1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Seks

NAJLEPSZE TEKSTY 2023: Czy warto rozmawiać o poprzednich partnerach? Pytamy terapeutę Jacka Masłowskiego

W przypadku byłych partnerów seksualnych istnieje wyraźna dysproporcja, a nawet dymorfizm płciowy – mężczyźni mają tendencję do zawyżania liczby partnerek, a kobiety – do zaniżania. (Fot. Janina Steinmetz/Getty Images)
W przypadku byłych partnerów seksualnych istnieje wyraźna dysproporcja, a nawet dymorfizm płciowy – mężczyźni mają tendencję do zawyżania liczby partnerek, a kobiety – do zaniżania. (Fot. Janina Steinmetz/Getty Images)
A jeszcze wcześniej: pytać czy nie pytać? Kwestia byłych partnerów i partnerek seksualnych, ich liczby, a nawet oceny ich umiejętności nadal pozostaje jednym z najbardziej drażliwych tematów w związku. Czy słusznie? Terapeutę Jacka Masłowskiego pyta Martyna Harland.

#NAJLEPSZE TEKSTY 2023 tak oznaczyliśmy wybrane artykuły opublikowane w minionym roku, które chcemy Wam, Drodzy Czytelnicy, przypomnieć, bo warto. Ich lektura wzbudziła w Was chęć dyskusji, zainspirowała do podzielenia się swoimi doświadczeniami. Dostaliśmy od Was wiele słów uznania oraz krytyki. Za wszystkie dziękujemy.

Czy dla współczesnych mężczyzn nadal ma znaczenie liczba byłych kochanków partnerki? Zwłaszcza jeśli jest duża…
Odpowiem tak: w moim gabinecie dość często pojawiają się mężczyźni, którzy mają duży kłopot w sytuacji, gdy dowiadują się o tym, że ich partnerka miała wielu partnerów seksualnych przed nimi. Co ciekawe, zanim się tego dowiedzą, czują się w miarę bezpiecznie. Niektórzy wręcz naciskają na partnerkę, żeby się do tego przyznała. I kiedy wreszcie kobieta podaje konkretną liczbę, rozgrywa się dramat.

Wszyscy znamy statystyki mówiące o tym, że w przypadku byłych partnerów seksualnych istnieje wyraźna dysproporcja, a nawet dymorfizm płciowy – mężczyźni mają tendencję do zawyżania liczby partnerek, a kobiety – do zaniżania. Moim zdaniem ze strony kobiet to po prostu mechanizm obronny…

Dla jakich mężczyzn okazuje się to problemem?
To jest silnie związane z naszym stylem przywiązania z dzieciństwa i tzw. pozabezpiecznym modelem więzi. Co nie oznacza, że jeśli facet ma na przykład lękowy styl przywiązania i dowiaduje się, ilu partnerów seksualnych miała jego dziewczyna, automatycznie wpadnie w panikę. A jednak bardzo często tak właśnie jest, dlatego że ten styl przywiązania rozwija się w sytuacji, w której dziecko – w tym przypadku mały chłopiec – jest opuszczone przez matkę, fizycznie lub emocjonalnie, np. w wyniku choroby, depresji poporodowej. Mężczyzna z lękowym stylem przywiązania ma obniżone poczucie własnej wartości, dlatego jest wyczulony na punkcie wierności swojej partnerki. No i istnieje duże prawdopodobieństwo, że będzie urządzał jej różnego rodzaju przesłuchania… Prędzej czy później spyta: fajna jesteś, ale z iloma facetami się spotykałaś?

Uważam, że na tego rodzaju pytania nie należy odpowiadać ani się tłumaczyć.
Ale jeśli nie odpowiesz, wzbudzisz we mnie lęk i wtedy będę cię wypytywał jeszcze bardziej! Wcześniej czy później opowiesz mi więc o swoich doświadczeniach. Jeżeli powiesz prawdę i liczba partnerów będzie duża, to wtedy rozegra się kolejny dramat, bo mogę dalej drążyć temat, np.: jak wy to robiliście? W czym był najlepszy? Dlaczego to robię? Po to, żeby się porównywać, bo cały czas siedzi we mnie lęk: czy jestem wystarczająco dobry? To pokazuje, że dążenie do poznania konkretnej liczby kochanków jest krytycznie istotne dla tego, czy dana relacja będzie trwała, czy nie.

Ale co to właściwie znaczy „liczba kochanków”? Czy namiętne pocałunki z rozbieraniem to już seks?
Może znaleźliby się mężczyźni, dla których pocałunek z innym mężczyzną stanowiłby o zdradzie, ale dla większości z nich to raczej droga do zdrady. Seks to seks, czyli penetracja, ewentualnie seks oralny.

Wyniki badania serwisu Superdrug z 2017 roku pokazały, że mężczyźni za zbyt rozwiązłe uważają kobiety, które miały co najmniej 14 partnerów seksualnych, a kobiety – mężczyznę, który miał co najmniej 15 partnerek. Co więcej, już 30 proc. badanych stwierdziło, że są skłonni zakończyć związek, jeśli partnerka miała zbyt dużo partnerów seksualnych. Nic dziwnego, że kobiety przez lata zachęcano, żeby zafałszowywały liczbę swoich byłych.
To mi przypomina pewną historię z mojego gabinetu. Mężczyzna w typie ratownika – od początku rozkłada czerwony dywan przed swoją kobietą, stara się, wyciąga ją z różnych opresji życiowych albo z niskiego statusu ekonomicznego. Rodzi im się dziecko i kobieta zaczyna reglamentować swoją seksualność – dopiero w tym momencie on zaczyna się interesować jej poprzednimi partnerami. Jest oburzony: „Czyli inni traktowali ją bardzo źle i tylko używali jej do seksu, a ja tu się tak starałem, i nawet nie mam tego, co tamci dostawali za darmo!”. To przykład na to, w jaki sposób wiedza o liczbie partnerów może się szybko obrócić przeciwko kobiecie. Zobacz, jaki to jest silny atawizm.

I jak nadal żywy wzór kulturowy...
Także dlatego że – czysto biologicznie – kobieca seksualność, a właściwie płodność, jest ukryta, co jest zjawiskiem wyjątkowym wśród ssaków. Stąd te wszystkie próby jej kontrolowania, także współcześnie. Istnieją statystyki z Wielkiej Brytanii, według których od 8 do 10 proc. mężczyzn wychowuje nieswoje dzieci. To dla wielu mężczyzn informacja zatrważająca. Poza tym jest jeszcze inny wątek związany z wpływem kultury i określeniem, które nie występuje symetrycznie u kobiet, czyli z… byciem rogaczem.

No właśnie, nie ma przecież „rogaczek”…
Nie ma, a rogacz to generalnie frajer wielkiej klasy. Co to za facet, który nie jest w stanie przypilnować kobiety? A wiedza o liczbie wcześniejszych partnerów seksualnych kobiety może wyczulać mężczyznę na potencjał zagrożenia związanego z tym, jaki jest jej stosunek do seksu, do mężczyzn i do siebie samej.

Co ciekawe, badania przeprowadzone na grupie ponad 2 tys. osób w Stanach Zjednoczonych i Europie pokazują, że to właśnie kobiety w średnim wieku są bardziej doświadczone; średnia liczba seksualnych partnerów w ich wypadku wynosi siedem, a w przypadku mężczyzn – sześć…
Dla mnie to naturalne, że kobiety mają więcej partnerów seksualnych niż mężczyźni partnerek. Szczególnie od pewnego czasu, gdy puściły różne blokady kulturowe i nie musisz już być dziewicą, żeby wyjść za mąż. Przecież kobieta dojrzewa wcześniej i wiele dziewczyn zaczyna dziś życie seksualne w młodszym wieku niż ich rówieśnicy. Co z kolei oznacza, że potem mają większą liczbę partnerów, a na pewno większe możliwości. Nawet jest takie powiedzenie, dla niektórych z nas wręcz traumatyczne: „Kobieta uprawia seks, kiedy chce, a mężczyzna wtedy, kiedy może”.

A co właściwie odpowiadać na pytanie: czy jestem Twoim najlepszym kochankiem? Albo: kto był Twoim najlepszym kochankiem?
Powiem tak: panowie, jeśli nas teraz czytacie, to naprawdę powstrzymajcie się od tego rodzaju pytań, ponieważ nie przyniosą wam niczego dobrego! Bez względu na to, co usłyszycie i czy uwierzycie w to, co usłyszycie. A może usłyszycie coś, co spowoduje, że potwierdzą się wasze obawy bądź przekonania, które są motorem do zadawania tego typu pytań. Lepiej skupcie się na relacji, w której jesteście, i na jej jakości.

Z drugiej strony wiele kobiet, które zapytałam, przygotowując się do naszej rozmowy, mówiło, że ten najlepszy kochanek jeszcze się nie odnalazł…
Trzeba, żeby mężczyźni zrozumieli jedną rzecz: o ile dla nich seks czy sprawność seksualna są faktycznie fundamentalne dla poczucia męskości, to dla kobiety seks wcale nie musi być najważniejszym aspektem relacji, w której się znajduje. Wielu mężczyzn dostępność seksualną swoich partnerek kojarzy z tym, że one ich po prostu kochają. Kobiety tego tak nie widzą, co wcale nie oznacza, że nie lubią seksu, tylko trochę inaczej do niego podchodzą.

A może mają też takie doświadczenie, że fajni kochankowie są najczęściej nie do życia?
Moja intuicja i rozmowy z innymi mężczyznami mówią mi jedno: im silniejszych wrażeń dostarczasz kobiecie, tym lepiej. Toczę na tym polu spory z moimi koleżankami psychoterapeutkami, które się obruszają, gdy im to mówię, i twierdzą, że tylko niektóre kobiety tak mają. Nie uważam, że wszystkie, ale myślę, że nie tylko niektóre…

Nadal dominuje przekonanie, że dobrze, by facet był doświadczony, a kobieta nie. Ale czy brak doświadczenia mężczyzny w tej kwestii może być jego atutem, podobnie jak doświadczenie kobiety?
Doświadczona kobieta może sobie śmiało poradzić w łóżku z niedoświadczonym mężczyzną, i dla niej to może być atut, ponieważ poprowadzi go w stronę, która będzie dla niej przyjemna. Stanie się jego nauczycielką seksu. Ale to też zależy, na jakiego partnera trafi.

Dla mężczyzny o ugruntowanym poczuciu własnej wartości doświadczona kobieta jest znakomitą partnerką, ponieważ on nie odbiera tego jako zagrożenia, tylko jako sposób na rozwijanie siebie i uatrakcyjnianie życia seksualnego. Ale jeżeli partnerowi, który ma niskie poczucie własnej wartości, małe doświadczenie i w dodatku boi się kobiecej seksualności, trafi się prawdziwa diva seksu, to będziemy mieć raczej ucieleśnienie „vagina dentata”, czyli mitu seksualnego mówiącego o pochwie pożerającej penisa. Jestem zatem zdania, że doświadczenie seksualne kobiety może być większym atutem niż niedoświadczenie mężczyzny.

Jacek Masłowski, filozof, coach, psychoterapeuta w Instytucie Psychoterapii Masculinum, współtwórca i prezes Fundacji Masculinum, współautor książek. Najnowsza to „No, bez jaj. W poszukiwaniu męskości”.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
No, bez jaj
Autopromocja
No, bez jaj Jacek Masłowski; Martyna Harland Zobacz ofertę promocyjną
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze