Statystycznie po dwóch latach związku bliskość fizyczna maleje. Sposobem na jej utrzymanie i dalszy rozwój może być wspólna nauka dotyku. Od czego ją zacząć – pytamy psychoterapeutę i nauczyciela biodanzy Cristiano Martinsa.
Dla małych dzieci dotyk to coś naturalnego i powszechnego, z wiekiem jest go w naszym życiu coraz mniej, bo zachowujemy dystans wobec obcych. I nie byłoby problemu, gdybyśmy zaspokajali potrzebę dotyku w relacjach z najbliższymi i w związkach. Czy tak rzeczywiście jest?
Nie, z moich doświadczeń wynika, że większość osób nie zdaje sobie sprawy z tego, jaką rolę w naszym życiu odgrywa dotyk. Od kilkunastu lat prowadzę warsztaty rozwojowe w różnych krajach i wielu moich uczniów skarży się na jego niedobór. Tymczasem kiedy jesteśmy dotykani w odpowiedni sposób, poziom naszej energii życiowej wzrasta. Czujemy się kochani, bezpieczni, ważni. Jesteśmy bardziej spokojni i świadomi swojej seksualności.
Kto częściej się na to skarży: kobiety czy mężczyźni?
Deficyt dotyku obserwuję zarówno u kobiet, jak i u mężczyzn, ale to kobiety częściej o tym mówią. Mężczyźni zazwyczaj nie proszą, żeby ich objąć, przytulić czy dotknąć, bo to oznaczałoby przyznanie się do wrażliwości, która w ich przekonaniu kłóci się z byciem twardym, do czego zwykle byli wychowywani.
Jestem nauczycielem biodanzy, która wykorzystuje muzykę, ruch i dotyk. Na warsztatach bardzo wyraźnie widzę, jak trudno mężczyznom wyrazić tę potrzebę.
Jakiego rodzaju dotyku między partnerami brakuje?
Na pewno za mało jest patrzenia sobie w oczy...
Spojrzenie jest dotykiem?
Tak. Każdy z nas ma za sobą takie doświadczenie, że nagle fizycznie poczuł czyjeś uważne spojrzenie – jakby ktoś go dotknął. Potwierdzają to zresztą badania naukowe, które przeprowadzono na uniwersytecie w Montrealu. Od takiego spojrzenia zaczynają się relacje. Patrzenie sobie głęboko w oczy tworzy intymność, czyli przestrzeń, w której możemy spotkać się seksualnie z partnerem.
Ile dotyku potrzebujemy, żeby pozbyć się tego deficytu?
Wyliczono, że jeśli będziemy przytulać się pięć razy dziennie co najmniej przez minutę, to zaobserwujemy korzystne efekty fizjologiczne: uwalniają się wtedy tzw. hormony szczęścia: oksytocyna i serotonina.
A jak kwestia dotyku wygląda na poszczególnych etapach relacji?
Związek zaczyna się zazwyczaj od płomieni emocji i pożądania – to około dwóch lat pełnych bliskiego kontaktu i seksu. Potem pojawia się coraz więcej dystansu i mniej dotyku. Dlatego, żeby miłość przetrwała, pary potrzebują świadomej pracy nad tą sferą. Nauka dotyku może być niezwykle ciekawym doświadczeniem, które wzmacnia relację, bo zdecydowana większość ludzi nie wie, jaki dotyk sprawia innym przyjemność. Zamiast robić to w powolny, czuły sposób, wykonują szybkie mocne ruchy, jakby mieli umyć naczynia czy samochód...
Ale na naukę nigdy nie jest za późno! Gdy miałem dwadzieścia kilka lat, zacząłem studiować to zagadnienie, a potem prowadzić warsztaty. W mojej rodzinie nie było zwyczaju wyrażania miłości poprzez dotyk, więc pomyślałem, że skoro uczę obcych ludzi, warto byłoby zacząć od moich bliskich. Zanim udało mi się przeprowadzić rodzinny warsztat, minęło pół roku, bo ciągle ktoś znajdował pretekst, żeby tego nie robić. A potem wszystko się zmieniło. Moja matka odkryła, że nie dotykała nas zbyt często, bo sama potrzebowała dotyku i przytulenia, ale nie wiedziała, jak się przemóc. Potem za każdym razem gdy wychodziłem z domu, przypominała mi, żebyśmy objęli się na chwilkę na pożegnanie.
- Usiądźcie wygodnie, w ciszy, usuńcie z zasięgu wzroku przedmioty, które mogą was rozpraszać.
- Spójrzcie sobie głęboko w oczu i nie odwracajcie wzroku przynajmniej przez minutę. Na początku minuta będzie się wam bardzo dłużyła, wraz z praktyką powoli wydłużajcie kontakt wzrokowy.
- Następnie włączcie relaksacyjną muzykę i zacznijcie delikatnie dotykać jednej swojej dłoni drugą. Muskajcie je bardzo powoli opuszkami palców, efekt będzie dużo silniejszy niż przy szybkich ruchach. Po trzech, czterech minutach poczujecie, jak zmysłowy może być zwykły dotyk.
- Zamknijcie oczy i weźcie się za ręce – odcięcie zmysłu wzroku wzmocni doznania dotyku. Pieśćcie nawzajem swoje dłonie, możecie robić to w tym samym czasie albo na zmianę: jedna osoba przyjmuje dotyk, a druga go daje.
- Po kilku minutach możecie rozszerzyć dotyk na twarz i kolejne części ciała. Róbcie to z intencją, zaangażowaniem i skupieniem. Ćwiczenie można także wykonywać w ten sposób, że za każdym razem pieścicie inną część ciała.
Cristiano Martins, psychoterapeuta w nurcie terapii Gestalt, pedagog Instytutu Psychologii Stosowanej, certyfikowany nauczyciel biodanzy.