1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Seks

Czym w dzisiejszych czasach jest dziewictwo? Czy jeszcze istnieje?

(Fot. Bridgman Images/Photopower)
(Fot. Bridgman Images/Photopower)
Przez lata funkcjonowało jako skala do oceniania kobiet. Dziś pojawia się coraz więcej głosów, że jest jedynie społecznym konstruktem, a nie obiektywnym, medycznym faktem. „Nie musi dojść do penetracji pochwy, byśmy uznali kogoś za osobę, która zna już seks” – zauważa psycholożka i psychoterapeutka Renata Pająkowska-Rożen.

Dziewictwo ma dzisiaj jeszcze jakieś znaczenie? Czy ten koncept jest już przeżytkiem?
Moje pokolenie, czyli to dorastające jeszcze w XX wieku, zdążyło już doświadczyć czegoś innego niż wartości dziewictwa jako podstawy oceny moralnej kobiety. Bo przez wieki dziewictwo funkcjonowało właśnie jako skala do oceniania kobiet. Teoretycznie tylko dziewica mogła zostać pełnowartościową żoną, a niedziewica budziła spore wątpliwości. Nawet jeśli była mądra, piękna i bogata.

Dziewictwo miało decydujące znaczenie dla mężczyzny, gdyż dawało mu poczucie pewności, że dziecko, które się narodzi ze związku z tą kobietą i któremu on przekaże swój majątek, będzie niosło jego geny, czyli będzie drogą do przekroczenia własnej śmiertelności. Trzeba jednak dodać, że same kobiety przez wieki także wykorzystywały dziewictwo do oceniania innych kobiet. Jedne były lepsze, bo nie współżyły seksualnie, a drugie gorsze, bo „puszczalskie”.

Dobrze, że się to zmienia, że skończył się czas, kiedy sam język jednoznacznie pokazywał, że dziewictwo jest niezwykle cenne, skoro mówiło się, że kobieta je „utraciła”. Tymczasem z mężczyznami było odwrotnie – w analogicznej sytuacji ten, który przeszedł inicjację seksualną, przestawał być prawiczkiem, czyli zyskiwał, a nie tracił! Oprócz samego doświadczenia zyskiwał też na statusie, bo to od tego momentu stawał się „prawdziwym mężczyzną”.

Kobieta na minus, a mężczyzna na plus za takie samo doświadczenie.
Właśnie, dlatego pozytywne dla kobiet jest to, że coraz częściej mówimy po prostu o inicjacji seksualnej, a nie o „utracie dziewictwa”. Podobnie nie mówi się już o „zyskaniu męskości”, kiedy młody mężczyzna doświadczy seksu, a właśnie o inicjacji. Dzięki temu jesteśmy też bliżej prawdy o doświadczeniach seksualnych ludzi. A to dlatego, że dziewictwo wcale przecież nie oznaczało, że kobieta nie uprawiała seksu. Abstrahując już od faktu, że dziś przez seks rozumiemy znacznie więcej zachowań niż kiedyś, i penetracja waginalna to tylko jeden z wielu możliwych rodzajów seksu, to przecież i sam klasyczny coitus nie musi wcale łączyć się z przerwaniem błony dziewiczej czy widocznym krwawieniem. Kiedyś tego oczekiwano.

Młodzi ludzie od zawsze podejmowali wiele zachowań seksualnych innych niż penetracja, które rozbudowywały ich doświadczenie, a także świadomość samych siebie. Można było więc teoretycznie być dziewicą, czyli mieć nieprzerwaną błonę, ale też mieć za sobą bogatą historię kontaktów seksualnych, i to bardzo urozmaiconych, bo wcale niekończących się tylko pieszczotami czy pocałunkami. Oczywiście nie było to powszechne, nadal bowiem funkcjonowały silne bezpieczniki kontroli społecznej i dziewczyna eksplorująca nawet tylko „bezpieczne” rodzaje seksu i tak była narażona na utratę dobrego imienia. Dziś nie są niczym niezwykłym przypadki podobne do tego, jaki miałam niedawno w swoim gabinecie ­­– 24-letniej kobiety, która mimo odbycia wielu stosunków analnych uważała, że nie uprawiała jeszcze dotąd seksu, bo nie zezwalała partnerom na penetrację pochwy.

To paradoksalne, bo wiele kobiet mających stałych partnerów i dawno niebędących dziewicami na taki rodzaj stosunku się jednak nie zdobywa.
Kiedy właśnie to podkreśla różnicę między dawniejszym rozumieniem inicjacji seksualnej, sprowadzanym wyłącznie do przerwania błony dziewiczej, a dzisiejszym. Od czasu, gdy mówimy o inicjacji seksualnej, nie musiało dojść do penetracji pochwy, byśmy mogli kogoś uznać za osobę, która zna już seks. Trudno przecież w sensie kulturowym nazwać dziewicami kobiety, które mają bogate doświadczenie seksu oralnego czy analnego, bo z pojęciem dziewicy przez wieki związane było także przekonanie o ich „czystości”, czyli braku przeżyć orgazmicznych. Z tego punktu widzenia zachowanie nienaruszonej błony nie jest dziś tak istotne.

Czyli nie jest dziewicą kobieta, która praktykuje na przykład seks oralny?
Przerwanie błony dziewiczej czy też po prostu stosunek z penetracją i wytryskiem to przede wszystkim rodzaj seksu, podczas którego kobieta może zajść w ciążę. A to ewentualne zajście w ciążę radykalnie i na zawsze zmieni jej życie. Ważne jest więc, by nie wierzyła w mity, że za pierwszym razem to niemożliwe albo że przed zostaniem mamą uchroni ją stosunek przerywany. By wiedziała, że odpowiada za siebie i zadbała o własną edukację seksualną, w tym antykoncepcję.

Dla psychiki kobiety nie ma znaczenia, czy inicjacja seksualna odbywa się klasycznie z penetracją, czy bez, ale za to z inspiracją czerpaną z filmów porno?
Znaczenie mają powody, dla których kobieta decyduje się na taką, a nie inną formę seksualną. Na przykład może być na tyle świadoma swoich potrzeb, że jest otwarta na wiele możliwości. I to jest w porządku. Jeśli jednak zgadza się na seks oralny czy analny tylko dlatego, by zadowolić partnera, niejako wbrew sobie, to mamy do czynienia z nadużyciem. Podobnie jednak może być w sytuacji klasycznego stosunku z penetracją, gdy dziewczyna jeszcze nie jest na to gotowa, ale boi się stracić chłopaka.

Najważniejsze zatem jest to, że dziś kobieta może w większym stopniu kierować się swoimi potrzebami i wartościami. W porządku jest więc i to, że chce powstrzymać się przed klasycznym stosunkiem aż do ślubu, mimo że ma inne doświadczenie seksualne, bo ważne jest dla niej, by móc powiedzieć swojemu przyszłemu mężowi, że biologicznie jest dziewicą. Może jednak też podjąć decyzję, że w ogóle nie chce mieć do czasu ślubu żadnych takich doświadczeń. Jak najbardziej zdarzają się pary chcące skosztować seksu dopiero po ślubie. I to też jest w porządku, jeśli wynika z ich własnych wartości i potrzeb.

To jest ogromna zmiana, że dziś możemy wybierać, jak chcemy żyć. Jaką wartość ma więc to mityczne dziewictwo?
Tak, mamy dziś taką wolność, dajmy więc sobie i innym prawo, by z niej korzystać. Tak też warto podchodzić do młodych ludzi, którzy nie uprawiają seksu, bo chcą najpierw odkryć swoją tożsamość seksualną, ustalić, kim są. W zagadnieniach dotyczących dziewictwa w mojej ocenie ważne jest też to, że zmieniło się spojrzenie kobiet na to, czym w ogóle jest seksualność. A więc że nie oddają już mężczyźnie kontroli nad swoją seksualnością. Nie jest dzisiaj odgórnie ustalone, że kobiecość oznacza pasywność, a męskość koniecznie łączy się z aktywnością. Kobiety patrzą na swoje libido, temperament i prawdziwe potrzeby. A to dlatego, że mają już wiele innych obszarów, które budują ich wartość. Nie muszą jej wznosić na jednym, jedynym fundamencie, jakim dotąd było dziewictwo. Dla wielu kobiet oraz mężczyzn dziś już nie ma znaczenia obecność – lub brak – błony dziewiczej. Zwłaszcza że biologicznie nie wszystkie kobiety mają błonę dziewiczą tak ukształtowaną, że podczas pierwszego stosunku z penetracją dochodzi do jej przerwania i krwawienia. Dziś tę świadomość powinna nam dawać edukacja seksualna, dawniej brak tej prostej wiedzy komplikował życie wielu ludziom.

Mężczyźni, którzy szukają seksu bez zobowiązań, raczej unikają kobiet bez doświadczeń w sferze seksu. Mówią, że z nimi może nie być funu, tylko łzy. Ale czy znaczenia nie ma i to, że podjęcie współżycia seksualnego z nimi jest pewną formą zobowiązania?
Jeśli chcą seksu dla samego seksu, to rzeczywiście mogą rezygnować, bo niedoświadczona dziewczyna zapewne nie da im satysfakcji. Chyba że spełnienia szukają w poczuciu dominacji – dla części mężczyzn może być zatem podniecające, że mają do czynienia właśnie z kimś „nietkniętym”. Mężczyzna może też być przekonany, że dla kobiety pierwszy stosunek jest bardzo istotny, że ważne jest, z kim się przechodzi inicjację seksualną. Może więc się obawiać, że kobieta się w nim niejako automatycznie zakocha.

A tak nie jest?
Nie, nie ma tu reguł, i to jest pewna trudność. Zwłaszcza że jeśli inicjacja seksualna jest przed nami, to dostajemy ze świata zbiór różnych przypadkowych informacji, opowieści koleżanek i kolegów. Podpowiem więc może młodym kobietom, że moim zdaniem najważniejsze w inicjacji dla kobiety jest to, aby czuła się bezpiecznie, że nie zajdzie w ciążę. I że jeśli powie „nie” w trakcie seksu, to mężczyzna się zatrzyma. Kobieta nie musi wcale się spieszyć z rozpoczęciem życia seksualnego. Nic nie musi, poza poznawaniem siebie i nauką życia w zgodzie z samą sobą.

20 lat temu, kiedy powszechne stało się wyzwolenie seksualne, spotykało się kobiety wręcz odczuwające wstyd, że wciąż są dziewicami.
Owszem, było tak, ale dziś nawet w mediach społecznościowych znajdziemy sporo deklaracji typu: „Mam 27 lat i jestem dziewicą”. Tym, co się zmieniło, jest samo istnienie takich mediów, dzięki którym możemy dotrzeć do wielu ludzi. Ale też kulturowo ta sinusoida wydaje się naturalnym procesem. Gdy po raz pierwszy od wieków pojawiły się w miarę niezawodne i proste w stosowaniu środki antykoncepcyjne, kobiety zachłysnęły się wolnością. Oto nagle mogły uprawiać seks bez lęku, kiedy chciały i z kim chciały. Jednak niekoniecznie wszystkim kobietom dało to satysfakcję, radość i wolność – niektóre odczuły to jako swego rodzaju przymus. W świecie współczesnym piękne jest to, że kobieta dziś może powiedzieć: „Mam 18 lat i nie jestem dziewicą”. Albo też: „Mam 36 lat i nie tylko jestem dziewicą, ale też jestem z tego zadowolona”. Może dodać: „Żyję z drugą kobietą”, albo: „Czekam na ślub z moim chłopakiem”.

Może też w ogóle nie stosować określenia „dziewica”. Bo to już nie dziewictwo i nie relacja seksualna z mężczyzną decydują o naszym poczuciu wartości.
Na szczęście wzór kulturowo-społeczno-moralny, który mówił, że o wartości kobiety decyduje jej stosunek do obszaru seksualności, traci już ważność. Zatem traci na sile oddziaływania na młode kobiety również przekonanie, że dziewictwa trzeba się „pozbyć”. Nadal jednak w moim gabinecie pojawiają się kobiety wstydzące się tego, że nie mają za sobą doświadczeń seksualnych. Przy czym wiek nie ma tu znaczenia, dotyczy to zarówno 40-, jak i 20-latek. Praca terapeutyczna z nimi to sprawa indywidualna, bo też powody są indywidualne. Zazwyczaj jednak powodem jest nie samo „dziewictwo”, tylko jego odczytanie jako: „Nikt mnie nie chce”. I że: „Ja nie mam z kim stracić tego dziewictwa”. Szczególnie kobiety mające ponad 25 lat czasem próbują zrobić to z kimkolwiek, tylko po to, by inni mężczyźni chcieli się z nimi spotykać. Te kobiety uważają, że mężczyźni dziewictwo wyczuwają, że nie chcą się do nich zbliżyć.

A tak jest?
Nie. Dziewictwo może być dla tych kobiet symbolem problemu, jaki mają z relacjami damsko-męskimi. Błona staje się tarczą ochronną przed spojrzeniem prawdzie w oczy – że to ona sama jest kobietą bardzo oceniającą, bardzo wymagającą, mającą całą listę warunków, które muszą być spełnione, by umówiła się z mężczyzną. Zazwyczaj więc na terapii nie pracujemy nad tym, że kobieta jest dziewicą, bo nie ma w tym nic złego i nie to jest powodem życiowych trudności, raczej skupiamy się na tym, co ten fakt dla niej znaczy.

Są kobiety, które przerywają swoją błonę same, by być bardziej wyzwolone?
Owszem, jednak nie jest to norma. Tak postępujące kobiety mogą mieć nadmiernie rozwiniętą potrzebę kontroli – tak by całkowicie panować nad każdym aspektem swojego życia, oczywiście również sferą seksualną. Wolą więc same to zrobić niż „oddać się” komuś, czyli pozwolić, by to kto inny dokonał tego symbolicznego aktu.

A jak to jest w parach nieheteronormatywnych?
Bywa różnie. Często dopiero po kilku latach czy związkach kobiety i mężczyźni odkrywają, że jednak mają inną orientację. Dziewictwo ma wtedy znaczenie, tylko jeśli kobieta czuje, że chce przeżyć swoją inicjację z inną kobietą czy wręcz z określoną osobą. Wiele kobiet odkryło swoją tożsamość długo po inicjacji z mężczyzną. Dlatego dziś, kiedy mówi się o inicjacji, to również w znaczeniu tej, która jest pierwszym pełnym zbliżeniem, angażującym nas w całości, z osobą, która odpowiada naszej prawdziwej tożsamości seksualnej. To może mieć większe znaczenie niż cokolwiek innego.

Renata Pająkowska-Rożen, psycholożka i psychoterapeutka. Prowadzi terapię indywidualną, rodzinną i par. Pracuje z osobami LGBT+.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze