1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. REKLAMA

Bycie mamą w pojedynkę

123rf.com
123rf.com
Czasami nazywają się mamami-singielkami. Nie udało im się do tej pory zbudować szczęśliwej relacji z partnerem, ale były pewne, że chcą mieć dziecko i być spełnionymi mami.

Do napisania tego tekstu zainspirowały mnie listy, jakie dostaje od samodzielnych mam. Tak, samodzielnych, a nie samotnych. Samotna to inaczej osamotniona i kojarzy się z izolacją społeczną. A wiele kobiet to mamy z wyboru. Zostały mamami, bo taką decyzję podjęły. I nie są samotne, bo mają wsparcie w najbliższych, choć nie w partnerze.

Wiele z nich ma negatywne doświadczenia w budowaniu trwałych relacji z mężczyznami, niektóre miały tylko przelotne znajomości damsko-męskie. Łączy je to, że wiedziały, że chcą spełniać się w macierzyństwie, nawet wtedy, gdy nie będą miały przy sobie męża czy stałego partnera.

Pomysł na dziecko

W moich badaniach pojawiały się singielki, które jeszcze nie były mamami, a które przyznawały, że chciałyby mieć dziecko bez stałego partnera i nawet niektóre z nich miały na to konkretny pomysł. Jedne chciały skorzystać z banków spermy. Inne miały zamiar umówić się ze znajomym mężczyzną, który też chciał mieć dziecko. A jeszcze inne liczyły, że zajdą w ciążę podczas namiętnego romansu i nigdy nie powiedzą mężczyźnie, z którym o tym fakcie.

Chciałam podkreślić, że nie wszystkie singielki, z którymi rozmawiałam, podzielały to zdanie. Część nie chciała mieć dziecka bez założenia przez siebie własnej rodziny. Jednak kilka tych, które chciały realizować się w roli samodzielnej mamy, przyznawały, że dziecko będzie ich rodziną i że pozostanie „ich" na zawsze.

Mężczyźni w ich życiu przychodzili i odchodzili, a dziecko będą miały „na zawsze", będzie ich towarzyszem życia. I w pewnym sensie oczywiście tak jest, bo stajemy się rodziną, mamy ze sobą kontakt, wspieramy się wzajemnie, spędzamy razem czas. Jakie zatem są uwarunkowania decyzji o byciu samodzielną mamą?

Mój partner nie chciał mieć dziecka

Jeden ze scenariuszy, który pojawiał się w wypowiedziach, dotyczył faktu, że poprzedni partnerzy nie chcieli mieć dziecka. Niektóre z wypowiadających się na ten temat kobiet przyznawały, że żyły w udanych związkach, dopóki chciały być „bezdzietne z wyboru". Jednak kiedy ich partnerzy zaczęli odczuwać „zbyt" silną presję w kierunku posiadania potomstwa, opuścili swoje partnerki.

- Byłam w szczęśliwym związku ponad dziesięć lat - opowiada Magda. - Na początku liczyła się dla nas kariera, zarabianie pieniędzy, zwiedzanie świata, bo bardzo dużo podróżowaliśmy. Kupiliśmy i urządziliśmy piękny dom pod Warszawą. Mieliśmy stanowiska. Ale jak skończyłam 38 lat, zaczęłam myśleć o dziecku. Byliśmy fajną parą, tak mi się wydawało, i zaczęłam rozmawiać z moim partnerem o powiększeniu rodziny. Nie był zachwycony. Mówił, że mu tak dobrze, że nie chce zmian, że nie chce zmieniać wygodnego życia na „pieluchy, kolki i sraczki" – jak to nazywał. Nasze pertraktacje trwały rok i w końcu się rozstaliśmy. Zaszłam w ciążę, kiedy miałam 40 lat. Znajomi nie wiedzą, że skorzystałam z banku spermy. Niby wszyscy nowocześni, ale myślę, że kiepsko by to przyjęli. Na pytanie, kto jest ojcem, odpowiadam, że to moja sprawa i w przyszłości mojego dziecka. Jestem szczęśliwa, wychowuję swojego synka sama i wiem, że to była najlepsza decyzja w moim życiu. Nie rozumiem tylko mojego byłego partnera, który nigdy się nie dowie, ile traci, nie będąc tatą – dodaje szczęśliwa mama.

Stałość w niestałym świecie

Dziś ludzie się zakochują i odkochują. Zmieniają partnerów, czasem gubiąc poczucie bezpieczeństwa i stałości. I dziecko czasami, dla niektórych, staje się taką ostoją czegoś niezmiennego w ich życiu.

Jedna z wypowiadających się na ten temat kobiet stwierdziła, że po ukończeniu studiów przez kilka lat była w kilkunastu związkach, nietrwałych i przelotnych: „to nie było nic poważnego, choć miałam na to nadzieję, zawsze kończyło się porażką". Trzy razy zmieniała miejsce zamieszkania, siedem razy pracę w ciągu czterech lat. I kiedy poznała ojca swojego dziecka, także była pewna, że „ten typ nie nadaje się na męża", bo za bardzo interesował się jej zdaniem innymi kobietami.

Podjęła jednak decyzję, że zajdzie w ciążę, choć wiedziała, że wkrótce zostanie samodzielną mamą. I tak się stało. Dla niej jednak najważniejsze było to, że urodziła dziecko, które dało jej poczucie stałości i przywiązania. Stało się – jak to określiła – „najtrwalszym i najstabilniejszym elementem" jej życia.

Zew natury

Wiele kobiet przyznaje, że odczuwała silną potrzebę bycia mamą i udało im się to zrealizować, choć kosztem bycia mamą w pojedynkę, bez partnera. Wielu nie udało się znaleźć odpowiedniego partnera, z którym mogłyby zbudować trwały związek i wspólnymi siłami wychowywać dziecko. Odwołują się do uwarunkowań biologicznych, instynktu macierzyńskiego, wewnętrznej, „naturalnej" potrzeby.

- To nie jest decyzja łatwa (…) Ja chciałam dzieci, moi partnerzy nie. Do dziś ich nie mają - wyznaje Katarzyna. - To biologia wymusza taki wybór, kobiety mają szansę do pewnego wieku, później to jest kaplica. Uważam, że posiadanie dzieci jest prawem kobiety, chciałam przeżyć to, co jest naturalne, co jest wpisane w biologię kobiety. Chciałam tego doświadczyć (…) Moja egzystencja jako osoby bezdzietnej miałaby mniej sensu. W życiu nie pomyślałam o tym, że dziecko ma zastąpić partnera. Dziecko jest nie tylko dla mnie, jest też dla rodziny. To mój osobisty wybór, może kontrowersyjny, ale przemyślany w jakimś stopniu, w jakimś, gdyż jest to decyzja, której nie umiem w 100% poprzeć racjonalnie - kończy Katarzyna.

„Romantyczna" miłość do dziecka

Pojawiły się także w wypowiedziach kobiet nawiązania do tego, że miłość do dziecka jest tą, która pozwoliła im zrozumieć, czym tak naprawdę jest prawdziwa miłość.

Jedna z nich przyznała, że miłość do dziecka jest tak intensywna, odczuwalna cieleśnie, kiedy dotyczy czasu rozłąki, że można ją porównać z zakochaniem i dodała, że wszystkie poprzednie jej związki „bledną" w porównaniu z intensywnością uczuć, które żywi do dziecka. Inne samodzielne mamy stwierdzały, że dziecko uczy ich prawdziwej zażyłości, bliskości, więzi, których nie odczuwały w takim stopniu do tej pory z innymi ludźmi.

- Miłość do dziecka zmusza do ustępstw, narzuca podporządkowanie w wielu sferach życia i pewnie żadnemu mężczyźnie nie potrafiłabym się tak oddać, podporządkować, właściwie stłamsić - twierdzi Dominika. - A wszystko to robię z miłości do dziecka, bo ta miłość jest tak silna, inna, nieporównywalna z innymi uczuciami, których do tej pory doświadczałam wcześniej. Można powiedzieć, że miłość do mojego dziecka ma jakieś symptomy romantyzmu, choć w romantyczną miłość nie do końca wierzę, ale gdyby założyć, że jest jak na filmach czy w książkach, to ta miłość wszystko znosi, dla niej jesteśmy zdolni dla największych poświęceń, tak jak ja dla swojej córki – wyznaje.

Dziecko przynosi wiele radości i zmienia perspektywę patrzenia na życie. Uczy nas poznawać siebie samych lepiej i w innej, niż dotychczas roli. Dla niektórych roli życia – rodzica. Ale jest też nowym życiem, osobną jednostką, którą się rodzi i wychowuje z potrzeby serca, ale i dla świata.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze