1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Psychologia

Gdy jedno chce dominować. Rywalizacja w związku

Rywalizacja i walka o władzę to często rodzaj gry, pozwalającej na odreagowanie emocji, kamuflaż dla tego, co naprawdę ważne w związku (a zamiecione pod dywan), o czym boimy się lub nie potrafimy rozmawiać. (Fot. iStock)
Rywalizacja i walka o władzę to często rodzaj gry, pozwalającej na odreagowanie emocji, kamuflaż dla tego, co naprawdę ważne w związku (a zamiecione pod dywan), o czym boimy się lub nie potrafimy rozmawiać. (Fot. iStock)
W miłości wszystkiego powinno być po równo. Wsparcia, zrozumienia, ale i własnej przestrzeni. Oto przykład tego, co dzieje się w związku, gdy jedno z partnerów postanawia mieć rację.

Marzymy o partnerstwie, bezpieczeństwie i zrozumieniu, które sprawiają, że słowo „związek” kojarzy nam się z więzią nie do zerwania. Co jednak, kiedy wspomniana więź zamiast łączyć, krępuje, niewoli i coraz bardziej osacza? Dzieje się tak, gdy – zwłaszcza w sytuacjach kryzysowych – zamiast grać w tej samej drużynie, gramy do tej samej bramki.

Weekend pod napięciem

Jacek i Weronika od roku są parą. Nadal są w sobie zakochani i obdarzają się dużą czułością, ale stopniowo do ich relacji zaczyna wkradać się mniej romantyczna codzienność, związana głównie ze stresem w pracy i wiecznym zabieganiem. Miesiąc temu, aby zregenerować nerwy i ciało, Weronika zaplanowała weekend w SPA z przyjaciółkami w eleganckim ośrodku z widokiem na jezioro. Czuje, że ostatnio z powodu pracy, ale i przeprowadzki do Jacka zaniedbała trochę swoje babskie grono, więc wspólny czas w komfortowych warunkach wydaje jej się idealnym pomysłem.

Zupełnie innego zdania jest Jacek, który właśnie przeżywa plagę zwolnień w firmie. Liczył, że spędzą ten weekend razem, że Weronika wesprze go w tym trudnym okresie. Nie ma ochoty na męski zakrapiany wieczór i użalanie się nad sobą, Weronikę traktuje także jako swoją przyjaciółkę i powiernika. Oczywiście, rozumie (z poziomu umysłu) jej potrzebę odpoczynku, jednak jest zły, że podjęła decyzję bez konsultacji z nim. W jego milczeniu i dystansie, który okazuje na wieść o planowanym wyjeździe, kiełkuje ziarno biernej agresji. Wie, że mocne słowo zrani ukochaną, objawiając jego egoizm lub zaborczość. Dlatego milczy i nie podziela otwarcie entuzjazmu dla jej pomysłu. Z drugiej strony, milcząc, nie daje jej też do zrozumienia, jak bardzo potrzebuje Weroniki właśnie teraz. Może gdyby zaproponował, by wieczór poprzedzający wyjazd z koleżankami spędzili w ulubionej knajpce, atmosfera nie byłaby taka ciężka, oboje odetchnęliby z ulgą i spędzili wspólnie fajny czas… Niestety, stres gra w jego duszy pierwsze skrzypce, a męska duma nie pozwala mu na mówienie wprost o potrzebie bliskości, w obawie przed odkryciem słabości. Okazując oziębłość i starając się wzbudzić w Weronice poczucie winy i niespełnionego obowiązku, niejako przenosi firmową hierarchię do związku. Walczy o dominację, ale jego zwycięstwo może okazać się, niestety, pyrrusowe…

W zaistniałej sytuacji mogą wydarzyć się dwa scenariusze. Pierwszy: Weronika jedzie i tak, ale nie cieszy się pobytem w SPA, świadoma niezrozumienia ze strony Jacka, on zaś zostaje sam ze swą frustracją. Drugi: Weronika rezygnuje z wyjazdu pod presją, sterroryzowana poczuciem winy, a Jacek, choć zadowolony z postawienia na swoim, jednak nie cieszy się wspólnym weekendem, którego spędzenie wymusił na ukochanej. Weronika czuje, że zaniedbała przyjaciółki i dała się zdominować. Wizualizując ich „wymuszony” wspólny weekend, nie trzeba wyobraźni i wiedzy Junga, by oczekiwać w tym czasie raczej spięć i napiętej atmosfery, niż relaksu i ukojenia dla obojga. W rezultacie tej gry o dominację obie strony przegrywają, a przecież obie mogły być wygrane.

Gra o tron: dlaczego chcemy rządzić?

Wyjaśnia Beata Nawrot psycholog, terapeuta rodzinny z Gabinetu Pomocy Psychologicznej Dziecku i Rodzinie w Łodzi.

Jaki powinien być „rozkład sił” w udanym związku?
Udane związki to takie, w których spotykamy się z dojrzałością, refleksją i empatią, a oboje partnerzy mają przestrzeń do zaspokajania swoich potrzeb, w tym autonomii, czyli traktowania partnera jako osobę równorzędną, niezależną, która ma prawo do własnego zdania, przekonań i postaw. Różnice w tym zakresie to walor związku, a nie powód do konfliktów i walki o dominację.

Co powoduje, że ta równowaga zostaje jednak zachwiana?
Wpływ na nasze funkcjonowanie w związkach ma przede wszystkim wychowanie. To z domu czerpiemy wzorce relacji, również w aspekcie dominacji lub uległości (submisji), a także przekazy i mity rodzinne. We wczesnym dzieciństwie kształtuje się również tzw. styl przywiązania, który decyduje o rodzaju relacji, jaką tworzymy z partnerem. Obserwacja małżeństwa rodziców, więź emocjonalna z matką – to podstawy, na których budujemy własne związki. Oczywiście, każda para ma właściwe sobie zasady dominacji i obszary wpływów (np. stereotypowo mężczyzna jest odpowiedzialny za sprawy finansowe, a kobieta za dom), problem zaczyna się wówczas, gdy dochodzi do totalnego przejęcia władzy. Podstawową zasadą w partnerstwie jest znak równości między dawaniem i braniem. Ktoś, kto każdy dialog zmienia w monolog, a większość zdań zaczyna od zaimka „ja”, odmieniając go przez wszystkie przypadki, jest biorcą, który powinien spotkać się z naszym asertywnym „nie”.

Z jakich powodów partnerzy zaczynają ze sobą rywalizować?
Rywalizacja i walka o władzę to często rodzaj gry, pozwalającej na odreagowanie emocji, kamuflaż dla tego, co naprawdę ważne w związku (a zamiecione pod dywan), o czym boimy się lub nie potrafimy rozmawiać. Najczęściej to desperacka próba zwrócenia na siebie uwagi partnera lub też ukarania go za to, że nie daje nam czegoś, co jest dla nas bardzo istotne (uznajemy, oczywiście, że powinien czytać w naszych myślach). Dominujemy też, gdy „siada” energia w związku, ale też kiedy sprawdzamy granice (to skrypt z dzieciństwa: „zobaczę, ile mi wolno”, „zrobię coś na złość tacie”). Dominujemy, ponieważ czujemy się w związku niepewnie, a zachwiane poczucie bezpieczeństwa powoduje, iż na drodze kompensacji wyrównujemy sobie ten deficyt. Dominujemy wreszcie, bo sami nie chcemy dać się zdominować, bo on odgradza się szybą, a ona jest bierna i ustępuje pola.

Rywalizacja w związkach to często ucieczka od tego, co dla nas naprawdę ważne, ale trudne na poziomie emocjonalnym (lęk, sytuacje traumatyczne, małe poczucie wartości, nieprzeżyta żałoba). Zwycięstwo rzeczywiście często bywa pyrrusowe, ponieważ przy okazji niszczy bliskie relacje, bowiem mało prawdopodobne jest, by udała się próba budowania ich w oparciu o rywalizację, zamiast o współpracę. Zdarzają się oczywiście pary całkiem dobrze funkcjonujące, dobrane na zasadzie komplementarności cech i potrzeb (on dominujący, ona uległa, ale łączą ich wspólne zainteresowania, podobne postawy życiowe, priorytety itp.).

Co poradziłaby pani osobom, które zauważyły, że powoli przeradzają się w dyktatora we własnym związku?
Warto pamiętać, że dbanie o związek to także dbanie o siebie w związku. Można zacząć od tego, by zadać sobie pytanie: czy wolę być szczęśliwa, czy mieć zawsze rację...?

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze