1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Seks

Dobry kochanek? Świadomy własnych uczuć, potrzeb oraz ograniczeń

W byciu dobrym kochankiem chodzi o to, by widzieć, czuć, rozumieć, reagować. Być z drugą osobą. Bo to przecież wszyscy chcielibyśmy również w seksie otrzymywać, bez względu na płeć. (Fot. iStock)
W byciu dobrym kochankiem chodzi o to, by widzieć, czuć, rozumieć, reagować. Być z drugą osobą. Bo to przecież wszyscy chcielibyśmy również w seksie otrzymywać, bez względu na płeć. (Fot. iStock)
Co to znaczy być dobrym kochankiem? Mniej więcej to samo, co być inteligentnym seksualnie. Czyli mieć świadomość własnych uczuć, potrzeb oraz ograniczeń. Umieć prosić o to, co nam sprawia przyjemność (i odczytywać potrzeby partnerki), ale też umieć odmawiać (i przyjmować odmowę drugiej strony). Jak zostać takim kochankiem – wyjaśnia psychoterapeuta Michał Pozdał.

Dobrym kochankiem można zostać w bardzo prosty sposób – spełniając określone warunki. Po pierwsze potrzebna jest rozwinięta inteligencja emocjonalna, która daje umiejętność współodczuwania, czyli wczuwania się w pragnienia drugiej osoby, w jej przeżywanie przyjemności, ale też bólu czy niechęci (co powinno powodować wówczas automatyczne wycofanie się z danego obszaru ciała czy danej formy pieszczoty). Dobry kochanek zwykle ma także dobry kontakt ze swoim ciałem, co pozwala mu nie tylko na odczuwanie przyjemności i daje świadomość własnych potrzeb, ale też umożliwia wykonywanie właściwych ruchów czy przyjmowanie odpowiednich pozycji w seksie.

Przyda się też odpowiednia osobowość – otwarta na doświadczanie nowych rzeczy i odkrywanie własnych pokładów podniecenia i możliwości seksualnych. Oraz odpowiedni temperament – dość energetyczny i nie za bardzo nerwowy. Niezbędne będzie odpowiednie wychowanie – nie zanadto restrykcyjne i hamujące, dające przyzwolenie na różne doświadczenia, na przeżywanie przyjemności i cieszenie się własnym ciałem. A także dorastanie w odpowiedniej kulturze – niepiętnującej ciała i przyjemności, lecz afirmującej seks jako ważną, dobrą i zalecaną aktywność tworzącą więź. Czyli dobrym kochankiem można zostać w prosty, choć dla niewielu łatwy, do osiągnięcia sposób.

Zaklęcia nie działają

Żyjemy w kulturze, w której dialog na temat seksu toczy się dopiero od niedawna i głosy piętnujące mieszają się w nim z tonem pochwalnym. Przez to wychowanie dzieci (zwłaszcza w rodzinach religijnych) nadal odcina się od ciała, a otwarta osobowość i temperament seksualny są hamowane. To wszystko nie sprzyja wykształceniu się w chłopcach cech dobrych kochanków. Zwłaszcza że do niedawna chłopcy według społecznego nakazu ani nie płakali, ani nie odczuwali, a tym bardziej nie współodczuwali (takie wynosili z domu przekonania).

Żaden mężczyzna jednak złym kochankiem być nie może. Nie pozwala mu na to ta sama kultura, która nadal stawia go w pozycji supersamca (lub nieudacznika). Nie pozwala mu na to wychowanie, które ciągle nakazuje mu zwyciężać i zdobywać. Nie pozwala sobie w końcu na to on sam, bo wstyd mu się przyznać przed sobą i przed kolegami, że coś mu w łóżku nie wychodzi. Bo to tak, jakby przestał być mężczyzną.

Zatem nawet jeżeli coś mu nie wychodzi, mężczyzna długo może udawać, że wszystko jest w porządku. A jak już nie może dłużej udawać, zaczyna szukać rozwiązania na własną rękę – w pierwszej kolejności w Internecie, potem w męskiej prasie i w literaturze. Dobrze jest jednak wiedzieć, jak ze znalezionych tam rad korzystać. Co do literatury – jak najbardziej należy ją czytać, szczególnie autorów, do których mamy zaufanie. Co do Internetu – dobrze jest pozostawić sobie dużą dozę krytycyzmu i sięgać tylko po filmiki i artykuły znanych i uznanych specjalistów. A co do męskiej prasy – najlepiej nie sięgać po nią wcale, bo zbudowana jest na stereotypowych i szkodliwych dla mężczyzn przekonaniach, takich jak to, że musisz być supersamcem i zaraz się dowiesz, jak to zrobić. Kłamliwość przekazu polega na tym, że po pierwsze, mężczyzna nic nie musi i jak najbardziej może nie chcieć czy odmawiać seksu z różnych powodów – psychicznych, takich jak przeżywanie silnych negatywnych emocji czy stresu, albo fizycznych, typu ból w kolanie czy w krzyżu. Po drugie, 5, 7 czy 10 krótkich wskazówek niczego w nikim nie zmieni.

Podobnie chybionym kierunkiem są różnego rodzaju kursy NLP (Neurolingwistycznego Programowania) pt. „Jak być dobrym kochankiem” czy „Jak zdobywać kobiety” – prezentują one zazwyczaj zbiór prostych manipulacji, które do niczego pożądanego nie prowadzą. To znaczy może się zdarzyć, że zaprowadzą kogoś do łóżka, ale ani seks nie będzie przez to fajniejszy, ani żadna zmiana w człowieku nie nastąpi. Dają złudne poczucie mocy, a nie stymulują do rozwoju. Podobnie jak nie zadziałają drogie feromony we flakoniku. Bo nie ma ani magicznych zaklęć, naparów, ani złotych sposobów…

Realne działania

Zamiast poszukiwać magicznych rozwiązań, lepiej po prostu zapisać się na basen albo na siłownię. Chodzić na spacery, zacząć biegać. Ruch zapewnia lepszą kondycję i lepszy kontakt z ciałem, co w prosty sposób przekłada się na zwiększenie przyjemności również w seksie. Oprócz aktywności fizycznej wskazana jest też zdrowa dieta. Dobrze jest zatem przyjrzeć się temu, co ląduje na naszym talerzu, i jeżeli nie wiemy, czy to na pewno nam służy, udać się po poradę do dietetyka. Trzeba pamiętać także o relaksie i odpoczynku, bo życie w ciągłym biegu, po pierwsze, osłabia całe ciało, po drugie, uniemożliwia dbanie o nie, a po trzecie – wyklucza udany seks. Z powodu braku czasu mężczyźni zazwyczaj uciekają w ukrytą masturbację, a po takim szybkim rozładowaniu napięcia seksualnego w łazience partnerka nie stanowi już dla nich obiektu namiętności. Przestają dążyć do bliskości i współżycie szybko zanika.

Ale powodem zaniku mogą być też realne problemy seksualne, jak brak wzwodu. Wtedy warto udać się do specjalisty – seksuologa lub psychoterapeuty, bo problemy te zazwyczaj mają podłoże psychiczno-emocjonalne. Żeby wykluczyć biologiczne uwarunkowania, najlepiej wcześniej wykonać szereg podstawowych badań, które wskaże każdy internista. Dobrze też pozostać pod stałą opieką urologa. To wszystko zaleci na pierwszej wizycie lekarz seksuolog. Podobnie jak wszystkie wyżej wymienione warunki dobrego funkcjonowania (sport, dieta, relaks). Dodatkowo może poradzić wizytę u fizjoterapeuty i masaże.

Sama praca w gabinecie sprowadza się do pracy nad własnymi emocjami i przekonaniami. Istotne jest rozpoznanie przekazów na temat seksu pochodzących z wychowania czy kultury. Znaczenie, jakie nadaliśmy naszym pierwszym kontaktom seksualnym. To, jak nauczyliśmy się kochać. Bo żeby być dobrym kochankiem, mężczyzna w pierwszej kolejności musi wiedzieć, co sam w różnych momentach czuje i jakie stoją za tym potrzeby. A jak już trochę rozpozna siebie, musi nauczyć się to komunikować. To dosyć żmudna praca, ale skuteczniejsza niż wszystkie drogi na skróty. Holistyczne spojrzenie na samego siebie, zrozumienie tego, co się ze mną dzieje w danym momencie, może pozwolić mężczyźnie stać się lepszym kochankiem.

Dobra zmiana

Coraz więcej mężczyzn zgłasza się do specjalistów zarówno ze swoimi problemami w sferze seksualnej, jak i pragnieniem stania się lepszym kochankiem. I coraz częściej pojawiają się tam mężczyźni starsi, nawet 60-65 letni, dla których seks nadal pozostaje sferą priorytetową. Nie chcą z niego rezygnować, a jednocześnie nie chcą wspomagać się pigułką, bo wiedzą, że nie o to w sprawności seksualnej chodzi. Chcą się dowiedzieć, jak może wyglądać seks, z czego mogą nadal korzystać i co mogą zapewnić swoim partnerkom.

Większa jest też wśród mężczyzn świadomość tego, że seks to nie „włóż i wyjmij”, a więc nie tylko penis jest ważnym narzędziem. Istotne jest całe ciało, o które trzeba dbać i które należy utrzymywać w formie. Mężczyźni nadal mają problem z odpuszczeniem zadaniowości i poddaniem się przyjemności. Mają też trudność z komunikowaniem swoich potrzeb. Ale odczuwają coraz mniej wstydu – szukają i próbują się zmieniać. Niektórzy robią to w gabinetach, inni na salach treningowych, na kursach jogi, tai-chi albo taekwondo. Mężczyzn uprawiających sport widać wszędzie – w parkach, lasach, na chodnikach. Ćwiczą na siłowniach plenerowych, jeżdżą na rowerach, biegają. To bardzo dobra zmiana.

Większa świadomość ciała bardzo poprawia ich przeżywanie satysfakcji seksualnej i zwiększa zakres przyjemności, jaki mogą zapewnić partnerkom. A gdy zaczną poznawać siebie, widzą, ile przyjemności to niesie i chcą już iść dalej. Niektórzy poddają się kolejnym ćwiczeniom seksualnym (jak masaż robiony przez partnerkę czy eksperymentowanie w parze), inni wybierają kurs jogi tantrycznej albo kurs mindfulness. Ćwiczenie swojej uważności w taki czy inny sposób powoduje, że pojawia się ona również w łóżku. A to o nią w końcu głównie chodzi. Żeby widzieć, czuć, rozumieć, reagować. Być z drugą osobą. Bo to przecież wszyscy chcielibyśmy również w seksie otrzymywać, bez względu na płeć.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze