1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Seks

Czy pożądanie można wzniecić... na zawołanie? Odpowiada Katarzyna Miller

To wyobraźnia porusza ciało. Przygotowuje je. Jeśli więc wiemy, że dziecko pójdzie do kolegi na noc, to myślmy o seksie ze swoim mężczyzną już od rana, aż poczujemy, co się zacznie dziać z naszym ciałem. (fot. iStock)
To wyobraźnia porusza ciało. Przygotowuje je. Jeśli więc wiemy, że dziecko pójdzie do kolegi na noc, to myślmy o seksie ze swoim mężczyzną już od rana, aż poczujemy, co się zacznie dziać z naszym ciałem. (fot. iStock)
Bywa, że inaczej nie da rady. Ani spontanicznie, ani kiedy przyjdzie ochota - bo dzieci, bo praca, bo sprawy. Można tylko teraz. Bo dzieci, praca i sprawy są zajęte same sobą. Ale jak i czy można na zawołanie mieć ochotę na seks? Ba! I jeszcze mieć z tego seksu satysfakcję?

Beata Pawłowicz: Czy można nabrać ochoty na seks tylko dlatego, że okoliczności sprzyjają, bo dzieci właśnie wyszły na spacer z babcią, jest wolny dzień i nie mamy pilnej pracy na poniedziałek?

Kasia Miller: Można i wielu tak robi. Ludzie sobie radzą, np. oglądając filmy pornograficzne, żeby się w ekspresowy, pendolinowym!, tempie przestawić z życia sprawami domu na czerwone i gorące rytmy. Widzę, jak się krzywisz, że porno to fu! Ale jeśli porno ogląda się razem i nie za każdym razem, gdy mamy iść do łóżka, to jest taki sam erotyczny gadżet, taki sam afrodyzjak jak inne. Na przykład gry erotyczne. I nawet ci bogobojni i spokojni inscenizują sobie w zaciszu domu choćby takie scenki: ona ucieka, a on ją goni. To ich podnieca. I jak on ją dopadnie, to mają szybki i udany numerek.

Beata: Nie jest to zabawa dla każdego i nie w każdym domu możliwa. Ta akustyka, te cienkie ściany i podłogi, które każde stąpnięcie wzmacniają, a co dopiero ucieczkę i pogoń...

Kasia: Są też ciche sposoby! najważniejsze i dobre dla wszystkich jest to, by myśleć o seksie, wyobrażać sobie go, nakręcać się, marzyć, że kiedy tylko będzie czas na miłość, to wtedy ho, ho! Seks trzeba mieć na uwadze jak to, co kupić na kolację czy jak się ubrać na drugi dzień do pracy. A jeśli wiemy, że jutro dzieci nie będzie, to trzeba wyobraźnię rozbuchać. Warto! Ciało zaczyna się wtedy do seksu przygotowywać. Rusza cała lawina chemii, hormonów itp., a szybkie spotkanie na drugi dzień może być bardzo smakowite. Gra wstępna trwa wtedy kilkanaście godzin, a nie te kilka minut, kiedy para dorywa się do siebie w łóżku czy na kuchennym stole.

Beata: Gra wstępna, o której mówisz, toczy się tylko w naszej głowie?

Kasia: Czyli w najbardziej erotycznym miejscu człowieka. To wyobraźnia porusza ciało. Przygotowuje je. Jeśli więc wiemy, że dziecko pójdzie na noc do kolegi, to myślmy o seksie ze swoim mężczyzną już od rana, aż poczujemy, co się zacznie dziać z naszym ciałem. Rozluźnia się, rozgrzewa, w podbrzuszu zaczynają latać motyle. Od wyobraźni łątwiej nam też przejść - i to w sposób całkiem naturalny - do działań, bo kiedy się już nakręcimy, możemy wysłać pikantny SMS. Opiszemy, co chcemy robić, gdy się złapiemy w domu. A ta lektura skłoni partnera, by myślał o seksie między jedną a drugą biznesową naradą albo i w jej trakcie. Jeśli wiemy, że nasze pocieszy jadą następnego dnia do zielonej szkoły, uśmiechnijmy się znacząco - nawet przy dzieciach czy innych domownikach - i powiedzmy, wychodząc do pracy: "jutro" z takim uśmiechem, że nasz partner będzie miał fantazje erotyczne.

Beata: To tylko takie słowne zabawy...

Kasia: Tajny erotyczny język ma znaczenie! Nie lekceważ zabawy. Podniecające jest już to, że inni nie wiedza, że gdy para rozmawia o tym, że: "Jutro ugotujemy zupę" i kiedy mówi: "Będzie pikantna i łagodna", rozwodzi się nad tym, że przyprawy mają różne smaki, że działają mocno na język, na kubki smakowe, że rozpalają żołądek i sprawiają, że czuje się wewnętrzny ogień - to mówi o kochaniu! To naprawdę sexy! Bo nowe, inne i podkreśla wyjątkowość ich relacji, jej intymności. Własny język, słowa klucze czy piosenki wystarczą, by, kiedy ma być seks, przeżywać go jako coś niepowtarzalnego.

Beata: Trzeba więc wciąż myśleć i gadać o seksie, by - kiedy nadarzy się okazja - być gotowym?

Kasia: Nie tyle wciąż, co często i chętnie. Warto też dawać ciału bezpośrednie sygnały; kiedy się mijamy przy ekspresie do kawy i lodówce, pogłaskać partnera po pupie. Otrzeć się o niego, przytulić, pocałować. Niech tamto ciało wie, że bliskość tego ciała jest sexy. To drugie ciało nie jest tylko po to, żeby zawieźć dzieci do szkoły czy wytrzepać dywan. Jest też dla rozkoszy. A zaczepki trzeba uskuteczniać również dlatego, żeby i twoje ciało wiedziało, że jest nie tylko po to, żeby przyciągnąć do domu siatki z zakupami. Jest też po to, żeby mieć orgazm.

Beata: Gdyby ludzie mieli czas na takie wieczne zaloty, to pewnie nie byłoby problemu z pożądaniem na zawołanie. Ale codzienność skrzeczy bardzo głośno i to właśnie stanowi problem...

Kasia: To nie ma nic wspólnego z ilością czasu, tylko z jego zagospodarowaniem. Czyli z nastawieniem. Czy od myślenia o kredycie on się szybciej spłaca? Nie. Ale od myślenia i wyobrażania sobie seksu kobieta wilgotnieje. Róbmy swoje, czyli to, na co mamy wpływ. Trzeba w seks - jak we wszystko w życiu - włożyć uwagę i intencję, żeby było dobrze. Żeby nam się dalej chciało chcieć, trzeba seks doinwestować.

Beata: A gdy nagle u niego w pracy jest awaria systemu, a ty dziś masz wolne...

Kasia: Możemy wówczas wykorzystać to, że lęk i podniecenie dają podobne objawy w ciele. Pamiętam taki eksperyment, kiedy mężczyźni mieli ocenić atrakcyjność pewnej kobiety, która spotykali w różnych warunkach. Ci, którzy widzieli ją po przejściu przez niebezpieczny most, uznali ją za osobę o wiele bardziej atrakcyjną niż ci, którzy spotkali ją w obojętnej sytuacji. Lęk sprawił, że ich serce szybciej biło i odczytali to jako sygnały podniecenia. Dlatego oceniali jej urodę jako bardziej sexy, niż gdyby spotkali ją w kuchni przy robieniu tostów. Ryzyko zawsze działa jak afrodyzjak, bo podnosi ciśnienie. Pamiętam amerykański film, w którym mężczyzna wchodził do sypialni przez okno, bo to był jego sposób na małżeńską rutynę. Pomysłów jest wiele, ale warto wiedzieć, że tylko nieduży lęk czy ryzyko podnieci parę z dużym stażem. Podobnie z niecodziennymi miejscami, które grożą nakryciem przez postronnych obserwatorów lub...

Beata: Mandat za nieobyczajność pójdzie ze wspólnej kasy i to trochę studzi pożądanie.

Kasia: Straszenie siebie to dobry sposób, o ile para żyje ze sobą bez zobowiązań finansowych albo też staż ich miłości nie jest duży. Stare dobre małżeństwo nie podnieci się w sytuacji, która wyraźnie narusza poczucie bezpieczeństwa. To ich aktywizuje do innych zachowań - ratowania dzieci, dobytku i siebie nawzajem. I to nie będzie sexy. Podobnie seks w niecodziennych warunkach - podnieca, ale w wypadku nieznajomych lub bycia razem nie za długo. Dzieje się tak, bo inaczej patrzymy na nieznajomego, kiedy ów rozpina spodnie w ciasnej toalecie samolotu, a inaczej na męża.

Beata: Co w takim razie może zrobić stare dobre małżeństwo, gdy okazja na seks pojawia się całkiem nieoczekiwanie?

Kasia: Może wykorzystać inny psychologiczny mechanizm. Naturalny! Zrobić coś, co będzie sygnałem - "teraz seks"! Na przykład ona wie, że dzieci dziś nie ma, kiedy wracając do domu, parkuje samochód. To jak sygnał godowy u ptaków: więc on zaczyna myśleć o seksie. Ważne, żeby oboje byli zaangażowani w to, by seks skonsumować. Więc on ją obłapia, kiedy ona wkręci tę żarówkę. Podobnie się zachowuje, jak widzi, że ona założyła czerwone stringi, a nie majtki z Hello Kitty.

Beata: Niespodzianka może pomóc?

Kasia: Fajna rzecz, niespodzianka. Ona tym razem wcale nie ma majtek i mówi mu to, kiedy on wchodzi do domu. Dodając, że są i będą sami. Męska wyobraźnia sprawi, że wiele więcej nie będzie musiała zrobić. Oczywiście, niektórym się nie chce przebierać albo się wstydzą rozbierać... Mówią, że takie czerwone żarówki czy majtki to głupoty. Ale oni właśnie konsekwentnie dążą ku rutynie, nudzie i rozstaniu albo zupełnemu sflaczeniu. Bo to, że nam się nadal chce siebie, to też dowód, ze wciąż jesteśmy dla siebie ważni. Czasem więc gdy brak pomysłu, warto po prostu swojemu facetowi ściągnąć spodnie i tak mu pokazać, że się go pragnie. Że on tobie jest naprawdę potrzebny właśnie do seksu.

Beata: Nie można jakoś romantyczniej?

Kasia: Jasne! Fajnie jest, gdy on usypie ci różami drogę do łóżka, a na poduszce zrobi serce z ich czerwonych płatków. Ale zazwyczaj na to nie ma czasu. Jeśli wejdzie do sypialni z różą w zębach, którą zerwał w ogródku i połozy ja na poduszce, to już coś. A ty możesz mieć specjalną pościel na seks, taką z czarnego atłasu. Albo fioletowego. Możesz też mieć specjalny zapach, jaki roztoczysz w domu, gdy uda ci się dzieci upchnąć do sąsiadki. On wchodzi, czuje ten zapach i już ma ochotę!

Beata: Dzieci zasnęły i trzeba cicho, żeby ich nie zbudzić...

Kasia: Zamknąć drzwi na zamek. To właściwe. Dorośli mają prawo do intymności. Jeśli nawet dziecko zapłacze, to nic złego się nie stanie. Można sprawdzić, co się dzieje, ale nie da się wybić z erotycznego stanu. Czyli nie dać dojść do głosu idiotycznemu poczuciu winy: "Zapomniałam o dzieciach! A mówiłam mu, żeby dał mi spokój! Tak mnie poniosło, tak nie może być! To niedopuszczalne, jestem złą matką". To bzdury! Masz prawo kochać się ze swoim mężem, partnerem, mężczyzną. To żadna krzywda dla twoich dzieci. To nawet dla nich lepiej! Bo rano będziesz milsza, mniej zestresowana, mniej napięta. Zadowolona ze swojej kobiecości. Bo seks daje szczęście, spełnienie. A taka matka to lepsza matka niż ta napędzana poczuciem winy. Dla dzieci najważniejsze to wiedzieć, że rodzice się kochają, szanują. To dla nich szczęście. Poczucie bezpieczeństwa. Jeśli rodzice są szczęśliwi, to i dzieci.

(...)

 

Więcej w:

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Seksownik
Autopromocja
Seksownik Katarzyna Miller, Beata Pawłowicz Zobacz ofertę promocyjną
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze