1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Seks

Zgoda wyrażona – potrzebne jest wyraźne „tak”

Świadoma zgoda oznacza, że wszyscy biorący udział w sytuacji erotycznej (bo seks nie musi się ograniczać do dwojga ludzi) muszą wyrazić zgodę na seks poprzez wyraźnie powiedziane „tak” lub poprzez działania niewerbalne. (Fot. iStock)
Świadoma zgoda oznacza, że wszyscy biorący udział w sytuacji erotycznej (bo seks nie musi się ograniczać do dwojga ludzi) muszą wyrazić zgodę na seks poprzez wyraźnie powiedziane „tak” lub poprzez działania niewerbalne. (Fot. iStock)
Wszystko, co nie jest w seksie dobrowolne, w niektórych krajach europejskich zostało uznane za bezprawne. W innych dyskutuje się nad taką zmianą perspektywy. A w Polsce?

Polki żyją w rzeczywistości, w której mężczyźni będący osobami publicznymi wciąż mogą bez konsekwencji wygłaszać teksty usprawiedliwiające kulturę gwałtu. O kobiecie, która jako 13-latka była więziona i wielokrotnie gwałcona przez księdza i której sąd przyznał odszkodowanie – milion złotych – felietonista Radia Maryja Stanisław Michalkiewicz powiedział: „Dostać milion złotych za to, że ktoś kiedyś wsadził rękę pod spódniczkę, no, któż by nie chciał”.

„No cóż, kto nigdy nie wykorzystał nietrzeźwej, niech rzuci pierwszy kamień... Ale jak zakonnik, to kara konieczna”; „Pytanie do oburzonych tłitem o wykorzystaniu nietrzeźwej kobiety: A jak facet rano trzeźwieje obok kaszalota, też ma prawo skarżyć ją o gwałt?” – dowcipkuje Rafał Ziemkiewicz.
„Jeśli nie krzyczy, to widać tego chce. Jak bez tego odróżnić ofiarę – od dziewczyny, która owszem, chętnie... ale potem oskarża o gwałt, bo boi się taty?” – to Janusz Korwin-Mikke o zgwałconej 14-latce.

Ziemkiewicz i Korwin-Mikke są niezwykle popularni wśród młodych mężczyzn. Dla mnie symbolizują stan permanentnej paniki, w jakiej są polscy konserwatyści, patrzący na to, jak zmieniają się obyczaje, jak kobiety zaczynają wywalczać sobie prawo do samodecydowania, choćby przez ruch #MeToo. Chciałabym wierzyć, że te haniebne wypowiedzi to ostatnie rozpaczliwe konwulsje odchodzącego świata.
Według policyjnych statystyk co roku w Polsce dochodzi do około 2 tysięcy gwałtów. Według Niebieskiej Linii jest ich co najmniej 30 tysięcy. Wielu ekspertów, na przykład reprezentujących Centrum Praw Kobiet, uważa jednak, że jest ich i dwa razy więcej. Kobiety często nie zgłaszają przestępstwa, boją się powtórnej wiktymizacji, sugestii, że same są sobie winne, bo były nieodpowiednio ubrane lub pijane.

To, że kobieta nie krzyczy, nie ucieka, nie broni się – nie oznacza, że nie pada ofiarą przemocy seksualnej. To, że jest mocno umalowana, ma krótką spódniczkę i duży dekolt, nie oznacza, że jest współwinna gwałtu, bo „prowokowała”.
„Mam prawo pokazywać pośladki, a ty nie masz prawa mnie dotknąć!” – trafnie zauważyła jedna z uczestniczek twitterowej dyskusji na temat propozycji Lewicy, żeby wzorem Szwecji wprowadzić do polskiego prawa zasadę świadomej zgody na seks.

Cicha zgoda już nie działa

Świadoma zgoda oznacza, że wszyscy biorący udział w sytuacji erotycznej (bo seks nie musi się ograniczać do dwojga ludzi) muszą wyrazić zgodę na seks poprzez wyraźnie powiedziane „tak” lub poprzez działania niewerbalne, takie jak rozbieranie się lub dotykanie partnerki seksualnej lub partnera seksualnego. To są również sygnały aprobaty. Jeśli ktoś zachowuje się biernie, nie reaguje – nie jest to świadoma zgoda. Może nie protestować, bo czuje się zobowiązany, jest w jakiś sposób zależny od partnera czy partnerki, wstydzi się odmówić, boi się odrzucenia. Dla szwedzkich sądów kategoria „cichej zgody” już nie działa. Zgoda musi być jasno i wyraźnie zakomunikowana. To dotyczy wszystkich płci i wszystkich relacji, nieważne, czy mówimy o małżeństwie z 30-letnim stażem, o sytuacji na pierwszej randce, czy o seksie grupowym w klubie. Nie wystarczy milczenie, musi być wyraźne „tak”. Seksuologia nazywa to normą partnerską – że znów powtórzę, wszystkie osoby biorące udział w seksie muszą się na niego zgodzić.
Każda ze stron może też w każdej chwili swoje „tak” odwołać, w całości albo częściowo, nie zgadzając się na jakąś praktykę seksualną. Druga strona musi się temu podporządkować. Jeżeli zgodziłyśmy się na stosunek waginalny, partner dodatkowo zapragnie seksu analnego, a my na ten akurat rodzaj penetracji nie mamy ochoty, to jeśli do niego dojdzie, będzie to gwałt. Również mężczyzna ma prawo odmówić na przykład analnej penetracji przez partnerkę choćby przy pomocy dildo. Jeśli ona zrobi to mimo jego sprzeciwu, także będzie to gwałt. Ta zasada dotyczy oczywiście również partnerów homoseksualnych. I tak – można zgwałcić mężczyznę, tak jak można zgwałcić prostytutkę czy też poprawniej: pracownicę seksualną, z czego kiedyś rechotał lider Samoobrony i wicepremier w rządzie Jarosława Kaczyńskiego Andrzej Lepper. Świadome sex workerki akurat dobrze to wiedzą i zawczasu ustalają ze swoimi klientami zakres usług – na co się zgadzają, a czego sobie nie życzą.

Brak „tak” to gwałt

W 2018 roku szwedzki parlament zmienił definicję gwałtu i wprowadził ustawę o „świadomej zgodzie” (samtyckeslag), zgodnie z którą jeśli partner lub partnerka są bierni lub niezdecydowani, trzeba się upewnić, że mają ochotę na seks, i musi być to wyrażone słowem lub czynem. Seks bez tej wyraźnej zgody jest podług szwedzkich przepisów nielegalny. Pojawiła się też nowa kwalifikacja czynu – przestępstwo „nieumyślnego gwałtu”. Dla oceny gwałtu nie ma już decydującego znaczenia to, czy wobec ofiary użyto fizycznej przemocy, czy krzyczała, czy się wyrywała. Do tej pory trudno było skazać kogoś za gwałt na podstawie tego, że odbył stosunek seksualny z osobą pijaną czy pod wpływem narkotyków. Można było go skazać co najwyżej za doprowadzenie do obcowania płciowego podstępem. Teraz musi być jasno wyrażona obustronna zgoda. Wszystko, co nie jest dobrowolne, jest bezprawne.
Nad taką zmianą perspektywy dyskutuje się w wielu krajach europejskich, niektóre wprowadzają już podobne rozwiązania. Od 1 stycznia 2021 roku w Danii obowiązuje zasada, że jeśli obie strony nie wyrażą wyraźnej zgody na seks, może on zostać uznany za gwałt. Duński minister sprawiedliwości określił to posunięcie jako przełomowe dla równości płci w swoim kraju.
Po reformie prawa seksualnego w Szwecji zapada dużo więcej wyroków skazujących w sprawach o gwałt. Według badań opublikowanych w 2020 roku przez Państwową Radę do spraw Zapobiegania Przestępczości nowa norma karna przyniosła efekty: w latach 2017–2019 liczba skazanych za gwałt wzrosła o 75 proc. – ze 190 do 333. Nawiasem mówiąc, ten wzrost w statystykach wykorzystywała polska prawica jako argument przeciwko przyjmowaniu uchodźców. Propaganda antyuchodźcza twierdziła, że od czasu, gdy w Szwecji w 2015 i 2016 roku pojawili się uchodźcy, wzrosła liczba przestępstw seksualnych. Tymczasem wzrost jest wynikiem zmiany prawa i rozszerzenia definicji gwałtu.

Ciężar dowodu

Niedawno szwajcarski oddział Amnesty International zwrócił się do parlamentu o zmiany w prawie i nowe zdefiniowanie gwałtu. Tego lata Szwajcarzy będą dyskutować o tym, czy czyny seksualne byłyby karane „wbrew woli” danej osoby, czy też „bez zgody”. Takie zmiany są wspierane przez szwajcarskich profesorów prawa karnego, pełnomocników ofiar przemocy seksualnej i przedstawicieli organizacji zajmujących się wspieraniem ofiar.

Oczywiście jest wielu przeciwników tego trendu. Mówią o „odwróceniu ciężaru dowodu”, o groźbie „zniesienia domniemania niewinności”. Pojawiają się komentarze, że trzeba będzie przed każdym stosunkiem spisywać umowę u notariusza. Podobne opory dotyczą ruchu #MeToo, który miałby zniweczyć osiągnięcia rewolucji seksualnej i zepchnąć nas znowu w mroki wiktoriańskiego purytanizmu. Wybitny austriacki reżyser Michael Haneke, autor filmów „Biała wstążka” i „Miłość”, nazwał #MeToo średniowiecznym polowaniem na czarownice. Ikona francuskiego kina Catherine Deneuve podpisała się pod listem opublikowanym w „Le Monde”, obwiniającym akcję o podkopywanie wolności seksualnej, nienawiść wobec mężczyzn i dążenie do zakazania flirtu.

W Niemczech w 2016 roku Bundestag podjął decyzję o reformie prawa karnego. Jeżeli uprawianie seksu lub dokonywanie czynu seksualnego odbywa się wbrew wyraźnej woli danej osoby, grozi kara za gwałt lub napaść na tle seksualnym. Jeżeli sprawca wykorzystuje to, że z powodu zażycia narkotyków lub alkoholu ofiara nie jest w stanie się bronić lub odmówić, to jest to również przestępstwo. Fizyczny przymus nie jest już potrzebny, żeby stwierdzić gwałt. Zmiana prawa jest między innymi konsekwencją wydarzeń z 2015 roku w Kolonii. Grupy młodych imigrantów masowo molestowały i okradały kobiety świętujące sylwestra na placu przed kolońską katedrą. Łącznie policja odnotowała wtedy 1205 zawiadomień o przestępstwie. W 509 przypadkach napad miał podłoże seksualne, a w 28 chodziło o gwałt lub próbę gwałtu.

Niebezpieczne związki

Warto w kontekście dyskusji na temat świadomej zgody zwrócić uwagę na rozpowszechnianie się wśród młodych ludzi zjawiska zwanego chemsex. To zażywanie narkotyków po to, by urozmaicały seks. Często zaczyna się od zabawy w klubie. Teoretycznie nie wolno tam wnosić środków odurzających, ale bywa, że klubowicze je przemycają lub zażywają przed pójściem na imprezę. Na początku chemsex był popularny wśród gejów, dziś nie ma ani płci, ani orientacji seksualnej. Wiele substancji psychoaktywnych wzmaga poczucie pewności siebie, powoduje przypływ energii, zwiększenie libido, potęguje doznania seksualne, w tym uczucie orgazmu. Na aplikacjach randkowych Tinder i Grindr ludzie umawiają się często celowo na chemsex. Na niektórych narkotyki działają tak silnie, że seks na trzeźwo przestaje dawać satysfakcję. „Wiele osób używa nielegalnych substancji, aby przesuwać granice swojej seksualności w sposób, który nigdy nie byłby możliwy dla nich na trzeźwo” – tłumaczy Lauren Smith, psycholożka, której badania nad chemsexem opublikował „Journal of Sex Research”. Ale narkotyki, tak jak alkohol, oraz seks są problematyczną mieszanką – wiążą się ze zmniejszoną zdolnością do wyrażenia woli i świadomej zgody. Nie mówiąc już o tym, że uzależniają.

Przy okazji polskiej dyskusji o wprowadzeniu do prawodawstwa zasady świadomej zgody dziennikarz Konrad Piasecki zapytał na Twitterze: „Czyli po alkoholu albo narkotykach seksu się nie powinno uprawiać? Bo zgoda wtedy nie musi być świadoma?”. Pytanie było poważne i odpowiedzieć na nie należy również poważnie – jeśli nie ma pewności, czy partner lub partnerka jest w stanie świadomie zgodzić się na seks, lepiej z niego zrezygnować i poczekać, aż wytrzeźwieje. Poza tym w seksie najpiękniejsze jest to, co sprawia taką samą przyjemność wszystkim uczestnikom. Taki dobry, świadomy seks jest sam w sobie najsilniejszym, w dodatku całkowicie naturalnym narkotykiem.

Ewa Wanat, dziennikarka, w latach 2003–2012 redaktorka naczelna radia Tok FM, a w latach 2013–2015 naczelna i dyrektorka programowa Radia dla Ciebie

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze