1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. REKLAMA
  4. >
  5. Caritas - kiedy żyjemy jak brat z siostrą

Caritas - kiedy żyjemy jak brat z siostrą

123rf.com
123rf.com
Takie pary mogą się zagłaskać. Obie strony próbują stworzyć pełny czułości, miłości, wzajemnej troski związek, w którym czerpią satysfakcję z tego, że tak dużo robią dla ukochanej osoby. I pojawia się problem, bo nie ma kogoś kto by to docenił, bo każdy chce tylko dawać.

Nikt nie chce stanąć w miejscu biorcy i powiedzieć - to wspaniale, że tyle dla mnie robisz, lubię to i chcę, żeby tak było. Wtedy może pojawić się frustracja, że przecież ja tyle robię dla niej czy dla niego a moje starania nie zostają należycie zauważone. Takie osoby dają również po to, żeby być chwalone, jest to ważny element ich tożsamości. Nie ma więc nic złego w tym, żeby jedna ze stron pozwoliła sobie na branie. Wyobrażam sobie, że taka para mogłaby mieć kłopoty w sferze seksualnej. Bo frajda w seksie polega na tym, że jest ktoś, kto w sposób zdecydowany bierze. Zwykle jest tak, że partnerzy zupełnie nie wiedzą skąd biorą się ich problemy w łóżku - przecież tak się starają, żeby tej drugiej stronie było dobrze, a to jakoś się nie udaje. Wymiar seksu pokazuje parze obszar, który jest słabszą stroną takiej relacji.

Wymiar caritas, miłości siostrzano-braterskiej, takiej codziennej, ma swoje niebezpieczne strony dla związku.
Gdy zajmuje za duży obszar kosztem erosa czy seksu, zaczyna pojawiać się nuda. W naszych czasach związki często przekształcają się w przedsiębiorstwa. Nasze wspólne życie to cała rozwinięta infrastruktura, skomplikowana logistyka. Ustalamy kto płaci rachunki, przelewa pieniądze z konta na konto, w jakie dni tygodnia odwozi dzieci na liczne zajęcia. I na tym poziomie dochodzi do konfliktów. Ludzie kłócą się o to, kto danego dnia załatwił pięć rzeczy a kto tylko trzy. Takie problemy można mieć w pracy, a my mamy je coraz częściej w związku. Caritas wtedy staje się parodią miłości. Jej prawdziwą istotą jest to, żeby było nam dobrze razem, żeby w codzienności czuć nawzajem swoją obecność. Wiele osób, myśląc o zakochaniu, marzy sobie o tym, że będzie sobie z parterem spokojnie pić herbatę, ktoś będzie czytał książkę, leżąc obok ukochanej osoby. Potem wspominamy - na początku było tak dobrze,nic specjalnego nie robiliśmy, oglądaliśmy film, przygotowywaliśmy kolację i to miało swoją moc. To, że związki stają się małymi fabrykami, wynika ze społecznej presji na zadaniowość. Z tego, że nasze rodziny mają realizować tysiąc różnych zadań. W zagonionym świecie nie ma miejsca na takie odczucia, żeby po prostu być, siedzieć obok siebie. Tak to można najwyżej na urlopie.

Pozornie wydawać się może, że taka caritas jest erosem. Bo niby dużo się dzieje, działamy, ale nie ma w tym mocy stwórczej.
Nie ma też pasji. Wtedy często załatwiamy sprawy, które trzeba załatwić, bo tak nas wychowano, bo urząd skarbowy ma swoje wymagania. Ale nie są to rzeczy, które nas pociągają. Istotą erosa jest to, że coś nas fascynuje. Często coś takiego pojawia się na początku związku i nas łączy. To może być marzenie o domu na wsi, gdzie będzie pachniało chlebem, albo o rodzinie z trójką dzieci, albo o założeniu teatru. Realizacja tych marzeń daje energię, która jednoczy i pozwala pokonywać różne codzienne trudności. Sprawia, że życie jest fajne, że bycie razem ma sens. Co ciekawe, często nie jesteśmy świadomi, że razem realizujemy ważne dla nas marzenia. Uzmysławiamy to sobie, gdy jesteśmy w kryzysie. Dom zbudowany a nie można w nim mieszkać, bo fajniej było go budować. Wtedy może przychodzi czas na philię, a ludziom trudno się zatrzymać. Eros też się upomina o swoje. Wtedy potrzeba coś nowego. Zdarza się jednak, że w takich momentach związki się rozpadają. Dlatego myślę, że eros jest ważny. Na philii też można budować wieloletni związek, ale ryzyko polega na tym, że może wdać się martwota.

Równość między czterema wymiarami miłości jest chyba niemożliwa do osiągnięcia.
Bo każdy z nas jest inny. Na warsztatach, szczególnie w grupach kobiecych, kiedy rozponajemy u siebie te wymiary miłości, często okazuje się, że najbardziej zaniedbanym obszarem jest seks. Kobiety żyją w przekonaniu, że owszem - miłość miłością ale seks nie jest wcale taki istotny. Odkrywanie w sobie seksualności, przyznanie się do tego, że mam takie pragnienia, że są to potrzeby silne i ważne, i że warto się im poświęcić z równym zaangażowaniem, z jakim zajmujemy się sprawami dzieci, pracą, kredytami. One domagają się swojego miejsca i zrealizowania. To jest związane z otwarciem się, z dawaniem sobie do tego prawa. Często mamy wysokie progi na przyjemność. Możemy zjeść czekoladkę ale żeby szukać ekstatycznych i szalonych doświadczeń w seksie, to już nie. Bo nie ten wiek, nie to ciało i tak dalej. Przekroczenie takich ograniczeń często wymaga dużej pracy, wręcz terapeutycznej.

Zapraszam na warsztat „Cztery wymiary miłości”, 5 kwietnia początek cyklu czterech popołudniowych spotkań, Warszawa. Więcej informacji .

Czytaj też: Cztery wymiary miłości Kobieta wyzwolona i domator Para wojowników - trudna sztuka kompromisu

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze