - Warsztat skończył się zaliczeniem w Danii, gdzie przez tydzień sprawdzano, które z 12 elementów Huny MA-URI stosujemy podczas masażu. Jednocześnie są to też zasady, które warto stosować w życiu.

Ważną zasadą Huny jest to, żeby być w tu i teraz. - Przestałam żyć wspomnieniami, marzeniami, nie projektuję sobie co będzie za tydzień, czy dwa. Tutaj jest najważniejsze, bo jest - mówi Anna Zielińska. Zatracając się w myślach o przeszłości albo przyszłości, okradamy się z mocy. A moment mocy jest teraz. Zasady Huny płynnie się przenikają, tworzą jedność. Z byciem tu i teraz wiąże się uważność. I kolejna prawidłowość, że energia podąża za uwagą. Istotne są nasze myśli, to na czym się koncentrujemy. Świat jest taki, jaki myślimy, że jest. Jeśli myślisz, że jest zły, taki jest. Jeśli uważasz, że życie jest piękne, nikt ci nie powie, że takie nie jest. Siła kreowania świata jest siłą umysłu i serca. Do tego dochodzi jeszcze nauka, że energia podąża za uwagą. Oznacza, że czemukolwiek poświęcasz uwagę, manifestuje się mocniej. Jeśli skupisz się na czymś, czegoś chcesz - przychodzi jak samospełniająca się przepowiednia, jak dar od Boga.

Licencję praktyka masażu MA-URI dostaje się po drugim poziomie - jest to miesiąc warsztatów MA-URI prowadzonych przez Maorysa Hemiego Foxa, guru Ma-uri w Nowej Zelandii. Na drugim poziomie kandydaci na masażystów uczą się pracy z emocjami klienta, który przychodzi na masaż polinezyjski. Po takim warsztacie są w stanie przepracować ból, sprawy związane z przodkami, problemy w związkach, relacjach, kłopoty z pieniędzmi, pracą. Trzeci poziom dotyczy duchowości. Warsztaty odbywają się w Nowej Zelandii z uwagi na wartość energii tej ziemi. Uczestnicy (około 20 osób, towarzystwo międzynarodowe) mieszkają w maoryskiej wiosce, w świętym domu spotkań, zaraz obok jest cmentarz. To miejsce ma błogosławieństwo, jest uświęcone.

Maorysi czczą przodków, są obecni w ich codziennym życiu. Zdjęcia dziadków i babć wiszą z jakiegoś powodu. W każdym rytuale maoryskim modlisz się do nich: przyjdźcie, bądźcie, pomagajcie. I pomagają. Przede wszystkim w uświadomieniu wzorców rodzinnych, które powtarzamy lub z którymi mamy konflikt. - Po przyjeździe z Nowej Zelandii najtrudniejsze było zaaplikowanie koncepcji świętości w życiu, w którym nie miejsca na rytuały - mówi Anna Zielińska. - Nie modlimy się, nie błogosławimy posiłków. Mówię to w oderwaniu od jakiejkolwiek religii, chodzi mi o intencję, uważność właśnie. Jemy przy laptopie, w biegu. Duchowość w naszym życiu nie istnieje. A to ona, także poprzez rytuały, podnosi nas wyżej.

Świętość jest ważna podczas masażu MA-URI. To nie jest masaż, podczas którego poklepujemy sobie ciało. W MA-URI nie zostają osoby, które nie są w stanie zrozumieć, że to ciało jest święte. A stół jest ołtarzem, na którym podczas masażu polinezyjskiego dokonuje się przemiana. - My po prostu pomagamy w tych procesach. Ja o nich nie wiem, ja po prostu je czuję. Nie jestem w stanie nimi kierować. Kiedy masuję, jestem w dotyku, nie myślę o swoich sprawach. Jakbym odtwarzała mantrę. Staram się duchowo zestrajać z osobą masowaną - mówi Anna Zielińska. - Koncepcja Huny mówi o tym, że przychodząc na świat, tracimy pamięć innych rzeczywistości. Nie mamy już kompletności wiedzy, jaką mieliśmy po tamtej stronie. Ona się rozprasza, urywa, strzępi. Masaż ma nam pomóc w sięgnięciu do głębi tej pamięci w sobie. Zebraniu tych wszystkich cząstek, posklejaniu ich na nowo. Wierzymy, że w ciele psychofizycznym i duchowym ta wiedza jest. Na tym polega samouzdrawianie, szukanie wiedzy w głębi każdego z nas. Podczas masażu przychodzą myśli, odczucia, emocje. One idą z wewnątrz. W Polinezji duchowość to kolor czarny. Nie jasność, oświecenie, ale sięganie w głąb. Do tego czegoś, co jest w środku. Każdą myśl, emocję należy potraktować z szacunkiem, z wdzięcznością, trzeba się jej przysłuchać, przyjrzeć. Odkryć co za nią stoi.

Huna zakłada, że nie istnieją żadne granice. Ograniczenia stwarzamy sobie sami. Jeśli zaaplikujesz wszystkie zasady Huny, nie znajdziesz się sytuacji życiowej, z którą byś sobie nie poradziła i nie przekłuła ją na wzrost. Nawet w bólu czy złości można szukać lekcji. Przepuścić przez siebie trudne uczucia i szukaj w nich czegoś pozytywnego, czegoś, co cię uczy, rozwija. Trudność polega na wzięciu odpowiedzialności za siebie. Chodzi o to, żeby nie obwiniać pana, który zrobił ci dziurę w pończosze, tylko poszukać w tym zdarzeniu informacji na swój temat. Taka postawa prowadzi nas do kompletności. Tej, z którą się rodzimy, tej której szukamy. Huna uczy, żeby nastawiać się, że spotka cię coś dobrego. Oczekuj cudu a on się wydarzy. Jeśli poświęcisz należytą uwagę chwili obecnej, nie jesteś w stanie czuć się nieszczęśliwa. Tu i teraz nie ma lęków, które cię unieszczęśliwiają. Jest tylko wdech i wydech.

ANNA ZIELIŃSKA, masażysta MA-URI. „Całe życie jestem blisko ludzi: pracując i podróżując. Dotykam ich wzrokiem, myślą, uwagą i wreszcie dłonią. Każdemu napotkanemu człowiekowi chcę powiedzieć: Widzę Cię. Masaż wziął się w moim życiu z podróży. Przemierzyłam cały świat i kiedy nie wiedziałam jaki kierunek obrać, otworzyła się nowa przestrzeń do eksploracji: MA-URI. Wierzę, że ten masaż sięga do głębi naszej duszy i ciała, i oddaje nam naszą wrodzoną mądrość. Wystarczy sięgnąć. Zdobyłam licencję, która uprawnia do wykonywania polinezyjskiego masażu MA-URI® i Mama MA-URI® na najwyższym dostępnym poziomie.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze