1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Psychologia
  4. >
  5. Tantra, czyli duchowość poprzez ciało. Na czym naprawdę polega?

Tantra, czyli duchowość poprzez ciało. Na czym naprawdę polega?

Tantra – jako droga duchowa – w ekstazie widzi możliwość pełnego zjednoczenia z absolutem. Z tym, że uwaga, ekstaza nie jest celem samym w sobie, jest raczej narzędziem pozwalającym na doświadczenie komunii duchowej. (fot. iStock)
Tantra – jako droga duchowa – w ekstazie widzi możliwość pełnego zjednoczenia z absolutem. Z tym, że uwaga, ekstaza nie jest celem samym w sobie, jest raczej narzędziem pozwalającym na doświadczenie komunii duchowej. (fot. iStock)
Tantra bazuje na kontakcie z wymiarem duchowym i mocą kreacji, która jest w każdym z nas. Celem praktyk tantrycznych nie jest opanowanie technik, przyjemność czy ekstaza. Chodzi o zagranie wspólnej melodii i zsynchronizowanie się z partnerem, a w efekcie – całym Wszechświatem.

Artykuł archiwalny

Większość osób, które słyszą pierwszy raz o zajęciach z tantry, ma wątpliwości, czy to na pewno coś dla nich. Pojawia się szereg pytań: Co się dzieje na takich warsztatach? Czego się nauczę? I w ogóle – o co w tej tantrze chodzi? – Jest wiele szkół – wyjaśnia Dawid Rzepecki, filozof i nauczyciel tantry. – Każda ma swoją historię i posługuje się własnymi metodami. Na potrzeby zachodniego społeczeństwa powstała specjalna ścieżka, łącząca różne podejścia. Składa się w dużej części z medytacji, wizualizacji i technik oddechowych. Skąd więc ten znak równości, który większość z nas stawia między tantrą a nauką seksu?

– W kulturze Zachodu seksualność od setek lat była wypierana i obwarowana różnymi barierami. Tantra wnosi w tę sferę świadomość – wyjaśnia Dawid Rzepecki. I choć seksualność jest tylko jednym z obszarów, którymi zajmuje się tantra, zdecydowanie wyróżnia ją spomiędzy innych ścieżek. I dodaje: – Większość uczestników naszych zajęć stanowią pary, które chcą poprawić komunikację, budować coś razem, zgłębiać bliskość – i potrzebują do tego narzędzi. Zdarza się, że żony przyciągają mężów niemalże na siłę. Pozostałych łączy przekonanie, że ich związek, choć szczęśliwy, potrzebuje rewitalizacji.

Udaje się? W ogromnej większości tak!

Tantra to miłość?

Miłość, cóż to właściwie jest? Abstrakcja, coś dla poetów, fenomen, który trudno określić, a definicji ma tyle, ilu jest ludzi. Tantra pomaga osadzić ją w rzeczywistości. – Miłość to uczucie, a więc tantra jest związana z czuciem, z ciałem – mówi Zosia Rzepecka, nauczycielka tantry i psycholożka. – Staramy się więc, by pierwszy krok w poszukiwaniu miłości był zejściem do ciała. Trzeba się znów w nim znaleźć, poczuć. Przeciętny mieszkaniec Zachodu „wyprowadził się” do głowy i to z jej poziomu przeżywa życie oraz widzi i nazywa siebie.

Ciało zostało zepchnięte na drugi plan: ma coś wyrażać, służyć czemuś i być symbolem statusu. – Boimy się uczuć doznawanych ciałem – dodaje Dawid Rzepecki. – Kiedy coś poczujemy, wstrzymujemy powietrze i… staramy się tego nie zauważać. Zmysłowe przeżywanie świata zostało nam odebrane. A w tantrze rzeczywistości doświadcza się właśnie poprzez ciało. Ono przywraca nas teraźniejszości: życie to jest TA chwila. Ty siedzisz tu, a ja tu; możemy na siebie popatrzeć, dotknąć się. Lądując w ciele, lądujemy w życiu, bo ciało jest mostem łączącym z rzeczywistością.

Dlatego początek warsztatów to powrót do „tutaj” i do ciała. Podczas medytacji prowadzący proszą uczestników, by wyobrazili sobie kulę ziemską z kosmosu. Wizualizują więc coś, co znają z telewizji czy zdjęć: błękitną planetę, zieleń lasów tropikalnych. – Ale to jest wizja z głowy. A teraz trzeba zejść na tę ziemię: siup! Przecież siedzimy na kuli ziemskiej. Dookoła jest kosmos, ale my jesteśmy TU. Ziemia jest kotwicą dla ciała. „Lądując” na niej, widzę, że moje ego – ja, Dawid, filozof, nauczyciel tantry – to tylko etykiety, którymi mogę operować w życiu społecznym. Prawda wygląda tak: po prostu jestem. TA chwila jest najważniejsza. Do tego staramy się sprowadzać osoby, z którymi pracujemy.

Wracając z kosmosu do źródła w naszych ciałach, wracamy i docieramy do energii seksualnej. – Ta energia jest życiem, pulsacją przenikającą wszechświat – mówi Zosia Rzepecka. – Każda komórka ludzkiego ciała pulsuje tą samą energią, którą pulsują całe galaktyki. Tropiąc jej źródła, schodzimy w dół, w okolice podbrzusza i narządów płciowych. Tu się ona rodzi, tu się rodzi życie.

Kontaktując się z tą energią, możemy z nią pracować: podnosić jej poziom, rozprzestrzeniać po całym ciele i doświadczać uczucia miłości, wdzięczności czy zachwytu drugą osobą. Im więcej jej mamy, tym głębiej doświadczamy jedności ze wszechświatem. Czujemy się częścią całości, jesteśmy we właściwym miejscu i czasie. To jest dopiero ekstaza!

Wielka strefa erogenna i blokady w ciele

Aby energia mogła krążyć, musi mieć swobodę przepływu. O to jednak niełatwo: w procesie wychowania gromadzimy mnóstwo napięć. Kiedy w domu czy szkole jest trudno, rodzą się negatywne emocje. Odcinamy się od nich, robimy uniki. W ciele objawia się to zaciśnięciem – podobnie „zaciskamy” ciało, by nie czuć zimna – czekamy, aż złe się skończy. Jeśli to często się powtarza, dochodzi do chronicznych napięć i związanych z nimi blokad. Fundujemy je sobie sami.

– W naszej kulturze seksualność jest nadal w sferze tabu. Łączy się więc z lękiem – wyjaśnia Dawid Rzepecki. – Jeśli się o niej mówi, to w ramach instruktażu: jak zrobić to czy tamto, jak się sprawdzić, jak się zabezpieczyć i jak się nie zarazić. Nie ma pozytywnych przekazów o seksualności: że to piękne, duchowe i wzniosłe zjawisko, łączące z energią, która jest wielką tajemnicą.

Za to już małemu dziecku, które odważnymi rączkami eksploruje świat i własne ciało, zabrania się dotykania stref erogennych i każe się odwracać głowę, gdy inni się całują. Mówi się też, że „pupa jest be”, „tam, na dole, nie ma nic ciekawego”. Stąd wiele napięć w ciele koncentruje się właśnie w okolicach miednicy.

– W zablokowanym ciele energia nie może swobodnie płynąć – podkreśla Zosia. – Spotyka coraz to nowe bariery, w które uderza: krąży w ciele jak kula po stole bilardowym. A my z tego powodu czujemy ból i napięcia. Dawid Rzepecki: – Kiedy mężczyzna się kocha, odczuwa w podbrzuszu ciepło, pobudzenie, ma erekcję. Gromadzi się coraz więcej energii. Jeśli jednak miednica jest napięta, energia nie idzie wyżej, gromadzi się i musi jakoś znaleźć ujście.

Gdzie je znajdzie? W orgazmie z wytryskiem. Wtedy następuje spadek energii. To się wydaje naturalne, bo jest czysto biologiczne. Ale tantra odwraca całą sytuację o 180 stopni, bo kiedy mężczyzna ma rozluźnione ciało i miednicę i potrafi swobodnie nią poruszać, może zwolnić tempo i głęboko oddychać, a kumulująca się energia rozpływa się wtedy po ciele. – Podniecenie nie będzie już tylko genitalne, bo człowiek zaczyna je odczuwać także w nogach, brzuchu czy piersi – mówi Dawid Rzepecki. – Nagle całe ciało staje się przyjemnością i możemy doświadczać orgazmu bez wytrysku! Ale największym fenomenem jest to, że ta energia nie tylko wypełnia ciało – ona wykracza poza nie! To tak, jakby w podbrzuszu było źródło pulsacji, która falami rozprzestrzenia się przez całe ciało, aż poza jego granice. Co więcej, ta fala obejmuje naszą partnerkę, dając poczucie takiej łączności, jaką trudno sobie wyobrazić. Tak samo jest z kobietą, ona też potrzebuje zlikwidować blokady, zwolnić tempo i pozwolić energii się rozprzestrzenić. Dopiero wtedy naprawdę poczuje, że się kocha.

Tantra i wspólne wibrowanie

W tantrze fizyka spotyka się z metafizyką. Obie dziedziny mówią, że wszystko jest energią i wibruje z określoną częstotliwością. Dawid Rzepecki: – Człowiek jest wręcz całą orkiestrą częstotliwości. Dlatego gdy spotykają się dwie osoby, dotykamy celu tantry: pracy nad „dowibrowywaniem”. W naszych ćwiczeniach nie ma Kamasutry czy akrobatyki, nie pokazujemy też, gdzie jest ten magiczny guzik, który trzeba nacisnąć, by przeżyć ekscytację – ale staramy się poprzez proste medytacje pozwolić, by naturalna energia mogła swobodnie płynąć. I ona już zrobi swoje. My musimy tylko dostroić swoje instrumenty – czyli ciała – żeby zagrać melodię. Bo celem nie jest seks, przyjemność ani medytacja. Celem jest osiągnięcie synergii, zjednoczenia, komunii. Chodzi o to, by dwie osoby, spotykając się w codziennym życiu – czy to podczas gotowania, wspólnej pracy, spaceru czy wychowywania dzieci – były ze sobą zsynchronizowane.

Ludzie, którzy się do siebie dostroją, zaczynają odczuwać razem. Bez słów odgadują, czego chce i potrzebuje druga strona. Ale synchronizacja przekłada się też na poziom uczuć, komunikacji czy codziennego funkcjonowania. Jedna osoba mówi to, co myśli druga, albo zaczyna nucić piosenkę, która tej drugiej chodziła po głowie. Pojawiają się wspólne idee, poglądy na dane kwestie. Powstaje nowa tożsamość związku. I o to właśnie chodzi na warsztatach tantry: o uleczenie napięć na poziomie ciała, umożliwienie krążenia energii i „dowibrowanie” partnerów ze sobą. Pogłębienie energii erotycznej jest tu „wartością dodaną”. Podstawą jest akceptacja, odczucie prawdziwej obecności i doświadczenie miłości.

</a> Tantra, kojarzona głównie z rozwiązłą seksualnością wzbudza tyle samo lęku co i zaciekawienia (fot. iStock) Tantra, kojarzona głównie z rozwiązłą seksualnością wzbudza tyle samo lęku co i zaciekawienia (fot. iStock)

Proponowane przez Dawida i Zosię ćwiczenia i medytacje bazują na systemie czakr, czyli centrów energetycznych. – Siedem głównych znajduje się na linii kręgosłupa i z nimi właśnie trzeba pracować – dodaje Dawid. – Każda czakra wibruje z określoną częstotliwością i ludzie w parach pracują nad tym, by konkretne czakry „dowibrowywać” do siebie. Czy jest w tym seks? I jest, i go nie ma. – Pracujemy z energią życiową. Dotykamy energii kreacji. Dano nam moc kreacji, jesteśmy w stanie zapoczątkować nowe życie – mówi Zosia Rzepecka. – A energia życia i kreacji to inaczej energia seksualna. Możemy dzięki niej dać życie nowemu człowiekowi, ale możemy też korzystać z tej energii, by tworzyć inne rzeczy, urzeczywistniać wizje i marzenia.

Jej reaktor znajduje się właśnie w podbrzuszu. Stąd w tantrze pracujemy z ruchem, dźwiękiem, oddechem i dotykiem – ale nie ma technicznego seksu. Seks jest czymś w rodzaju wisienki na torcie: kiedy „dowibrowani” spotkamy się w sypialni, zaczynają się dziać cuda.

Tantra: co trzeba wiedzieć o czakrach i emocjach?

Każda czakra odpowiada jakiemuś doświadczeniu, w każdej koncentrują się jakieś emocje. Każda jest kolejną warstwą życia. Pierwsza to czakra podstawy. To poczucie osadzenia na ziemi i kontaktu z ciałem. – Dla wielu osób to niezwykłe doświadczenie, coś w rodzaju przebudzenia. Budzą się z myślenia o sobie do rzeczywistości czucia, bycia na ziemi. Odkrywają, że mają ciało! Iście kopernikański przewrót: moje centrum nie jest w głowie, ale w podbrzuszu – mówi Dawid Rzepecki. – Ludzie, u których ta czakra jest otwarta i wibruje, radzą sobie w materii pracy i zarabiania oraz innych „przyziemnych” rzeczach.

Kiedy energia się podnosi do drugiej czakry, tej w podbrzuszu, zaczynamy się wyodrębniać i dostrzegać innych. To budzi emocje. Spotykamy istotę odrębnej płci i możemy poczuć podniecenie, własną seksualność. Energia wędruje dalej, do trzeciej czakry, na wysokości splotu słonecznego. Czujemy poprzednie etapy: jesteśmy na ziemi, spotkaliśmy inne osoby, czujemy emocje – a teraz musimy odnaleźć siebie w relacjach z innymi.

– Szukamy tego w obrębie własnych granic – mówi Zosia Rzepecka. – Czujemy, czego potrzebujemy my, a czego potrzebują inni. Uczymy się odróżnić te dwie kwestie. Dawid dodaje: – Ta czakra wzmacnia poczucie własnej wartości i daje przestrzeń, by ustalić swoje granice. Dopiero wyraźnie je czując, zaczynamy sobie ufać. Wtedy energia idzie wyżej, do kolejnej czakry – i otwiera się serce. Pojawia się wzruszenie, miłość, wrażenie piękna. Bez ugruntowania w trzeciej czakrze nasza miłość to tylko afekty. Zakochanie, trzepotanie i lęk przed zranieniem. Nieprzytomne i w wielkim strachu, bo brak nam osadzenia w sobie. Zaufanie do siebie i świata jest konieczne, by serce się otworzyło. Jeśli energia pójdzie wyżej, do czakry gardła, będziemy mogli się wyrazić. To tu energia zmienia się w kreację. Ta czakra jest odpowiedzialna za mówienie o swoich emocjach, ujawnianie swojej prawdy i tworzenie. Kolejna czakra – trzeciego oka – obdarza świadomością tego, co chcemy wyrażać i tworzyć. Ostatnia, siódma czakra, umiejscowiona na czubku głowy, daje poczucie sensu życia, połączenia ze wszechświatem. Kiedy kanał energetyczny jest drożny, a energia swobodnie wędruje przez wszystkie wibrujące czakry, jesteśmy w stanie odczuwać spełnienie w związku.

Jedno ciało w tantrze

Jak powrócić do naturalnej seksualności? Oboje, mężczyzna i kobieta, powinni sobie odpuścić pomysł, że ma być przyjemnie, orgazmicznie albo dziać się według jakiegoś scenariusza. Mają zaufać swoim ciałom, a wtedy… zaczną się naturalnie przenikać, płynąć, falować razem. – To jest takie uczucie, jakbym zostawiał gdzieś swoją odrębność, jakbyśmy byli jednym ciałem – wyjaśnia Dawid Rzepecki. – Druga osoba staje się bramą. Najważniejszą z bram – przepustką do wszechświata. Czujemy, że nie jesteśmy sami, bo choć jesteśmy wyodrębnieni, stopiliśmy się z drugą osobą. Stąd już tylko krok do zjednoczenia z całym światem. Czujemy, że się w nim rozpuściliśmy. To mistyka. Czy to się może zdarzyć już po jednych warsztatach? Tak. To się może zdarzyć w każdej chwili.

Eksperci: Dawid i Zosia Rzepeccy prowadzący warsztaty tantry dla par i singli, TantraLove.eu

Artykuł pochodzi z archiwalnego numeru magazynu SENS

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze