Płacz, jeśli jesteś smutna, krzycz, gdy dopada cię złość. Na bieżąco wyrażaj co czujesz i kim jesteś. W ten sposób uwolnisz stłumione w dzieciństwie emocje i otworzysz się na ekstatyczny i pełen uczuć seks.
Żadne, nawet najbardziej wyrafinowane, techniki seksualne nie zapewnią nam w łóżku ekstatycznych doznań, jeśli jesteśmy odcięci od własnych uczuć. Dopiero połączenie cielesnej zmysłowości z otwartym sercem pozwala nam w pełni cieszyć się seksem. Wtedy jest on równocześnie ekspresją i uwolnieniem, podnieceniem i odprężeniem. Według Alexandra Lowena, amerykańskiego psychiatry i psychoterapeuty, twórcy bioenergetyki, przyczyną naszych seksualnych blokad jest to, że nie wyrażamy naszych uczuć, ponieważ nauczyliśmy się je tłumić w dzieciństwie. 40-letnie doświadczenie terapeutyczne Lowena dowodzi, że nie umiemy się smucić i złościć. Dlatego też nie potrafimy tak z głębi duszy śmiać się czy kochać i w sposób spontaniczny, naprawdę niekontrolowany wyrażać siebie.
Gdy żyjemy we władzy stłumionych uczuć, nasze pobudzenie seksualne zwykle ograniczone jest do sfery genitalnej i nie obejmuje całego ciała. Nasza część od pasa w dół nie jest połączona z sercem i jego gamą uczuć. Rozdzielenie tych dwóch ośrodków wynika z tego, że fala oddechowa nie może przebić się przez „martwy” obszar dolnej części brzucha i miednicy, gdzie mieszczą się wypierane, trudne uczucia. Seks jest wówczas odczuwany jako miejscowe fajerwerki, a nie jako namiętność, która pochłania całe ciało i prowadzi do radosnego spełnienia, mogącego osiągnąć rozmiary ekstazy.
Stłumione emocje możemy uwolnić poprzez świadomy, głęboki płacz lub krzyk – w ten sposób dajemy wyraz takim uczuciom jak: ból, wściekłość, nienawiść, zranienie, smutek. Uczucia te pochodzą z przeszłości i powodują napięcia w ciele. Możemy nie być świadomi, że nasz kark jest sztywny, szczęki zaciśnięte, oddech zbyt płytki, albo całe ciało lekko odrętwiałe. Z kolei bez uwolnienia tych napięć nasz seks nie będzie pełny.
Alexander Lowen w swoim gabinecie terapeutycznym używał do tego celu zaprojektowanego przez siebie stołka bioenergetycznego. Stosował również metody pracy z głosem, oddechem, ciałem. Tłumaczył, że aby uwolnić napięcia, potrzebna jest podróż w przeszłość, w celu odkrycia w jaki sposób zostaliśmy zranieni przez bliskie nam osoby i jak to wpływa na nasze teraźniejsze zachowanie. W końcu impulsy zablokowane w tamtych emocjach zostają wyrażone…
Trwała transformacja wymaga pracy i czasu. Warunkiem jest prawdziwa zmiana stylu życia, polegająca przede wszystkim na bieżącym wyrażaniu uczuć i emocji, które się w nas pojawiają. Sam Lowen płakał „profilaktycznie” 20 minut dziennie. Nie jest jednak łatwo płakać. Opór przed płaczem ma silne źródło w strachu przed rozpaczą – uczuciem, które osłabia pragnienie życia. Mamy też ogromne opory przed wyrażaniem złości, boimy się pokładów agresji, które w nas tkwią. Jednak, gdy nie wyrażamy tych uczuć, kierują się one ku naszemu wnętrzu, prowadząc do depresji. Nie warto w sposób niekontrolowany wyrażać agresji wobec innych ludzi, raniąc ich. Złość możemy sami uwalniać lub skorzystać z pomocy terapeuty. Lowen swoim klientom wręczał rakietę tenisową i zachęcał, żeby z całych sił uderzali nią w łóżko i wykrzykiwali swoje dawne żale.
Gdy przejdziemy przez proces uwalniania trudnych uczuć, pojawia się w nas miejsce na te dobre. Kiedy miłość jest głównym składnikiem pożądania seksualnego, można mieć wrażenie topnienia w jamie brzusznej. Miłość zmiękcza ludzi, lecz miękkość sprawia również, że stajemy się bezbronni i podatni na zranienie. Kogoś, kto nie poddaje się tej miękkości, nazywamy człowiekiem o zimnym sercu. Lecz serce nie może być twarde, jeśli chcemy prawdziwie kochać.
Ćwiczenie to robimy w parze. Włączamy ulubioną muzykę i zaczynamy tańczyć naprzeciwko siebie. Patrzymy sobie w oczy, nie dotykając się. Nie skupiamy się na myślach, nie zanurzamy we wspomnieniach ani marzeniach tylko na swoim oddechu. Pozostajemy tu i teraz, czując swoje ciało i nie uciekając wzrokiem na boki. Nie uwodzimy się nawzajem uśmiechami ani gestami. Jednocześnie jesteśmy rozluźnieni i naturalni. Próbujemy wejść poprzez kontakt wzrokowy w jak największą bliskość. W momentach, gdy czujemy się zmieszani, zamykamy na chwilę oczy, aż wróci nam spokój. Gdy jesteśmy gotowi, pierwsza osoba zdejmuje dowolną część garderoby. Kiedy skończy, druga robi to samo. I tak na przemian, aż obie osoby zostają nago. Nie oceniamy ani partnera, ani siebie. Tańczymy i patrzymy. Pozwólmy, aby wszystko toczyło się bardzo powoli. Kiedy oboje jesteśmy już nago, możemy się delikatnie przytulić i poddać temu, co się pojawi. Może pozostaniemy w bezruchu, ciesząc się bliskością albo zaczniemy skakać i tańczyć, radując się wolnością. Być może będziemy się delikatnie dotykać i pieścić, a może zaczniemy uprawiać dziki seks. Niewykluczone, że pojawi się frustracja, żal, płacz albo złość. Nie brońmy się przed tym i nie udawajmy, że jesteśmy zadowoleni. Wyraźmy swoje uczucia. Podzielmy się z drugą osobą tym, co się dzieje i dlaczego. To może być przełomowy moment w naszej relacji lub w naszym rozumieniu samego siebie.
Wojciech Pierga, psychoterapeuta, Akademia Psychologii Zorientowanej na Proces w Warszawie.
Artykuł archiwalny.