1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Seks

Nie na całość, czyli seks bez seksu

Seks bez seksu - brzmi ciekawie? I o to chodzi, o wieczną ciekawość siebie. (Fot. Getty Images)
Seks bez seksu - brzmi ciekawie? I o to chodzi, o wieczną ciekawość siebie. (Fot. Getty Images)
Seks bez stosunku, nieoczywisty, niby jest, ale jakby go nie było… Nie do końca, ale jednak. Brzmi ciekawie? I o to chodzi, o wieczną ciekawość siebie.

Dojrzały, „prawdziwy” seks kojarzy się doświadczonym kochankom z sypialnią i automatycznymi ścieżkami, które trzeba przejść, by dotrzeć na szczyt. Seks to seks – pełne zbliżenie, penetracja, orgazm. Nie zawsze tak było…

Kiedy człowiek ma naście lat i dopiero wkracza w świat zmysłów, każdy drobiazg związany z ukochanym ma wymiar erotyczny. Seks, ten tajemniczy, nieodkryty ląd, pociąga, ciekawi, nęci. Pierwsze pocałunki, pierwsze pieszczoty… Szczyt erotyki! Odważniejsze eksperymenty stają się pochłaniającym zajęciem, można by całować się, dotykać i przebywać ze sobą godzinami. A potem… przełamanie lodów – pierwszy stosunek, drugi, trzeci i kolejne. Nastaje nowa rzeczywistość: jeśli seks, to penetracja, bo jakżeby inaczej? Wszystko do tego prowadzi. Cała otoczka, która kiedyś podniecała, jakoś traci na znaczeniu.

– Do „pierwszego razu” zadajemy sobie dużo trudu, by uprawiać seks na tysiące sposobów, choć jeszcze bez penetracji – mówi seksuolog Małgorzata Zaryczna-Pogorzelska. – A potem? Pieszczoty? To nie seks. Zabawa oralna? Też właściwie nie seks. Zaczynamy sądzić, że chodzi tylko o kontakt genitaliów. Szkoda…

Gra wokół? Zaprzestajemy jej – bo skoro doszliśmy już do celu, teraz idziemy na skróty. Gdy wejdzie nam to w krew, seks spowszednieje w sposób błyskawiczny. I sposobem na podtrzymanie ognia może być właśnie taki „seks – nie seks”.

Seks bez penetracji? Ukradkiem…

…czyli wszelkie sytuacje, kiedy właściwie kochankowie powinni powstrzymać się od seksu, bo: śpią w jednym pokoju z innymi osobami; to tylko przebieralnia i obok chodzą ludzie; namiot ma cienki tropik… Dopiero nabiera się ochoty na miłość! Spróbujcie sprowokować partnera i rozładować seksualne napięcie, ale tak, aby nikt niczego nie usłyszał!

Janka: „Nam z Andrzejem udała się taka sztuka. To była rewolucja w naszym związku, do którego po latach powoli zakradła się nuda. Tak wyszło, że spaliśmy w jednym pokoju z rodzicami Andrzeja. Kiedy światło zgasło, Andrzej zaczął mnie pieścić. Pamiętam zaskoczenie, ale i perwersyjną satysfakcję. Nie protestowałam, starałam się być cichutko i także go pieścić. Ta ukradkowa zabawa była tak podniecająca, że oboje przeżyliśmy orgazm w pełnej ciszy. To było dużo fajniejsze od naszego powszedniego seksu”.

Smak zakazanego owocu kusi. Czasem wystarczy obecność innych osób w pobliżu, aby coś, co robiliśmy tysiąc razy, wydało się mniej zwyczajne. Zdaniem Zarycznej-Pogorzelskiej, skupiając się na „dorosłym” seksie i dążeniu do penetracji, nie operujemy w pełni zmysłami. Za to wymyślając alternatywne sposoby szukania przyjemności, wzbogacamy możliwości postrzegania, reagowania i przeżywania.

– Seks bez penetracji, jeśli kończy się orgazmem obu stron, daje taką samą satysfakcję, a czasem nawet większą, jak widać na przykładzie Janki – tłumaczy seksuolog. – W ogóle orgazm dla poczucia spełnienia nie jest najważniejszy, zwłaszcza dla kobiety. Ważne jest wszystko, co się dzieje dookoła: to, że kobieta czuje się atrakcyjna, bo partner chce ją pieścić nawet tuż obok śpiących rodziców. Satysfakcjonująca jest już sama gra, w której ona czuje się w centrum uwagi.

Gdyby to sąsiad widział!

Co dla jednej pary jest perwersją, na inną może w ogóle nie działać. Zastosujcie „test sąsiada”. Gdyby wiedział, co robimy! A przy tym właściwie, czego nie robimy, bo to przecież „seks bez seksu” – penetracji w klasycznym rozumieniu nie będzie. W takim razie co? Trzeba uruchomić wyobraźnię. Sebastian, ukochany Ewy, ostatnio wpadł na pomysł, by kochać się z jej pośladkami (proszę nie mylić z seksem analnym) – tylko z pośladkami.

– To było tak podniecające, bo było nowe i jakoś tak dziwne, inne, lekko zboczone. Na samą myśl o tym, co wyprawiamy, miałam ochotę się masturbować, czułam, że odlatuję – mówi Ewa.

Przyjemności o lekkim posmaku perwersji są niezwykle podniecające, niezależnie, czy kończą się penetracją, czy też nie. To, co dyskusyjne czy niedozwolone, podnieca podwójnie. Już sama myśl, że statystyczny Kowalski za ścianą byłby zbulwersowany, gdyby się o tym dowiedział, wystarczy, by dodać akcji pieprzyku.

Gdy widzimy siebie jako sekretnych partnerów, robiących coś bardzo nieprzyzwoitego, czujemy się dodatkowo połączeni. – Często podnieca nas sama myśl, świadomość, że coś jest choćby lekko perwersyjne – mówi seksuolog. – To działa na wszystkich, bez wyjątku. Różnimy się tylko tym, co uważamy za perwersję. Dla jednej pary będzie nią już przytrzymanie nadgarstków partnerce. Dla innej będzie to dopiero kupno skórzanego pejcza. Ale perwersja nas kręci.

Dlaczego? Bo taki seks bez stosunku to zupełnie co innego niż małżeński obowiązek czy coś, co spaja związek. Nagle znajdujemy we współżyciu wartość dodatkową: sposób na rozładowanie seksualnego napięcia, chwilę zapomnienia, spełnienie zachcianki partnera lub własnej. Szansę, by odkrywać siebie na nowo.

Małgorzata Zaryczna-Pogorzelska uważa, że każdy z nas powinien szukać dróg do „swojej” perwersji. Jaką granicę chcielibyśmy przekroczyć? Któremu tabu rzucić wyzwanie? I jak to wyznać partnerowi? Seksuolog zaleca proponować innowacje delikatnie, mniej mówić, więcej działać gestem i stopniować czyny. Na przykład zamiast pytać wprost: „Co powiedziałbyś na to, żebym cię związała?”, lepiej w intymnych okolicznościach przełożyć partnerowi ręce nad głowę i chwilę je przytrzymać. Jeśli zareaguje pozytywnie, zapytać, czy próbujemy posunąć się dalej? Kiedy rzecz już się dzieje, w łóżku, i do tego jesteśmy podnieceni, często pojawia się odwaga na smakowanie nowych rzeczy. Wykorzystajmy ją.

Seks bez stosunku

Ludzie pod każdą szerokością geograficzną chętnie próbują innowacji i wypracowali wiele gotowych recept na „seks bez seksu”. Istnieją różne formy, niektóre noszą nawet „narodowe” nazwy.

„Seks grecki” to seks analny. Ma w Grecji bogatą tradycję, sięgającą korzeniami antyku. „Seks hiszpański” polega na masażu członka piersiami partnerki. „Seks włoski” natomiast to pobudzanie członka mężczyzny za pomocą pachy kobiety. Zwolennicy tego rodzaju pieszczot cenią sobie to, że można swobodnie regulować nacisk ramienia, stopniując doznania. Ciekawie brzmi też seks „po rosyjsku”: to masaż analny przy użyciu olejków do masażu plus pobudzanie penisa między udami partnerki. Seks „po szwedzku” to penetracja, podczas której partnerka przytrzymuje dłonią nasadę penisa, lekko ją uciskając – choć niektórzy „seksem szwedzkim” nazywają wzajemną masturbację. Seks „po angielsku” i seks „po niemiecku” to stosunek z elementami sado-maso, przy czym odmiana angielska jest rozpisana na role: jest tu znana z przygód Greya Uległa i jej Pan.

– Patrzymy z przymrużeniem oka na nowości: „o, seks pod pachę” – śmiejemy się, bo to jakieś dziwaczne. Ale może najpierw sprawdźmy, czy nam się to lub owo będzie podobało – radzi seksuolog.

Chcemy ożywić seks i pobudzić erotykę w stałych związkach? Umówmy się, że uprawiamy przez tydzień (co najmniej!) w każdym miesiącu „seks bez seksu”, tak często, jak chcemy, w takiej formie, jaka się nam zamarzy – ale bez klasycznej penetracji. Wymyślajmy inne sposoby sprawiania sobie erotycznej przyjemności. Powróćmy do sposobów, które znamy, choć dawno ich nie stosowaliśmy, do lat młodości, kiedy na przykład kochaliśmy się w ubraniach, pieszcząc strefy erogenne, ale nie przekraczając pewnych granic. Wymyślajmy zabawy seksualne, które sięgają poza sypialnię. Wtedy możemy czuć podniecenie na zakupach, w windzie, restauracji… Nie musimy się dotykać, żeby być nieprzytomnie nakręconym. Nawet jedna drobna innowacja odświeży intymne życie dwojga ludzi.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze