1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Styl Życia

Czy naprawdę wierzymy w horoskopy?

Horoskopy czytamy, żeby znaleźć okruch nadziei. Bo dziś jest szaro i ponuro, ale może jutro uśmiechnie się do mnie słońce. (Ilustracja: iStock)
Horoskopy czytamy, żeby znaleźć okruch nadziei. Bo dziś jest szaro i ponuro, ale może jutro uśmiechnie się do mnie słońce. (Ilustracja: iStock)
Chętnie kupujemy to, co nam w nich pasuje, a jeśli wyrocznia na weekend nie w smak i jeszcze napisane, że nasz znak zodiaku jest zarozumiały, to… wtedy nie wierzymy.

Przyznaję się bez bicia, czytam horoskopy. Wy pewnie też. Nawet jeśli ukradkiem. No bo w końcu, czy w czasach rozumu można oficjalnie przyznawać, że wierzy się w los, a może nawet i charakter zapisany w gwiazdach?! Mimo to wszyscy potrafimy wymienić 12 podstawowych znaków zodiaku i wskazać miesiąc, którego dotyczą. Co więcej, często według nich kategoryzujemy znajomych. Ostatnio podsłuchałam nawet rozmowę parkowych pijaczków o tym, że jeden jest spod znaku Barana, a drugi Raka, i jak to ma się do siebie (ostatecznie doszli do wniosku, że nawet jeśli się ma nijak, nie stanie to na drodze ich znajomości). O horoskopach wszyscy wiemy zatem dużo, ale czy każdy w nie wierzy? Zapewne część tak, cześć wcale, a cała reszta – tylko w pozytywne przekazy. Lubimy sobie ubarwiać nimi życie.

Na ile są prawdziwe? Astrologowie twierdzą, że w 100 procentach – zwłaszcza te tworzone na indywidualne zamówienie, przez profesjonalistów. Naukowcy za to nie zostawiają na nich suchej nitki. Richard Wiseman w książce „Dziwnologia” pisze: „Ludzie zgadzają się z wieloma zawartymi w horoskopach stwierdzeniami, ponieważ są one prawdziwe w odniesieniu do zdecydowanej większości populacji. Kto nie przeżywa rozterek związanych z ważną decyzją? Kto nie chciałby, by inni go podziwiali, albo nie chce czuć się bezpiecznie?”. Poza tym podobno to nie horoskop określa osobowość, ale to ty się do niego dostosowujesz. A jak jest naprawdę?

Neurotyczny Rak

Hansowi Eysenckowi popularność przyniosły prace poświęcone analizie ludzkiej osobowości. Odkrył, że tak naprawdę mamy do czynienia z kilkoma podstawowymi jej wymiarami, z czego dwa najważniejsze to ekstrawertyczność i neurotyczność. Pierwszy określa poziom energii, z jaką angażujemy się w życie (na szczycie skali są ekstrawertycy, na dole – introwertycy), drugi opisuje poziom równowagi emocjonalnej. A jaki to ma związek z astrologią?

Otóż, według tradycji, połowa znaków zodiaku łączy się z ekstrawertycznością (Baran, Bliźnięta, Lew, Waga, Strzelec, Wodnik), pozostałe z introwertycznością. Trzy znaki ziemne (Byk, Koziorożec, Panna) uznaje się za zrównoważone emocjonalnie, a trzy wodne (Skorpion, Rak, Ryby) za wysoce neurotyczne. Eysenck postanowił to sprawdzić. Około 2 tysiącom studentów i klientów Jeffa Mayo, założyciela szkoły astrologii, polecono wypełnić „Inwentarz osobowości Eysencka” i podać swoją datę urodzenia. Rezultaty eksperymentu idealnie pokrywały się z przewidywaniami astrologicznymi. Ludzie spod znaków kojarzonych z introwertycznością uzyskiwali niższe wyniki na skali ekstrawertyczności, a ci spod znaków wodnych plasowali się wysoko na podziałce neurotyczności. Eysenck szybko jednak nabrał podejrzeń. Zdał sobie sprawę, że uczestnicy badań głęboko wierzyli w astrologię i dokładnie wiedzieli, jakiego typu osobowość jest charakterystyczna dla danego znaku. Czy to mogło wpłynąć na ich wynik?

Uczony przeprowadził kolejne dwa eksperymenty. Pierwszy wykazał, że poziomy ekstrawertyczności i neurotyczności badanych dzieci, które nie mają pojęcia o znakach zodiaku, miały się nijak do wskazań astrologicznych. Drugi – że osoby obeznane z horoskopami odpowiadały zgodnie ze wskazaniami. Natomiast w wynikach kompletnych laików w tej dziedzinie nie ma żadnych prawidłowości. Teza, jaką wysnuł ze swoich badań: znaki zodiaku nie tyle opisują nasz charakter, co powodują, że wiedzę o sobie i innych dostosowujemy do tego, co sugeruje astrologia.

Według daty urodzenia

Umysły ścisłe interesowała również zależność między osobowością a chwilą narodzin. Francuski uczony Michel Gauquelin zlecił firmie, opracowującej za pomocą najnowocześniejszych komputerów profesjonalne horoskopy, określenie osobowości tylko na podstawie daty, godziny i miejsca urodzenia. Gauqelin podał dane Marcela Petiota, mordercy i zbrodniarza wojennego. Komputer pominął wszystkie makabryczne aspekty życia Petiota, ograniczając się do kilku ogólników stawiających go w pozytywnym świetle, ale też na tyle uniwersalnych, że mogłyby się odnosić do… w sumie każdego. Idąc tym tropem, uczony zamieścił w gazecie ogłoszenie, w którym oferował darmowy komputerowy horoskop. Pięćdziesięciu osobom, które na nie odpowiedziało, przesłał stworzony przez wspomnianą firmę opis osobowości Petiota, prosząc o informację zwrotną. 94 procent osób określiło go jako trafny. W ten sposób potwierdził opinie Wisemana, że informacje z horoskopów cechuje wysoki stopień ogólności.

Potwierdził to jeszcze jeden słynny badacz – Bertram Forer. Swoim studentom rozdał do wypełnienia test osobowości. Tydzień później każdemu z nich wręczył kartkę, na której znajdowała się krótka indywidualna charakterystyka. Poprosił wszystkich o uważne przeczytanie swoich opisów, zakreślenie ich trafności w skali od 0 do 5 i podniesienie ręki, jeśli uważają, że test opisał wiernie ich osobowość. Ku swojemu zaskoczeniu zauważył, że zrobili to niemal wszyscy, mimo że... każdy ze studentów dostał ten sam tekst. Forer przygotował go na podstawie książki z horoskopami, wyjmując po jednym zdaniu z opisu każdego znaku zodiaku. Oto fragment: „Chcesz, aby inni ludzie cię lubili i podziwiali. Bywasz wobec siebie krytyczny. Dysponujesz zdolnościami, których jeszcze nie wykorzystałeś. Choć masz kilka słabości charakteru, zazwyczaj potrafisz je zrównoważyć zaletami. Na zewnątrz wydajesz się zdyscyplinowany i opanowany, ale wewnątrz często odczuwasz niepokój i niepewność. Do pewnego stopnia lubisz zmiany i różnorodność i czujesz się nieszczęśliwy, gdy coś ogranicza twoją swobodę”. I jak? Do Was też pasuje?

Tylko czy powyższe eksperymenty stawiają pod znakiem zapytania astrologię jako pewnego rodzaju naukę, obnażając kulisy tworzenia horoskopów? Jakby się głębiej zastanowić – nie. Mówią raczej o profesjonalizmie niektórych osób nazywających się „astrologami”, ale przede wszystkim o naszym sposobie myślenia i postępowania. Bo czy to w kwestii horoskopów, przepowiedni czy po prostu naszego powodzenia w życiu – wierzymy, w co chcemy wierzyć. I to chyba cała prawda o horoskopach.

Ewa Kamińska: numerolożka, astrolożka, tarocistka

Horoskopów nie czytają osoby, które nie mają marzeń, a w życiu kierują się tylko szkiełkiem i okiem.

Horoskopy czytuję zarówno pod kątem wskazówek, jak i też tego, jak są napisane. Niektóre są mniej interesujące albo podane w złej formie – niczym z kącika „pytania czytelników“. Prawdziwa astrologia nie daje rad typu: „powinnaś przypilnować szefa“ czy „zbliż się do partnera“. To można powiedzieć przecież każdemu, niezależnie od sytuacji. Horoskop gazetowy nigdy nie będzie precyzyjny, ani nie przepowie naszej przyszłości, może tylko dać opis tendencji dla danego znaku w danym okresie. Ale potrafi też trafić w dziesiątkę.

Profesjonalny horoskop astrologiczny jest jak zdjęcie zatrzymujące w kadrze układ planet w momencie urodzin człowieka. Określa predyspozycje, z jakimi przychodzimy na świat. A w trakcie naszego dalszego rozwoju, porównując tamten układ z tym, który jest w danym momencie, może dać cenną wskazówkę, nad czym popracować, w którym kierunku iść, żeby nie przejść biernie przez życie. Każdy człowiek jest inny, a jednocześnie wszyscy dążą do jednego – szczęścia. Horoskop może pomóc zrozumieć siebie, czemu taki jestem, do czego mam talent, a do czego się nie nadaję.

Horoskopy czytamy, żeby znaleźć okruch nadziei. Bo dziś jest szaro i ponuro, ale może jutro uśmiechnie się do mnie słońce. Jeśli ktoś na podstawie jakiejś informacji w rubryce „horoskop“ uwierzy w to, że może zmienić swoje życie, że szansa czeka za progiem – to rzeczywiście mogą się zdarzyć cuda. To działa na naszą podświadomość. Poza tym to poprawia humor. Nie powinniśmy jednak traktować ich jak wyroczni, raczej źródła wiedzy o nas oraz inspiracji.

Tomasz Łysakowski: specjalista ds. komunikacji i wizerunku, trener technik sprzedaży

Wierzymy w horoskopy, bo lubimy chodzić na skróty

Ludzie od zawsze chcieli mieć poczucie kontroli nad światem. Im bardziej nieprzewidywalna była pogoda (lub jakikolwiek inny z otaczających czynników), tym mocniej próbowano na nią wpłynąć, wykonując rozmaite zaklinające deszcz rytuały lub po prostu oddając się modlitwom. Podobnie dzisiaj – badania i historia pokazują, że w czasach niestabilnych ekonomicznie ludzie nie tylko pokładają większą wiarę w magię czy horoskopy, ale też oddają się najróżniejszym praktykom religijnym i są częściej podatni na różnego rodzaju populizmy.

Odróżniłbym jednak czytanie horoskopów jedynie dla poprawy samopoczucia od sytuacji, w której podejmujemy życiowe decyzje zgodnie z tym, co powie nam wróżka. To pierwsze to na ogół mimo wszystko niewinna rozrywka, ale drugie może przerodzić się w niebezpieczne uzależnienie.

Jak to działa? Jeżeli w gazecie kobieta przeczyta: „W tym tygodniu poznasz ciekawego mężczyznę“, mamy do czynienia z przepowiednią, która nie może się nie sprawdzić. Bo zwykle tygodniowo większość z nas poznaje dziś kilka-kilkanaście nowych osób, z czego średnio połowa to mężczyźni.

Czasami obietnica idzie jednak dalej: „W nadchodzącym miesiącu spotkasz mężczyznę, w którym się zakochasz“. Taki przekaz może właściwie zmienić rzeczywistość, działając jako samosprawdzająca się przepowiednia.

Innym powodem przeświadczenia, że wróżby czy horoskopy działają, jest wybiórczość naszej pamięci. Na przykład babcia powiedziałaby mi, że jak się śnią grzyby lub zęby, to ktoś wkrótce umrze. Więc gdy kiedyś mi się przyśnią i w ciągu tygodnia od snu nic poważnego się nikomu nie wydarzy, to o tym zapomnę. Jeśli jednak w tym tygodniu ktoś rzeczywiście zginie – niekoniecznie osoba mi najbliższa, może to być nawet prezenter telewizyjny – to zacznę wszystkim powtarzać, że babcia miała rację. Każdy z nas podświadomie pragnie, żeby w jego życiu nastąpiło coś nie z tej ziemi.

Czy horoskop może określić czyjąś osobowość? Dziś wiadomo, że nasz charakter jest w niemal 70 proc. dziedziczny, a jeśli cokolwiek w otoczeniu ma na niego wpływ, to bliskie grupy rówieśnicze, a nie odległe gwiazdy. Dobra wróżka potrafi powiedzieć, jacy jesteśmy – nie za sprawą znajomości ascendentu: wystarczy, że z nami rozmawia. Z zachowania i sygnałów niewerbalnych jest w stanie wyczytać prawie wszystko. To żadna magia.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze